Dyrektorka szkoły, w której ośmiolatek dręczy swoich kolegów i koleżanki, twierdzi, że zna sytuację chłopca. W jej ocenie nie jest ona łatwa, ale nie chce ujawnić, na co cierpi dziecko.
- To dane wrażliwe i nie mogę ich ujawnić. Chłopiec dostaje wsparcie, jakiego potrzebuje, ale sytuacja wokół mu nie pomaga. Proszę zwrócić uwagę, że mówimy o ośmioletnim dziecku, a nie jakimś bandycie - wyjaśnia dyrektorka tej toruńskiej szkoły.

Zobacz też:
Ile zarabiają nauczyciele? Ile dokłada im toruński samorząd?
Jednym telefonem skazała narzeczonego na śmierć!

Polecamy:
Szczęśliwe adopcje w toruńskim schronisku
Dębowa Góra z lotu ptaka

W sytuacji, gdy sprawą zająłby się sąd, rodzina chłopca mogłaby mieć nadzór kuratora. Z kolei Kuratorium Oświaty mogłoby przydzielić szkole nauczyciela wzmacniającego. Rodzice dzieci, które chłopiec dręczy od początku roku szkolnego podkreślają, że zależy im na tym, by dzieci czuły się bezpiecznie w szkole.
Zobacz też:
Ile zarabiają nauczyciele? Ile dokłada im toruński samorząd?
Jednym telefonem skazała narzeczonego na śmierć!

- Naruszana jest nietykalność cielesna naszych dzieci i dłużej nie możemy na to pozwalać. Nie wiemy nawet, dlaczego chłopiec się tak zachowuje, ponieważ nikt nam tego nie wytłumaczył. Co mamy mówić naszym dzieciom? Że kolega może je bić, bo przechodzi terapię? Liczymy, że kuratorium nam pomoże - mówią matki dwojga uczniów z drugiej klasy.

Polecamy:
Szczęśliwe adopcje w toruńskim schronisku
Dębowa Góra z lotu ptaka