Prof. Antoni Dudek: Inflacja to temat numer jeden na ustach Polaków tej jesieni i przez najbliższe lata

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Prof. Antoni Dudek: Polska wieś i polscy rolnicy stali się dużo zamożniejsi od czasów Leppera. A rząd PiS-u ma dużo więcej pieniędzy, żeby ich zaspokoić
Prof. Antoni Dudek: Polska wieś i polscy rolnicy stali się dużo zamożniejsi od czasów Leppera. A rząd PiS-u ma dużo więcej pieniędzy, żeby ich zaspokoić Bartek Syta
Mam bardzo czarne myśli co do przyszłości amerykańskiego przywództwa w świecie, po tym, co pokazali w Afganistanie na koniec tej XX-letniej misji. Natomiast jeśli chodzi o zachowanie Polski, to zachowaliśmy się sensownie, racjonalnie i cieszę się, że się udało wykorzystać samoloty i chociaż tyle osób stamtąd wywieźć – mówi profesor Antoni Dudek, politolog i historyk

Rolnicy będą blokować drogi do skutku, to jest „początek tego wszystkiego, co się będzie działo na jesieni” – oświadczył Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Wygląda na to, że jesień będzie gorąca?

Jesień będzie burzliwa, ale nie tylko z powodu Agrounii i pana Kołodziejczaka, choć oczywiście blokady dróg są spektakularne, znamy je z czasów Andrzeja Leppera. Mam tylko wątpliwości, czy rzeczywiście panu Kołodziejczakowi uda się zmobilizować aż tylu rolników, co Lepperowi przed laty, a to z tego powodu, że Polska wieś i polscy rolnicy stali się dużo zamożniejsi od czasów Leppera. A także rząd PiS-u ma dużo więcej pieniędzy, żeby ich zaspokoić. Zatem akurat z tej strony nie spodziewam się jakiegoś strasznego problemu dla rządu. Rząd raczej będzie miał wyzwanie w tych obszarach, gdzie pieniądze w ogóle nie są w stanie rozwiązać problemu, zwłaszcza w krótkim czasie albo w ogóle rzecz nie zależy od pieniędzy, a wtedy problem jest innego typu. Myślę więc, że to raczej będą te elementy, które mogą rządowi bardziej zaszkodzić.

Rolnikom głównie chodzi o pieniądze. Te trumny, które stały się symbolem ich protestu, mające pokazywać, że polska wieś umiera. Te hasła, mówiące o tym, że „jeśli wejdzie Polski Ład, to z rolnika będzie dziad” wskazują właśnie na to.

Wiadomo, że rolnikom chodzi o pieniądze. Pytanie dotyczy tego, ilu rolników jest na tyle zdesperowanych, żeby uczestniczyć w blokadach dróg na naprawdę dużą skalę i być może paść ofiarą rożnego rodzaju działań represyjnych, które świetnie znamy z innych obszarów, to znaczy choćby z protestów przeciwko ustawie antyaborcyjnej i innych, bo tutaj, jak wiemy, rząd PiS-u nie jest specjalnie łagodny, nie waha się używać policji. Krótko mówiąc, nie jestem pewien, czy pan Kołodziejczak nie przecenia nastroju niezadowolenia na wsi. Taką mam diagnozę.

Pan Kołodziejczak będzie następnym Lepperem? Ma plany polityczne.

On na pewno chce pójść tą samą drogą; to nie ulega wątpliwości. Pytanie, czy uda mu się dużą rolę odegrać, jak Lepperowi, którego partia kiedyś potrafiła dostawać po kilkanaście procent w wyborach parlamentarnych. Czy tak będzie? Mam wątpliwość, ponieważ uważam, że większość wsi ciągle stoi murem za PiS-em. Taka jest moja opinia. Ale jeżeliby to się zmieniło, to oczywiście byłby to dla PiS-u potężny problem.

Kolejny gorący temat, który może wskazywać na burzliwą jesień, to uchodźcy. W środę Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował, że Polska musi pomóc migrantom koczującym przy jej granicy z Białorusią, po stronie białoruskiej, żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. Premier deklaruje, że oczywiście chcemy, ale Białoruś to uniemożliwia.

To jest oczywiście gra polityczna, w której udało się obu stronom wzbudzić olbrzymie emocje; mam tu na myśli obie strony polskiego podziału…

… jest jeszcze trzecia strona – reżim Łukaszenki.

Białorusini, to swoją drogą. Tu się wszyscy działają, że jest to, ma się rozumieć, celowe działanie, że Łukaszenka zastawił na Polskę pułapkę i myśmy w nią koncertowo wpadli. Ponieważ Łukaszenka wykorzystał polaryzację, która istnieje w Polsce, a która działa bardzo prosto. Oto wystarczy wrzucić Polakom jakikolwiek kontrowersyjny temat, a polaryzują się natychmiast: skoro PiS mówi, że coś jest czarne, to opozycja mówi, że jest białe i zaczyna się, kolokwialnie mówiąc, rozwalanka. Właśnie to, co się dzieje, obserwujemy. Z jednej strony mamy posłów, którzy próbują przedrzeć się przez kordon na granicy polsko-białoruskiej, z posłem Franciszkiem Sterczewskim na czele, co de facto tylko ośmiesza polski parlamentaryzm i polskie państwo, a z drugiej strony mamy biednych funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy mają kategoryczny zakaz podania czegokolwiek tym koczującym i blokowania tych, którzy chcą im coś podać. Podczas gdy państwo polskie by nie upadło, gdyby podano im te koce, śpiwory czy puszki z jedzeniem, które były w tym TIR-ze, a rząd polski chciał ten TIR oficjalnie – widzieliśmy to – posłać do Białorusi. Rzecz jasna, gra polega na tym, że polski rząd chce wytwarzać zagrożenie inwazją uchodźców, bo to konsoliduje jego elektorat. Mamy więc tu do czynienia z grą polityczną. Jedna strona gra na nastrojach humanitarnych, na nastrojach ludzkich i ludzkich emocjach, że trzeba pomagać ludziom w kłopotach – i symbolem tego jest poseł Sterczewski. A druga strona gra na strachu przed zalewem imigrantów na skalę z roku 2015, którego na szczęście nie ma. Ta akcja, którą robi Łukaszenka, jest sztuczna: przywozi samolotami ludzi z Bliskiego czy środkowego Wschodu i goni ich na granicę z Polską. To nie jest autentyczny ruch, choć taki może się oczywiście pojawić.

I wiele na to wskazuje.

Uważam, że Unia Europejska nie jest przygotowana na kolejną powtórkę z roku 2015, ale w tej chwili to jeszcze nie jest ten etap. Teraz jest czas, żeby się do tego przygotowywania nie kłócić. Ale niestety, wszyscy będą się kłócić, oskarżać, wyzywać, zamiast przygotowywać się do prawdziwej inwazji – i nie mam tu na myśli tylko Warszawy, ale mówię o całej Unii Europejskiej.

Na tę inwazję wpływ może mieć też to, co się dzieje w Afganistanie?

Ta inwazja, długofalowo będzie spowodowana po prostu radykalną różnicą demograficzną między starzejącą się Europą, w której brakuje rąk do pracy w tych gorszych zawodach, a pękającą w szwach od nadmiaru ludności Azją i Afryką. To długofalowo jest coś, co w naturalny sposób będzie rodziło presję migracyjną i albo zacznie się tym rozumnie zarządzać, albo będzie się udawało, że załatwimy sprawę gdzieś tam, że wyślemy jakąś pomoc, uszczelnimy granice. Na dłuższą metę to jest beznadziejna sprawa.

Jakie stanowisko powinna tu mieć Polska?

Wie pani, Polska powinna zacząć od tego, że powinna uzgodnić własne stanowisko. Inaczej mówiąc – zanim zaczniemy na arenie międzynarodowej cokolwiek forsować, to główne siły polityczne w Polsce muszą się dogadać co do reguł tej gry, żeby nie było tak, że rząd mówi jedno, a opozycja drugie, bo za chwilę mogą się zamienić rolami i cała polska polityka runie, jak to się stało w przypadku reorientacji po wejściu PiS-u do władzy, który odwrócił Polskę od Niemiec, związał wszystko z administracją Trumpa; teraz już nawet Amerykanie są niedobrzy, bo Biden wygrał wybory prezydenckie. Tak się polityki zagranicznej nie robi.

Jeśli wspomniał Pan już o Amerykanach i naszych z nimi relacjach, to nie sposób nie zapytać, jakie rozwiązanie widzi Pan w sprawie „lex TVN”? Są już głosy, co prawdopodobnie zrobi prezydent Andrzej Duda, ale…

Tutaj akurat sprawa rysuje się dość jasno. Po tym, co powiedział ostatnio prezydent Duda, szanse, że ta ustawa wejdzie w życie są bliskie zeru. Nawet jeżeli ona przejdzie przez parlament, co jeszcze nie jest przesądzone, bo przy bardzo prawdopodobnym vecie Senatu będzie potrzebna bezwzględna większość w Sejmie i to będzie pierwszy płotek, przez który PiS będzie musiał przeskoczyć. I nie wiadomo, czy się uda z tą ustawą przeskoczyć, bo bezwzględna większość w Sejmie prawdopodobnie będzie bardzo trudna do osiągnięcia, ale nawet jeżeli, to…

Konfederacja deklaruje, że poprze PiS, jeśli przejdzie ich poprawka w sprawie likwidacji Rady Mediów Narodowych.

Nawet jeżeli to przejdzie, a PiS-owi ta poprawka bardzo się nie podoba, bo ona zresetowałaby obecny sposób powoływania prezesa Kurskiego i innych szefów mediów tak zwanych narodowych, czyli mówiąc wprost państwowych albo rządowych, to później trafia to do prezydenta, który już dwa razy dał sygnał, najpierw bardziej oględnie na święcie Wojska Polskiego, a teraz już w wywiadzie dla TVP bardzo jednoznacznie, że z uwagi na stanowisko Amerykanów on uważa, że ta ustawa jest szkodliwa, czy niepotrzebna. Szansa, że ją podpisze jest więc niewielka. Może ją najwyżej odesłać do Trybunału Konstytucyjnego bądź zawetować. No, ale w każdym przypadku oznacza to, że ona na razie nie wchodzi w życie, czy w ogóle nie wchodzi w życie. Myślę, że to jest już takie zamieszanie, że jedyne, co jest w tej sprawie ciekawe, to po co PiS to wywołał, nie uzgodniwszy tego z prezydentem Dudą.

Po co wywołał?

To jest wielkie pytanie, czy to miała być po prostu zasłona dymna, żeby przysłonić inne problemy rządu – jeżeli tak, to moim zdaniem, bardzo źle wybrana. Czy też ktoś miał naiwną nadzieję, że a nuż się uda? No, to wygląda na to, że się nie uda.

A jeśli miałaby to być zasłona dymna, to co miałaby przykryć?

Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Moim zdaniem to była błędna decyzja prezesa Kaczyńskiego, który wypuścił z tym posła Suskiego, kazał głosować za, na zasadzie a nuż się uda. Jarosław Kaczyński lubi co jakiś czas realizować swoje różne marzenia i nie mam cienia wątpliwości, że jego marzeniem było to, żeby jakaś ze spółek skarbu państwa powołała fundację, która by przejęła TVN. Nie kupiłby tego Orlen, ale kupiłaby jakaś fundacja, powołana przez KGHM czy inną spółkę skarbu państwa. Tak sobie wymyślono, że tak to będzie wyglądać.

Wrócę do tematu Afganistanu, bo premier ogłosił właśnie, że to koniec ewakuacji, odbyło się 14 lotów ewakuacyjnych, ściągano przede wszystkim Polaków, ale też 900 Afgańczyków, w tym 300 kobiet i 300 dzieci. Jak widzi Pan tę akcję?

Oceniam ją bardzo pozytywnie. Uważam, że akurat tutaj zdaliśmy egzamin; pomogliśmy Amerykanom. Źle oceniam decyzję Bidena, jeśli chodzi o sposób wycofania się. Ale nie jestem tu oryginalny, bo Biden jest w ogniu krytyki; rzeczywiście zostało to koncertowo spartolone. I przypomina ewakuację z Wietnamu sprzed lat, która była początkiem wielkiego kryzysu w Ameryce; obawiam się, że teraz będzie podobnie. Tu mam bardzo czarne myśli co do przyszłości amerykańskiego przywództwa w świecie, po tym, co pokazali w Afganistanie na koniec tej XX-letniej misji. Natomiast jeśli chodzi o zachowanie Polski, to zachowaliśmy się sensownie, racjonalnie i cieszę się, że się udało wykorzystać samoloty i chociaż tyle osób stamtąd wywieźć. Pewnie to jest i tak za mało, ale to już od nas nie zależało; tu się wiele więcej nie dało zrobić – z poziomu Warszawy. Z poziomu Waszyngtonu można było zrobić dużo, dużo więcej, ale nie zrobiono. Co pokazuje, że supermocarstwa też sobie mogą słabo radzić.

Powiedzie się opozycji próba odwołania marszałek Sejmu Elżbiety Witek?

To jest ciekawa sprawa, bo to będzie pierwszy test dla opozycji, czy jest w stanie zbudować alternatywną większość w takiej, powiedziałbym, najbardziej prostej sprawie. O niebo trudniejsze byłoby zbudowanie alternatywnej większości rządowej. To jest sprawa najprostsza, bo większość jest negatywna, wymaga jednego elementu pozytywnego – myślę, że musi być jakiś kandydat na miejsce marszałek Witek. Podejrzewam, że o to się sprawa rozbije. O ile jestem przekonany, że przysłowiowo i poseł Braun, i poseł Zandberg woleliby kogoś innego na miejscu marszałek Witek, to nie sądzę, że byliby w stanie uzgodnić ze sobą wspólnego kandydata bądź kandydatkę. A żeby tak się stało, żeby Witek odwołać, musiałaby być zgoda tych właśnie dwóch symbolicznych posłów, których traktuję jako dwa bieguny w Sejmie. Braun jako najbardziej enfant terrible tego Sejmu, no bo przesadą jest powiedzieć, że to skrajna prawica, a z drugiej strony Zandberg czyli twarda lewica. To pokazuje, jak szeroka musiałaby być ta koalicja wymierzona w marszałek Witek. Dlatego podejrzewam, że to się jednak nie uda; że Jarosław Kaczyński kontroluje jednak na tyle sytuację. A dowodziły tego wszystkie głosowania w sprawach personalnych już nawet w momencie, kiedy Gowin był właściwie na wylocie, że ciągle ta większość w obronie PiS-wskich ministrów czy marszałka Terleckiego w Sejmie była i myślę, że ona dalej będzie. Natomiast, gdyby – na co daję 5 procent szans – marszałek Witek została odwołana, to zostanie uruchomiony czy gwałtownie przyspieszony proces erozji rządów PiS. Dlatego, że nie mając swojego marszałka Sejmu, Pis w praktyce nie byłby w stanie już wprowadzić Polskiego Ładu, bo marszałek Sejmu to wszystko by zablokował, tak, jak to mamy w Senacie. Realna władza marszałka Sejmu jest dużo większa niż marszałka Senatu, oczywiście nie marszałek Witek, która wykonuje wszystkie polecenia prezesa Kaczyńskiego, jest marionetką. Ale taki polityk, który byłby rzeczywiście niezależny od prezesa Kaczyńskiego, w roli marszałka Sejmu oznacza paraliż całej legislacji rządu PiS-u. Rząd w takim wypadku może już tylko administrować krajem. Nie sądzę, żeby Kaczyński do tego dopuścił.

Jaki scenariusz Pan przewiduje?

Spodziewam się maksymalnej mobilizacji wszystkich posłów PiS-u i wszystkich powiązanych z PiS-em. Będzie to dużo trudniejsze dla drugiej strony, bo tu znowu musi się mobilizować ileś grup, grupek, które może i PiS-u nie kochają, ale musiałyby działać solidarnie jednolicie. Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, żeby marszałek Witek została odwołana.

Czy w tej nadchodzącej niespokojnej jesieni widzi Pan może coś pozytywnego? Na przykład – czwarta fala pandemii jednak nie nastąpi?

Jedyne, co mogę powiedzieć optymistycznego, to, że ponieważ połowa Polaków zechciała się zaszczepić, to jest szansa, że ta fala zbierze mniej śmiertelne żniwo, niż poprzednie, czyli druga i trzecia. To jedyna rzecz optymistyczna. Niestety, pandemia zbierze śmiertelne żniwo, nie mam co do tego wątpliwości. Natomiast optymistyczne jest to, że, myślę, mimo wszystko będzie tych ofiar mniej, no i że skala paraliżu rożnych sfer funkcjonowania społeczeństwa, gospodarki, będzie też dużo mniejsza, bo nie będzie totalnego lockdownu. I jeszcze jedno – nasza gospodarka ciągle dobrze funkcjonuje, tyle tylko, że coraz bardziej w cieniu inflacji. Ta inflacja będzie numerem jeden na ustach Polaków tej jesieni i przez najbliższe lata, ponieważ spirala inflacji została rozkręcona. A to się może bardzo źle skończyć. Wszyscy, którzy pamiętają, czym jest inflacja i co się wtedy działo – a są to starsi obywatele – powinni sobie to słowo odświeżyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl