Ofiara księdza pedofila napisała list do papieża. Wskazuje na zaniechania kardynała Stanisława Dziwisza

Red.
Andrzej Banas / Polska Press
"Nie byłoby tylu krzywd na dzieciach w przestrzeni Kościoła, gdyby ludzie, którym powierzono w nim władze, choćby w sposób elementarny zajęli się krzywdą pokrzywdzonych" - napisał w liście do papieża Franciszka Janusz Szymik, ofiara księdza pedofila z metropolii krakowskiej.

FLESZ - Cała Polska w strefie żółtej

Janusz Szymik w liście do Papieża Franciszka opisał krzywdę, jakiej doznał ze strony duchownego, oraz wskazał na brak zainteresowania ofiarami przemocy seksualnej w Kościele ze strony jego władz. Dziś 48-letni mężczyzna wrócił do spotkania z ks. Janem Wodniakiem, który cieszył się autorytetem jako kapłan parafii w Międzybrodziu Bialskim. Uwagę Watykanu chce zwrócić po nieskutecznych próbach zaalarmowania problemem polskich biskupów, w tym kard. Stanisława Dziwisza.

W liście nawiązuje do wydanego w maju 2019 roku listu apostolskiego, w którym papież Franciszek mówi o odpowiedzialności spoczywającej na następcach apostołów. "Czytając te słowa, pomyślałem o biskupie Tadeuszu Rakoczym, biskupie bielsko-żywieckim oraz o kardynale Stanisławie Dziwiszu. Ne byłoby tylu krzywd na dzieciach w przestrzeni Kościoła, gdyby ludzie, którym powierzono w nim władze, choćby w sposób elementarny zajęli się krzywdą pokrzywdzonych".

"Musiałem znosić jego widok za ołtarzem"

Jako 12-latek był ministrantem w parafii, gdzie służył również ks. Jan Wodniak. Ponieważ rodzina była blisko Kościoła, zainteresowanie duchownego młodym chłopcem nie stało się powodem do niepokoju. "Niewiele rozumiałem z tego, co się wokół mnie dzieje. Rodzice byli dumni, że ksiądz Wodniak zwrócił na mnie uwagę i ja sam czułem się wyróżniony. Zgwałcił mnie kilkaset razy" - pisze w liście do papieża Franciszka Janusz Szymik.

Po latach wyszła na jaw współpraca kapłana z komunistyczną służbą bezpieczeństwa. Okazało się także, że ks. Jan Wodniak ma na sumieniu molestowanie w sumie kilkudziesięciu chłopców. O krzywdzie jaką wyrządził Januszowi Szymikowi dowiedział się w 1993 roku biskup Tadeusz Rakoczy, ówczesny biskup bielsko-żywiecki. Powiedział wówczas, że za ofiarę molestowania będzie się modlił.

"Biskup ujął się za sprawcą"

Niewiele zmieniła też kolejna próba interwencji w 2007 roku. Pięć lat później historię mężczyzny skrzywdzonego przez księdza pedofila poznał kard. Stanisław Dziwisz, wówczas przełożony biskupa Rakoczego. O sprawie poinformował go ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Nie przyniosło to jednak żadnego efektu. Sprawca był cały czas bezkarny. W międzyczasie dopuścił się kolejnego nadużycia na szkodę osoby mi bliskiej." - czytamy w liście.

Kardynał Stanisław Dziwisz zaprzecza jednak, że wiedział o całej sprawie. Wydał również oświadczenie, w którym zapewnia, że nie pamięta takiego spotkania, a w archiwach kurii nie ma po nim śladu. Dodał, że powołana powinna zostać niezależna komisja, która miałaby zbadać sprawę.

"Dziś jestem wrakiem człowieka"

Janusz Szymik do dziś cierpi na zespół stresu pourazowego. W korespondencji mówi także o walce z chorobą nowotworową. Zaznacza, że chciałby doczekać sprawiedliwego rozstrzygnięcia tej sprawy.

"Niestety, po 27 latach walki o sprawiedliwość, straciłem już wiarę, że polscy biskupi i arcybiskupi, są w stanie poradzić sobie z problemem wykorzystywania seksualnego i że mają chęć i odwagę, by go rzetelnie wyjaśnić. Dlatego idąc za propozycją kardynała Dziwisza, proszę Cię Ojcze Święty, o powołanie niezależnego składu takiej komisji i jak najszybsze wyjaśnienie mojej sprawy. Chcę, żeby podobnie jak biskup Tadeusz Rakoczy, został przykładnie ukarany" - kończy list Janusz Szymik.

Jak informuje Onet, który opublikował treść listu, wiadomość najbliższych dniach zostanie przekazana na ręce nuncjusza apostolskiego w Polsce abpa Salvatore Pennacchiego oraz bezpośrednio do Ojca Świętego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
abadon

Dnia 1 maja 2011 Jan Paweł II ma został beatyfikowany na świętego w Kościele katolickim. Jaki Kościół tacy i jego święci. Jednym z głównych zarzutów, który obciąża pontyfikat Karola Wojtyły ksywa Jan Paweł II, to zatajanie pedofilstwa duchownych, księży, biskupów i zakonnic. Jan Paweł 2 oraz długoletni szef Kongregacji Nauki i Wiary, kard. Joseph Ratzinger, Benedykt XVI wymagali bezwzględnego respektowania postanowień dwóch dokumentów.

Pierwszy z dokumentów pedofilskich, to tajna instrukcja autorstwa kard. Alfreda Ottavianiego "Instructio De Modo Procedendi In Causis Sollicitationis", podpisana w 1962 roku przez propedofilskiego papieża Jana XXIII, zakazująca ujawniania przypadków pedofilii pod groźbą klątwy katolickiej czarnej magii dla ujawniających i nakazującą skłanianie ofiar do milczenia też pod groźbą klątwy (źródłem przecieku poza Kościół katolicki jest katolicki ksiądz Thomas Doyle, który treść opracowania wraz z wytycznymi ujawnił w 2003 roku). Jan Paweł 2 bezwzględnie wymagał od swoich podwładnych respektowania tego pedofilskiego aktu. Okres pontyfikatu Jana Pawła 2, to seria zatajania pedofilstwa duchownych. Ten problem był jedną z głównych przyczyn tego, że społeczeństwa takich krajów jak Francja, Hiszpania czy Irlandia wyraźnie odeszły od religii katolickiej. We Francji skala zjawiska jest taka, że na pedofila mówi się zwyczajowo "proboszcz".

Drugi dokument - "Crimen sollicitationis", także wydany w 1962 roku. W myśl litery opracowania należy niezwłocznie otoczyć opieką księdza, oskarżonego o seksualne wykorzystywanie małoletniego i przenoszenie go z parafii do parafii. Skandal seksualny musi być opanowany i pójść w zapomnienie, a ofiary i ich rodziny należy zastraszyć. Buntownicy i osoby, które do niego doprowadziły, zneutralizowani i ukarani. Skutkiem tego, zaszczuta rodzina ofiary musi opuścić miejscowość, w której mieszka, albowiem za sprawą agitacji z ambony, jest ona przedmiotem ostracyzmu ze strony wspólnoty lokalnej Kościoła katolickiego.

Kościół polski milczy w sprawie pedofilii własnej. Gdy jest sprawa, nie udziela informacji lub odkłada słuchawkę telefonu - jak pewien ksiądz dziekan, którego reporterzy "Gazety" pytali, czy o nadużyciach pedofilskich w Bojanie na Kaszubach powiadomił biskupa. A osoby takie jak Mohan Ryszard Matuszewski, co prowadzą od 1983 roku w Polsce terapie dla ofiar księży pedofilów są w Polsce bezwzględnie tępione i znieważane publicznie przez kościelną machinę propagandy. Mohan Ryszard Matuszewski w 1995 roku opisał i upublicznił jak ksiądz uczył go "religii miłości" swoim katolickim [wulgaryzm]em, upublicznił także wyznania ofiar molestowanych przez przeora Jasnej Góry i kilku paulinów. I za to został ogłoszony przez klerykalne media propedofilskie naczelnym sekciarzem i terrorystą III RP. Bo terapie ofiar księży pedofilów polegają także na relaksacji i jodze!

Wróć na i.pl Portal i.pl