Zbigniew Lewicki poleca: Kanon książek o Ameryce

Zbigniew Lewicki
Spektakl, jakim okazały się amerykańskie wybory prezydenckie, gwałtownie wzmógł zainteresowanie Stanami Zjednoczonymi. Wybitny polski amerykanista podpowiada szesnaście książek, które pozwolą każdemu chętnemu zrozumieć ten złożony kraj.

1. Autor kończy jeden z rozdziałów: "Ze wszystkich wielkich Amerykanów to z Benjaminem Franklinem
chciałbym zjeść obiad w niebie". Ze wszystkich historii Ameryki to książkę Samuela Eliota
Morisona zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę. Dziekan historyków amerykańskich, profesor Uniwersytetu Harvardzkiego, laureat Nagrody Pulitzera, autor piętnastotomowej historii marynarki amerykańskiej w czasie II wojny światowej, za którą został uhonorowany stopniem kontradmirała, i bardzo wielu opracowań z różnych okresów historii Stanów Zjednoczonych. Morison ma rzadką umiejętność łączenia głębokiej wiedzy i lekkości pisania, doskonałego opanowania szczegółów z tworzeniem panoramicznej wizji wydarzeń. Jego dzieło jest niezwykłym arcydziełem,
bez wątpienia wartym, by do niego wielokrotnie wracać.

Samuel Eliot Morison "The History of the American People"

2. Najpopularniejsza po Biblii książka w Ameryce w XIX w., bez której historia tego kraju z pewnością potoczyłaby się inaczej. Przyjmując autorkę w Białym Domu w czasie wojny secesyjnej, prezydent Lincoln powiedział; "A więc to jest ta mała dama, która wywołała tę wielką wojnę". Wielu Amerykanów i przed publikacją tej powieści było przeciwnych niewolnictwu, ale to dopiero Stowe sprawiła, że dla milionów przestało ono być bezimiennym złem, o którym łatwo zapomnieć, a stało się losem wuja Toma czy Elizy, których cierpienia jako ludzi, a nie jako "mienia ruchomego" (jak określano niewolników), poruszyły lawinę emancypacji niewolników.

Harriet Beecher Stowe "Chata wuja Toma"

3. Gdy 55 najświatlejszych Amerykanów zebrało się w Filadelfii w 1787 r. i przystąpiło do pisania konstytucji, samozwańczo zmieniali ustrój państwa. Bali się oskarżenia o zdradę stanu. Nikomu więc nie wolno było prowadzić notatek i wydawało się, że nigdy się nie dowiemy, w jaki sposób w tak krótkim czasie stworzono ten dokument. Po latach okazało się, że istnieje zapis obrad sporządzony przez Jamesa Madisona: być może za zgodą zebranych, być może potajemnie, z pamięci. Straszliwie trudna lektura, bo obrady były niezwykle chaotyczne, ale i niezwykłe świadectwo wyjątkowego procesu tworzenia nowego ustroju ex nihilo.

James Madison "Notes of Debates in the Federal Convention of 1787..."

4. Wszyscy cytują de Tocqueville'a, chociaż nikt go nie czytał. Nie ulega wątpliwości, że przeczytanie całości dzieła wymaga wielkiej determinacji. De Tocqueville objechał ówczesne Stany Zjednoczone i opisał amerykański system rządów i narodziny nowego społeczeństwa ze stratyfikacją opartą nie na urodzeniu, lecz na majątku. Wiele sądów tego prekursora socjologii połączonej z politologią do dziś wydaje się aktualnych - może dlatego, że były trafne, a może dlatego, że kolejne pokolenia Europejczyków oglądają Amerykę przez pryzmat wcześniej poznanych fragmentów książki. Lektura na długie samotne wakacje.

Alexis de Tocqueville "O demokracji w Ameryce"

5. Pierwsza amerykańska książka "multimedialna", a zarazem pierwszy wielki reportaż interwencyjny. Opowieść o biednych imigrantach zamieszkujących nędzne czynszówki na dolnym Manhattanie zawdzięczała swoją siłę rażenia nie tyle zdolnościom narracyjnym autora, ile wielkiemu zbiorowi fotografii, obezwładniającemu świadectwu degradacji tych, którzy przybyli do Ameryki w nadziei nowego życia, ale bez grosza na jego rozpoczęcie. Riis wpłynął m.in. na Theodora Roosevelta, który - zanim został prezydentem - zreformował pracę urzędników imigracyjnych i był zwolennikiem zmian.

Jacob Riis "How the Other Half Lives"

6. Rasizm ma wiele twarzy i często nie są od niego wolne nawet jego ofiary. W Ameryce wielu proponowało różne rozwiązania: od pokojowego podporządkowania się władzy białych do ich zabijania. Książka Du Bois to obraz stanu spraw na początku XX w. i profetyczne wizje rozwoju relacji czarnych i białych mieszkańców Ameryki. Du Bois nie tylko snuł wizje poprawy losu Murzynów poprzez promowanie "utalentowanych 10 procent", ale i stworzył do dziś istniejącą organizację NAACP, bardzo zasłużoną dla poprawy losu czarnych Amerykanów. Jego książka to pozycja, bez której nie można zrozumieć drogi od wuja Toma do Baracka Obamy.

7. Franklin przystąpił do pisania tej książki pod koniec życia, chcąc pozostawić po sobie możliwie pochlebny obraz. Można się spierać, czy w swej autobiografii daje tylko upust skłonnościom literackim, czy świadomie kłamie. Co gorsza, autobiografia urywa się w najciekawszym momencie, gdy autor wchodzi w świat wielkiej polityki. Niemniej nie sposób zrozumieć XVIII-wiecznych kolonii w Ameryce bez Franklina. Ale rady autora, by "umiarkowanie oddawać się Wenerze", nie przekonują czytelnika świadomego faktu, iż wniósł on do swego małżeństwa nieślubne dziecko.

"The Autobiography of Benjamin Franklin"

8. Istnieje kilka polskich przekładów tej książki, ale nie warto do nich zaglądać. Same przygody Hucka, znanego z wcześniejszych "Przygód Tomka Sawyera", to opowieść dla dzieci, na którą nakłada się epopeja dojrzewania i przełamywania stereotypów rasowych: dziwne i niezbyt udane połączenie. Wielu z nas czytało tę książkę w dzieciństwie, nie wiedząc nawet, że polskie wydania są brutalnie skrócone. Prawdziwą wartością książki jest jej język, gdyż to w niej narodził się literacki idiom amerykański. Ernest Hemingway stwierdził: "Z niej wyrośliśmy wszyscy", i nic do tego dodać nie można.

Mark Twain "The Adventures of Huckleberry Finn"

9. Dla Północy wielki strateg, zwycięzca wojny secesyjnej. Dla Południa "bezwzględny rzeźnik", który nie wahał się wytracać swoich żołnierzy, których mógł zastępować innymi, by maksymalizować ofiary przeciwnika, który nie miał już rezerw. Gdy został prezydentem, ściągnął do Waszyngtonu przyjaciół, którzy w większości okazali się oszustami. Co gorsza, sam też z ich winy stracił wszystkie pieniądze. Umierając na raka, do ostatniego tygodnia życia kończył pamiętniki, które stały się bestsellerem i pozwoliły wdowie spłacić wszystkie długi. Bez ich znajomości nie można zrozumieć najbardziej traumatycznego konfliktu Ameryki.

Ulysses S. Grant "Personal Memoirs"

10. Po co Richard Nixon angażował się we włamanie do siedziby sztabu Demokratów jest pytaniem bardziej nawet intrygującym od zagadki: kto zabił Kennedy'ego. Szeroka popularność, sukces w Chinach, zakończenie wojny w Wietnamie. W tej sytuacji nikt nie połączyłby Nixona z drobnym włamaniem, gdyby nie upór dwóch dziennikarzy wspomaganych przez tajemniczego informatora o pseudonimie Głębokie gardło, którym, jak dziś wiemy, był zastępca szefa FBI przeżywający frustrację z powodu braku awansu. Obalić prezydenta USA gazetą - czy może być bardzkiej
fascynująca historia?

Carl Bernstein, Bob Woodward "All the President's Men"

11. Prezydent Jefferson, gdy kupił od Napoleona Luizjanę, czyli obszar na zachód od rzeki Missisipi, zorganizował ekspedycję badawczą na czele z M. Lewisem i W. Clarkiem, która miała znaleźć drogę wodną do Pacyfiku, w której istnienie głęboko wówczas wierzono. Oczywiście Lewis i Clark powierzonego im zadania nie wykonali, ale napotkali 122 nieznane przedtem gatunki zwierząt i 178 gatunków roślin. Wszystko to, wraz z licznymi spotkaniami z Indianami, opisywali w starannie prowadzonych dziennikach. Jest ich 13 tomów, ale jednotomowy skrót Moultona
w zupełności wystarczy.

Gary E. Moulton "The Lewis and Clark Journals"

12. Wielu, zapewne zbyt wielu, próbowało opisać szesnastego prezydenta Stanów Zjednoczonych, urodzonego w nędznej chałupie z bali. Carl Sandburg poświęcił mu nawet wielotomową biografię, ale nie był tak przekonujący jak Gore Vidal, jeden z najbardziej wyrafinowanych i złośliwych pisarzy amerykańskich. Nikt tak przekonująco nie przedstawił wielkich i kontrowersyjnych Amerykanów XIX w.: szalonego, genialnego zabójcy i zdrajcy, czyli wiceprezydenta Aarona Burra, oraz właśnie Abrahama Lincolna, który wyzwolił niewolników, choć ich los był mu na tyle obojętny, że po uwolnieniu najchętniej wysłałby ich do Liberii.

Gore Vidal "Lincoln"

13. Boorstin napisał trylogię o historii ludzkości, której Amerykanie są uwieńczeniem. Autor nie pisze tu o wielkich zjawiskach XIX w., lecz koncentruje się na małych opowieściach: o eksporcie lodu, początkach kanalizacji czy pierwszych supermarketach. Niemniej zza drzew świetnie widać las. To historia amerykańskiego pragmatyzmu i konsumeryzmu, ale niepozbawiona obaw o kierunek dalszego rozwoju kraju. Czy demokratyzacja życia codziennego nie zubaża go? Czy powszechna dostępność w całej Ameryce tych samych dóbr nie niszczy odrębności regionalnej?

Daniel J. Boorstin "Amerykanie. Fenomen demokracji"

14. "Amerykańska literatura? No tak, ktoś pewnie musi się tym zajmować" - te słowa Tony Tanner wielokrotnie słyszał w Cambridge, gdzie jako pierwszy w historii obronił doktorat z tego zakresu, stworzył odrębny kierunek studiów, a wreszcie objął pierwszą katedrę literatury amerykańskiej. Co gorsza, Tanner potrafił łączyć głębię analizy z na tyle czytelnym stylem wywodu, że jego książki były dostępne "dla wszystkich", a tego profesura nie pochwalała. "City of Words" to książka prezentująca wielkość amerykańskiej literatury i najlepszy jej opis w przeddzień wybuchu wspaniałego, choć krótkotrwałego, płomienia postmodernizmu.

Tony Tanner "City of Words"

15. Lewis i Clark byli podróżnikami zaspokajającymi potrzebę wiedzy o nowym terytorium. Ale pojęcie Zachodu jako ogrodu szczęśliwości obecne było w wyobraźni amerykańskiej na długo, nim w połowie XIX w. przybrało postać "widomego przeznaczenia". Wychodząc od Jeffersona i Franklina, poprzez Dana Boone i jego literackie alter ego, Skórzaną Pończochę, a także krytykę wyidealizowanego obrazu osadników, Smith dochodzi do znaczenia, jakie dla Amerykanów ma wielkoobszarowe pole bezimiennych farmerów i wielkich maszyn powstałe na dziewiczym niegdyś Zachodzie.

Henry Nash Smith "Virgin Land: The American West as Symbol and Myth"

16. Przybycie białych osadników do Ameryki Płn. miało wielkie konsekwencje dla Indian, ale także dla lokalnego ekosystemu. Wiele jest książek opisujących zanikanie kultury Indian zmuszonych do porzucania swoich terenów i wypieranych coraz bardziej na zachód. Nie brak też pozycji ukazujących zmiany, jakie zaszły w faunie i florze pod wpływem przywiezionych z Europy nowych gatunków. Cronon błyskotliwie ukazuje, jak te dwa aspekty kolonizacji współgrały ze sobą, jak zastępowanie tradycji indiańskiej nową kulturą białego człowieka odmieniło kontynent.

William Cronon "Changes in the Land: Indians, Colonists, and the Ecology of New England"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl