Akt oskarżenia przeciwko byłemu sędziem Wojciechowi Łączewskiemu

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Piotr Hukało
Fałszywe zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie oraz złożenie fałszywych zeznań - to główne punkty oskarżenia jakie Prokuratura Regionalna w Krakowie skierowała do sądu przeciwko sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu. Warszawski sędzia zasłynął jako bohater dziennikarskiej prowokacji.

FLESZ - Kosztowna kwarantanna pracowników

Chodzi o byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego, który według śledczych miał złożyć fałszywe zawiadomienie o przestępstwie i składać fałszywe zeznania.

"W toku śledztwa ustalono, że 10 lutego 2016 roku sędzia zawiadomił prokuraturę o przestępstwie, które nie zaistniało. W fałszywym zawiadomieniu Wojciech Ł. wskazywał, że nieustalona osoba przejęła jego konto na Twitterze i prowadziła korespondencję z innym użytkownikiem tego medium, który podawał się za dziennikarza Tomasza Lisa. Nadto Wojciech Ł. twierdził, że w korespondencji tej użyte zostało jego zdjęcie typu selfie, które wykonane zostało bez jego wiedzy i zgody. Sędzia wskazywał, że wskutek przestępstwa doznał szkody osobistej i domagał się ścigania jego sprawców" - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Prokuratura ustaliła, że sędzia, działając na Twitterze za pośrednictwem anonimowego konta, napisał serię wiadomości prywatnych do osoby, która w jego mniemaniu była dziennikarzem Tomaszem Lisem, a faktycznie osobą, która podszywała się pod redaktora. Dla uwiarygodnienia przesłał swoją fotografię – selfie.

Za pośrednictwem Twittera na 28 stycznia 2016 r. zaaranżowane zostało spotkanie Wojciecha Ł. z rzekomym Tomaszem Lisem. Sędzia stawił się na nie zgodnie z ustaleniami. Zachowanie sędziego zostało opisane w materiale prasowym z 29 stycznia 2016 r., jednak bez wymienienia nazwiska sędziego.

6. lutego na anonimowe konto sędziego na Twitterze wpłynęła wiadomość prywatna od osoby, która poprosiła go o potwierdzenie, że to on jest autorem korespondencji z rzekomym red. Lisem. Do korespondencji były załączone screeny oraz selfie sędziego. To po otrzymaniu tej wiadomości 10. lutego Wojciech Ł. zdecydował się złożyć ustne zawiadomienie o przestępstwie, które nie miało miejsca.

Powołani w sprawie biegli z zakresu informatyki wykluczyli, by na urządzeniach elektronicznych należących do sędziego doszło do nieuprawnionego dostępu osoby trzeciej , a w szczególności do ataku hackerskiego. Biegły precyzyjnie i jednoznacznie określił czas wykonania autoportretu sędziego i urządzenie, za pomocą którego ją zrobiono. Stwierdził, że zdjęcie wykonano telefonem użytkowanym przez Wojciecha Ł. zsynchronizowanym z jego komputerem. Data wykonania tej fotografii koresponduje z czasem i treścią rozmowy prowadzonej na portalu i monitorowanej przez dziennikarzy. Sposób ustawienia aparatu wskazuje również, że zdjęcie zrobił sobie osobiście Wojciech Ł.

Ustalono również, że sędzia złożył fałszywe zeznania w zakresie wytłumaczenia swojej obecności w miejscu, w którym czekali na niego dziennikarze. Wojciech Ł. twierdził, że przybył tam, bo chciał odebrać książkę dla znajomego. Mężczyźni mieli umówić się na spotkanie za pośrednictwem szyfrowanego komunikatora.

Znajomy sędziego, przesłuchany w charakterze świadka, zaprzeczył temu i zeznał, że nigdy nie używał komunikatorów szyfrujących i za ich pośrednictwem nie prosił Wojciecha Ł. o żadną przysługę.

Byłemu sędziemu grozi do 8 lat więzienia.

Wojciech Łączewski, zanim zrezygnował z pełnienia funkcji sędziego, orzekał w warszawskim Sądzie Rejonowym. Znany jest w całej Polsce jako osoba wyjątkowo krytycznie odbierana w obozie "dobrej zmiany". To właśnie on skazał Mariusza Kamińskiego na karę bezwzględnego więzienia. Skierował też do sądu skargę na bezczynność premiera, który zbyt opieszale odpowiadał na jego pytania.

To właśnie sędziego Łączewskiego - imiennie - wskazała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, tłumacząc konieczność zmian w sądownictwie. W połowie lipca 2018 r. oświadczyła, że: "chcemy, aby już nigdy więcej nie było sędziów na telefon, żeby nie było sędziego Łączewskiego i innych, którzy mają pewne karty, których nie powinien mieć sędzia orzekający, wydający sprawiedliwe wyroki".

Sam oskarżony uważa, że działania prokuratury to "maskowanie własnej nieudolności"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Akt oskarżenia przeciwko byłemu sędziem Wojciechowi Łączewskiemu - Gazeta Krakowska

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Adam Korat
I tak Polacy maja to co sobie wybrali, dyktaturę kaczyzmu i upadek demokracji oraz wszelkich zasad państwa prawa.
Wróć na i.pl Portal i.pl