Marek Zuber: Przywrócenie VAT na żywność to sygnał, że sytuacja inflacyjna się poprawiła

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Od kwietnia stawka VAT na żywność znów wynosi 5 procent
Od kwietnia stawka VAT na żywność znów wynosi 5 procent Jakub Steinborn
Wydaje się, że ten rok będzie lepszy pod względem możliwości zakupowych, będziemy mieli realnie więcej środków i nie powinniśmy, poza paroma wyjątkami obserwować problemów z cenami żywności w drugiej połowie roku. Mimo to zawsze istnieje ryzyko nieprzewidzianych zdarzeń, które mogą wpłynąć na rynek – mówi ekonomista Marek Zuber.

Decyzja o przywróceniu VAT na żywność to pośrednio przyznanie się rządu, że przegrywa walkę z inflacją, skoro musi ona zostać załatana kosztem zwykłych konsumentów?
Przede wszystkim za walkę z inflacją odpowiada nie rząd, a Narodowy Bank Polski, czyli nasz bank centralny, którego głównym zadaniem jest utrzymanie stabilności cen. Wobec tego, jeżeli już dyskutowalibyśmy o ewentualnej porażce, to na pewno nie można jej przypisywać rządowi. Jednakże, nie uważam, aby w kontekście tej decyzji można było mówić o porażce. Wręcz przeciwnie.

Dlaczego Pan tak uważa?
Ogłoszenie o przywróceniu VAT na żywność można interpretować jako sygnał, że sytuacja inflacyjna poprawiła się na tyle, że pozwala to na powrót do wcześniejszego systemu podatkowego. Oczywiście jest też kwestia retoryki – opozycja woła, że rządzący podnoszą VAT na żywność. Jednakże, faktyczna stawka VAT na żywność została wcześniej nadzwyczajnie obniżona, a obecna decyzja przywraca jedynie standardowy poziom podatkowy, obowiązujący w Polsce przez wiele lat. Jeśli więc szukać w tej decyzji jakiejś interpretacji, to sugerowałbym postrzeganie jej jako dowód na stabilizację ekonomiczną, która umożliwia powrót do normy.

I ów powrót do normy nie jest wysłaniem negatywnego sygnału rynkowego i nie podkopie zaufania konsumentów inwestorów?
Absolutnie nie. Dlaczego miałoby podkopać zaufanie inwestorów czy konsumentów? Oczywiście, opozycja stara się przedstawić tę sytuację jako niekorzystną dla wyborców, podkreślając, że oto, ci niedobrzy rządzący podnoszą ceny – taką retorykę słyszymy. Ważne jest jednak, aby analizować tę decyzję biorąc pod uwagę to, jaką sytuację inflacyjną mamy. A mamy taką, że inflacja rzeczywiście spada. Nie jest to zaskoczeniem; spodziewaliśmy mocnego spadku inflacji, zwłaszcza w pierwszych miesiącach 2024 roku.

Z jakiego powodu?
Zasadniczo, na globalnej arenie ekonomicznej nastąpił znaczący spadek cen produktów żywnościowych i surowców, a to miało istotny wpływ na ogólny poziom inflacji, szczególnie w krajach, które borykały się z tym problemem. Dodatkowo, decyzje Narodowego Banku Polskiego o podwyższeniu stóp procentowych, w połączeniu z sytuacją na rynku pracy, gdzie wzrost wynagrodzeń nie nadążał za wzrostem cen, ograniczały zdolności zakupowe konsumentów. To z kolei przyczyniło się do zmniejszenia konsumpcji, co jest jednym z podstawowych czynników obniżających poziom inflacji.
Początek zeszłego roku charakteryzował się wyjątkowo silnym wzrostem cen, jednak już w kolejnych miesiącach zaobserwowano stabilizację, a nawet w ujęciu miesięcznym spadki. Mamy zatem także statystyczny efekt bazy, wynikający z porównań do wysokich poziomów cen z poprzedniego roku, który obniżał nam inflację na początku 2024 roku. Spadek do poziomu około dwóch - trzech procent wskazuje na osiągniecie celu inflacyjnego. I to teoretycznie uzasadnia decyzję o przywróceniu stawki VAT na żywność do poziomu 5 procent. Tylko, że jest tu jeden haczyk.

A jednak!
Ta inflacja spadła w okolice celu inflacyjnego na moment. Potem znowu zacznie rosnąć.

Po co więc decyzja o przywróceniu VAT?
Gdyby jej nie było i gdyby utrzymane zostało zamrożenie cen prądu i gazu, to moim zdaniem, ta inflacja wzrosłaby powyżej 6 procent i tu jestem bardziej pesymistyczny niż Narodowy Bank Polski, który w swojej projekcji zakłada około czterech procent. Moim zdaniem byłoby gorzej. Nie tylko znowu ze względu na efekt bazy, który w drugiej połowie roku będzie działał negatywnie – tak jak w pierwszej połowie działa pozytywnie, ale także dlatego że będzie nam się rozkręcała konsumpcja. Będziemy coraz więcej kupować choćby dlatego, że przecież mamy wzrost płacy minimalnej największy w historii. Mamy bardzo duże podwyżki w budżetówce, mamy 800 plus zamiast 500 plus, utrzymano różnego rodzaju transfery typu 13 i 14 emerytura. To, moim zdaniem doprowadzi do wzrostu inflacji. Decyzja ta nie była więc reakcją na osiągnięcie celu inflacyjnego, ale raczej wykorzystaniem faktu chwilowego osiągnięcia tego poziomu. Aby rozważać pełne odmrożenie stawek VAT w realiach trwałego spadku inflacji do poziomów pożądanych musielibyśmy poczekać przynajmniej półtora roku. W mojej ocenie, osiągnięcie trwałej stabilności cen, z inflacją bliską celowi inflacyjnemu, możliwe będzie dopiero na przełomie lat 2025 i 2026.

Nie obawia się Pan, że teraz wzrost cen żywności może wywołać efekt domina i że to doprowadzi do wzrostu cen innych towarów usług a te z kolei znów spowoduje dalsze pogorszenie się sytuacji inflacyjnej?
Oczywiście, jeżeli żywność podrożeje o 5 procent, to może to wywrzeć presję inflacyjną, zwłaszcza w sektorze gastronomii. Jednakże, nie należy przeceniać potencjalnego wpływu tego zjawiska. Szacujemy, że ogólny wzrost cen żywności spowoduje wzrost inflacji maksymalnie o nieco ponad jeden punkt procentowy. Należy uwzględnić, że ten wpływ może rozprzestrzenić się na inne sektory, choć warto również zaznaczyć, że część tego efektu może być pochodną retoryki rządowej i efektem strategii marketingowych. Czyli żywność albo pochodne podrożeją bo rząd podniósł podatek. I to będzie usprawiedliwienie. Tymczasem jeśli chodzi generalnie o żywność to moje prognozy są tu w wielu obszarach nieco inne niż prognozy sporej części moich kolegów. Nie przewiduję znacznego wzrostu cen żywności w najbliższych miesiącach. Chodzi mi o zmiany nie związane z pięcioprocentowym VAT-em. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę obecną sytuację cenową w Europie i umacnianie się złotego, możliwe jest, że ceny niektórych produktów żywnościowych, jak olej rzepakowy, masło czy mąka mogą dalej spadać. Jeśli jednak do tego nie dojdzie to będzie to raczej efekt działań handlowych lub grup producenckich, ale tu w Polsce. Zobaczymy jak to się potoczy. Jeśli tak będzie rzeczywiście, to z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego to, czy VAT zostanie podniesiony do 5 procent teraz, czy też czy wróci on do poziomu wyjściowego na przykład w październiku niewiele zmieni. Docelowa, choć relatywnie wyższa cena będzie taka sama. Tyle tylko, że będziemy ją mieli albo wcześniej, lub później. Jak później, to w międzyczasie coś jeszcze zaoszczędzimy. Z tego punktu widzenia argument o powrocie VAT do poziomu 5 procent, bo jest niska inflacja, ma ograniczony pozytywny wpływ na gospodarstwo domowe. Inflacja w drugiej połowie roku wzrośnie nie dlatego, przynajmniej moim zdaniem, że żywność podrożeje, tylko dlatego, że podrożeje wiele innych elementów koszyka. Przypominam, że żywność to jest mniej więcej 1/4 koszyka.

To dlaczego ta decyzja podejmowana jest teraz?
Niska inflacja jest świetnym chwytem medialnym. Ale moim zdaniem głównie chodzi o obecną sytuację budżetową. Po okresie intensywnego wydatkowania pieniędzy nadszedł czas podsumowań. Przypominam, że zeszły rok był wyjątkowo trudny dla polskiej gospodarki, mieliśmy najniższy wzrost gospodarczy od czasu transformacji ustrojowej, nie licząc okresu pandemii. Kryzys pandemiczny nie był skutkiem cyklu ekonomicznego tylko decyzji polityków i to jest zupełnie inna sytuacja. Spowodowała ona zapaść, ale też w odpowiedzi na nią globalne i krajowe pożyczki na niespotykaną skalę. I także wzrost podaży pieniądza. Zorganizowano w bardzo krótkim czasie biliony dolarów na świecie i setki miliardów złotych w Polsce. To podtrzymało zamożność obywateli. Odczucie gospodarczego kryzysu było mniejsze, nie zbiednieliśmy. Ale zeszły rok – najgorszy - doprowadził do napięć budżetowych. Prawie zerowy wzrost gospodarczy odbił się na dochodach państwa. Pogorszenie sytuacji finansów publicznych odczuwaliśmy w 2023 roku, odczuwamy w 2024 roku i będziemy odczuwać jeszcze przynajmniej w 2025 roku. Oczekuje się, że wzrost gospodarczy przyspieszy, jednak wzrośnie również na przykład obciążenie związane z obsługą zadłużenia kraju, szczególnie że w tym roku wartość tego co pożyczymy osiągnie rekordowy poziom, a koszt tego pieniądza jest prawie czterokrotnie wyższy niż w okresie pandemii, kiedy to rząd mógł pożyczać na nieco powyżej półtora procent. Z tego punktu widzenia każdy miliard się liczy i stąd powrót do VAT w kwietniu a nie na przykład w październiku czy w listopadzie nie mówiąc już o przyszłym roku. Te dodatkowe miliardy złotych będą wpływać już od teraz do budżetu. Tyle, że dla obywateli, którzy de facto te środki będą musieli zapłacić, stanowi to mniej korzystne rozwiązanie. Zgadzam się, że ta decyzja, która ma sens z punktu widzenia finansów publicznych, dla konsumentów oznacza dodatkowe obciążenie.

Całe te 5 procent zostanie przerzucone na konsumenta?
Na to pytanie dzisiaj nie znamy jednoznacznej odpowiedzi, ale wszystko wskazuje na to, że jeśli nawet, to będzie to rozciągnięte w czasie. I to być może na długie tygodnie. Pomaga nam tu jedna rzecz – ta „wojenka handlowa” która się rozkręciła między dwiema najbardziej znanymi sieciami...

… między Lidlem a Biedronką. Ale zanim o tym, to przed świętami wiele było sygnałów, jak niefortunny jest termin przywrócenia pięcioprocentowego VAT, ponieważ przypadł to na okres świąt wielkanocnych, co oznaczało, że właściciele sklepów musieli w ten świąteczny czas zmieniać ceny w sklepach.
To prawda, ale myślę, że wygrała tu strategia pod tytułem „Im szybciej, tym lepiej”, to znaczy liczymy na te kolejne pieniądze które się szybciej w budżecie pojawią. Czy byłoby lepiej, gdyby przywrócono VAT od 1 maja? Wówczas z kolei mamy majówkę. Może lepiej byłoby to zrobić w poniedziałek po majówce? Może byłby w tym większy sens, bo jednak Wielkanoc przez sporą część społeczeństwa jest inaczej traktowana niż majówka? Ale też mielibyśmy głosy, że jest długa majówka, można było odpoczywać a trzeba siedzieć i zajmować się zmianami cen. Gdyby przerzucić tę decyzję na czerwiec, to oznaczałoby to dwa miesiące bez dodatkowych wpływów z VAT. I pewnie już wszyscy mówilibyśmy o rosnącej inflacji. Czyli medialnie gorzej. Zgadzam się z tym, że to jest bardzo niefortunny termin, no ale tutaj chyba wygrało jednak to, żeby zrobić to w tym momencie, kiedy mamy niską inflację. No i z drugiej strony każdy miliard się liczy.

A jeśli chodzi o rywalizację między sieciami handlowymi – czy to spowoduje że żywność mniej podrożeje?
Jeśli założenia, o których wspomniałem wcześniej, okażą się prawdziwe, i niektóre produkty żywnościowe faktycznie zaczną tanieć w kolejnych miesiącach, to w wielu przypadkach możemy nie zauważyć wzrostu cen. Po prostu spadek cen będzie mniej intensywny lub nie nastąpi wcale. Ale tego konsument nie będzie w stanie ocenić. Dla niego po prostu nie będzie drożej. Tak swoja drogą to jest ważny mechanizm. W wielu przypadkach możemy mówić co najwyżej o relatywnym wzroście cen. Czyli bez podwyższenia VAT-u moglibyśmy zaobserwować spadek cen, który teraz nie nastąpi. Albo będzie mniejszy. Jeśli chodzi o wpływ rywalizacji handlowej, nie jestem przekonany, że całe obciążenie podwyżką VAT-u zostanie w pełni wchłonięte przez handel. To, czy i w jakim stopniu rywalizacja wpłynie na marże i ceny dla konsumentów, zależy od wielu czynników. Rywalizacja może spowodować, że sklepy będą opóźniać przeniesienie całkowitego obciążenia na konsumentów, rozkładając proces dostosowania cen do nowej stawki VAT w czasie. Omawiając kwestię "wojenki handlowej", warto zwrócić uwagę na sytuację na rynku żywności nie tylko w Polsce, ale i za granicą, biorąc pod uwagę import żywności oraz sytuację na rynku walutowym. Obniżanie cen jest ważnym argumentem w rywalizacji handlowej, choć niekoniecznie oznacza to drastyczne cięcie marż czy praktyki dumpingowe. Po prostu sytuacja rynkowa może sprzyjać obniżaniu cen.
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, w jakim stopniu efekty rywalizacji handlowej oraz zmiany VAT-u przełożą się na ceny dla konsumentów. Ale można spodziewać się, że rynek detaliczny podejmie działania, które w pewnym stopniu złagodzą te podwyżki dla konsumentów.

Według badań 77% Polaków wydaje pieniądze głównie na zaspokojenie najważniejszych potrzeb takich jak jedzenie i sprawy bytowe; nie ma już mowy o tym, żeby kupowali książki, chodzili do kina, teatru, na wystawy – to nie są dla nich istotne sprawy. Jak teraz przywrócenie VAT-u wpłynie na przeciętne gospodarstwo domowe?
Przede wszystkim, należy podkreślić, że ostatnie lata, a szczególnie 2022 i 2023, były okresem, w którym obserwowaliśmy znaczące ograniczenie wydatków przez polskie gospodarstwa domowe, głównie z powodu spadku realnych wynagrodzeń. Dane o sprzedaży detalicznej wskazują na to dobitnie. Do tego ewidentnego zubożenia przyczyniły się także oczywiście wyższe stopy procentowych. Ograniczyły one zasób środków na konsumpcję w przypadku posiadających kredyty. I zniechęcały do brania nowych kredytów, także konsumpcyjnych. Warto zaznaczyć, że w grudniu 2022 roku doświadczyliśmy niezwykłej sytuacji, gdy realne wynagrodzenia spadły o ponad 6 procent. Taka sytuacja nie zdarzyła się przez ostatnie 30 lat. Mówię tutaj o przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw, które dotyczy większych firm, czyli około 45% zatrudnionych. Tymczasem w mniejszych firmach było jeszcze gorzej. Moim zdaniem spadki realnych wynagrodzeń były dwucyfrowe. Tu nie mamy tak szczegółowych danych, stąd mówię o swoich szacunkach. To wszystko było główną przyczyną ograniczenia zakupów, co skutkowało zwiększeniem udziału wydatków na podstawowe potrzeby, jak żywność i mieszkanie w całości wydatków gospodarstw domowych. Obserwowaliśmy także zmianę trendów konsumpcyjnych w przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy to konsumenci skłaniali się ku droższym produktom, co oczywiście wynikało głównie ze wzrostu możliwości zakupowych. Od połowy 2022 roku konsumenci bardziej byli skłonni do szukania promocji i zastępowania droższych produktów tańszymi alternatywami. W kontekście przywrócenia VAT podwyżki cen żywności byłyby dodatkowym ciężarem. Jednak rok 2024 zapowiada się zdecydowanie lepiej pod względem wzrostu realnych wynagrodzeń, co daje nadzieję na poprawę sytuacji. Już ostatnie miesiące zeszłego roku były lepsze, a początek roku był wręcz fantastyczny. Przede wszystkim historycznie najwyższy wzrost minimalnych wynagrodzeń i silny spadek inflacji doprowadziły do tego, że szczególnie w lutym wzrost realnych wynagrodzeń był rekordowy. Przekroczył dziesięć procent. Będziemy zatem nadrabiać zaległości jeśli chodzi o nasze zakupy, choć z pewnością cześć dodatkowych zasobów Polacy użyją do odbudowy naruszonych w ostatnich kwartałach oszczędności. Tak swoja drogą powrót VAT do 5% w sytuacji mocnej poprawy realnych wynagrodzeń będzie łatwiejszy „do przełknięcia”. To też sprzyja psychologicznie tej decyzji.

Jakie porady mógłby Pan zaoferować konsumentom, aby lepiej poradzili sobie z nadchodzącymi zmianami cen żywności?
Nie zalecałem przed świętami robić dużych zapasów żywności, bo, jak już wspomniałem spodziewałem się akcji opóźnienia podwyżek cen. Moim zdaniem, w perspektywie kolejnych miesięcy, nawet z uwzględnieniem wzrostu VAT o 5 procent, nie powinniśmy spodziewać się znaczących podwyżek. Niemniej, zawsze warto wykorzystać wzmożoną konkurencję między sieciami handlowymi i szukać najlepszych promocji. Apeluję jednak o zachowanie zdrowego rozsądku, by na przykład ponosić kosztów dojazdu do dalszych sklepów, jeśli różnica w cenach jest niewielka. Warto porównywać oferty, ale też pamiętać trzeba o kosztach dodatkowych, takich jak paliwo. Ogólnie, wydaje się, że ten rok będzie lepszy pod względem możliwości zakupowych, będziemy mieli realnie więcej środków i nie powinniśmy, poza paroma wyjątkami obserwować problemów z cenami żywności w drugiej połowie roku. Mimo to, zawsze istnieje ryzyko nieprzewidzianych zdarzeń, które mogą wpłynąć na rynek, dlatego ważne jest, aby na bieżąco obserwować zmiany. Zwracajmy także uwagę na praktyki rynkowe i promocje. Dzięki obowiązującym przepisom prawnym, łatwiej jest teraz zidentyfikować nieuczciwe oferty, które mogą wprowadzać w błąd co do rzeczywistych oszczędności. Korzystajmy z zaostrzonej konkurencji między sieciami, ale z zachowaniem ostrożności i zdrowego rozsądku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl