Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest rolników w Warszawie. O bulwersujących zdarzeniach w stolicy mówią śląscy rolnicy. "To nie my byliśmy agresywni, ale prowokatorzy"

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
Nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja ekonomiczna rolników w Unii Europejskiej bardzo się pogorszyła. Gospodarze winią za to wprowadzany Zielony Ład oraz towary z Ukrainy, które zalały wspólnotowy rynek. Rolnicy mówią o dołujących cenach zbóż. O ile jeszcze w ubiegłym roku za tonę pszenicy płacono około 750 złotych, to obecnie mniej niż 600 złotych. Jeszcze dwa lata temu, przed kryzysem spowodowanym napływem ukraińskiego zboża, za tonę świeżo uprzątniętej z pól pszenicy rolnik mógł dostać nawet 1600 zł, a przecież w miesiącach zimowych płacono jeszcze więcej. Magazyny są dziś pełne zbóż, bo po pierwsze brak na nie kupców, a po drugie, jeśli już są, to proponują bardzo niską cenę.
Nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja ekonomiczna rolników w Unii Europejskiej bardzo się pogorszyła. Gospodarze winią za to wprowadzany Zielony Ład oraz towary z Ukrainy, które zalały wspólnotowy rynek. Rolnicy mówią o dołujących cenach zbóż. O ile jeszcze w ubiegłym roku za tonę pszenicy płacono około 750 złotych, to obecnie mniej niż 600 złotych. Jeszcze dwa lata temu, przed kryzysem spowodowanym napływem ukraińskiego zboża, za tonę świeżo uprzątniętej z pól pszenicy rolnik mógł dostać nawet 1600 zł, a przecież w miesiącach zimowych płacono jeszcze więcej. Magazyny są dziś pełne zbóż, bo po pierwsze brak na nie kupców, a po drugie, jeśli już są, to proponują bardzo niską cenę. Ireneusz Stajer
Obrazy z środowych (6 marca) zajść w Warszawie obiegły cały świat. W trakcie protestu rolników doszło do starć z policją. W ruch poszła kostka brukowa, płonęły opony. Zatrzymano kilkanaście osób. Kilku policjantów trafiło do szpitala, poturbowani są również uczestnicy manifestacji, na którą pojechali także rolnicy ze Śląska. Co działo się w środę w stolicy?

Prowokatorzy mieli wmieszać się w tłum, premier zapowiada surowe kary za wszczęcie zamieszek

Protestujący w Warszawie rolnicy ruszyli o godzinie 11:00 sprzed Kancelarii Premiera. W wydarzeniu uczestniczyli także gospodarze z województwa śląskiego; wcześniej manifestowali w naszym regionie. Protest długo przebiegał spokojnie. W zasadzie już na sam koniec doszło do zamieszek między częścią manifestantów a policją. Kto zaczął? Dlaczego doszło do tych bulwersujących zdarzeń?
Rolnicy przekonują, że nie zainicjowali starcia. Wskazują na ludzi, którzy wmieszali się w tłum. Wśród protestujących nie wiadomo kiedy znaleźli się agresywni ludzie w koszulkach z napisem jednego ze stołecznych klubów sportowych. Jest też mowa o policyjnych tajniakach, którzy mieli prowokować rolników. Premier rządu Donald Tusk stanowczo zaprzeczył, jakoby doszło do policyjnych prowokacji. Zapowiedział surowe kary dla osób zatrzymanych podczas protestu, podejrzewanych o wszczęcie zamieszek. W ustaleniu sprawców ma pomóc monitoring.

Co widzieli uczestnicy protestu w Warszawie?

- Widziałem takie zdarzenie. Interweniowałem jako członek izby rolniczej. Jeden z tych panów przyznał, że jest policjantem, choć nie pokazał legitymacji – mówi nasz rozmówca (nazwisko do wiadomości redakcji).

Jak dodaje, zauważył również pseudokibiców, którzy wmieszali się w tłum.

- Musi ktoś odpowiedzieć za prowokacje, które miały miejsce podczas warszawskiego protestu – zaznacza rolnik.

Eryk Cimała zna przebieg środowych wydarzeń z opowieści znajomych, gospodarzy, którzy protestowali w Warszawie.

- W manifestacji wzięli udział nie tylko rolnicy. Do południa rozmawiałem z czterema znajomymi, którzy tam byli. Na proteście spotkali ludzi w kurtkach z napisem jednego z warszawskich klubów sportowych. W momencie, gdy zaczęły się utarczki, wielu rolników uciekło z zagrożonych miejsc. Jak manifestacja została rozwiązana, dużymi grupami zaczęli opuszczać stolicę – mówi Eryk Cimała z Żor-Osin.

Wcześniej uczestniczył w protestach w Pawłowicach i Świerklanach, gdzie zjechali gospodarze z regionu pszczyńskiego, wodzisławsko-rybnickiego, pszczyńskiego i bielskiego.

- Jestem w kontakcie z wieloma rolnikami. Monitorujemy sytuację. Mobilizujemy się wzajemnie – przekazuje pan Eryk.

Dramatycznie trudna sytuacja rolników

Sebastian, gospodarz z Żor podkreśla, że protesty rolników są jak najbardziej uzasadnione. Natomiast to co działo się wczoraj w Warszawie, nie powinno mieć miejsca. Spokojna manifestacja przerodziła się w uliczną bójkę.

- Sytuacja jest dramatyczna. Nasze produkty tanieją. Tona pszenicy o najwyższych parametrach kosztuje mniej niż 600 złotych. W silosach mam jeszcze zeszłoroczne zboże. Za parę miesięcy będą żniwa… mówi rolnik, który protestował z innymi gospodarzami w Pawłowicach i Żorach-Roju.

Nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja ekonomiczna rolników w Unii Europejskiej bardzo się pogorszyła. Gospodarze winią za to wprowadzany Zielony Ład oraz towary z Ukrainy, które zalały wspólnotowy rynek. Rolnicy mówią o dołujących cenach zbóż. O ile jeszcze w ubiegłym roku za tonę pszenicy płacono około 750 złotych, to obecnie mniej niż 600 złotych.

Jeszcze dwa lata temu, przed kryzysem spowodowanym napływem ukraińskiego zboża, za tonę świeżo uprzątniętej z pól pszenicy rolnik mógł dostać nawet 1600 zł, a przecież w miesiącach zimowych płacono jeszcze więcej. Magazyny są dziś pełne zbóż, bo po pierwsze brak na nie kupców, a po drugie, jeśli już są, to proponują bardzo niską cenę.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera