Orędzie Tomasza Grodzkiego w sprawie wiz. Marszałek senatu sam jest zamieszany w aferę korupcyjną

W piątek po 20 na antenie Telewizji Polskiej Tomasz Grodzki wygłosił orędzie do narodu w związku z nieprawidłowościami w procesie wydawania wiz.

"Najwyżsi urzędnicy państwowi zorganizowali na szeroką skalę transfer ludzi do Polski. Jak donoszą media, ponad 250 tys. wiz pracowniczych zostało wydanych w ciągu ostatnich 30 miesięcy. Wiz, za które trzeba było zapłacić łapówki odpowiednim osobom (...) Transfer ludzi odbywał się praktycznie bez żadnej kontroli, co mogło spowodować wjazd na teren UE setek osób uznanych za terrorystów zagrażających naszemu bezpieczeństwu" - powiedział marszałek senatu.

Marszałek zadał również pięć pytań do władzy PiS, pytając m.in. o to, od kiedy wiadomo o procederze i jego skali.

W studio TVP po orędziu Zbigniew Ziobro zaprzeczył słowom marszałka, nazywając go "bajkopisarzem".

"Cóż, bajkopisarz. Raczej pan Grodzki szczególnym talentem się nie wykazał, ale jest kłamcą do potęgi n-tej. Mógłbym powiedzieć, że pan Grodzki powinien wystąpić z kopertą przyklejoną do czoła z napisem: +jestem łapówkarzem, mój szef Donald Tusk gwarantuje mi bezkarność po raz kolejny oferując immunitet i start do Senatu+" - powiedział Ziobro.

Prokurator generalny oświadczył również, że nie chodzi o setki tysięcy wiz - jak mówił marszałek - a dokładnie o 268 przypadków.

"Jest zasadnicza różnica między kłamstwami, które opowiadał pan Grodzki (…) a oskarżeniami pana Grodzkiego. (...) Jak wynika z ustaleń procesowych, skala dotyczy 268 przypadków wiz. (…) Natomiast to, że oskarżenia wobec pana Grodzkiego, przed którymi chroni go PO i Donald Tusk, o łapówkarstwo, o wymuszanie łapówek od biednych, chorych ludzi, co jest wyjątkowo oburzającym procederem, to dowody opierają się na zeznaniach składanych przez kilkadziesiąt osób, jego pacjentów i rodzin tych osób, którzy takie zeznania złożyli pod przysięgą" - oznajmił.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

W związku z zarzutami ws. wydawania wiz Minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau zapowiedział w piątek audyt w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP.

Szef dyplomacji wypowiedział również umowy wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 roku powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych. Jak podkreśla MSZ, firmy otrzymały to zadanie, bo zamknięcie 31 placówek zlecił ówczesny minister Radosław Sikorski.

Prokuratura dotychczas przedstawiła zarzuty siedmiu osobom podejrzanym o działania korupcyjne przy przyspieszaniu postępowania wizowego. Wobec trzech stosowane jest tymczasowe aresztowanie.

Tomasz Grodzki cały czas znajduje się pod okiem prokuratury regionalnej w Szczecinie, która chciałaby postawić marszałkowi zarzuty korupcyjne. Na razie jest to jednak niemożliwe, z powodu immunitetu polityka.

Cała afera związana jest z fundacją założoną przez Grodzkiego. W sprawie zarzuty przedstawiono już trzem innym lekarzom m.in. w sprawie korupcji i prania pieniędzy.

Jeden z zatrzymanych - Krzysztof K. - został zatrzymany w maju i usłyszał 166 zarzutów za czasy, kiedy był ordynatorem w jednym ze szczecińskich szpitali. Śledczy uważają, że cała trójka może być członkami zorganizowanej grupy przestępczej.

Prokuratura chce przedstawić zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich również właśnie marszałkowi senatu za okres, gdy ten był dyrektorem w Specjalistycznym Szpitalu im. prof. Sokołowskiego w Szczecinie oraz ordynatorem Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej.

Prokuratura złożyła wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka już w marcu 2021 roku. Zarzuty odnoszą się do lat 2006, 2009 i 2012, a lekarz miał przyjmować korzyści majątkowe w kopertach z zawartością od 1500 do 7000 zł w zamian za co miał zobowiązywać się do osobistego przeprowadzenia operacji lub jej szybkiego wykonania.

W toku postępowania przygotowawczego prokuratura ustaliła m.in. że w marcu 2012 r. Tomasz Grodzki miał przyjąć 7 tys. zł od żony starszego mężczyzny chorującego na nowotwór za osobiste przeprowadzenie operacji, a we wrześniu 2009 r. Tomasz Grodzki zażądał od pacjenta za przyspieszenie operacji kwoty 10 tys. zł.