Owszem, można uznawać, że tylko zjednoczona prawica ma legitymację do rządzenia krajem, bo wygrała kolejne z rzędu wybory. Można uznawać, że walcząc z sądami wykorzystuje jedynie prawne kruczki, ale prawa nie łamie. Można uznawać, że czyszczenie wymiaru sprawiedliwości było konieczne, bo niejasne układy niszczyły poczucie sprawiedliwości. Można uznawać, że ręczne sterowanie w spółkach Skarbu Państwa to po pierwsze nic nadzwyczajnego, bo inni też tak robili, a po drugie: to konieczne, by zerwać z plagą tzw. polski sektorowej.
Można wreszcie uznawać, że naciski ekonomiczne na nieprzychylne media to odprysk ogólnego stanu nowych elit i trzeba się z tym pogodzić. Można twierdzić, że media nie muszą być niezależne i powinny wspierać władze w imię racji stanu. Można twierdzić, że propaganda i hejt w rządowych mediach to naturalny objaw zdziczenia polityki i orientowania na efekt – wszak przykłady przyszły zza wody. Można mówić, że przekupywanie posłów i radnych posadami, stanowiskami i wpływami to nic nowego, tyle tylko, że teraz media są wszędzie - nawet w Żorach - i relacjonują każdy krok, każdą decyzję, każdą zmianę poglądów. Można usprawiedliwiać obecność słabych ludzi na wysokich stanowiskach koniecznością wymiany elit i poszukiwania nowych twarzy. Można z tego samego powodu nie wyć w poduszkę z powodu utrącania kolejnych autorytetów.
Można nawet uważać, że Polska w UE nie musi mieć mocnej pozycji, bo ma w świecie do odegrania ważniejszą rolę pod rękę ze Stanami Zjednoczonymi. Można zadawać pytania, czy państwo zdało egzamin w 2010 roku w relacjach z Putinem. Można, można, można, można…
Nie zgadzam się z takimi poglądami, podobnie jak nie zgadza się z nimi co najmniej połowa Polaków. Uważam,że dewastują nam one kraj. Ale należy przyjąć do wiadomości, że inne opinie istnieją i tyle. Znam wielu zacnych ludzi, którzy utożsamiają się z niektórymi z tych stanowisk. W porządku, na tym polega demokracja, tak jest wśród dorosłych ludzi.
Ale nikt, po prostu nikt, nie mógł twierdzić, że wybory kopertowe zaplanowane na najbliższą niedzielę to byłyby prawdziwe wybory. Wiele w kraju zepsuliśmy po 1989 roku, ale jedno wychodziło nam dotąd całkiem dobrze – organizacja wyborów. Fundament demokratycznego państwa, który – zasadniczo – nie był nigdy podważany. Podobnie Państwowa Komisja Wyborcza - generalnie cieszyła się szacunkiem, nawet jeśli raz czy dwa za długo, jak na europejskie standardy, liczyła głosy.
Niewiele dzieliło nas od zepsucia na amen nawet procesu wyborczego. Byłoby to niewybaczalne. A tak - psujemy tylko kolejny raz obyczaj. Po zwycięstwie Gowina nad Kaczyńskim jest szansa na w miarę uczciwą kampanię i w miarę uczciwe wybory. W miarę, bo czy do lipca pozbędziemy się wszystkich wątpliwości wobec organizacji głosowania korespondencyjnego? Tak czy owak, byliśmy o krok od katastrofy, lecz udało się jej uniknąć, nawet jeśli pozostaje mnóstwo pytań prawnych wobec tego dealu na prawicy - już nie „zjednoczonej”. Przed nami nowe scenariusze walki politycznej „wszyscy kontra Andrzej Duda”. Restart kampanii od dzisiaj, wybory pewnie w pierwszej połowie lipca.
Marek Twaróg
Obejrzyj dokładnie
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?