Sonderkommando Herberta Lange. Pionierzy masowej zagłady

Wojciech Rodak
Wojciech Rodak
Herbert Lange
Herbert Lange Wikipedia Commons/Domena publiczna
Akcja T4, eksperymenty z różnymi metodami mordowania, wreszcie utworzenie pierwszego obozu zagłady. Lista zbrodni „komanda śmierci” Herberta Langego zdaje się nie mieć końca.

Te sceny przerażającego barbarzyństwa prześladowały Mieczysława Sękiewicza do końca życia. W listopadzie 1941 r. ów wielkopolski weterynarz przebywał w niemieckim więzieniu w Kole, do którego trafił za przynależność do konspiracji. W połowie miesiąca wywieziono go z grupą kilku innych więźniów w głąb lasu Krążel pod Kazimierzem Biskupim, około 10 km na północny zachód od Konina. Gdy popędzany przez esesmanów wysiadł z wozu na polanie, pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mu się w oczy były dwa głębokie na dwa metry doły (jeden 6x15 m, drugi 8x6 m). Naokoło łąki stały tłumy Żydów - kobiet, mężczyzn, dzieci i starszych ludzi. W większości pochodzili z getta w pobliskim Zagórowie. Pilnował ich spory oddział funkcjonariuszy Policji Bezpieczeństwa, którzy bili i wyzywali swoje ofiary pod byle pretekstem. Oto co dalej nastąpiło. Oddajmy głos Sękiewiczowi:

„Na dnie większego dołu widziałem warstwę grud niegaszonego wapna […]. W mniejszej mogile ich nie było. […] Wówczas gestapowcy kazali rozbierać się zebranym Żydom: najpierw tym, którzy stali najbliżej rowu dużego. Wtedy kazali nagim wchodzić między oba doły i wskakiwać do dołu większego. Krzyk i płacz był nieopisany. Jedni Żydzi wskakiwali sami, nawet większość, inni opierali się, tych bito i spychano do dołu […]. Niektóre [żydowskie kobiety - red.] czołgały się u stóp gestapowców, całując ich buty, kolby karabinów. Nam [więźniom - red.] kazano chodzić pomiędzy Żydami stojącymi obok mogił i zbierać porozrzucane tam ubrania i obuwie. […] W pewnym momencie gestapowcy kazali zaprzestać dalej rozbierać się Żydom, gdyż dół był już pełen. Widać w nim było tylko z góry ciasno stłoczone głowy. Ci z Żydów, którzy się pospieszyli i już też byli rozebrani, byli wrzucani przez gestapowców do dołu na głowy tym, co byli tam wtłoczeni. […] [Po południu - red.] nadjechało auto ciężarowe od strony szosy i zatrzymało się na dukcie tuż przy polanie. Na aucie zauważyłem cztery jakby kadzie. Następnie Niemcy ustawili motorek, który był prawdopodobnie pompą, połączyli go wężem z jedną z kadzi, a dwóch gestapowców przeciągnęło wąż od motorka od dużego dołu. Motorek puścili w ruch i tych dwóch gestapowców, trzymających węże, zaczęło polewać czymś Żydów stłoczonych w dużym dole. Myślę, że to była woda, lecz na pewno nie wiem. W miarę pompowania przekładano węże kolejno do pozostałych kadzi. Widocznie na skutek lasowania się wapna ci ludzie zaczęli się żywcem w dole gotować, powstał taki niesamowity krzyk, że my, którzy siedzieliśmy przy ubraniach, darliśmy te szmaty i wtykali sobie do uszu. Do strasznego gotujących się w dole, doszedł krzyk i lament Żydów, którzy czekali na swoje stracenie. To trwało może dwie godziny, pewno i dłużej [...]”

Koszmar Sękiewicza trwał też następnego dnia. Z grupą więźniów trafił z powrotem na tę feralną polanę. Niemcy kazali im zasypywać groby z ugotowanymi żywcem ofiarami.

Był to tylko jeden z eksperymentów w dziedzinie optymalizacji metod masowego mordowania ludzi, jakie w owym czasie na terenie Kraju Warty opracowywali Niemcy. Przeprowadzała je specjalna grupa esesmanów pod dowództwem kpt. Herberta Langego, późniejszego założyciela pierwszego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Przyjrzyjmy się temu zapomnianemu nazistowskiemu oprawcy i przypomnijmy dossier jego zbrodni. Jest naprawdę grube.

Einsatzgruppe VI
Herbert Lange, mimo swojej istotnej roli w dziejach Holokaustu, nie był do tej pory obiektem wzmożonego zainteresowania historyków. Dlatego też niewiele wiemy o jego życiu prywatnym czy etapach kariery, gdy nie zajmował się nadzorowaniem i organizowaniem eksterminacji na terenach polskich przyłączonych do Rzeszy. Pewne jest, że urodził się 29 września 1909 r. w miejscowości Menzlin na Pomorzu Przednim (ok. 50 km na zachód od Świnoujścia). Studiował prawo. Z nieznanych przyczyn nie ukończył tego kierunku. W 1932 r., zanim partia ta zdobyła władzę, wstąpił do NSDAP. W marcu 1933 r. trafił w szeregi SS. W 1938 r. wstąpił do Policji Kryminalnej (Kriminalpolizei - Kripo) i Służby Bezpieczeństwa SS (Sieherheitsdienst - SD). W międzyczasie założył rodzinę. W 1935 r. ożenił się. Jeszcze przed wybuchem wojny zdążył dwukrotnie zostać ojcem.

Herbert Lange
Herbert Lange Wikipedia Commons/Domena publiczna

Jako niespełna trzydziestoletni podporucznik brał udział w kampanii polskiej. Służył w Einsatzgruppe VI, dowodzonej przez Standartenführera Ericha Naumanna, operującej na terenie zajętej Wielkopolski. Z pewnością uczestniczył w tzw. Intelligentzaktion, czyli rozstrzeliwaniach Polaków - przeważnie inteligencji, księży, działaczy społecznych i politycznych - których uznano za niebezpiecznych dla III Rzeszy i wcześniej umieszczono na listach proskrypcyjnych. Tylko w rejonie Poznania na początku wojny ofiarami Niemców padło ok. 2 tys. członków polskich elit.

Herbert Lange
Herbert Lange Wikipedia Commons/Domena publiczna

Sonderkommando Lange
W listopadzie 1939 r. Einstatzgruppe VI została rozwiązana. Herbet Lange zaczął pracować w poznańskim Gestapo. Początkowo kierował Wydziałem II G, zajmującym się sprawami nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych oraz przypadkami sabotażu i napadów na Niemców. Uczestniczył w egzekucjach Polaków. Przeprowadzano je w lasach zakrzewskich lub innych miejscach niedaleko Poznania. Według świadków, w tych lokalizacjach mogą spoczywać ciała nawet 30 tys. ludzi. Potem prawdopodobnie stał na czele Wydziału II E, który zawiadywał robotnikami przymusowymi i zsyłkami do obozów pracy. Wiele wskazuje, że jakiś czas był także kierownikiem Więzienia Policji Bezpieczeństwa i Obozu Pracy Poprawczej mieszczącego się w Forcie VII, części XIX-wiecznych umocnień Twierdzy Poznań. W toku całej okupacji w tej placówce poniosło śmierć ok. 20 tys. polskich więźniów.

Równocześnie Lange został szefem specjalnego zespołu, który miał odpowiadać za przeprowadzenie Akcji T4 na terenie Kraju Warty. Chodziło tu o eksterminację osób, których, według nazistowskiej doktryny, „życie było nic niewarte” - psychicznie chorych, z zaburzeniami rozwojowymi, z zespołem Downa, schizofreników, gruźlików i wielu innych ludzi o różnym stopniu niepełnosprawności. Esesman miał pod sobą ok. 15 ludzi wyposażonych w samochody osobowe i ciężarówki. Specgrupa krążyła po całym regionie wykonując swoje zbrodnicze misje. Oddział ten ochrzczono nazwą Sonderkommando Lange.

Zwierzchnicy z RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy), którzy powierzyli Langemu to zadanie, oczekiwali również, że opracuje on nową, prostą metodę likwidację ofiar. No i ten spełnił pokładane w nim nadzieje.

Najpierw, z pomocą ekspertów z RSHA, stworzył na terenie Fortu VII komorę gazową. Zaadaptował do tego celu jeden ze schronów. Jego drzwi, po wprowadzeniu do środka ofiar, zalepiano gliną, która całkowicie uszczelniała pomieszczenie. Następnie tłoczono do środka przynoszony w butlach tlenek węgla, który powodował zgon osób znajdujących się w środku. Ciała wynosili z komory więźniowie obozu. Następnie albo je wywożono, by zakopać poza Poznaniem, albo palono w krematorium. Tak wymordowano m.in. przeszło tysiąc pacjentów ze szpitala w Owińskach.

To rozwiązanie było, według Langego, niepraktyczne. Zwożenie chorych i niepełnosprawnych z różnych zakątków Kraju Warty do Poznania, uważał za marnotrawstwo czasu i pieniędzy. Ale znaleziono inne rozwiązanie. Któryś z esesmanów, może sam szef Sonderkommando, wpadł na pomysł budowy pierwszej mobilnej komory gazowej. Wykonano ją na pace dużego czarnego furgonu meblarskiego, którą wybito sklejką i uszczelniono. Od stycznia 1940 r. towarzyszył on zawsze likwidacyjnym wyprawom morderców Langego w teren.

Pierwszymi ofiarami zamordowanymi w czarnej ciężarówce byli pacjenci szpitala psychiatrycznego w Kościanie. Sonderkommando zjawiło się tam dwukrotnie w styczniu 1940 r. Ofiary w ciężarówkach najpierw wywożono z placówki do najbliższego zabezpieczonego przez SS kompleksu leśnego. Tam po kolei, partiami, ładowano je do furgonu. Gdy wóz był pełny, do zaworu przy pace podłączano butle z tlenkiem węgla. Po kilku minutach, kiedy zachodziła pewność, że ofiary nie żyją, wóz przejeżdżał pod zbiorową mogiłę wykopaną przez polskich więźniów. Ci wynosili z paki ciała, układali je w grobie, a potem, gdy kończono akcję w danej lokalizacji, zasypywali go. W samym Kościanie, w dwa dni, wyżej wymienieni zamordowali przeszło pół tysiąca ludzi.

Tak wyglądała „organizacja pracy” Sonderkommando Lange powtarzana w wielu miejscach, aż do sierpnia 1941 r., gdy Hitler zarządził przerwanie akcji T4. Do tamtej pory oddział zlikwidował tysiące niepełnosprawnych i chorych z ośrodków m.in. w Kochanówce, Gostyninie, Warcie i Śremie.

Erich Koch
Erich Koch Wikipedia Commons/Domena publiczna

„Sława” specgrupy rozeszła się po SS poza region. Późną wiosną 1940 r. Wilhelm Koppe, ówczesny szef SS i Policji Bezpieczeństwa w Kraju Warty, wynajął ją na zasadach komercyjnych SS-Obergruppenführerowi Wilhelmowi Rediessowi, który nadzorował implementacje ustaw rasowych Rzeszy w Prusach Wschodnich. Ekipa Langego przyjechała wówczas do Działdowa, gdzie zlikwidowała 1558 psychicznie chorych pacjentów tamtejszego szpitala. Za 10 marek od głowy każdego zamordowanego. Oprócz zapłaty za usługę, o zgrozo, doceniono także jej profesjonalizm. Gauleiter Prus Erich Koch, w dowód uznania, obdarował szefa Sonderkommando szkatułką z bursztynu ze specjalną dedykacją. Zresztą pozytywną opinię o egzekutorze z Poznania i jego fachowości podzielała także reszta najwyższych funkcjonariuszy SS. Dlatego też 1 wrześniu 1941 r. Herbert Lange otrzymał awans na kapitana. W tym samym czasie powierzono mu także nowe zadanie.

Pierwszy obóz zagłady
Arthur Greiser, gdy zostawał namiestnikiem Kraju Warty (obejmującego Wielkopolskę z częścią Kujaw i Łodzią), marzył, by stał się on „wzorcowym”, czystym rasowo, okręgiem Rzeszy. Tymczasem latem 1941 r., mimo wysiedlania tysięcy Żydów do Generalnego Gubernatorstwa, w rządzonym przez niego regionie nadal żyło przeszło 300 tys. osób tej narodowości. Ambitny dostojnik chciał zmienić ten stan rzeczy jak najszybciej. Domagał się wprost przeprowadzenia ich eksterminacji. Hitler uczynił zadość jego prośbom - dał mu na to „zielone światło”. Wówczas Greiser zwrócił się do Langego, by jak najbardziej efektywnie uczynił jego „księstwo” „judenfrei”.

Powiercie (linia kolejki wąskotorowej), przesiadka w drodze do miejsca zagłady w Kulmhof am Nehr (prawdopodobnie grupa łódzkich Żydów; ok. 1942)
Powiercie (linia kolejki wąskotorowej), przesiadka w drodze do miejsca zagłady w Kulmhof am Nehr (prawdopodobnie grupa łódzkich Żydów; ok. 1942) Wikipedia Commons/Domena publiczna

Już we wrześniu 1941 r. złowrogo wyglądająca kolumna wozów Sonderkommando Lange z czarnym furgonem znów krążyła po Wielkopolsce. Początkowo uśmiercali mieszkańców tamtejszych gett takimi samymi metodami, z jakich korzystali wcześniej, przy akcji T4. Potem prowadzili eksperymenty z innymi metodami zabijania, m.in. z użyciem gaszonego wapna, jak to opisano powyżej. Szef jednostki morderców nie był jednak zadowolony z tych rozwiązań. Greiser oczekiwał od niego szybkich efektów, a działania mobilne były niewygodne i wymagały zbyt wiele pracy. Na jesieni 1941 r. - wysoce prawdopodobne, że z własnej inicjatywy - Lange postanowił założyć stałe miejsce kaźni. Za idealną lokalizację do tego celu uznał wieś Chełmno nad Nerem, położone ponad 70 km na północny zachód Łodzi, w którym mieściło się największe skupisko Żydów w Kraju Warty.

Pierwszy w historii obóz zagłady powstał w opuszczonych zabudowaniach pałacowych Chełmna. Był gotowy już w listopadzie 1941 r. Pierwszy transport Żydów, z getta w Kole, przybył 7 grudnia. Ich zlikwidowano starą metodą, jeszcze tlenkiem węgla. Późniejsze ofiary zabijano według poniższej procedury. Najpierw wprowadzono nieszczęśników do podziemi pałacu. Esesmani nie przesadzali z przemocą, jeśli nie było to konieczne. Chodziło o uspokojenie pełnego złych przeczuć tłumu. Tam któryś z esesmanów, czasem nawet sam Lange, wygłaszał do nich usypiającą czujność mowę powitalną. Mówił, że zanim wyruszą w dalszą drogę „na wschód” lub „do Austrii”, muszą iść się umyć i poddać dezynfekcji. Żydom kazano się rozebrać, a wszystkie cenne rzeczy i bagaże zdeponować. Dla utrzymania maskarady wydawano im na nie pokwitowania. Następnie rozebrani Żydzi kierowani byli do ciężarówki, która miała ich przewieźć do łaźni. Gdy tylko zapełnili pakę, jeden z oprawców zamykał ją na klucz. I wówczas zaczynało się najgorsze. Ciężarówka odjeżdżała w stronę pobliskiego lasu. Jednak jej rura wydechowa, skierowana była nie na zewnątrz, a podłączona specjalnym wężem do wnętrza paki. Zamkniętych ludzi przez ok. 20 min gazowano spalinami. Nikt po tym zabiegu nie zostawał żywy. Ciała zwożono do masowych, bardzo głębokich, grobów w pobliskim lesie. Tam wyznaczeni Żydzi, codziennie było ich trzech, wyjmowali ciała z paki ciężarówki i układali je na dole tak, by jak najwięcej nieboszczyków mogło się w nim zmieścić. Nadzorujący ich gestapowcy zawsze zabijali ich pod koniec dnia pracy. Nazajutrz do roboty wybierano kolejną trójkę. Tak funkcjonował obóz zagłady w Chełmnie aż do marca 1943 r. Przyjmując transporty Żydów, a czasem Cyganów, codziennie z wyjątkiem niedziel i dni świątecznych. Szacuje się, że ogółem zamordowano w nim od 152 tys. do 180 tys. osób.

Jednak Herbert Lange zajmował się jedynie wstępną organizacją obozu. Bardzo angażował się w swoją pracę. Ciągle kontrolował swoich podkomendnych. Dbał, by maszyna zbrodni, którą przygotował, działała sprawnie. I znów jego przełożeni z SS go docenili. W marcu 1942 r. został przeniesiony do centrali RSHA w Berlinie, a jego miejsce w Chełmnie zajął Hans Bothmann.

Jeden z samochodów-ciężarówek marki Magirus-Deutz odnaleziony w Kole w 1945 roku. Podobne samochody przystosowano do gazowania więźniów spalinami.
Jeden z samochodów-ciężarówek marki Magirus-Deutz odnaleziony w Kole w 1945 roku. Podobne samochody przystosowano do gazowania więźniów spalinami. Wikipedia Commons/Domena publiczna

Wierny do końca
Niewiele wiadomo o dalszych losach Herberta Lange. Poza tym, że nadal robił karierę. W lipcu 1942 r. awansował na radcę Policji Kryminalnej. Latem 1944 r. nagrodzono jego wkład w śledztwo w sprawie zamachu na Hitler w Wilczym Szańcu. Został awansowany na majora.

Lange, jeden z największych zbrodniarzy wojennych, zginął w kwietniu 1945 r. w Niederbanim podczas obrony Berlina. a

„CHEŁMNO. PIERWSZY NAZISTOWSKI OBÓZ ZAGŁADY”Książka Patricka Montague wyczerpująco opisuje historię komanda Herberta Lange i mechanizmu funkcjonowania
„CHEŁMNO. PIERWSZY NAZISTOWSKI OBÓZ ZAGŁADY”
Książka Patricka Montague wyczerpująco opisuje historię komanda Herberta Lange i mechanizmu funkcjonowania obozu w Chełmnie nad Nerem. W sposób porywający prezentuje te ciemne karty dziejów ludzkości
Materiały prasowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sonderkommando Herberta Lange. Pionierzy masowej zagłady - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl