NSZZ Solidarność przestrzega przed zmiękczaniem procedur zatrudniania imigrantów. Związkowcy krytykują rządowe propozycje

„Szacunki co do rekordowo niskiej stopy bezrobocia i liczby bezrobotnych od czasu powstania województwa pomorskiego potwierdziły się!” - informuje Wojewódzki Urząd Pracy w Gdańsku, który pomorską stopę bezrobocia na koniec kwietnia wyliczył na 5,3 proc. - najmniej od momentu utworzenia województwa przed prawie 20 laty. O deficycie rąk do pracy przy zbiorach kaszubskich truskawek pisaliśmy tydzień temu. Na ulicach Trójmiasta pojawiają się też pisane cyrylicą ogłoszenia o poszukiwaniu spawaczy, budowlańców, mechaników czy pracowników branży sprzątającej. Jednak związkowcy chłodno oceniają pomysły szerszego otwarcia rynku pracy.

- Do liberalizacji warunków wydawania zezwoleń na prace cudzoziemców należy podchodzić z dużą ostrożnością. Szerokie otwarcie rynku pracy na cudzoziemców może nie sprzyjać ochronie miejsc pracy polskich obywateli, szczególnie w sytuacji pogorszenia się sytuacji gospodarczej - tłumaczy stanowisko Komisji Krajowej NSZZ Solidarność jej rzecznik prasowy Marek Lewandowski.

Szerokie otwarcie rynku pracy na cudzoziemców może nie sprzyjać ochronie miejsc pracy polskich obywateli

Wystąpienie komisji skierowane zostało do ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, który przygotował rozporządzenie upraszczające zatrudnianie imigrantów w 20 grupach zawodowych - m.in. inżynierów ds. przemysłu i produkcji, lekarzy specjalistów, pielęgniarek bez specjalizacji i w jej trakcie, ślusarzy i kierowców ciężarówek, spawaczy i części fachowców z branży budowlanej. Dotychczas przedsiębiorca, by zatrudnić w tych zawodach obywateli Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji lub Ukrainy, musiał przeprowadzić tzw. test rynku - przedstawić ofertę w powiatowym urzędzie pracy i otrzymać stamtąd zwrotną informację o braku chętnych. Dopiero wówczas mógł ubiegać się u wojewody o zezwolenie na pracę dla imigranta. Resort chce już od 1 lipca znieść wymóg testu rynku.

„Należy z dużą ostrożnością podchodzić do problemu zatrudniania cudzoziemców w Polsce” - czytamy w opinii związkowców, którzy wskazują na sprzeczność między działaniami rządu zmierzającymi do zatrzymania pracowników niektórych zawodów w kraju, np. lekarzy czy pielęgniarek, a konkurencji: napływu cudzoziemców pracujących w tych zawodach. Przede wszystkim jednak oczekują zapobiegania powstawaniu „dumpingu socjalnego” powodowanego przez zatrudnianie imigrantów, czyli zatrudnianiu ich na gorszych warunkach, np. za niższe płace czy nielegalnie - bez ubezpieczenia.

- Sytuacją imigrantów zajmuję się od 6 lat i jak dotąd nie spotkałam pracodawcy, który nie uzyskałby „testu rynku” z wynikiem pozytywnym, więc z mojego doświadczenia wynika, że można by z tej procedury w ogóle zrezygnować. To przyspieszyłoby uzyskiwanie zezwoleń, a to bardzo ważne i dodatkowo ograniczyłoby „obłożenie” urzędników urzędów pracy, którzy są teraz bardzo przepracowani - mówi Klaudia Iwicka z Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, które udziela m.in. konsultacji związanych z procedurą zatrudniania cudzoziemców spoza UE.

Podobnie jak NSZZ Solidarność CWII jako receptę na patologie rynku pracy postuluje kontrolę i instytucjonalny monitoring. Jednak nie wierzy, że zatrzymanie ministerialnego rozporządzenia odniesie skutek w tej materii.

- Zdarza się, że przedsiębiorcy przygotowują oferty pracy z minimalnym wynagrodzeniem, a resztę pieniędzy płacą na czarno, unikając zapłaty składek i podatków, ale to problem, którego obowiązująca procedura nie rozwiązuje - zastrzega Iwicka.