Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu

Adam Kielar
Adam Kielar
Wideo
od 16 lat
Przypadająca w 2023 roku 80. rocznica Rzezi Wołyńskiej to także okazja do przypomnienia miejsc, w których ukraińscy nacjonaliści z UON-UPA dokonywali masakr na polskiej ludności w takim stopniu, że takie wsie i osiedla po prostu znikały z mapy. Jedno z takich miejsc, nieistniejącą już wieś Puźniki w obwodzie tarnpolskim na Ukrainie, odwiedził premier Mateusz Morawiecki. Był tam także reporter portalu i.pl. Jak wyglądała historia tego miejsca? I co się tam obecnie dzieje?

Spis treści

Zniszczona przez UPA wieś Puźniki

Licząca na początku drugiej wojny światowej nieco ponad 1000 mieszkańców wieś Puźniki niemal w całości była zamieszkana przez Polaków, żyło tam jedynie kilka rodzin ukraińskich i mieszanych. Miejscowość leżała na terenie dawnego województwa tarnpolskiego.

Leżała ona niedaleko miasta Buczacz, znanego z podpisania pokoju z Turcją, który na pewien czas oddawał na rzecz Imperium Osmańskiego część terytoriów I Rzeczypospolitej.

Pierwsze doniesienia o istnieniu wsi sięgają jednak znacznie wcześniej, aż do XV wieku. Upamiętniają to znajdujące się na tamtejszej polnej drodze znaki, wedle których Puźniki istniały w latach 1424-1945. Oficjalnie władze sowieckie zlikwidowały ją jednak w 1949 roku.

Drogowskaz do nieistniejącej już wsi Puźniki.
Drogowskaz do nieistniejącej już wsi Puźniki. Adam Kielar / Polska Press

Jak wygląda cmentarz w Puźnikach?

Aby dotrzeć na nekropolię w dawnej wsi Puźniki, należy pokonać długą polną drogę, przez łąki, a potem las. Trzeba też iść pod górę. Gdy spadnie deszcz, droga ta staje się znacznie trudniejsza, nawet dla samochodów terenowych.

Droga do Puźnik. Po deszczu staje się bardzo grząska, nawet dla samochodów terenowych.
Droga do Puźnik. Po deszczu staje się bardzo grząska, nawet dla samochodów terenowych. Adam Kielar / Polska Press

Teren cmentarza leży na wzniesieniu. Jest on ogrodzony niewielkim płotem. Przy głównym wejściu znajduje się wysoki krzyż. Na obszarze znajduje się kilka mniejszych, a także niewielka liczba nagrobków oraz figur. To właśnie pod krzyżem w piątek, 7 lipca, wieńce złożyli premier Mateusz Morawiecki oraz gubernator obwodu tarnopolskiego Wołodymyr Trusz.

Odbywają tam się prace poszukiwawcze, co ważne, przedstawiciele pracujących tam organizacji podkreślają, że nie są to ekshumacje. Archeolodzy polscy oraz ukraińscy zgromadzili na terenie cmentarza sprzęt, wycięto część drzew i krzewów, trwają prace wykopaliskowe prowadzone między innymi przy użyciu niewielkiej koparki.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Poszukiwania ciał ofiar rzezi w Puźnikach

Inicjatorem prowadzenia prac na cmentarzu w Puźnikach jest Maciej Dancewicz, historyk, twórca filmowy i aktor, wiceprezes fundacji Wolność i Demokracja, który ma także osobistą relację z tą okolicą.

– Jestem rodzinnie związany z tym miejscem i o tej zbrodni, która tutaj miała miejsce w 1945 roku w nocy z 12 na 13 lutego, słyszałem właściwie od zawsze. Byli mieszkańcy, którzy są tu pochowani, to krewni moich znajomych, albo też można powiedzieć moi krewni – mówił Dancewicz.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Pierwsze plany rozpoczęcia prac w Puźnikach miała jeszcze nieistniejąca już Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której przewodniczący Andrzej Przewoźnik zginął w Smoleńsku. Wówczas sprawę na pewien czas zawieszono. Powróciła do niej fundacja Wolność i Demokracja, przy wsparciu polskiego rządu.

Aby w ogóle móc rozpocząć jakiekolwiek prace poszukiwawcze na Ukrainie, niezbędne jest dopełnienie wielu formalności.

Współpraca polsko-ukraińska

– Żeby uzyskać możliwość prowadzenia prac poszukiwawczych, trzeba przejść szereg etapów. Pierwsza jest zgoda lokalna. To zgodę uzyskaliśmy i tutaj jest duża życzliwość miejscowej władzy – przyznał Dancewicz, wskazując na współpracę z przedstawicielami gromady (odpowiednika gminy), na czele z obecnym na miejscu Mykołą Tymkiwem.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Kolejnymi krokami jest uzyskanie zgód na poziomie obwodu (w tym wypadku w Tarnopolu) oraz w Kijowie.

– Wydaje ją międzyresortowa komisja do spraw upamiętnień, której przewodniczącym jest minister kultury. Trzeba powiedzieć, że udało się ją uzyskać także dzięki wsparciu polskich czynników rządowych oraz dobrej współpracy między instytucjami i to jest sądzę wynik właśnie ostatnich relacji tych wydarzeń, że Polska z Ukrainą jest bliżej – uważa przedstawiciel fundacji.

W myśl ukraińskich przepisów, jednym z warunków otrzymania zgody jest konieczność współpracy z lokalną firmą, co także udało się szybko załatwić.

Ataki UPA na Puźniki i okolice

Pierwszy atak na Puźniki bojownicy Ukraińskiej Powstańczej Armii przeprowadzili jeszcze w 1943 roku. Nie powiódł on się, gdyż został odparty, spalono jedynie kilka domów na skraju wsi. Natarć nie ponawiano przez dłuższy czas, aż do momentu, gdy tereny te zajęli Sowieci i wcielili miejscowych mężczyzn do wojska.

– W lutym 1945 roku oddział UPA „Szare Wilki” (w sile około batalionu) spalił kilka miejscowości. Zaczęło się od miasteczka Barysz kilka kilometrów stąd, tam naliczono co najmniej 135 ofiar, wyłącznie Polaków mieszkających w okolicy zwanej „Mazury”. Miało to miejsce 5 lutego – mówił Dancewicz.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Kolejne uderzenie „Szarych Wilków” miało miejsce dwa dni później, w przylegającej do Puźnik wsi Zalesie Koropieckie, gdzie bojownicy UPA zamordowali kilkudziesięciu Polaków. Zostali oni żywcem spaleni w tamtejszej suszarni tytoniu, na rozkaz dowódcy oddziału, którym był Petro Chamczuk. Kilkoro ofiar pochodziło z Puźnik, przebywały one po prostu w sąsiedniej wsi.6

– To była moim zdaniem pokazowa akcja antypolska, mająca zastraszyć także ukraińskich gospodarzy, którzy nie byli w większości zwolennikami zabijania Polaków, byli to pokojowo nastawieni sąsiedzi – opowiadał.

Rzeź Polaków w Puźnikach

Atak nastąpił w nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku. Początkowo we wsi pojawili się Sowieci, którzy uznali, że jest już spokojnie i nic się tam nie wydarzy.

– Padł strzał na wiwat, który miał oznaczać, że ludzie mogą spokojnie spać. Jednak wkrótce potem na wieś napadnięto z trzech stron. Najwięcej osób zginęło w tzw. rowie Borkowskich, obok gospodarstwa rodzin, która się tak nazywała – powiedział Dancewicz.

Większość ofiar, które tam zamordowano, to kobiety i dzieci. Próbowały się one chować w parowie, maskując się przy pomocy prześcieradeł, gdyż wokół leżał śnieg.

– Ktoś z bandy UPA strzelił w parów, a gdy nikt nie odpowiedział ogniem, to te kobiety i dzieci zaczęto wyciągać. Mordowano je w makabryczny sposób, bronią „rolniczo-białą”, czyli siekierami, nożami czy kosami – mówił.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Głównym punktem oporu była plebania, gdzie nawet było kilka sztuk broni i granaty. Udało się ją obronić, atakujący Ukraińcy, którzy również mieli rannych, zmuszeni zostali do wycofania się.

Ciała zebrano i pochowano w dole, który przyszykowali stacjonujący w okolicy wcześniej Niemcy. I tego miejsca właśnie dotyczą prace poszukiwawcze. Dancewicz uważa, że znajdować się tam będą szczątki kilkudziesięciu osób, możliwe że nawet osiemdziesięciu.

Ci, którzy przeżyli rzeź dokonaną przez UPA, wkrótce opuścili Puźniki.

– Po spaleniu wsi, mieszkańcy udali się najpierw do Buczacza, potem do miasta Koropiec, a w czerwcu 1945 roku trafili na Ziemie Zachodnie, do miejscowości Niemysłowice oraz Ratowice (odpowiednio dzisiejsze woj. opolskie i dolnośląskie – red.) – podsumował przedstawiciel fundacji.

Młodzi Polacy dbają o cmentarz w Puźnikach

Wśród osób, które działają na cmentarzu w Puźnikach, jest także łódzki harcmistrz Jarosław Górecki, dyrektor Centrum Dialogu w Kostiuchnówce na Wołyniu.

– Jesteśmy tu od czterech sezonów, pracujemy na tym cmentarzu, by zadbać o to, by był on godnym miejscem spoczynku Polaków – powiedział dziennikarzom.

Harcmistrz Jarosław Górecki (z prawej) oraz jeden z harcerzy, pracujących na cmentarzu.
Harcmistrz Jarosław Górecki (z prawej) oraz jeden z harcerzy, pracujących na cmentarzu. Adam Kielar / Polska Press

Początkowo do Puźnik przyjeżdżali młodzi harcerze, jednak rosyjska inwazja na Ukrainę skomplikowała sytuację i w pracach uczestniczą tylko osoby powyżej 18. roku życia. Mimo takich komplikacji, udało się osiągnąć bardzo wiele.

– Płot wokół cmentarza postawili harcerze, wykoszono i wytrzebiono chaszcze, postawiono i zakonserwowano pomniki, które były przewrócone. To jest ogromna robota młodych ludzi – chwalił podopiecznych harcmistrz Górecki.

Jego zdaniem młodzi ludzi bardzo interesują się historią, szczególnie, gdy „mogą jej dotknąć palcami”.

Cud w kaplicy

Jedna z historii związanych z rzezią w Puźnikach może śmiało być nazywana cudem. Honorata Dancewicz, spokrewniona z Maciejem, uciekała przez wieś, kiedy rozpoczął się atak UPA.

– Już nie miała sił, to był luty, mróz, zaspy, nie dała rady uciec na plebanię, więc schowała się za figurą Matki Boskiej Saletyńskiej, która była w kaplicy. Zaczęła się modlić, napastnicy przyszli i jej nie zauważyli – opowiadał Maciej Dancewicz.

Wieś Puźniki została spalona przez UPA, a mieszkańcy zamordowani. Trwają prace na zapomnianym cmentarzu
Adam Kielar / Polska Press

Jak dodał wielu osobom udało się szczęśliwie przeżyć atak banderowców na Puźniki, gdyż na przykład „poszli w prawo, a nie w lewo”, ktoś inny był po prostu szybki i skutecznie zdołał się ukryć, a jeszcze ktoś wpadł w zaspę i go nie zauważono.

– Pani Haniszewska zginęła, niosąc dziecko, w zasadzie niemowlaka, który przeżył, wpadając do zaspy. Syn kobiety żyje do dziś, mieszka pod Wrocławiem – dodał.

Przyszłość cmentarza w Puźnikach

Prowadzący prace na nekropolii mają nadzieje na sukces i odnalezienie ciał wymordowanych mieszkańców Puźnik. Jednak to będzie tylko kolejny krok na drodze do dalszego ich upamiętnienia.

Konieczna będzie wówczas zgoda na ekshumacje zwłok, a to od zawsze jest jednym z największych problemów w polsko-ukraińskim dialogu na temat Rzezi Wołyńskiej.

Krzyże na cmentarzu w Puźnikach
Krzyże na cmentarzu w Puźnikach Adam Kielar / Polska Press

Jeśli jednak uda się ten problem rozwiązać na wysokim szczeblu, to pojawi się szansa na to, by godnie upamiętnić ofiary rzezi we wsi Puźniki, a także inne osoby, które zostały zamordowane przez ukraińskich nacjonalistów w czasie II wojny światowej.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

w
wojɐk
https://wydarzenia.interia.pl/autor/karolina-olejak/news-ks-isakowicz-zalesk-wciaz-tysiace-cial-naszych-rodakow-leza-,nId,6895589

Prawdziwy i prawdę głosi to ks. Isakiewicz-Zaleski.

Ten rząd i poprzednie, to rządy manipulacji polegające na zakłamywaniu prawd historycznych.

Rządy układów z wschodnim i zachodnimi oligarchami politycznymi.

Światem rządzi masoneria, a Polska i ludzie władzy w Polsce, to taki mały pionek na masońskiej szachownicy.

I właśnie, kiedyś Polska, teraz Ukraina potrzebna jest masonerii do dzielenia wpływów i zysków.
W
Wielka Polska
3000 polskich wsi bandyci...
Wróć na i.pl Portal i.pl