Przemówienia prezydentów USA zdradzają strategię wobec Polski i Europy. Co przyniesie przemowa Joe Bidena?

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Spotkanie prezydenta RP Andrzeja Dudy i prezydenta USA Donalda Trumpa podczas wizyty tego ostatniego w Warszawie w 2017 roku.
Spotkanie prezydenta RP Andrzeja Dudy i prezydenta USA Donalda Trumpa podczas wizyty tego ostatniego w Warszawie w 2017 roku. KPRP/Krzysztof Sitkowski
Czy ze szklanej kuli można wyczytać, w jakim kierunku pójdzie historia, co wstrząśnie światową polityką i jakie doniesienia zdominują pierwsze strony gazet i portali? Być może. Jest jednak na to pewniejszy sposób, oparty na faktach: analiza tego, co w swoich przemówieniach mieli Polakom do powiedzenia amerykańscy przywódcy. Z ich treści wyczytać można dużo więcej niż czyste, jasne deklaracje. Nie inaczej będzie zapewne w przypadku przemówienia Joe Bidena, który we wtorek rozpocznie swoją drugą wizytę w Polsce.

Każde z przemówień prezydentów USA było de facto odzwierciedleniem bieżącej polityki, uprawianej przez Stany Zjednoczone, a także wytyczało kierunki rozwoju dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Umiejscowienie tych przemówień w kontekście historycznym dobrze pokazuje, z czym mierzyli się Polacy i świat w minionych latach oraz jak wpłynęło to na rozwój bieżącej sytuacji, a także pozwala przewidywać, jakich decyzji politycznych należy spodziewać się w nadchodzących miesiącach.

George Bush Senior: najpierw - zainwestować

Gdy w lipcu 1989 roku prezydent Bush Senior stanął na mównicy polskiego Sejmu przed Zgromadzeniem Narodowym oraz generałem Wojciechem Jaruzelskim, który w tamtym czasie stał na czele Rady Państwa, jego przemówienie koncentrowało się głównie na kwestiach gospodarczych. Nie zabrakło odniesień do polskiej historii najnowszej i do porozumień, które zostały uchwalone przy Okrągłym Stole. Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych częściowy jeszcze wówczas rozpad Związku Radzieckiego i zmiana układu sił w Europie były przede wszystkim szansą na zakończenie ery Zimnej Wojny.

- Polska to kraj, od którego rozpoczęła się zimna wojna, a teraz naród polski może pomóc w zakończeniu podziału Europy

– mówił prezydent George Bush Senior.

Stąd w przemówieniu nacisk na koniec wyścigu zbrojeń, który jednak w ostatecznym rozrachunku wykończył ZSRR ekonomicznie.
Bardzo dużą część przemówienia stanowiły też kwestie dotyczące gospodarki. Prezydent Bush, świadomy tego, jak wielkie wyzwania społeczne i gospodarcze rysują się przed Polakami, wiele miejsca poświęcił na przekonywanie swojego audytorium, że demokracja działa. Choć w przemówieniu czuć było nuty pozwalające sądzić, że Amerykanie obawiają się powrotu zmodyfikowanej wersji socjalizmu w Polsce oraz tego, że demokracja nie przyjmie się w Europie Środkowowschodniej, główna oś przemówienia skoncentrowana była na pomocy finansowej, jakiej USA gotowe udzielić są Polsce, by ta wyszła z ekonomicznego impasu lat 80.

O tym, że obawa o to, iż polskie społeczeństwo nie udźwignie ciężaru dotkliwych reform gospodarczych, znanych jako „plan Balcerowicza”, może świadczyć fakt, że podczas swojej drugiej wizyty w Polsce, w lipcu 1992 roku, prezydent George H. W. Bush ponownie wspomniał o kwestiach ekonomicznych:

- Oczywiście wiele miejsc i wielu ludzi dotknęło więcej bólu niż postępu. Musimy jednak być czujni i oddzielać przyczynę od skutków. Czas próby, któremu poddana jest Polska, nie jest spowodowany rozwojem prywatnej przedsiębiorczości, lecz przez uparte dziedzictwo czterech dekad komunistycznego zamętu. Nie popełnijcie błędu: ścieżka, którą wybraliście, jest dobra

– przekonywał Polaków.

Bill Clinton: po zainwestowaniu - dozbroić i ochronić

W historii przemówień prezydentów USA w Polsce obecna jest pewna interesująca zależność: przemówienia z okazji pierwszej wizyty w naszym kraju są długie i zawierają kluczowe informacje dotyczące przyszłych stosunków między Polską i USA. Przemówienia z okazji kolejnych wizyt zazwyczaj pozostają jedynie echem pierwotnie wyznaczonego kierunku. Nie inaczej było w przypadku Billa Clintona, który odwiedził Polskę dwa lata po ostatniej wizycie swojego poprzednika, prezydenta George’a Busha Seniora.

Bill Clinton, podobnie jak jego poprzednik, podkreślił wagę reform, które miały w tamtym okresie miejsce w Polsce i nazwał je kluczowym czynnikiem decydującym o sukcesie demokracji w Europie Środkowej i Wschodniej. Ponownie wybrzmiał komunikat o zrozumieniu dla trudności, których w związku z reformami ekonomicznymi doświadczają Polacy.

- Musimy odnaleźć nowy rodzaj odwagi cywilnej: energię, optymizm i cierpliwość, by posuwać się naprzód w tych pokojowych, lecz trudnych i gwałtownie zmieniających się czasach. Naturalnie przyświecać muszą nam trzy pryncypia: wsparcie demokracji, rozwijanie wolnego rynku oraz stawienie czoła nowym wyzwaniom związanym z bezpieczeństwem

– wskazywał Clinton.

O jakim zagrożeniu mowa? Bill Clinton, jako demokrata, wyczulony był na to, co w swoim przemówieniu nazwał nienawiścią etniczną i rasową, promowaniem podziałów religijnych, agresywnym nacjonalizmem oraz antysemityzmem. Przestrzegł, by strzec się demagogów, którzy żerują na trudnych emocjach, wyzwalanych przez niepewne czasy. Ten fragment jego przemowy dotyczył wojny domowej w Bośni i Hercegowinie, która na długi czas zdominowała w Europie pierwsze strony gazet i zajmowała umysły światowych przywódców.

Choć w dalszej części przemowy ponownie poruszone zostały kwestie finansowego wsparcia, jakie Ameryka udzieliła i zamierzała kontynuować wobec Polski, to w przemówieniu pojawiły się również tony nawiązujące do wspólnego bezpieczeństwa i sygnalizujące, że Polska jest również na dobrej drodze do NATO.
Potwierdzenie tego kierunku nastąpiło w kilka lat później. Podczas swojej drugiej wizyty w Polsce, która miała miejsce w lipcu 1997 roku, Bill Clinton skoncentrował się przede wszystkim na kwestiach obronności, związanych z poszerzeniem Sojuszu Północnoatlantyckiego o nowych członków – Polskę i Węgry.

George W. Bush: zaprosić w orbitę swoich działań

Na kolejną wizytę amerykańskiego prezydenta na polskiej ziemi przyszło nam czekać aż cztery lata. George W. Bush odwiedził Polskę dopiero w czerwcu 2001 roku. Choć czas oczekiwania był długi, prezydent najbardziej kojarzony ze stawieniem czoła światowemu terroryzmowi odwiedził nasz kraj jeszcze dwa razy.
W czerwcu 2001 roku nikt jeszcze nie przeczuwał, że 11 września 2001 zmieni oblicze światowej polityki międzynarodowej i że jesteśmy u schyłku „starej ery”. Nie wiedział tego rzecz jasna również prezydent Bush Junior, dlatego jego przemówienie rozpoczęło się od podkreślenia wspólnoty Polaków i Amerykanów, jeśli chodzi o kulturę oraz dziedzictwo, a także do pokrewieństwa i współdzielonych wartości. Co ciekawe, nawiązał tym samym do pamiętnego przemówienia swojego ojca, Geroge’a Busha Seniora, który niemal identyczne zdanie wygłosił w roku 1989, przemawiając przed polskim Zgromadzeniem Narodowym. George Bush Junior przyznał w swoim przemówieniu, że to pora, by skończyć z podziałem na Wschód i Zachód, gdyż Polsce w tym momencie dziejowym bliżej już do Irlandii niż do Uralu.

W przemówieniu nadal wybrzmiewały tony troski o kraje Europy, w których transformacja ustrojowa nie przeszła tak gładko jak w Polsce czy na Węgrzech. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił także, że nie ma żadnego konfliktu pomiędzy poszerzaniem Unii Europejskiej a współpracą z NATO i ze Stanami Zjednoczonymi. Zwrócił jednak uwagę na Ukrainę. Zaznaczył, że w wizji Ameryki Europa nie może obyć się bez niej.

- Europa, którą budujemy, musi zawierać Ukrainę, której mieszkańcy walczą z traumą zmiany ustroju. W Kijowie słychać o europejskim przeznaczeniu Ukrainy. Jeśli są to ich aspiracje, powinniśmy je wesprzeć. Musimy wyciągnąć przyjazną dłoń do Ukrainy, tak jak już tego dokonała Polska, włożywszy w to tyle determinacji

– mówił George W. Bush.

W jego wizji było również miejsce dla dobrych stosunków z Rosją i z Władimirem Putinem. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyraził wówczas zadowolenie z kierunku, w jakim szły negocjacje oraz reformy w Rosji. Dzięki temu George Bush ogłosił koniec zimnowojennej doktryny, kierując uwagę NATO oraz swoich sojuszników na kraje, skąd płynąć mogło największe zagrożenie szantażem i terroryzmem.

Jego majowa wizyta dwa lata później przyniosła skupienie się uwagi USA oraz całego świata na zagrożeniu, które ujawniło się wraz z atakiem na World Trade Center we wrześniu 2001 roku. Głównym celem polityki zagranicznej Amerykanów stało się nie tylko ostateczne rozbrojenie państw, które brały udział w zimnowojennym wyścigu zbrojeń, ale również walka z terroryzmem, którą George W. Bush uzasadnił w następujący sposób:

- Niektóre wyzwania wiążące się z terroryzmem nie mogą jednak zostać podjęte, jeśli do dyspozycji pozostają jedynie środki prawne. Reżim Talibów w Afganistanie wybrał, by wspierać i być siedliskiem terrorystów al Kaidy. Więc tego reżimu już nie ma. Dyktator w Iraku kontynuował zbrojenia środkami masowej zagłady, kultywował związki z terrorem i odmówił żądaniom ONZ – zatem jego reżim został zakończony

– mówił prezydent.

Co interesujące, w przemówieniu znalazło się także miejsce na wyrażenie nadziei co do porozumienia między Palestyną a Izraelem.

Podczas trzeciej i ostatniej wizyty prezydenta Busha Juniora w Polsce, tematem numer jeden było ulokowanie w Polsce tarczy antyrakietowej. Z przemówienia jasno dało się wyczytać, że ruch ten nie podobał się Rosji, a negocjacje z prezydentem Putinem nie układały się najlepiej. Oczy Amerykanów ponownie zwróciły się na wschód od Polski, w kierunku Białorusi i Ukrainy. Były ku temu powody – schyłek 2004 roku przyniósł Ukrainie pomarańczową rewolucję wskutek sfałszowanych wyborów prezydenckich i ogłoszenia w nich zwycięstwa Wiktora Janukowycza, wspieranego przez Rosję. Imperialne zapędy Rosji coraz wyraźniej dawały o sobie znać. Niewiele ponad rok od tej wizyty wybuchł konflikt rosyjsko-gruziński, skoncentrowany na Abchazji i Osetii Północnej, podczas którego prezydent Polski, Lech Kaczyński, wykazał się bezwarunkowym wsparciem dla Gruzji i odwrócił losy rosyjskiego blitzkriegu.

Barack Obama: krytyka polskiej demokracji

Pierwsza wizyta prezydenta Baracka Obamy w Polsce rozczarowała komentatorów i była swoistym novum: prezydent nie zdecydował się na wygłoszenie swojego oczekiwanego przemówienia. Była w tym pewna niezręczność: wizyta w Polsce kończyła kilkudniowy objazd Baracka Obamy po Europie i jego spotkania z przywódcami europejskich państw. Polska, która zaledwie rok wcześniej doświadczyła tragedii, jaką była katastrofa smoleńska, oczekiwała tej wizyty, gdyż Obama (jak większość światowych przywódców) nie był obecny na pogrzebie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zatrzymała go chmura wulkanicznego pyłu po potężnej erupcji islandzkiego wulkanu, która na długi czas sparaliżowała transport lotniczy nad Europą i Atlantykiem.

Druga wizyta prezydenta Obamy wypadła w Polsce 3 lata później, z okazji obchodów 25. rocznicy wyborów 4 czerwca. W przemówieniu, które Obama wygłosił na Zamku Królewskim w Warszawie, poruszył tematy głównie historyczne, związane z rocznicą obalenia komunizmu w Polsce. Przypomniał, że wolność nie jest dana raz na zawsze, a kiedy w Polsce miały miejsce wolne wybory, po drugiej stronie globu, w Chinach, miała miejsca masakra na placu Tienamen. Nadto nawiązał do rosyjskiej agresji na Ukrainę, która miała miejsce w końcówce 2013 roku, by wybuchnąć na nowo w 2022 roku.
Obama zarysował również, jakie wartości mu przyświecają. W stopniu znacznie większym niż jego poprzednicy położył nacisk na reformy społeczne.

- Nasze społeczeństwa muszą przyjąć większą sprawiedliwość, która uznaje przyrodzoną godność każdego ludzkiego istnienia

– mówił Obama.

W kontekście rosyjskiej interwencji na Ukrainie Obama przypomniał, że Polska jest pełnoprawnym członkiem NATO i nigdy nie będzie sama – podobnie jak Litwa, Łotwa, Estonia czy Rumunia. Zapowiedział też wzmocnienie wschodniej flanki NATO i to, że Stany nie zaakceptują aneksji Krymu przez Rosję.

Trzecia wizyta Obamy miała miejsce w Polsce w 2016 roku, z okazji szczytu NATO, który odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Prezydent zapewnił o tym, że spełnia obietnice, czego dowodem miała być zwiększona obecność wojsk USA w Polsce w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. Ogłosił również, że siedzibą główną amerykańskich wojsk w tej części Europy będzie Polska. Podczas szczytu sporo miejsca poświęcono Ukrainie, broniącej się przed rosyjską agresją, co również znalazło odzwierciedlenie w przemówieniu Obamy:

- Dyskutowaliśmy nad wagą kontynuowania na Ukrainę dostaw wsparcia jakiego potrzebuje, by wzmocnić ją militarnie i przeprowadzić reformy polityczne oraz ekonomiczne. Równocześnie w pełni wspieramy starania prowadzone przez Niemcy i Francję, by rozwiązać konflikt we wschodniej Ukrainie w drodze dyplomatycznej

– powiedział Obama.

Prezydent wspomniał również o bezpieczeństwie energetycznym Polski oraz o trwających pracach nad nawiązaniem współpracy, jeśli chodzi o dostarczanie nam ciekłego gazu. Jednak to na koniec przemówienia prezydent Obama spuścił prawdziwą bombę, nawiązując do reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce i upominając polski rząd, że planowane zmiany nie do końca odpowiadają duchem temu, co Amerykanie rozumieją jako demokrację:

- Wyraziłem w obecności prezydenta Dudy nasze obawy związane z pewnymi działaniami oraz z impasem dotyczącym polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Upieram się niezwykle silnie przy stanowisku pełnego szacunku wobec polskiej suwerenności i dostrzegam, że Parlament pracuje nad istotnymi reformami, jednak potrzeba tu więcej pracy. Jako wasz przyjaciel i sojusznik, wzywam wszystkie strony sporu do wspólnych starań, by ocalić instytucje polskiej demokracji

– zaapelował Obama, co spotkało się z gorącymi dyskusjami komentatorów.

Donald Trump: prawdziwy fan Polski

Donald Trump dał się poznać jako wielki entuzjasta Polski i sojusznik rządów Prawa i Sprawiedliwości. Chociaż odwiedził Polskę tylko raz, jego przemówienie zrobiło na polskich komentatorach duże wrażenie. Donald Trump obficie nawiązywał w nim do historii Polski, wykazując się jej ponadprzeciętną znajomością. Elokwencja, z jaką przywoływał szczegóły dotyczące powstania warszawskiego, wzmianka o masakrze w lesie katyńskim czy nawiązanie do Cudu nad Wisłą wyróżniło jego przemowę na tle poprzednich.
Trump był również wielkim entuzjastą polskiego projektu o nazwie Trójmorze.

Ówczesny prezydent USA, podobnie jak jego poprzednicy, wspomniał o ciągle trwającej walce z terroryzmem i wskazał Polskę jako „starego sprzymierzeńca” w tym wyzwaniu.

- Musimy stawić czoła kolejnej opresyjnej ideologii – tym, którzy szukają możliwości eksportowania terroryzmu i ekstremizmu na całym świecie. Ameryka i Europa doświadczały przejawów tego terroru raz po raz. Ale damy temu odpór

– mówił prezydent USA.

Jak później uściślił, chodziło mu przede wszystkim o walkę z radykalnymi odmianami islamu. Chociaż od zamachu 11 września minęło już kilkanaście lat, Europa nadal doświadczała pomniejszych, tragicznych aktów terroryzmu: wystarczy wspomnieć trzy skoordynowane zamachy bombowe na lotnisku w Brukseli w marcu 2016, następujący po nich lipcowy zamach w Nicei, kiedy rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum spacerowiczów na promenadzie, atak na jarmark świąteczny w Berlinie z 19 grudnia 2016 czy zamach w Manchesterze z maja 2017, kiedy to zamachowiec libijskiego pochodzenia zdetonował w samobójczym ataku ładunki wybuchowe podczas koncertu Ariany Grande.

- Walczymy ciężko przeciw radykalnemu islamskiemu terroryzmowi i wygramy. Nie możemy zaakceptować tych, którzy odrzucają nasze wartości i którzy używają nienawiści, by usprawiedliwić przemoc wobec niewinnych

– podkreślał Trump.
Wskazał również Rosję jako państwo, które ma swój czynny udział we wspieraniu zbrodniczych reżimów, widząc w tym swój interes.

- Wzywamy Rosję do zaniechania jej destabilizującej aktywności na Ukrainie i gdziekolwiek indziej oraz wstrzymania jej wsparcia wobec wrogich reżimów – włączając w to Syrię i Iran – by zamiast tego dołączyć do społeczności odpowiedzialnych narodów w naszej walce przeciwko wspólnym wrogom w obronie cywilizacji jako takiej

– apelował Trump.

Prezydent w swoim przemówieniu ogłosił również zakup przez Polskę systemów przeciwlotniczych Patriot:

- Dlatego przyklaskujemy Polsce za jej decyzję z tego tygodnia, by ruszyć naprzód z zakupem od Stanów Zjednoczonych przetestowanych w boju systemów Patriot wraz z systemem obrony przeciwrakietowej – najlepszym, jaki funkcjonuje gdziekolwiek na świecie

– informował.

W jego przemowie nie zabrakło również podkreślenia, o jakie wartości walczy.

- Możemy mieć największe gospodarki i dysponować najbardziej śmiercionośną bronią na Ziemi, ale jeśli nasze wartości i rodziny nie są silne, wówczas pozostaniemy słabi i nie przetrwamy

– apelował Trump.

Joe Biden: wojna na Ukrainie jak II wojna światowa

Urzędujący obecnie prezydent Stanów Zjednoczonych złożył Polsce pierwszą wizytę nieco ponad miesiąc po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W swoim przemówieniu jasno nawiązał do wartości wyznawanych przez wspierające go ugrupowanie – Demokratów. Mówił o konieczności pokonania moralnych wrogów demokracji oraz wskazywał, że rosyjski najazd na Ukrainę, sprzedawany propagandowo pod płaszczykiem „denazyfikacji” jest czymś nie tylko nieprawdziwym, ale i cynicznym oraz nieprzyzwoitym. Przekonywał, że przyjmowanie kolejnych państw w struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego nie jest żadnym zagrożeniem dla Rosji, gdyż pakt ten ma na celu jedynie obronę. Prezydent Biden widział obecną sytuację jako próbę odwrócenia porządku, który klarował się w Europie i na świecie przez minionych 30 lat. Porównał bieżącą wojnę za polską wschodnią granicą do II wojny światowej i podkreślił znaczenie sankcji gospodarczych, nałożonych na Rosję przez międzynarodową społeczność.

- Rosyjska gospodarka była sklasyfikowana jako jedenasta największa na świecie przed tą inwazją. Już wkrótce nie będzie jej jednak nawet w pierwszej dwudziestce

– zapowiedział Biden.

Prezydent USA ostrzegł też z całą stanowczością, że jeśli choćby cal terytorium państw członkowskich NATO zostanie naruszony przez Rosję, sojusz odpowie z całą mocą. Pochwalił przy tym Polaków za pomoc humanitarną, której udzielili jak dotychczas uchodźcom, a nadto wezwał inne państwa do wsparcia Polski w jej staraniach w tym obszarze.

- Polska nie powinna sama dźwigać tego ciężaru

– zauważył.

Prezydent Biden postawił Europie pewien istotny warunek, jakim miała być rezygnacja z nabywania surowców energetycznych od Rosji. Co istotniejsze, zapewnił o pomocy ze strony Ameryki w przejściu przez ten proces.
Zaapelował również do Rosjan, którzy w obliczu wojny postanowili opuścić swój kraj. Wskazał ich jako bezpośrednich oponentów Władimira Putina i zapewnił, że nie ich naród jest wrogiem, lecz jedynie ten, kto stoi na ich czele.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl