Brunatna fala wzbiera w Cottbus, stolicy neonazistów w Brandenburgii

Andrzej Dworak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Photoshot/REPORTER
Chociebuż (Cottbus) w Brandenburgii niedaleko polskiej granicy jest miejscem przemocy, incydentów na tle rasistowskim i nienawiści do cudzoziemców. Miasto przypomina beczkę prochu.

Bezpośrednim powodem takiej sytuacji jest wzrost liczby imigrantów, których jest w Chociebużu ok 4300 - dziesięciokrotnie więcej niż w 2013 i trzy razy więcej niż rok temu. Jednak jeszcze przed ich napływem miasto było nazywane stolicą neonazistów w Brandenburgii.

Szczególnie niebezpieczną strefą są okolice centrum handlowego Blechen Carré i placu przed Stadthalle. Tutaj dochodziło do niepokojów od maja 2017. Na porządku dziennym były utarczki słowne i bijatyki, nawet z użyciem noży. Brali w nich udział młodzi ludzie - uchodźcy i Niemcy. Atmosferę podgrzały procesy - Syryjczyka oskarżonego o zamordowanie rencistki oraz drugiego Syryjczyka, który próbował zabić fryzjerkę.

W połowie stycznia doszło do ataków nożowników - młodzi Syryjczycy ranili 16-latka i grozili małżeństwu w centrum handlowym. Po tych wydarzeniach doszło do demonstracji zwołanej przez wrogą cudzoziemcom organizację „Zukunft Heimat” (Przyszłość Ojczyzna), która ma kontakty z ekstremalną prawicą. Przyszło na nią 1500 osób, które wykrzykiwały hasła skierowane przeciwko przybyszom, ale też atakowały dziennikarzy rbb - telewizji publicznej z Brandenburgii - za rzekome kłamstwa.

Hasła transparentów wyrażały wściekłość demonstrantów i wielu mieszkańców Chociebuża na sytuację w mieście. Ich przekonania biorące się z obaw o bezpieczeństwo swoje, swoich bliskich i o burzenie porządku, w jakim żyli, podzielali choćby strażacy w przejeżdżającym opodal demonstracji wozie. Przez megafon nadali w kierunku demonstrantów: „Pozdrawiamy patriotów!”. Starsza pani trzymająca napis: „Miłość ojczyzny to nie przestępstwo” przyjęła pozdrowienia z uśmiechem i pomachała do strażaków. Stojący obok mężczyzna z napisem: „Zamknąć granice” przyłączył się do niej. To gorące dni Chociebuża.

Dwa tygodnie temu do centrum handlowego Blechen Carré wbiegł młody chłopak. Krwawił z rany ciętej twarzy. Upadł przy sklepie i pierwszej pomocy udzieliła mu sprzedawczyni, potem trafił do szpitala. „Niczego nie widziałam“ - opowiadała sprzedawczyni. „Nagle pojawił się koło mnie. Najbardziej boję się o syna - też ma 16 lat. Podobno tamten typ wyciągnął nóż. Oni tacy są” - stwierdziła na koniec kobieta.

Wystarczy drobny powód. Bijatyka między młodocianymi przybyszami, a miejscowymi może się zacząć, bo ktoś powiedział coś obraźliwego, krzywo spojrzał… Uciekinierzy żądają szacunku, bo jak nie, to mogą sięgnąć po twarde argumenty.

Niedawno w centrum miasta zakotłowało się, bo jeden z imigrantów - Imad - zabrał 15-letniej dziewczynie telefon. Podobno go filmowała. Podobno to nieprawda. Imad ją zwyzywał. Po jakimś czasie na przystanku tramwajowym Imad i jego przyjaciel Fuhad spotkali kolegę 15-latki i wywiązała się szarpanina. Fuhad popchnął miejscowego na hamujący tramwaj, nagle w jego dłoni pojawił się nóż, ale na tym się skończyło. Wieczorem Imad i Fuhad zostali aresztowani.

Wcześniej doszło do innego incydentu w Blechen Carré. 14-letni imigrant wyciągnął nóż i groził małżeństwu, które nie ustąpiło jemu i jego kumplom pierwszeństwa przy windzie. 14-latek został zatrzymany przez jednego ze świadków zdarzenia, który był na tyle silny, że poradził sobie z chłopakiem. Napastnik został aresztowany, jego kumple uciekli.

Od tych zdarzeń mówi się w Chociebużu głośno o konflikcie między Niemcami, a cudzoziemcami. Władze miasta podjęły działania mające poprawić sytuację i jednym z pierwszych kroków był zakaz picia alkoholu w centrum Chociebuża. Bo incydenty stały się rodzajem rozrywki, a towarzyszył im często alkohol. Plac koło Stadthalle to też teren spotkań narkomanów i innych osobników szukających mocnych wrażeń. Przychodzą tu także cudzoziemcy czekający na rozpatrzenie wniosku o azyl. Burmistrz Holger Kelch zarządził monitorowanie terenu centrum przez kamery i zwiększył liczbę patroli. Ale najważniejszym jego posunięciem jest to, że Chociebuż wstrzymał przyjmowanie nowych imigrantów. Doszło do tego, że ugiął się przed postulatami dużej liczby mieszkańców oraz spełnił żądania wysuwane przez członków skrajnej prawicy, ugrupowań w rodzaju Pegida czy partii AfD i NPD, które w Chociebużu znalazły doskonały grunt do propagowania swoich treści wyrażające się w haśle: „Cudzoziemcy stop!”. Na razie tylko „stop”, bo kolejnym etapem byłoby „raus!”.

Dlatego wielu imigrantów zamierza stąd wyjechać. Nie czekać na to, aż zostaną pobici przez neonazistów, jak przydarzyło się to trzem uciekinierom z Afganistanu. Neonaziści nie pojawili się w Chociebużu dopiero teraz, bo miasto było znane od lat jako stolica ich ruchu w Brandenburgii.

“Musimy potwierdzić, że w mieście istnieje grupa skrajnej prawicy” - przyznał niedawno w telewizji RNN przedstawiciel policji Torsten Wendt.

Neonaziści spotykają się we wtorki o 17 i maszerują przez Stare Miasto z flagami i pochodniami. Na latarniach w Chociebużu widzi się hasło, pod którym teraz manifestuje ekstremalna prawica: „Defend Cottbus” oraz naklejki „Merkel musi odejść”. Służby bezpieczeństwa oceniają, że „obrońców Chociebuża” jest w mieście 145 - nie wliczając do tego okolic. Liczba ich zwolenników jest większa, gdyż tych radykalnych i umiarkowanych łączy przekonanie, że od fali uciekinierów wszystko zmieniło się na gorsze. Nikt nie chce, żeby w stolicy Dolnych Łużyc panowały warunki takie jak w Berlinie. Niech nam Merkel nie urządza życia - słychać wśród mieszkańców. Porządek ma być. Na tej fali znani w mieście neonaziści z powiązaniami w środowisku sportów walki założyli firmy ochroniarskie. Trwa teraz sprawdzanie tych przedsięwzięć, ale wygląda na to, że „obrona Chociebuża” może także przynosić zarobek.

W marszach i zgromadzeniach uczestniczą również fani miejscowego klubu piłkarskiego Energie Cottbus. Jego władze nie wykazują energii w zwalczaniu chuliganów. Ci specyficzni fani piłkarscy założyli stowarzyszenie „Inferno Cottbus” i jego młodzieżową odnogę „Unbequeme Jugend” (Niewygodna młodzież), ale niedawno, kiedy obie grupy znalazły się na celowniku służb, rozwiązały się. Najprawdopodobniej, żeby uniknąć delegalizacji. Według służb 55 fanów wypełnia znamiona tego, co określa się mianem „kategorii B”, a 20 z nich to „kategoria C”. Do „B” zalicza się osobników skłonnych do przemocy, „C” tworzą ci, którzy do przemocy są jeszcze bardziej skłonni.

Na stadionie dba o porządek firma o nazwie „Ostdeutscher Sicherheitsdienst“ (Wschodnioniemiecka Służba Bezpieczeństwa), która przywodzi na myśl Sicherheitsdienst SS.

W związku ze wzrostem nastrojów przeciwko cudzoziemcom ponad rok temu powstało skrajnie prawicowe ugrupowanie „Identitäre Bewegung“ (Ruch Na Rzecz Tożsamości) propagujące ledwie skrywane treści rasistowskie.

Na demonstracje przeciwko polityce azylowej rządu wzywa regularnie stowarzyszenie „Zukunft Heimat“.

Z Chociebuża pochodzą grupy muzyczne „Frontalkraft” i „Hausmannskost”, które - według niemieckiego kontrwywiadu - częściowo jawnie rozpowszechniają skrajnie prawicowe, antysemickie i wrogie cudzoziemcom treści, podjudzają do przemocy. W kwietniu 2016 roku władze miasta nie zgodziły się na neonazistowski koncert na swoim terenie.

W tej mętnej wodzie łowią zwolenników prawicowe partie - AfD i NPD, które krążą wokół coraz bardziej wkurzonych i zdezorientowanych mieszkańców Chociebuża, licząc na ich głosy w wyborach. A w mieście trwa coś, co można określić mianem „rasistowskiego stanu wyjątkowego” - jak to nazwał Martin Vesely ze stowarzyszenia „Opferperspektive” (Z Punktu Widzenia Ofiar), które usiłuje przeciwdziałać przemocy i neonazistowskiej propagandzie. Bo w Chociebużu są też ludzie stający w obronie imigrantów.

Tym niemniej końca problemów nie widać w mieście tuż przy granicy z Polską, w którym - co może dla niektórych z nas być ważne - miał miejsce strajk za Solidarność. Rozpoczęty 17 grudnia 1981 kilkudniowy protest głodowy więźniów politycznych osadzonych w zakładzie karnym służby bezpieczeństwa Stasi w Chociebużu w NRD skierowany był przeciwko wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego i rozprawie komunistycznych władz PRL z Solidarnością. Było to jedyne znane wystąpienie tego rodzaju w bloku wschodnim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brunatna fala wzbiera w Cottbus, stolicy neonazistów w Brandenburgii - Plus Polska Times

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

f
ferrodon
W Cottbus , nie w Polsce ??? Dziwne !!
Wróć na i.pl Portal i.pl