PO szykuje się na powrót Tuska, a PiS na baty od Kaczyńskiego. Czy powróci dawny duopol? [ANALIZA]

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Polska polityka znów podzielona między Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego? W kontekście nadchodzących wydarzeń w PiS i PO taka perspektywa zaczyna się nagle jawić jako całkiem realna. Ale hamulcem, który może nie pozwolić na powrót do prostej polaryzacji z lat 2005-2014 mogą okazać się targające obydwoma obozami konflikty pokoleniowe. Coraz silniejsze, choć nie zawsze jaskrawo widoczne i łatwe do zidentyfikowania

Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej przebrana w szaty partyjnej konwencji i kongres Prawa i Sprawiedliwości. Te dwa wydarzenia zdominują polityczny weekend, będąc jednocześnie symbolicznym zamknięciem sezonu i punktem wyjścia do otwarcia tego nowego jesienią. Uwaga mediów jest skupiona przede wszystkim na imprezie Platformy, czemu trudno się dziwić, bo w jej ramach powszechnie spodziewany jest oficjalny powrót do polityki Donalda Tuska, co samo w sobie byłoby newsem sporego kalibru, choć o tym, czy do tego rzeczywiście dojdzie z różnych powodów dowiemy się nie wcześniej niż podczas platformerskiego eventu.

Obie partie znajdują się w specyficznych momentach swej historii. W wypadku Platformy w kategoriach czysto politycznych można mówić o kryzysie. Kryzysie z grubsza wynikającym tyleż z lat przebytych w roli niezbyt skutecznej opozycji, co ze słabości obecnego i poprzedniego przywództwa partii, jak i z sondażowej detronizacji Platformy po opozycyjnej stronie sceny politycznej przez Polskę 2050 Szymona Hołowni. PiS z kolei właśnie formalnie stracił koalicyjną większość w Sejmie, program Polski Ład nie dał oczekiwanego przez PiS efektu ucieczki do przodu, a w sondażach rządzący wyraźnie odczuwają skutki pandemii. Sam kongres PiS nie jest de zaś facto żadnym świeżym wydarzeniem - przesuwano go ze względu na postępy pandemii kilkakrotnie od jesieni zeszłego roku i z grubsza wiadomo, czego się po nim spodziewać.

Na jedno i drugie nakładają się jednak coraz głębsze i coraz bardziej gorące konflikty pokoleniowe w obu partiach. Choć na pierwszym planie widzimy akurat Donalda Tuska wracającego (przynajmniej według mediów i części polityków PO) do Platformy i Jarosława Kaczyńskiego biorącego się za kolejną konsolidację szeregów Prawa i Sprawiedliwości, a obie te postacie zdają się nie pozostawiać zbyt wiele miejsca dla kogokolwiek innego, to jednak ten polaryzacyjny obraz nie odda nam w pełni całej złożoności sytuacji.

Ewentualne wejście na polityczną pierwszą linię frontu Donalda Tuska, rzeczywiście stanowiłoby jakąś próbę powrotu do epoki duopolu Platformy i PiS-u. Kaczyński naprzeciw Tuska, Tusk naprzeciw Kaczyńskiego - teoretycznie mogłoby to mobilizować wyborców obu partii niczym w latach 2005-2014.

Problem jednak w tym, że nawet w szeregach Platformy i PiS-u zdecydowanie nie wszyscy marzą o powrocie do przeszłości. Za epoką 2005-2014 najmniej tęsknią zaś politycy młodszych pokoleń obu partii, zwłaszcza zaś ci, którzy mogą mieć poczucie, że to do nich należy przyszłość.

Powrót do superostrej, zerojedynkowej polaryzacji politycznej symbolicznie opartej na samych osobowościach przywódców obu obozów nie bardzo się też marzy sporej cześci wyborców - czego dowodem po części kariera Polski 2050 Szymona Hołowni. Tu również pewne znaczenie mają klucze pokoleniowe. Im bowiem wyborca młodszy, tym jego polaryzacyjne ciągoty są na ogół słabsze. A jeśli już występują, to zupełnie poza ramami światakreślonymi w kolejnych odsłonach rytualnych sporów przez Platformę i Prawo i Sprawiedliwość.

Rzecz trochę w tym, ze klucze pokoleniowe odgrywają też w ostatnim czasie zasadniczą rolę w samym postrzeganiu polityki, jej tematów i zadań. Kwestie zmian klimatycznych, funkcji wspólnej przestrzeni, zasad rządzących rynkiem pracy czy praw mniejszości bywają dla młodszych generacji wyborców wielokrotnie ważniejsze od tradycyjnych tematów coraz częsciej zupełnie oderwanej od realnych wyzwań współczesności krajowej polityki - z czego przedstawiciele starszych pokoleń zdecydowanie nie zawsze zdają sobie sprawę.

To także tworzy kontekst wydarzeń kluczowych obecnie dla Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości.

Wyzwanie Trzaskowskiego

W Platformie konflikt pokoleniowy zdążył się w ostatnich dniach zagotować i efektownie wykipieć. Najpierw jeden z najmłodszych posłów Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski wyraził nadzieję, że Tusk „raczej wesprze nas swoim doświadczeniem, będzie chodził z nami i rozdawał ulotki przy kolejnych wyborach, a niekoniecznie chciał rozdawać karty”, co natychmiast wywołało falę reakcji polityków PO z generacji znacznie bliższej wiekowo Tuskowi, co było o tyle zabawne, że Rafał Grupiński czy Iwona Śledzińska Katarasińska wydawali się autentycznie oburzeni, że ktoś śmiał skierować byłego „prezydenta Europy” do tak poniżających zadań jak bezpośrednie kontakty z wyborcami. Burza (czy może panika moralna) wokół słów Sterczewskiego była jednak tylko delikatną przygrywką do tego, co nastąpiło chwilę później - po deklaracji o znacznie mocniejszym politycznym kalibrze.

Rafał Trzaskowski ogłosił mianowicie, że w razie rezygnacji Borysa Budki sam będzie „gotów wziąć odpowiedzialność za Platformę Obywatelską” i wystartować w wyborach na szefa partii. A to nic innego niż rzucenie rękawicy Donaldowi Tuskowi - z powodów, o których nieco więcej za moment.

Najpierw pewna bardzo znamienna reakcja. Na Twitterze obruszyła się na Trzaskowskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz, która ogłosiła, że „prezydent Warszawy ma tak dużo pracy, że byłaby wdzięczna Tuskowi za przejęcie zarządzania partią”. Tweet Gronkiewicz-Waltz szybko został udostępniony między innymi przez Radosława Sikorskiego i Romana Giertycha.

Tymczasem fakty są takie, że ewentualne przejęcie Platformy przez Tuska oznaczałoby z punktu widzenia zwolenników Trzaskowskiego - których w platformie wcale nie jest tak mało - kres ich nadziei na przywództwo prezydenta Warszawy w partią. Sam Trzaskowski został zaś pominięty w rozmowach, które odbyły się między Tuskiem a Budką na temat tego, co ma wydarzyć się w najbliższa sobotę na Radzie Krajowej partii.

W momencie, w którym w mediach - i w platformerskich kuluarach - coraz więcej można było usłyszeć na temat scenariusza paktu, według którego Tusk przejmuje partię z rąk Borysa Budki za zgodą i przy udziale tego ostatniego, Trzaskowski został trochę przyparty do muru. Nie zostało mu już wiele miejsca ani czasu na kontynuowany po cichutku od wyborów prezdenckich „długi marsz” z tworzeniem Ruchu Wspólna Polska jako potencjalnej bazy do przyszłych działań politycznych. W obliczu nadchodzącego „powrotu Tuska” rozgrywającego się bez jego udziału, Trzaskowski miał dość prosty wybór - albo się określić, albo biernie się przyglądać rozwojowi wydarzeń.

W efekcie dopiero w ten czwartek odbywały się realne negocjacje między Tuskiem, Budką a Trzaskowskim. O tym, jaki będzie ich wynik dowiemy się najwcześniej dopiero w sobotę, szybko też zorientujemy się, czy nie było błędem niedoproszenie do tego grona także Grzegorza Schetyny, który przecież zaskarbił sobie lojalność części polityków tych bardziej doświadczonych generacji Platformy.

Gra o „powrót Tuska” wciąż pozostaje więc niedomknięta - i raczej nierozsądnie byłoby przyjmować zakłady o to, czy ów powrót rzeczywiście nastąpi, a jeśli już to w jakiej skali i zakresie.

- Trochę za dużo tych wektorów i chętnych do szarpania w swoją stronę. W tej chwili zupełnie nie wiem, naprawdę nie mam żadnego pojęcia, co tak naprawdę wydarzy się w sobotę. Jeszcze parę dni temu spodziewałem się powrotu Tuska, ale dziś spodziewam się dosłownie wszystkiego - mówi ważny, swego czasu jeden z tych najważniejszych, polityk Platformy.

PiS musi zwierać szeregi

Kongres PiS natomiast przypada w momencie może jeszcze dla PiS nie kryzysowym, ale takim, który trudno nazwać w najnowszej historii tej szczególnie korzystnym. Zjednoczona Prawica właśnie formalnie straciła większość w parlamencie.

W praktyce skutki powołania do życia koła Wybór Polska nie są dla PiS katastrofą - ekipa Girzyńskiego jak na razie zmierza raczej w kierunku satelity PiS niż jakiejś nowej prawicowej komórki PiS. Kaczyński szybko pozyskał starego-nowego posła (z odzysku i na mocy niekoniecznie korzystnego układu z Adamem Bielanem, ale zawsze to coś), wczęsniej zaś zawarł układ z Pawłem Kukizem i jego trójką posłów, co może pozwolić na równoważenie ubytków głosów. Jakimś ich rezerwuarem jest przy tym również Konfederacja, choć trudno uznać tę partię za przewidywalnego z punktu widzenia PiS partnera.

Rzecz jasna jednak powstanie koła Wybór Polska komplikuje sprawy w itak już wystarczająco skomplikowanej sytuacji, jaka rysuje się w koalicji. Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro - jeszcze przed momentem zdałoby się, że spacyfikowani - znów mogą zacząć się szykować do skoku, nadwyrężona większość parlamentarna to znakomita okazja do wewnątrzkoalicyjnych licytacji.

Na tym oczywiście nie koniec. Rządzący są mocno poobijani przez pandemię, co nadwyręża sondażowe notowania zarówno partii, jak i - szczególnie - rządu Mateusza Morawieckiego. Jarosław Kaczyński niedawno przyznał - najpierw na spotkaniu z klubem PiS, a później nawet publicznie, że program Polski Ład, w którym PiS pokładał spore nadzieje, nie daje na razie spodziewanego efektu politycznego w postaci wzrostu sondażowych słupków. To z kolei wiąże się z pewną nieufnością, z jaką do koalicyjnych deklaracji związanych z Nowym Ładem podchodzą w tej chwili nawet zdeklarowani wyborcy PiS, którzy po prostu nie są przekonani, że targana wewnętrznymi sporami Zjednoczona Prawica będzie zdolna do karnego przegłosowania najważniejszych propozycji Polskiego Ładu.

Oczekiwanie na połajankę

To wszystko sprawia, że politycy Prawa i Sprawiedliwości spodziewają się mocnego - i niekoniecznie pod każdym względem przyjemnego dla partyjnych szeregów - wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. - Oj, nie zdziwię się, jak prezes powie nam parę słów prawdy. Już nawet nie chodzi o to, co wyprawiają koalicjanci, partią też przydałoby się potrząsnąć. - mówi nam jeden z nich. Ale i potrząsanie partią już było - i to całkiem niedawno. Podczas wyjazdowego posiedzenia klubu PiS parę tygodni temu, Kaczyński mówił parlamentarzystom PiS o udzielnych „księstwach”, które powstały w regionalnych strukturach partii i nawoływał do większej mobilizacji do działania.

Będą oczywiście wybory prezesa PiS - byłoby jednak naiwnością spodziewać się tu jakichkolwiek niespodzianek. Spodziewane są też co najmniej dwa awanse.

Na niedzielnym spotkaniu Rady Politycznej PiS towarzyszącym kongresowi wiceprezesem partii ma zostać premier Mateusz Morawiecki. Ma to nadać Morawieckiemu odpowiednią rangę w partyjnych strukturach i jest odczytywane jako kolejny, choć nieostateczny i niedefinitywny krok w namaszczaniu go przez Jarosława Kaczyńskiego na ewentualnego następcę. Pierwsze przymiarki do tego ruchu odbywały się już niedługo po objęciu przez niego funkcji szefa rządu, z kolei ubiegłej jesieni pogłoski, że ma to niebawem nastąpić, rozsierdziły Zbigniewa Ziobrę do tego stopnia, że wypowiedział właściwie otwartą wojnę premierowi i doprowadził do politycznego kryzysu wokół kosmetycznej z założenia rekonstrukcji jego rządu.

43 letni Krzysztof Sobolewski może z kolei zostać sekretarzem generalnym PiS. Tej funkcji obecnie w partii nie ma, ale może zostać wprowadzona do struktury w miejsce funkcji szefa komitetu wykonawczego, jaką obecnie pełni Sobolewski. Oznaczałoby to pewne wzmocnienie jego i tak mocnej w partii pozycji - a przy tym dalszą centralizację władzy nad strukturami PiS.

A kwestie pokoleniowe? Jarosław Kaczyński długo całkiem umiejętnie nimi zarządzał. W kolejnych parlamentarnych rozdaniach czy to wśród sztabowców, czy to w sejmowej reprezentacji PiS zawsze pojawiała się grupa nowych twarzy, zwykle - przynajmniej na początku - mocno hołubionych przez kierownictwo partii i usilnie promowanych w mediach. To co się z tymi grupami później działo, to już inna sprawa. Raz kończyło się to tak, jak upadek „ekipy z Madrytu” z Adamem Hofmanem na czele, innymi razy zaś tak właśnie startowały poważne parlamentarne czy rządowe kariery. Paweł Szefernaker jeszcze 7 lat temu był w PiS „ tym młodym od internetów”

Ale były też gesty o mocnym znaczeniu symbolicznym. Kiedy kandydatem PiS na prezydenta zostawał 42-letni wówczas Andrzej Duda, partia odebrała to jednoznacznie jako sygnał, że Jarosław Kaczyński stawia na młodszą generację polityków - tym bardziej, że jesienią 2014 roku, kiedy do tej nominacji doszło, sondaże nie dawały jeszcze nikomu dużych szans na zwycięstwo z Bronisławem Komorowskim. W mediach zaroiło się więc wtedy od sążnistych analiz, według których Kaczyński miał traktować wybory 2015 roku jako „poligon”, na którym dopiero wyszkolą się do przyszłych zwycięstw młodsze pokolenia PiS-owców.

I tak jednak obecnie zarówno w partii, jak i koalicji generacyjne ciśnienie jest bardzo wysokie. Świadomość, że główni rozgrywający w PiS to zwykle ludzie w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym wywiera mocną presję na tych nieco młodszych W zeszłym roku niedługo po swoich okrągłych urodzinach Zbigniew Ziobro rzucił do jednego z dziennikarzy „Skończyłem 50 lat, na co mam jeszcze czekać?”. W tym samym momencie właśnie zaczynała się politycznie kosztowna dla obozu władzy wojna o rekonstrukcję rządu z Ziobrą jako głównym rozgrywającym. Dziś tych, którzy nie chcą już „dłużej czekać” może być w PiS tylko więcej.

Powrót do reguł gry z czasów wieloletniego pojedynku Tusk-Kaczyński, marzy się dziś głównie dawnym i obecnym gwardzistom obu politycznych liderów. Dla nich byłoby to wskrzeszenie świata, którzy dobrze znają i w którym czują się bezpieczni. Dla wszystkich innych w PiS i PO oznaczałoby to jednak, że „trzeba jeszcze czekać”.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl