Zabójstwo byłego szefa policji gen. Marka Papały. Wkrótce zapadnie wyrok

OPRAC.:
Marcin Koziestański
Marcin Koziestański
Generał Marek Papała został zamordowany 25 czerwca 1998 roku. Zabójca oddał strzał w głowę
Generał Marek Papała został zamordowany 25 czerwca 1998 roku. Zabójca oddał strzał w głowę fot. Archiwum Polska Press
Na 13 listopada 2023 r. warszawski sąd apelacyjny wyznaczył ogłoszenie wyroku w procesie apelacyjnym ws. zabójstwa b. szefa policji Marka Papały. 25 czerwca 1998 roku generał został zamordowany.

Sąd apelacyjny zajmował się apelacją łódzkiej prokuratury od wyroku z października 2020 r., w którym warszawski sąd okręgowy m.in. uniewinnił złodzieja samochodów Igora M. (pseudonim "Patyk") od zarzutu zabójstwa byłego szefa policji. Wtedy uniewinniono lub umorzono postępowanie wobec sześciu innych osób, które razem z "Patykiem" zasiadały na ławie oskarżonych, a zarzucono im m.in. kradzieże aut.

Rozpatrywanie tej apelacji SA zakończył na początku października. Wówczas zaczął się etap wysłuchiwania mów końcowych. Przed blisko czterema tygodniami sąd wysłuchał mowy prokuratora. W poniedziałek mowy wygłosili obrońcy, a ripostę do nich wypowiedział prokurator. Głos zabrali też niektórzy z oskarżonych.

"To koniec tego koszmaru"

"Zostałem obsadzony w roli zabójcy gen. Papały. Nie znam osoby, która dokonała tego morderstwa. Proszę o uniewinnienie. Mam nadzieję, że jest to koniec tego koszmaru" – napisał w oświadczeniu odczytanym przez swojego obrońcę Igor M.

Prokuratorzy wskazywali zaś na – w ich ocenie – "rażącą dowolność oceny materiału dowodowego przez sąd okręgowy". "Twierdzenia sądu nijak mają się do tego, co zeznają świadkowie" – mówił łódzki prokurator regionalny Jarosław Szubert.

Obrońca Igora M. mec. Grzegorz Cichewicz oceniał zaś, że to prokuratura "wyrywkowo chwyta się zdań z zeznań świadków, co jest nadużyciem".

Ogłoszenie wyroku ma nastąpić w sądzie apelacyjnym za dwa tygodnie - 13 listopada.

od 16 lat

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 23

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
antyPiS
@USS wojtuś pisze: "Nie wiem nic o producentach, jestem artystą przestrzeni cyfrowej. Bawię się rzeczami jakie producentów nie bawią." Zdaje się, że jest inaczej. Producenci zwykle mają pieniądze zaś artyści od wieków są znani z tego, że ich nie mają. Artysta musi producenta rozbawić aby ten rozsupłał mieszek. Przynajmniej tak to widzę.
U
USS wojtuś
30 października, 23:57, antyPiS:

@antyPiS do @Rusznikarz. Błędy, które popełniasz w rozumowaniu:

1) nie ma prymitywniejszej części w TTetce niż lufa. Wykonana z niskiej jakości stali węglowej, z jakiej wykonywano np młotki czy oskardy. Nie była w żaden sposób ulepszana (hartowana). Nie miało to sensu - wymiana lufy w pistolecie TT to najprostsza rzecz, podobnie jak produkcja. W zestawie sprawdzianów do pistoletu TT był sprawdzian tłoczkowy do określania stopnia wyrobienia wylotu lufy. Nie było niczym niezwykłym, gdy tłoczek wchodził cały do lufy - taka była jakość wykonania tych pistoletów. W dodatku stal była bardzo podatna na rdzewienie - wżery sięgały nawet 2 dziesiąte mm głębokości a najpodatniejsze były bruzdy. Jugosłowianie próbowali przewody lufy chromować ale to nie miało sensu - taniej i prościej było zrobić pistolet niż bawić się w chromowanie lufy.

2) Zadaniem "zdemilitaryzowania" pistoletu było pozbawienie go cech broni bojowej. Temu miało służyć rozwiercenie lufy. Lufy - ale nie komory nabojowej, której w warsztatach na Cytadeli w Grudziądzu sierż P..icz, (dla kolegów Piet[wulgaryzm]) te pistolety przerabiając nie ruszał. Na zdjęciach widać, że komora nabojowa ma tę samą średnicę co rygle -nikt nie bawi się w subtelności obliczania grubości ścianek dla panującego w miejscu ciśnienia - lufa pistoletowa jest na to za krótka. Nie stosuje się tego nawet w pistoletach maszynowych czy karabinkach Największe ciśnienie, nawet w normalnym pistolecie było i jest w komorze nabojowej i szybko spada, zanim pocisk opuści lufę. Tokariew świetnie wiedział, że to pistolet na wojnę a nie do szpanowania. Jeżeli broń zabijała wrogów Ojczyzny a nie własnych żołnierzy to była dobra. W dodatku produkowano go na maszynach często zużytych, przez robotników o niskiej kulturze technicznej i wykonawczej.

3) Jeżeli gangus przerabiał gazowca z powrotem na broń ostrą to robił to na własne ryzyko. Jeżeli wierzyć literaturze faktu, to takie przeróbki w obie strony były popularne w ZSRR. Nie zdarzyło się, aby pistolet rozerwał się czy rozleciał, z czego swego czasu słynęły włoskie beretty. Zatem strzelec niczym nie ryzykował. Istotą był właśnie nabój - silniejszy niż "dziewiątka" Lugera. Dlatego TTki musiały być ryglowane systemem rygli (lufa) i wpustów ryglowych (zamek). Ryglowanie masą zamka i siłą sprężyny, stosowanych w pistoletach na nabój Makarowa nie wystarczało. W dodatku pociski miały rdzeń stalowy, przez co były bardzo skuteczne przeciw kamizelkom kuloodpornym. Strzelałem to wiem. Do rozerwania lufy może dojść, gdy pocisk natrafi na przeszkodę w lufie ale nie jest możliwe, aby nastąpiło to wskutek zwiększenia wewnętrznej średnicy lufy. Lufa ZAWSZE jest wykonana z dużym naddatkiem materiału. Wynika to z konieczności przeciwstawienia się lufy wibracjom wzdłużnym (lufa "robi węża") po strzale, więc musi być nie tylko odporna na rozerwanie ale także na skręcanie (gwintowana) i wyboczenia wzdłużne.

31 października, 1:20, Paweł:

Gratulacje, teraz idź sobie postrzelaj . Ja dziękuję bo miałem okazję zobaczyć jak taki naddatek materiału wygląda po wystrzeleniu. Jestem rusznikarzem od ponad dwudziestu lat i robiłem różne przeróbki, ale nigdy bym z nich nie strzelał.

31 października, 1:44, antyPiS:

A w którym miejscu napisałem, że strzelałem z przerobionego na ostrą broń gazowca, w dodatku do kamizelki kuloodpornej?! Nie bardzo rozumiem, o jaki naddatek materiału ci chodzi. Widziałem kilka rozerwanych luf - pistoletowych, kałaszy a nawet SWD. Skoro jesteś rusznikarzem to chyba widziałeś niejedną broń? Może wyjaśnisz, dlaczego lufy broni wojskowej, z karabinami snajperskimi włącznie zwykle mają jednakową średnicę lufy na CAŁEJ długości? Mało który producent bawi się w stożkowe wyrabianie lufy. Ostatecznie, nie konstruktor dyga ten złom kilometrami po bezdrożach.

Nie wiem nic o producentach, jestem artystą przestrzeni cyfrowej. Bawię się rzeczami jakie producentów nie bawią.

P
Paweł
30 października, 23:57, antyPiS:

@antyPiS do @Rusznikarz. Błędy, które popełniasz w rozumowaniu:

1) nie ma prymitywniejszej części w TTetce niż lufa. Wykonana z niskiej jakości stali węglowej, z jakiej wykonywano np młotki czy oskardy. Nie była w żaden sposób ulepszana (hartowana). Nie miało to sensu - wymiana lufy w pistolecie TT to najprostsza rzecz, podobnie jak produkcja. W zestawie sprawdzianów do pistoletu TT był sprawdzian tłoczkowy do określania stopnia wyrobienia wylotu lufy. Nie było niczym niezwykłym, gdy tłoczek wchodził cały do lufy - taka była jakość wykonania tych pistoletów. W dodatku stal była bardzo podatna na rdzewienie - wżery sięgały nawet 2 dziesiąte mm głębokości a najpodatniejsze były bruzdy. Jugosłowianie próbowali przewody lufy chromować ale to nie miało sensu - taniej i prościej było zrobić pistolet niż bawić się w chromowanie lufy.

2) Zadaniem "zdemilitaryzowania" pistoletu było pozbawienie go cech broni bojowej. Temu miało służyć rozwiercenie lufy. Lufy - ale nie komory nabojowej, której w warsztatach na Cytadeli w Grudziądzu sierż P..icz, (dla kolegów Piet[wulgaryzm]) te pistolety przerabiając nie ruszał. Na zdjęciach widać, że komora nabojowa ma tę samą średnicę co rygle -nikt nie bawi się w subtelności obliczania grubości ścianek dla panującego w miejscu ciśnienia - lufa pistoletowa jest na to za krótka. Nie stosuje się tego nawet w pistoletach maszynowych czy karabinkach Największe ciśnienie, nawet w normalnym pistolecie było i jest w komorze nabojowej i szybko spada, zanim pocisk opuści lufę. Tokariew świetnie wiedział, że to pistolet na wojnę a nie do szpanowania. Jeżeli broń zabijała wrogów Ojczyzny a nie własnych żołnierzy to była dobra. W dodatku produkowano go na maszynach często zużytych, przez robotników o niskiej kulturze technicznej i wykonawczej.

3) Jeżeli gangus przerabiał gazowca z powrotem na broń ostrą to robił to na własne ryzyko. Jeżeli wierzyć literaturze faktu, to takie przeróbki w obie strony były popularne w ZSRR. Nie zdarzyło się, aby pistolet rozerwał się czy rozleciał, z czego swego czasu słynęły włoskie beretty. Zatem strzelec niczym nie ryzykował. Istotą był właśnie nabój - silniejszy niż "dziewiątka" Lugera. Dlatego TTki musiały być ryglowane systemem rygli (lufa) i wpustów ryglowych (zamek). Ryglowanie masą zamka i siłą sprężyny, stosowanych w pistoletach na nabój Makarowa nie wystarczało. W dodatku pociski miały rdzeń stalowy, przez co były bardzo skuteczne przeciw kamizelkom kuloodpornym. Strzelałem to wiem. Do rozerwania lufy może dojść, gdy pocisk natrafi na przeszkodę w lufie ale nie jest możliwe, aby nastąpiło to wskutek zwiększenia wewnętrznej średnicy lufy. Lufa ZAWSZE jest wykonana z dużym naddatkiem materiału. Wynika to z konieczności przeciwstawienia się lufy wibracjom wzdłużnym (lufa "robi węża") po strzale, więc musi być nie tylko odporna na rozerwanie ale także na skręcanie (gwintowana) i wyboczenia wzdłużne.

31 października, 1:20, Paweł:

Gratulacje, teraz idź sobie postrzelaj . Ja dziękuję bo miałem okazję zobaczyć jak taki naddatek materiału wygląda po wystrzeleniu. Jestem rusznikarzem od ponad dwudziestu lat i robiłem różne przeróbki, ale nigdy bym z nich nie strzelał.

31 października, 1:44, antyPiS:

A w którym miejscu napisałem, że strzelałem z przerobionego na ostrą broń gazowca, w dodatku do kamizelki kuloodpornej?! Nie bardzo rozumiem, o jaki naddatek materiału ci chodzi. Widziałem kilka rozerwanych luf - pistoletowych, kałaszy a nawet SWD. Skoro jesteś rusznikarzem to chyba widziałeś niejedną broń? Może wyjaśnisz, dlaczego lufy broni wojskowej, z karabinami snajperskimi włącznie zwykle mają jednakową średnicę lufy na CAŁEJ długości? Mało który producent bawi się w stożkowe wyrabianie lufy. Ostatecznie, nie konstruktor dyga ten złom kilometrami po bezdrożach.

Jasne, aby osiągnąć większą celność potrzebna jest spora energia kinetyczna i średnica ma na to duży wpływ, snajper potrzrebuje dużej celności . Koniec lekcji.

a
antyPiS
30 października, 23:57, antyPiS:

@antyPiS do @Rusznikarz. Błędy, które popełniasz w rozumowaniu:

1) nie ma prymitywniejszej części w TTetce niż lufa. Wykonana z niskiej jakości stali węglowej, z jakiej wykonywano np młotki czy oskardy. Nie była w żaden sposób ulepszana (hartowana). Nie miało to sensu - wymiana lufy w pistolecie TT to najprostsza rzecz, podobnie jak produkcja. W zestawie sprawdzianów do pistoletu TT był sprawdzian tłoczkowy do określania stopnia wyrobienia wylotu lufy. Nie było niczym niezwykłym, gdy tłoczek wchodził cały do lufy - taka była jakość wykonania tych pistoletów. W dodatku stal była bardzo podatna na rdzewienie - wżery sięgały nawet 2 dziesiąte mm głębokości a najpodatniejsze były bruzdy. Jugosłowianie próbowali przewody lufy chromować ale to nie miało sensu - taniej i prościej było zrobić pistolet niż bawić się w chromowanie lufy.

2) Zadaniem "zdemilitaryzowania" pistoletu było pozbawienie go cech broni bojowej. Temu miało służyć rozwiercenie lufy. Lufy - ale nie komory nabojowej, której w warsztatach na Cytadeli w Grudziądzu sierż P..icz, (dla kolegów Piet[wulgaryzm]) te pistolety przerabiając nie ruszał. Na zdjęciach widać, że komora nabojowa ma tę samą średnicę co rygle -nikt nie bawi się w subtelności obliczania grubości ścianek dla panującego w miejscu ciśnienia - lufa pistoletowa jest na to za krótka. Nie stosuje się tego nawet w pistoletach maszynowych czy karabinkach Największe ciśnienie, nawet w normalnym pistolecie było i jest w komorze nabojowej i szybko spada, zanim pocisk opuści lufę. Tokariew świetnie wiedział, że to pistolet na wojnę a nie do szpanowania. Jeżeli broń zabijała wrogów Ojczyzny a nie własnych żołnierzy to była dobra. W dodatku produkowano go na maszynach często zużytych, przez robotników o niskiej kulturze technicznej i wykonawczej.

3) Jeżeli gangus przerabiał gazowca z powrotem na broń ostrą to robił to na własne ryzyko. Jeżeli wierzyć literaturze faktu, to takie przeróbki w obie strony były popularne w ZSRR. Nie zdarzyło się, aby pistolet rozerwał się czy rozleciał, z czego swego czasu słynęły włoskie beretty. Zatem strzelec niczym nie ryzykował. Istotą był właśnie nabój - silniejszy niż "dziewiątka" Lugera. Dlatego TTki musiały być ryglowane systemem rygli (lufa) i wpustów ryglowych (zamek). Ryglowanie masą zamka i siłą sprężyny, stosowanych w pistoletach na nabój Makarowa nie wystarczało. W dodatku pociski miały rdzeń stalowy, przez co były bardzo skuteczne przeciw kamizelkom kuloodpornym. Strzelałem to wiem. Do rozerwania lufy może dojść, gdy pocisk natrafi na przeszkodę w lufie ale nie jest możliwe, aby nastąpiło to wskutek zwiększenia wewnętrznej średnicy lufy. Lufa ZAWSZE jest wykonana z dużym naddatkiem materiału. Wynika to z konieczności przeciwstawienia się lufy wibracjom wzdłużnym (lufa "robi węża") po strzale, więc musi być nie tylko odporna na rozerwanie ale także na skręcanie (gwintowana) i wyboczenia wzdłużne.

31 października, 1:20, Paweł:

Gratulacje, teraz idź sobie postrzelaj . Ja dziękuję bo miałem okazję zobaczyć jak taki naddatek materiału wygląda po wystrzeleniu. Jestem rusznikarzem od ponad dwudziestu lat i robiłem różne przeróbki, ale nigdy bym z nich nie strzelał.

A w którym miejscu napisałem, że strzelałem z przerobionego na ostrą broń gazowca, w dodatku do kamizelki kuloodpornej?! Nie bardzo rozumiem, o jaki naddatek materiału ci chodzi. Widziałem kilka rozerwanych luf - pistoletowych, kałaszy a nawet SWD. Skoro jesteś rusznikarzem to chyba widziałeś niejedną broń? Może wyjaśnisz, dlaczego lufy broni wojskowej, z karabinami snajperskimi włącznie zwykle mają jednakową średnicę lufy na CAŁEJ długości? Mało który producent bawi się w stożkowe wyrabianie lufy. Ostatecznie, nie konstruktor dyga ten złom kilometrami po bezdrożach.

a
antyPiS
30 października, 23:57, kropidło:

Po zabójstwie M. Papały mówiło się, że zleceniodawcą był ktoś ze służb specjalnych a wykonawcą policjant, którego generał znał, czyli ktoś z jego najbliższego otoczenia. Chodziło o związki z mafią i ogromne pieniądze dla polityków w kolejnych rządach po 1989 roku. Żadna afera III RP nie została wyjaśniona, z prostej przyczyny, ręka rękę myje, my nie ruszamy was a wy nas, sprawiedliwe dzielenie łupów, milczenie jest złotem, mniej wiesz mniej zeznajesz. Wtedy na początku transformacji wszystko co nie było zabronione było dozwolone i po to byli opłacani politycy by uchwalać prawo, które nie przeszkadzało w swobodnej działalności grup przestępczych ale stwarzało "furtki" do dowolnej interpretacji uchwalanego prawa.

Matką wszystkich afer była afera FOZZ, potem poszło już z górki, afera skokowa, alkoholowa, paliwowa, gruntowa i wiele wiele innych. Do tego tzw. prywatyzacja czyli uwłaszczanie się na majątku narodowym. Wtedy trup ścielił się gęsto nie tylko wśród pospolitych przestępców ale też policjantów, polityków, działaczy partyjnych i administracji rządowej.

Gdy już milionerzy ukradli swój pierwszy milion, mogli zainwestować w legalny biznes, od tego czasu biznesmen to już nie był złodziej i przestępca ale godny zaufania człowiek w partii, prowadzący uczciwie działalność gospodarczą i polityk wybierany przez ludzi, którzy znali tylko jedno jego oblicze bo drugie było skrzętnie ukrywane za wszelką cenę, nawet za cenę życia tego, kto chciał zrujnować tak wspaniale rozpoczętą karierę biznesową lub polityczną i dobre imię delikwenta.

Tajemnicze zgony III RP, zabójstwo M. Papały to tylko jedno z nich.

Tezy, że zleceniodawcą był ktoś z kręgów biznesowych była przyjęta od początku dochodzenia. Później uznano, że była błędna. Papała praktycznie już nie był komendantem głównym. Miał jechać do Brukseli, był w trakcie przekazywania obowiązków. Założenie, że posiadał jakąś wiedzę tajemną, której nie przekazał następcy było dość karkołomne. Zakładało, że zleceniodawca wiedział, że Papała nie przekazał następcy części wiedzy i to ostatni moment na zachowanie tajemnicy. Tezę tę dokładnie badano. Nawet oskarżono Mazura - tego od Bakomy. Chociaż na trupa można zwalić winę i błędy, w przypadku Papały nie zrobiono tego. Nie było nic takiego, o czym by wiedział Papała a nie wiedział jego następca i współpracownicy. W dodatku Papała nie miał już dostępu do informacji, więc jego wiedza nie była aktualna. W dodatku skutkuje jakaś dziwna troska o wizerunek - komendanta głównego nie mógł zastrzelić banalny leszcz, który przyszedł skroić brykę. Ktoś na takim stanowisku musiał zginąć w atmosferze tajemnicy, spisków i sensacji. Te durnoty wypisywali koprofagi nie mający nic konkretnego do przekazania.

P
Paweł
30 października, 23:57, antyPiS:

@antyPiS do @Rusznikarz. Błędy, które popełniasz w rozumowaniu:

1) nie ma prymitywniejszej części w TTetce niż lufa. Wykonana z niskiej jakości stali węglowej, z jakiej wykonywano np młotki czy oskardy. Nie była w żaden sposób ulepszana (hartowana). Nie miało to sensu - wymiana lufy w pistolecie TT to najprostsza rzecz, podobnie jak produkcja. W zestawie sprawdzianów do pistoletu TT był sprawdzian tłoczkowy do określania stopnia wyrobienia wylotu lufy. Nie było niczym niezwykłym, gdy tłoczek wchodził cały do lufy - taka była jakość wykonania tych pistoletów. W dodatku stal była bardzo podatna na rdzewienie - wżery sięgały nawet 2 dziesiąte mm głębokości a najpodatniejsze były bruzdy. Jugosłowianie próbowali przewody lufy chromować ale to nie miało sensu - taniej i prościej było zrobić pistolet niż bawić się w chromowanie lufy.

2) Zadaniem "zdemilitaryzowania" pistoletu było pozbawienie go cech broni bojowej. Temu miało służyć rozwiercenie lufy. Lufy - ale nie komory nabojowej, której w warsztatach na Cytadeli w Grudziądzu sierż P..icz, (dla kolegów Piet[wulgaryzm]) te pistolety przerabiając nie ruszał. Na zdjęciach widać, że komora nabojowa ma tę samą średnicę co rygle -nikt nie bawi się w subtelności obliczania grubości ścianek dla panującego w miejscu ciśnienia - lufa pistoletowa jest na to za krótka. Nie stosuje się tego nawet w pistoletach maszynowych czy karabinkach Największe ciśnienie, nawet w normalnym pistolecie było i jest w komorze nabojowej i szybko spada, zanim pocisk opuści lufę. Tokariew świetnie wiedział, że to pistolet na wojnę a nie do szpanowania. Jeżeli broń zabijała wrogów Ojczyzny a nie własnych żołnierzy to była dobra. W dodatku produkowano go na maszynach często zużytych, przez robotników o niskiej kulturze technicznej i wykonawczej.

3) Jeżeli gangus przerabiał gazowca z powrotem na broń ostrą to robił to na własne ryzyko. Jeżeli wierzyć literaturze faktu, to takie przeróbki w obie strony były popularne w ZSRR. Nie zdarzyło się, aby pistolet rozerwał się czy rozleciał, z czego swego czasu słynęły włoskie beretty. Zatem strzelec niczym nie ryzykował. Istotą był właśnie nabój - silniejszy niż "dziewiątka" Lugera. Dlatego TTki musiały być ryglowane systemem rygli (lufa) i wpustów ryglowych (zamek). Ryglowanie masą zamka i siłą sprężyny, stosowanych w pistoletach na nabój Makarowa nie wystarczało. W dodatku pociski miały rdzeń stalowy, przez co były bardzo skuteczne przeciw kamizelkom kuloodpornym. Strzelałem to wiem. Do rozerwania lufy może dojść, gdy pocisk natrafi na przeszkodę w lufie ale nie jest możliwe, aby nastąpiło to wskutek zwiększenia wewnętrznej średnicy lufy. Lufa ZAWSZE jest wykonana z dużym naddatkiem materiału. Wynika to z konieczności przeciwstawienia się lufy wibracjom wzdłużnym (lufa "robi węża") po strzale, więc musi być nie tylko odporna na rozerwanie ale także na skręcanie (gwintowana) i wyboczenia wzdłużne.

Gratulacje, teraz idź sobie postrzelaj . Ja dziękuję bo miałem okazję zobaczyć jak taki naddatek materiału wygląda po wystrzeleniu. Jestem rusznikarzem od ponad dwudziestu lat i robiłem różne przeróbki, ale nigdy bym z nich nie strzelał.

k
kropidło
Po zabójstwie M. Papały mówiło się, że zleceniodawcą był ktoś ze służb specjalnych a wykonawcą policjant, którego generał znał, czyli ktoś z jego najbliższego otoczenia. Chodziło o związki z mafią i ogromne pieniądze dla polityków w kolejnych rządach po 1989 roku. Żadna afera III RP nie została wyjaśniona, z prostej przyczyny, ręka rękę myje, my nie ruszamy was a wy nas, sprawiedliwe dzielenie łupów, milczenie jest złotem, mniej wiesz mniej zeznajesz. Wtedy na początku transformacji wszystko co nie było zabronione było dozwolone i po to byli opłacani politycy by uchwalać prawo, które nie przeszkadzało w swobodnej działalności grup przestępczych ale stwarzało "furtki" do dowolnej interpretacji uchwalanego prawa.

Matką wszystkich afer była afera FOZZ, potem poszło już z górki, afera skokowa, alkoholowa, paliwowa, gruntowa i wiele wiele innych. Do tego tzw. prywatyzacja czyli uwłaszczanie się na majątku narodowym. Wtedy trup ścielił się gęsto nie tylko wśród pospolitych przestępców ale też policjantów, polityków, działaczy partyjnych i administracji rządowej.

Gdy już milionerzy ukradli swój pierwszy milion, mogli zainwestować w legalny biznes, od tego czasu biznesmen to już nie był złodziej i przestępca ale godny zaufania człowiek w partii, prowadzący uczciwie działalność gospodarczą i polityk wybierany przez ludzi, którzy znali tylko jedno jego oblicze bo drugie było skrzętnie ukrywane za wszelką cenę, nawet za cenę życia tego, kto chciał zrujnować tak wspaniale rozpoczętą karierę biznesową lub polityczną i dobre imię delikwenta.

Tajemnicze zgony III RP, zabójstwo M. Papały to tylko jedno z nich.
a
antyPiS
@antyPiS do @Rusznikarz. Błędy, które popełniasz w rozumowaniu:

1) nie ma prymitywniejszej części w TTetce niż lufa. Wykonana z niskiej jakości stali węglowej, z jakiej wykonywano np młotki czy oskardy. Nie była w żaden sposób ulepszana (hartowana). Nie miało to sensu - wymiana lufy w pistolecie TT to najprostsza rzecz, podobnie jak produkcja. W zestawie sprawdzianów do pistoletu TT był sprawdzian tłoczkowy do określania stopnia wyrobienia wylotu lufy. Nie było niczym niezwykłym, gdy tłoczek wchodził cały do lufy - taka była jakość wykonania tych pistoletów. W dodatku stal była bardzo podatna na rdzewienie - wżery sięgały nawet 2 dziesiąte mm głębokości a najpodatniejsze były bruzdy. Jugosłowianie próbowali przewody lufy chromować ale to nie miało sensu - taniej i prościej było zrobić pistolet niż bawić się w chromowanie lufy.

2) Zadaniem "zdemilitaryzowania" pistoletu było pozbawienie go cech broni bojowej. Temu miało służyć rozwiercenie lufy. Lufy - ale nie komory nabojowej, której w warsztatach na Cytadeli w Grudziądzu sierż P..icz, (dla kolegów Piet[wulgaryzm]) te pistolety przerabiając nie ruszał. Na zdjęciach widać, że komora nabojowa ma tę samą średnicę co rygle -nikt nie bawi się w subtelności obliczania grubości ścianek dla panującego w miejscu ciśnienia - lufa pistoletowa jest na to za krótka. Nie stosuje się tego nawet w pistoletach maszynowych czy karabinkach Największe ciśnienie, nawet w normalnym pistolecie było i jest w komorze nabojowej i szybko spada, zanim pocisk opuści lufę. Tokariew świetnie wiedział, że to pistolet na wojnę a nie do szpanowania. Jeżeli broń zabijała wrogów Ojczyzny a nie własnych żołnierzy to była dobra. W dodatku produkowano go na maszynach często zużytych, przez robotników o niskiej kulturze technicznej i wykonawczej.

3) Jeżeli gangus przerabiał gazowca z powrotem na broń ostrą to robił to na własne ryzyko. Jeżeli wierzyć literaturze faktu, to takie przeróbki w obie strony były popularne w ZSRR. Nie zdarzyło się, aby pistolet rozerwał się czy rozleciał, z czego swego czasu słynęły włoskie beretty. Zatem strzelec niczym nie ryzykował. Istotą był właśnie nabój - silniejszy niż "dziewiątka" Lugera. Dlatego TTki musiały być ryglowane systemem rygli (lufa) i wpustów ryglowych (zamek). Ryglowanie masą zamka i siłą sprężyny, stosowanych w pistoletach na nabój Makarowa nie wystarczało. W dodatku pociski miały rdzeń stalowy, przez co były bardzo skuteczne przeciw kamizelkom kuloodpornym. Strzelałem to wiem. Do rozerwania lufy może dojść, gdy pocisk natrafi na przeszkodę w lufie ale nie jest możliwe, aby nastąpiło to wskutek zwiększenia wewnętrznej średnicy lufy. Lufa ZAWSZE jest wykonana z dużym naddatkiem materiału. Wynika to z konieczności przeciwstawienia się lufy wibracjom wzdłużnym (lufa "robi węża") po strzale, więc musi być nie tylko odporna na rozerwanie ale także na skręcanie (gwintowana) i wyboczenia wzdłużne.
R
Rusznikarz
30 października, 17:21, antyPiS:

Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.

30 października, 17:42, Rusznikarz:

No , z takiej broni jak opisujesz to raczej strzelał samobójca, więc mamy nowy wątek.

30 października, 17:57, antyPiS:

Niby dlaczego? Widziałeś TTkę z bliska? Może mój opis nie jest doskonały ale na broni się trochę znam.

30 października, 18:22, Rusznikarz:

Pocisk o tej mocy rozwala rozkalibrowaną lufę.

30 października, 21:09, antyPiS:

W jaki sposób pocisk miałby rozerwać przewód lufy, jeżeli nie dotyka ścianek?! Działa te same zjawisko, co w broni gładkolufowej - energia prędkości jest nadawana w łusce. W myślistwie stosuje się naboje pomysłu Wilhelma Brenneke. Jeżeli np z karabinu wyborowego pociskiem pełnopłaszczowym można oddać skuteczny strzał nawet na 2000 m, to z breneki można powalić dzika na odległość do 40 m. Donośność pocisku to ok 100 m. Tak samo jest w przypadku policyjnych "pompek" i stosowanej amunicji obezwładniającej. W moździerzach również średnica korpusu pocisku jest mniejsza od średnicy przewodu lufy. Granat swobodnie wlatuje do przewodu lufy. Przykłady można mnożyć. Skąd zatem teza, że pocisk o średnicy MNIEJSZEJ od średnicy przewodu lufy może ją rozerwać? W broni gladkolufowej i w rewolwerach stosuje się szybkospalający się proch, wytwarzający dużą energię w krótkim czasie. Właściwie to cała energia wyzwala się, zanim pocisk opuści łuskę. dlatego broń gładkolufowa i rewolwery mają takiego "kopa". Problemem są gazy, które w lufie przedrą się przed pocisk. Znacząco to spowalnia prędkość wylotową i tym samym energię. W przypadku TTki przerobionej na gazówkę a następnie na bojową pocisk jest w stanie przebić kości czaszki z odległości do metra. Na większe odległości problemem jest trafić.

Widzisz, proces produkcji lufy podlega pewnym określonym regułom. Mniejsza jakim, ale uzyskuje się efekt większej wytrzymałości samego przewodu lufy, a ta wytrzymałość jest mniejsza, im głębiej w materiał. Jeśli więc brutalnie zdejmiesz część tzw. paszcza przewodu lufy, tym samym pozbawisz ją wytrzymałości i tu zaczyna się ruletka, albo wystrzeli parę pocisków, albo wystrzeli w rękach.

a
antyPiS
30 października, 17:21, antyPiS:

Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.

30 października, 17:42, Rusznikarz:

No , z takiej broni jak opisujesz to raczej strzelał samobójca, więc mamy nowy wątek.

30 października, 17:57, antyPiS:

Niby dlaczego? Widziałeś TTkę z bliska? Może mój opis nie jest doskonały ale na broni się trochę znam.

30 października, 18:22, Rusznikarz:

Pocisk o tej mocy rozwala rozkalibrowaną lufę.

W jaki sposób pocisk miałby rozerwać przewód lufy, jeżeli nie dotyka ścianek?! Działa te same zjawisko, co w broni gładkolufowej - energia prędkości jest nadawana w łusce. W myślistwie stosuje się naboje pomysłu Wilhelma Brenneke. Jeżeli np z karabinu wyborowego pociskiem pełnopłaszczowym można oddać skuteczny strzał nawet na 2000 m, to z breneki można powalić dzika na odległość do 40 m. Donośność pocisku to ok 100 m. Tak samo jest w przypadku policyjnych "pompek" i stosowanej amunicji obezwładniającej. W moździerzach również średnica korpusu pocisku jest mniejsza od średnicy przewodu lufy. Granat swobodnie wlatuje do przewodu lufy. Przykłady można mnożyć. Skąd zatem teza, że pocisk o średnicy MNIEJSZEJ od średnicy przewodu lufy może ją rozerwać? W broni gladkolufowej i w rewolwerach stosuje się szybkospalający się proch, wytwarzający dużą energię w krótkim czasie. Właściwie to cała energia wyzwala się, zanim pocisk opuści łuskę. dlatego broń gładkolufowa i rewolwery mają takiego "kopa". Problemem są gazy, które w lufie przedrą się przed pocisk. Znacząco to spowalnia prędkość wylotową i tym samym energię. W przypadku TTki przerobionej na gazówkę a następnie na bojową pocisk jest w stanie przebić kości czaszki z odległości do metra. Na większe odległości problemem jest trafić.

R
Rusznikarz
30 października, 17:21, antyPiS:

Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.

30 października, 17:42, Rusznikarz:

No , z takiej broni jak opisujesz to raczej strzelał samobójca, więc mamy nowy wątek.

30 października, 17:57, antyPiS:

Niby dlaczego? Widziałeś TTkę z bliska? Może mój opis nie jest doskonały ale na broni się trochę znam.

Pocisk o tej mocy rozwala rozkalibrowaną lufę.

b
bezogródek.
Po 1989 roku na polskiej ziemi spotkało się kilka największych na świecie agencji wywiadowczych, które rywalizują między sobą o wpływ na polską politykę i robienie przekrętów na polskim systemie finansowym. Jednak nawzajem publicznie się nie oskarżają, tylko jeśli nie uda im się przy pomocy szantażu czy korupcji to czyszczą przedpole swoimi metodami... Prokuratorom czy sędziom na samą myśl że mogliby w takich przypadkach skierować oskarżenie na te prawdziwe ośrodki władzy robi się mokro na stołku.
a
antyPiS
30 października, 17:21, antyPiS:

Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.

30 października, 17:42, Rusznikarz:

No , z takiej broni jak opisujesz to raczej strzelał samobójca, więc mamy nowy wątek.

Niby dlaczego? Widziałeś TTkę z bliska? Może mój opis nie jest doskonały ale na broni się trochę znam.

R
Rusznikarz
30 października, 17:21, antyPiS:

Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.

No , z takiej broni jak opisujesz to raczej strzelał samobójca, więc mamy nowy wątek.

a
antyPiS
Zabójstwo gen Papały przypomina brazylijską operę mydlaną z tą różnicą, że dowodzi nieudolności państwa. Podobnie, jak zabójstwo Jaroszewiczów. W sumie nie wiadomo kto zabił ani dlaczego. Za to zabójstwo już kiedyś kogoś skazano. Chyba nawet popełnił samobójstwo w celi, choć był pod specjalnym nadzorem. Kogoś oczyszczono z tego zarzutu, nawet dostał odszkodowanie. Mnożyły się teorie spiskowe, o ekstradycję Mazura oskarżonego o zlecenie występował Ziobro ale tak, by amerykański sąd musiał wniosek odrzucić. Skąd zatem pewność, że tym razem zarzut postawiono właściwym osobom? Od samego początku sprawie nadano priorytet polityczny. Koronnym dowodem politycznego zabójstwa był pistolet TT, przerobiony na broń bojową z przerobionego gazowca. W Grudziądzu na Cytadeli TTki przerabiano na gazowce rozwiercając lufę do 8mm, przewiercając przy wylocie i kołkując. Wystarczyło usunąć kołek i zastosować bardzo silny nabój Tokariewa (skopiowany z Browninga), których wówczas było ile chcieć. Na płaszczu pocisku nie było śladów bruzd więc identyfikacja broni była niemożliwa. Był to dowód na dwie sprzeczne tezy: zabójstwa dokonał profesjonalny kiler utrudniając wykrycie i identyfikację. Teza druga - zabójstwa dokonał jakiś leszcz, którego nie było stać na klamkę więc kupił za kilka tys (przed denominacją) przerobionego gazowca. Sam nie wiedział, do kogo strzelał. Dochodzenie od razu poszło w kierunku politycznym. Zmarnowano nie tylko czas ale umożliwiono sprawcom pozacieranie śladów, kiedy dowiedzieli się co zrobili. Jednocześnie prawdziwe mafie skutecznie odcięły się bandy leszczy, kradzieżami samochodów usiłują[wulgaryzm]h się wkupić w ich szeregi. Zarówno Pruszków jak Wołomin z zabójstwem nie miały nic wspólnego. Nie udało się także ubabranie polityków Lewicy w powiązania z mafią - dziennikarze mieli rzetelne źródła informacji, nikt tego nie kupił.
Wróć na i.pl Portal i.pl