Bitwa o szpital, trafione koszary. Wojna Izrael-Hamas: sytuacja na frontach

Według ministerstwa zdrowia zarządzanego przez Hamas liczba ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy przekroczyła 13 300 po tym, jak w poniedziałek zginęło kilkanaście osób w ostrzelanym szpitalu koło miasta Dżabalija. Tam teraz toczą się najcięższe walki. Tymczasem Hezbollah pochwalił się celnym ostrzałem kilku izraelskich obiektów wojskowych w pobliżu granicy izraelsko-libańskiej. Rzecznik izraelskiej armii oświadczył, że zdecydowana większość pocisków została przechwycona. Jednak trzy trafiły w cel, powodując poważne zniszczenia w bazie Biranit.

Izraelska armia zamknęła dziś pierścień okrążenia wokół miasta Dżabalija na północy Strefy Gazy. Na obrzeżach miasta zaatakowano trzy wejścia do tuneli, w których ukrywali się bojownicy Hamasu. Na północ od Dżabaliji położony jest największy w Strefie Gazy obóz dla uchodźców. Większość z około 100 tys. jego mieszkańców odrzucała dotychczas wezwania izraelskiego wojska do ewakuacji na południe. Do niedzieli obóz opuściła tylko jedna czwarta populacji. W okolicach obozu toczą się ciężkie walki żołnierzy izraelskich z Hamasem. Po stronie palestyńskiej walczą nie tylko członkowie Hamasu, ale też bojownicy Brygad Męczenników al-Aksa (samozwańcze zbrojne ramię Fatahu) i Brygad Al Quds (zbrojne ramię Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu).

W Beit Lahia, miejscowości graniczącej z obozem dla uchodźców Dżabalija, znajduje się Szpital Indonezyjski. W poniedziałek izraelskie oddziały dotarły tam, nacierając z północy. Lokalne media zamieściły zdjęcia i filmy czołgów otaczających szpital. Brygady Al Quds postawiły w tym rejonie silny opór, walki toczą się na ulicy al Awda prowadzącej ku szpitalowi.

Około 200 pacjentów ewakuowano ze szpitala. Wcześniej w wyniku izraelskiego nalotu zginęło tam 12 pacjentów i ich rodziny, a dziesiątki osób zostały ranne. W szpitalu nadal przebywa 400 pacjentów, choć otwarta w 2015 roku i finansowana przez Indonezję placówka jest przeznaczona teoretycznie dla 140 osób. Izrael oskarża Hamas o wykorzystywanie tej instytucji, podobnie jak kompleksu szpitalnego Al-Szifa w Gazie, do celów wojskowych. Armia twierdziła, że ukryto tam podziemne centrum dowodzenia i kontroli Hamasu.

W poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller odniósł się do możliwości rozszerzenia przez IDF inwazji lądowej na południową część Strefy Gazy. Stwierdził, że Izrael, zanim to uczyni, będzie musiał zadeklarować, w jaki sposób ochroni cywilów, którym kazał uciekać na południe z północnej części palestyńskiego terytorium.

Stany Zjednoczone uważają, że szeroko zakrojone wysiłki mające na celu uwolnienie zakładników nadal przetrzymywanych przez Hamas przybliżyły porozumienie, które umożliwiłoby zakładnikom powrót do domu – powiedział wczoraj rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby.

- Prezydent Biden i jego zespół robią wszystko, co w ich mocy, aby pomóc uwolnić zakładników wziętych przez Hamas, w tym małe dzieci i, oczywiście, przebywających tam Amerykanów

– powiedział przedstawiciel administracji USA.

- Hamas jest bliski porozumienia z Izraelem w sprawie uwolnienia zakładników - potwierdził dzisiaj szef palestyńskiej organizacji Ismail Hanije. Mediację prowadzi Katar. Wysokiej rangi urzędnik Hamasu Izat al-Reszik powiedział telewizji Al-Dżazira, że trwające rozmowy dotyczą m.in. wjazdu pomocy humanitarnej do Strefy Gazy i wymiany zakładników na palestyńskich więźniów. - Oczekiwane porozumienie obejmie uwolnienie izraelskich kobiet i dzieci, będących zakładnikami, w zamian za uwolnienie palestyńskich dzieci i kobiet z okupacyjnych więzień – powiedział.

Niespokojna sytuacja utrzymuje się na Zachodnim Brzegu, choć Izrael generalnie panuje nad tą częścią Autonomii Palestyńskiej. Hamas i inna radykalna organizacja palestyńska, Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, wzywają do ataków na izraelskich żołnierzy i cywilów na Zachodnim Brzegu.

W poniedziałek doszło tam do ośmiu zbrojnych incydentów. Wchodzący w skład Brygad Al Quds batalion „Jerycho” starł się z Izraelczykami koło Jerycha. Z kolei Batalion Męczennika Omara Abu Laily, znany jako Batalion Salfit (od nazwy miejscowości na północy Zachodniego Brzegu, gdzie powstał wiosną tego roku), twierdzi, że zaatakował dwa cywilne auta żydowskich osadników niedaleko miejscowości Al Zawiya. Do pozostałych sześciu incydentów doszło z udziałem nieokreślonych sił palestyńskich, głównie w rejonie Hebronu.

Oficjalna libańska Narodowa Agencja Informacyjna podała dzisiaj, że izraelska strona ostrzelała posterunek libańskiej armii w wiosce Wazzani na południu kraju. Lokalne media donoszą, że w izraelskim ostrzale – choć nie wiadomo, czy chodzi właśnie o ten – zginęły trzy osoby, w tym dwójka dziennikarzy.

Wcześniej izraelska armia poinformowała, że uderzyła w kilka pozycji należących do Hezbollahu, w tym trzy specjalizujące się w wystrzeliwaniu pocisków przeciwpancernych. Był to odwet za pocisk przeciwpancerny wystrzelony w dom w przygranicznym mieście Metula w północnym Izraelu i za dwa inne ataki rakietowe. Wczoraj odnotowano 18 ataków z Libanu na terytorium Izraela dokonanych przez Hezbollah i inne niezidentyfikowane siły. Celem dziesięciu z nich były pozycje IDF wzdłuż granicy, m.in. koszary 91. Dywizji (Galilejskiej) w Biranit.

Tym razem spokojnie było na granicy Izraela z Syrią. Proirańskie bojówki w tym kraju, jak też w sąsiednim Iraku, skupiają się na niepokojeniu obecnych w regionie sił USA. Wczoraj Islamski Opór w Iraku, koalicja kilku szyickich milicji wspieranych przez Teheran, ogłosił atak drona na bazę amerykańską Ain al Assad w Iraku. Ta baza powietrzna jest jednym z najczęstszych celów szyitów od początku wojny Izraela z Hamasem. Poprzednio dwa drony-kamikadze wysłano tam na Amerykanów w piątek.

W sumie, od 18 października, jak podliczył Institute for the Study of War (ISW), siły amerykańskie w Iraku i Syrii zostały zaatakowane przez Islamski Opór w Iraku 64 razy. Obyło się bez większych szkód po stronie USA. ISW pisze zresztą w ostatniej analizie nt. wojny na Bliskim Wschodzie, że nieokreśleni liderzy proirańskich milicji w Syrii spotkali się, aby omówić plany reakcji na amerykańskie ataki powietrzne na cele związane z Iranem i zbrojną kampanią przeciwko USA w regionie.

Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller powtórzył w poniedziałek sprzeciw administracji prezydenta Joe Bidena wobec twierdzeń izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, że Siły Obronne Izraela (IDF) zachowają odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Strefie Gazy po zakończeniu wojny z Hamasem. Podkreślił jednak, że Waszyngton zgodził się na obecność IDF w Strefie Gazy przez krótki okres po wojnie.

W poniedziałek wieczorem, po wideokonferencji z 27 ministrami spraw zagranicznych UE, szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borrell oznajmił, że Izrael nie powinien okupować Strefy Gazy po zakończeniu wojny z Hamasem, a kontrolę nad tym terytorium należy przekazać Autonomii Palestyńskiej. - Najlepszą gwarancją bezpieczeństwa Izraela jest utworzenie państwa palestyńskiego – stwierdził w oświadczeniu Borrell, który wrócił z podróży po Bliskim Wschodzie.

Źródło: Al-Monitor, ISW, PAP

jg