Wrocław: Napadał na apteki z podróbką kałasznikowa. Udawał że jest ze wschodu

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Fot. Janusz Wojtowicz / Polskapresse
Rabuś, który napadał na wrocławskie apteki z chińską podróbką karabinu kałasznikowa, został skazany przez wrocławski sąd na osiem lat więzienia. Musi też zapłacić 10 tysięcy złotych grzywny. Grasował przez kilka dni w maju 2017 roku. Na szczęście szybko został złapany.

Tomasz R. ma 54 lata. Obrabował trzy apteki w zachodniej części Wrocławia i placówkę pocztową przy Ruskiej. Na aptekę przy Legnickiej próbował napaść, ale zrezygnował. Najwięcej ukradł w aptece na Popowicach - 963 złote. Najmniej - 30 złotych w innym sklepie, na tym samym osiedlu. Z poczty wybiegł ze stuzłotowym banknotem.

Udawał bandytę rosyjskojęzycznego. Wpadał do placówki i po rosyjsku żądał pieniędzy. Zabierał to, co dawały mu sprzedawczynie i uciekał. Miał ze sobą chińską atrapę karabinu AKMS czyli słynnego kałasznikowa w wersji ze składaną kolbą. Karabin był na szczęście tylko na plastikowe kulki. Kupił go w internecie. Gdy go zatrzymano, znaleziono przy nim nawet paragon z internetowego sklepu.

Wpadł w policyjną zasadzkę 11 maja 2017 roku około godz. 18.30. Jest recydywistą bo odsiadywał już karę za podobne przestępstwa. Został skazany za cztery napady i jedno usiłowanie napadu.

Aptekę przy Legnickiej próbował obrabować dzień po dwóch pierwszych napadach: na Popowicach i na Osiedlu Kosmonautów. Był dziwnie ubrany i bardzo dziwnie się zachowywał. Miał na sobie kurtkę z kapturem. Kaptur bardzo ciasno zawiązany na twarzy. Nosił torbę, w której była atrapa karabinu. Wszedł do apteki, w środku byli pracownicy i klienci. Stanął z boku i obserwował co się dzieje. Farmaceuci zauważyli dziwnie zachowującego się mężczyznę. Od pracowników napadniętych dzień wcześniej aptek mieli informacje o rosyjskojęzycznym napastniku. Zorientowali się, że to może być właśnie on. Wtedy jedna z pracownic apteki podeszła do kas, otworzyła je i wyniosła wszystkie pieniądze na zaplecze. Zrobiła to tak, by domniemany napastnik widział to. Dopiero wtedy Tomasz R. zrezygnował z napadu.

Zobacz też

Na Hubskiej praca wre

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wrocław: Napadał na apteki z podróbką kałasznikowa. Udawał że jest ze wschodu - Gazeta Wrocławska

Komentarze 11

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

L
L
Licencjonowany to nie podróbka, a na kulki to replika.
x
x
... Skończ waść, wstydu oszczędź! Jak już zauważylo wiele osób: jaka podróbka AK-47?! Toż to plastikowa zabawka, podrobką AK-47 można nazwać chiński 'licencjonowany' karabinek Typ 56 chociażby -.-
k
klex
w jakości :)
W
Wrocław bez Rybaka
Podróbkę to ma ale zdolności dziennikarskich
I
Igma
Jaka to róznica,
czy na brzuchu masz lufe podróbki,
atrape, ili imitacje?
A
Antynazi
Niewiedza dziennikarza po raz kolejny poraża. Podróbka to produkt, który ma uchodzić za oryginalny. Działa tak samo, ma oznaczenia prawdziwego producenta, logo itp. Broń na kulki wyglądająca prawie jak prawdziwa to atrapa.
k
klex
to na szczęście inwestycja na zakup atrapy się nie zwróciła.
A
Antonio BANDERAs
chcieliscie nas sprowokowac to teraz pozalujecie
A
Antonio BANDERAs
chcieliscie nas sprowokowac to teraz pozalujecie
A
Antonio BANDERAs
chcieliscie nas sprowokowac to teraz pozalujecie
R
Rzól
Jeżeli był to karabin na plastikowe kulki, to była to replika kałasznikowa. Jeżeli był to karabin na ostrą amunicję, ale wyprodukowany pokątnie, bez wykupienia licencji, a udawał prawdziwego "kałacha" to była to podróbka.
Wróć na i.pl Portal i.pl