Śmierć podczas kwarantanny. Nie doczekał testu, zmarł w samotności

x-news/m
Daniel Kania z Głogowa zmarł w samotności, po kilku dniach domowej kwarantanny. Jest zapewne jedną z pierwszych w Polsce ofiar koronawirusa. Nie został uwzględniony w statystykach, bo oficjalnie nie był zakażony. Rodzina i bliscy zmarłego mają żal do służb, że nie zareagowały odpowiednio szybko. - Nie oszukujcie i nie okłamujcie ludzi. Róbcie testy. To najważniejszy apel do rządzących. Tych testów nie ma - tak w bardzo ostrych słowach na śmierć pana Daniela zareagował starosta głogowski Jarosław Dudkowiak.

Nasza rozmowa z profesorem Krzysztofem Simonem. Zobacz!

Pan Daniel był kierowcą. Poczuł się źle wracając z trasy. - W czwartek zaczął narzekać na złe samopoczucie. Kaszlał, bolało go gardło i miał gorączkę. Kazałem mu kupić leki i pojechać do domu – opowiada szef pana Daniela.
- Zadzwonił z trasy, że źle się czuje i nie ma pewności, czy to zwykła grypa czy koronawirus. Powiedział, żebym wzięła córkę i pojechała do mamy. Tak zrobiłam – dodaje Ewelina Stępień, partnerka.

Powrót z zagranicy był powodem odesłania pana Daniela na przymusową, czternastodniową kwarantannę.
Mężczyzna był pod opieką sanepidu i ośrodka pomocy społecznej, który dostarczał mu jedzenie i leki. Pan Daniel chorował na cukrzycę i astmę. Poza opiekunką z MOPS-u, kontaktowali się z nim policjanci, którzy sprawdzali, czy jest w domu.

- Kiedy kontrolujemy osoby w kwarantannie, robimy to zdalnie. Dzwonimy do takiej osoby, prosimy żeby się pokazała w oknie. Robiliśmy tak codziennie, o różnych porach dnia, więc ten mężczyzna miał możliwość przekazania nam informacji, o swoim stanie zdrowia - twierdzi kom. Bogdan Kaleta z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie.

Stan pogorszył się

Po kilku dniach kwarantanny, stan zdrowia pana Daniela pogorszył się.
- We wtorek przyszła pani z pomocy społecznej. Przyniosła mu zakupy i insulinę. Pokazywał mi nawet na kamerze, że dostarczono mu złą insulinę – wspomina Joanna Paterska, siostrzenica pana Daniela.

Nie wiadomo, czy mężczyzna ostatecznie otrzymał odpowiedni lek. W rozmowie z rodziną mówił, że cały czas ma duszności. W środę dodatkowo pojawiła się wysoka gorączka. Pan Daniel dodzwonił się na policję i powiedział, że bardzo źle się czuje. Po informacji o złym stanie zdrowia i wysokiej gorączce sanepid zlecił wykonanie testu, którego nie udało się przeprowadzić.

- Ostatni raz widziałam się z nim w czwartek. Bardzo się źle czuł, mówiłam, żeby dzwonił do szpitala, bo jest z nim źle – wspomina partnerka pana Daniela.
Według notatek przekazanych prokuraturze przez służby nadzorujące kwarantannę, mężczyzna w czwartek i piątek czuł się dobrze.

- Z informacji przekazanych policjantom wynika, że mężczyzna zgłaszał problemy zdrowotne, ale dużo wcześniej. Jego stan zdrowia przed zgonem poprawił się – twierdzi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Śmierć w samotności
W sobotę pan Daniel już nie żył. Wezwano strażaków, którzy wyważyli drzwi.
- Strażacy weszli do środka ze służbami z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Stwierdzono zgon 45-latka – relacjonuje kom. Bogdan Kaleta.
- Według naszej wiedzy, nie było na miejscu lekarza. Nie wiemy, kto stwierdził zgon wujka – ripostuje siostrzenica ofiary.

Zgon może stwierdzić tylko lekarz. Ponieważ pan Daniel czekał na wykonanie testu na obecność koronawirusa, do mieszkania wszedł tylko pracownik zakładu pogrzebowego, który jako jedyny miał odpowiedni kombinezon.

Przeczytaj także

- Na ciało czekaliśmy prawie do pierwszej w nocy. Trwało to tak długo, bo czekaliśmy na jakiś dokument. Nie możemy zabrać osoby zmarłej ot tak sobie, bo umarła. Na miejsce nie dojechał nikt z ramienia służby zdrowia – mówi pracownik firmy pogrzebowej.

Ciało mężczyzny zostało przewiezione do chłodni zakładu pogrzebowego. Przez dziewięć dni rodzina walczyła o zrobienie pośmiertnie testu na koronawirusa i sekcję zwłok. Po kilku dniach lekarz sądowy, po oględzinach ciała uznał, że mężczyzna zmarł z powodu niewydolności układu krążeniowo-oddechowego.

- Z materiałów tego postępowania wynika jednoznacznie, że zgon mężczyzny został stwierdzony przez lekarza pogotowia ratunkowego, który wystawił tak zwany protokół zgonu, ale nie wystawił karty zgonu. Kartę zgonu wystawił po kilku dniach biegły sądowy – komentuje Lidia Tkaczyszyn.

Po prawie dwóch tygodniach ciało pana Daniela zostało poddane kremacji.
- Najgorsza jest świadomość, że zmarł w samotności. Czasem myślę, że może gdybym tam była na miejscu, to bym mu pomogła – mówi Ewelina Stępień.

- Był dobrym człowiekiem, ale bardzo skrytym. Nigdy nie chciał nas martwić, od nikogo wiele nie wymagał. Myślę, że czekał w domu z nadzieją, że przyjadą po niego i zabiorą do szpitala. Ale się nie doczekał – kończy Joanna Paterska.

Ważne informacje o koronawirusie

Nie przegap tych informacji

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śmierć podczas kwarantanny. Nie doczekał testu, zmarł w samotności - Gazeta Wrocławska

Komentarze 16

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

R
Rafał Tracz

Szkoda człowieka. Tylko jedna rzecz dziwna. Mówi się że kobieta o ciemnych włosach to siostra zmarłego a ona wypowiada się o nim "wujek". I co z tym?

G
Gość
2 maja, 11:21, Gość:

Oto pisowskie państwo w całej okazałości.

3 maja, 9:17, Gość:

O nie! To dopiero początek!

Boże chroń nas przed pisowską opieką

G
Gość
3 maja, 9:51, Gość:

Ja się nie boję zachorowania na koronawirusa. Ja się boję "opieki" polskiej służby zdrowia.

Ja takze. Szczególnie tzw dezyzji ministra zdrowia. Cymbały zakazywaly wejść do lasu

G
Gość
3 maja, 9:58, Ziut:

Jeśli będziemy bagatelizować osoby przebywające na kwarantannie to więcej osób umrze!!!

MY ?? To pisowskie państwo zamknęlo człowieka w domu i kazalo czekać. Niestety nie doczekal pomocy

F
Fffggg

Przykra sprawa, szkoda że nie zaczęli go od razu leczyć. W końcu trzeba leczyć każdego.

R
Roki

Niech spoczywa w spokoju.Dziwi mnie jedna rzecz ,śp. Pan Daniel był kierowcą zawodowym a miał cukrzycę.Przecież to straszne niebezpieczne , można usnąć za kierownicą.Jak to w ogóle możliwe

S
Seba
2 maja, 11:21, Gość:

Oto pisowskie państwo w całej okazałości.

3 maja, 9:51, Gość:

Domyślam się, że jesteś złym człowiekiem i stałym oglądaczem masonskiej TVN.

Na kwarantannie było jednocześnie po 150.000 osób atestów robiono dziennie kilka tysiecy.

Testy nie leczą ani nie zatrzymują choroby.Mogą ja tylko stwierdzić ale i to nie zawsze.Aby ja stwierdziły choroba musi się rozwijać 5-10 dni.

Jeśli już się stwierdzi chorobę to należy chorego odizolować w domu.

Większość chorych leczy się w domu bo szpitale by ich nie przyjęły.

Obecnie wchodzimy w drugą fazę epidemi więc od biedy dałoby sie upchać wszystkich chorych w szpitalach ale nie byłoby wtedy miejsca na nowych a personel medyczny nie mógłby ze szpitali wychodzić.W Polsce co roku umiera około 400.000 osób czyli ponad tysiąc dziennie i wielu z nich nie doczekało się. pomocy m.in. dlatego że koncentrujemy sie na wirusie.

Temu facetowi nie kazano mieszkać w niedostępnych górach Alaski ale w centrum miasta niedaleko szpitala i był pod nadzorem sanepidu i policji oraz rodziny.Miał telefon.

Codziennie sie z nim kontaktowano i jak czytamy dostarczano żywność i leki.

Ktoś ryzykował życiem aby mu pomóc i zapewne nie była to jedna osoba.

To nie był zniedołężniały 85-cio tylko 45 latek.Odpoczywał w domu gdy inni zapieprzali na dyżurach po 24 godziny.

Warto dodać że we Wrocławiu wysypała się jedna zmiana karetek jeżdżących do wymazów bo się zarazili.

Widocznie pozostali jeździli do cięższych przypadków.

Sanepid kazał go zbadać ale nie zdążyli.

Proponuję zatrudnić się jako dyspozytor pod 112 i spróbować jak to jest wybierać komu jest potrzebna pomoc w pierwszej kolejności.Proszę wyłączyć TVN bo panu mózg lasuje.

Ten debil tego nie zrozumie! Nienawiść zasłoniła mu oczy.

Z
Ziut

Jeśli będziemy bagatelizować osoby przebywające na kwarantannie to więcej osób umrze!!!

G
Gość

Ja się nie boję zachorowania na koronawirusa. Ja się boję "opieki" polskiej służby zdrowia.

G
Gość
2 maja, 11:21, Gość:

Oto pisowskie państwo w całej okazałości.

Domyślam się, że jesteś złym człowiekiem i stałym oglądaczem masonskiej TVN.

Na kwarantannie było jednocześnie po 150.000 osób atestów robiono dziennie kilka tysiecy.

Testy nie leczą ani nie zatrzymują choroby.Mogą ja tylko stwierdzić ale i to nie zawsze.Aby ja stwierdziły choroba musi się rozwijać 5-10 dni.

Jeśli już się stwierdzi chorobę to należy chorego odizolować w domu.

Większość chorych leczy się w domu bo szpitale by ich nie przyjęły.

Obecnie wchodzimy w drugą fazę epidemi więc od biedy dałoby sie upchać wszystkich chorych w szpitalach ale nie byłoby wtedy miejsca na nowych a personel medyczny nie mógłby ze szpitali wychodzić.W Polsce co roku umiera około 400.000 osób czyli ponad tysiąc dziennie i wielu z nich nie doczekało się. pomocy m.in. dlatego że koncentrujemy sie na wirusie.

Temu facetowi nie kazano mieszkać w niedostępnych górach Alaski ale w centrum miasta niedaleko szpitala i był pod nadzorem sanepidu i policji oraz rodziny.Miał telefon.

Codziennie sie z nim kontaktowano i jak czytamy dostarczano żywność i leki.

Ktoś ryzykował życiem aby mu pomóc i zapewne nie była to jedna osoba.

To nie był zniedołężniały 85-cio tylko 45 latek.Odpoczywał w domu gdy inni zapieprzali na dyżurach po 24 godziny.

Warto dodać że we Wrocławiu wysypała się jedna zmiana karetek jeżdżących do wymazów bo się zarazili.

Widocznie pozostali jeździli do cięższych przypadków.

Sanepid kazał go zbadać ale nie zdążyli.

Proponuję zatrudnić się jako dyspozytor pod 112 i spróbować jak to jest wybierać komu jest potrzebna pomoc w pierwszej kolejności.Proszę wyłączyć TVN bo panu mózg lasuje.

G
Gość
2 maja, 11:21, Gość:

Oto pisowskie państwo w całej okazałości.

2 maja, 12:58, Gość:

Nie siej nienawiści

Ma rację. To nie wina PiSu. Takie bandyckie państwo mamy od 1989 roku. Tylko bandyci przy władzy się zmieniają.

G
Gość

Bo to było za PO!

S
Swiadony

Dla PiS PO PSL macie znaczenie tylko wtedy kiedy na nich zasowacie bo oni muszą mieć a wy się nigdy nie liczyliście i liczyć nie będziecie,dupa trzyma się stołka rękami i nogami i powie wszystko co chcecie usłyszeć zwykły judasz.

.

RIP Danielu [*]

G
Gość
2 maja, 11:21, Gość:

Oto pisowskie państwo w całej okazałości.

2 maja, 12:58, Gość:

Nie siej nienawiści

PYTAM SIĘ : CZY WSZYSTKO JEST JAK NALEŻY ???

Wróć na i.pl Portal i.pl