Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Rey uznany za winnego. To on zdemaskował administratora strony "Ukrainiec nie jest moim bratem"

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Przed Sądem Rejonowym w Katowicach 7 marca zapadł wyrok w sprawie zniesławienia Jolanty Lamprecht, która była jednym z administratorów strony "Ukrainiec nie jest moim bratem". Sąd uznał za winnego "łowcę trolli" Marcina Reya. Wymierzył mu m.in. zapłatę nawiązki dla pani Jolanty w wysokości 2 tys. zł.
Przed Sądem Rejonowym w Katowicach 7 marca zapadł wyrok w sprawie zniesławienia Jolanty Lamprecht, która była jednym z administratorów strony "Ukrainiec nie jest moim bratem". Sąd uznał za winnego "łowcę trolli" Marcina Reya. Wymierzył mu m.in. zapłatę nawiązki dla pani Jolanty w wysokości 2 tys. zł. Magdalena Grabowska
Przed Sądem Rejonowym w Katowicach 7 marca zapadł wyrok w sprawie zniesławienia Jolanty Lamprecht, która była jednym z administratorów strony "Ukrainiec nie jest moim bratem". Sąd uznał za winnego blogera Marcina Ludwika Reya, który zdemaskował panią Jolantę, jako administratora strony. Wymierzył mu karę grzywny w wymiarze 80 stawek dziennych, ustalając jedną stawkę dzienną na kwotę 10 zł oraz nawiązkę dla pani Jolanty w kwocie 2 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny. Marcin Rey zapowiedział, że będzie odwoływał się od wyroku w Sądzie Apelacyjnym. Jak twierdzi, złożył także dzisiaj wniosek do prokuratury o wznowienie śledztwa w sprawie profilu "Ukrainiec nie jest moim bratem".

Przed Sądem Rejonowym w Katowicach zakończył się proces w sprawie zniesławienia pani Jolanty Lamprecht. Wniosła prywatny akt oskarżenia przeciwko Marcinowi Reyowi. Jej obrona żądała od Marcina Reya nawiązki w wysokości 100 tys. zł oraz ubiegała się także, aby sąd skazał blogera na 30 godzin prac społecznych w stosunku miesięcznym.

- (...) uznaje oskarżonego Marcina Reya za winnego tego, że w dniu 21 marca 2022 r. w nieustalonym miejscu za pomocą środków masowego komunikowania na portalu społecznościowym Facebook.com jako użytkownik Marcin Ludwik Rey pomówił Joannę Lamprecht o takie postępowanie, które mogło ją poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywanego przez nią zawodu nauczyciela, w ten sposób, że zamieścił na portalu Facebook.com wpis, w którym wskazywał, iż Jolanta Lamprecht jest przypuszczalnie działaczką prokremlowskiej partii "Zmiana", jak również, że Jolanta Lamprecht w okresie od końca stycznia 2022 r. poprzez publikacje zamieszczane na portalu Facebook.com, na prowadzonym profilu "Ukrainiec nie jest moim bratem", brała udział w działalności mającej na celu przygotowanie do rosyjskiej inwazji na Ukrainę w dniu 24 lutego 2022 r - ogłosił sędzia.

Sprawa zniesławienia Jolanty Lamprecht skończy się w Sądzie Apelacyjnym?

Sąd wymierzył Marcinowi Reyowi karę grzywny w wymiarze 80 stawek dziennych, ustalając jedną stawkę dzienną na kwotę 10 zł. Blogger ma również zapłacić pani Jolancie nawiązkę w wysokości 2 tys. zł.

- Będzie apelacja. Uważam, że powinienem zostać uniewinniony w całości - zapowiada Marcin Rey. - Jeśli sąd uznał, że zniesławieniem było przypisanie związku pani Jolanty z partią "Zmiana", to sąd jednocześnie potwierdził, że przynależność do partii "Zmiana" jest czymś wstydliwym i obraźliwym, w czym mogę się tylko zgodzić. Jeśli chodzi jednak o stwierdzenie, przez wysoki sąd, że jakoby uznałem, że pani Jolanta Lamprecht przygotowywała rosyjską inwazję, to ja powiem tylko jedno - moim zdaniem pani Jolanta nie jest aż taka ważna, żeby przygotowywać osobiście inwazję. To raczej Putin ją przygotował - dodaje.

Zaznacza, że profil "Ukrainiec nie jest moim bratem" przed wojną na Ukrainie nie by tak bardzo aktywny. - Nagle wraca do propagandy antyukraińskiej trzy tygodnie przed inwazją na Ukrainę. Jest to po prostu zbieg okoliczności bardzo zastanawiający - twierdzi Marcin Rey.

- Nie zostałem skazany za to, że zdemaskowałem administratora strony "Ukrainiec nie jest moim bratem" i to jest bardzo ważne - sąd uznał, że można demaskować anonimowych administratorów stron i nikt nie może bezkarnie hejtować w Internecie - stwierdził.

Jolanta Lamprecht jest usatysfakcjonowana wyrokiem. - Najważniejszy jest dla mnie fakt, że wyrok jest skazujący, a co za tym idzie Marcin Ludwik Rey został uznany winnym popełnienia przestępstwa z art.212 Kodeksu karnego. Wreszcie w Polsce uznano w majestacie prawa, że Polak może wypowiadać swoje racje korzystając z wolności słowa i nie można oczerniać bezkarnie tylko dlatego, że ktoś w sposób wyważony i kulturalny wyraża swoje zdanie. Spodziewałam się, że wyrok będzie sprawiedliwy i uważam, że uzasadnienie wyroku nie pozostawia cienia wątpliwości, iż Marcin Ludwik Rey dopuścił się zniesławienia mnie celem poniżenia w opinii publicznej i utraty zaufania do wykonywania mojego zawodu. Skazany oszkalował mnie w szczególnie perfidny sposób i na ogromną skalę wykorzystując do tego środki masowego przekazu. Ponadto udzielał wywiadów mediom internetowym, w których pomówił mnie posługując się z premedytacją sporządzonymi przez siebie kalumniami i jakby tego było mało, to jeszcze podżegał do nienawiści szereg osób uruchamiając wobec mnie kampanię nienawiści nie tylko w internecie. Nie znam, a nawet nie słyszałam o żadnej osobie, która spotkałaby się z taką falą nienawiści.

Strona "Ukrainiec nie jest moim bratem" wywołała burzę w Internecie. W aferę włączył się prezydent Sosnowca

Przypomnijmy, że strona "Ukrainiec nie jest moim bratem" wywołała jeszcze w 2022 r. istną burzę w Internecie. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, a Polska zaczęła przyjmować uchodźców z tego kraju, sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Pod lupę wzięto stronę "Ukrainiec NIE jest moim bratem", którą lubi na Facebooku ponad 56 tys. osób. Fanpage został założony 16 marca 2214 r., w dzień gdy odbyło się tzw. referendum nad statusem Krymu, które oderwało półwysep od Ukrainy. Profil udostępniał posty na temat Ukrainy, historii tego kraju czy samej roli Polski w wojnie. Wszystkie wpisy wywoływały dyskusje i wiele emocji.

21 marca 2022 r. bloger Marcin Rey opublikował post na swojej stronie, w którym stwierdził, że zdemaskował administratora profilu.

- Nauczycielka ze Sosnowca Jolanta Lamprecht zdemaskowana jako adminka największego hejterskiego profilu antyukraińskiego w Polsce. Proszę o interwencję jej formalnego pracodawcę prezydenta miasta @ChecinskiPrez - pisał Marcin Rey.

Sprawą zainteresował się sam prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.

- W związku z przesłanymi do mnie informacjami na temat działań jednej z nauczycielek, podjęliśmy decyzję o jej natychmiastowym zawieszeniu. Skierowaliśmy również pismo do rzecznika dyscypliny ds. nauczycieli przy Śląskim Kuratorze Oświaty w sprawie podejrzenia złamania zasad etyki nauczyciela. Jeszcze dzisiaj do prokuratury trafi zawiadomienie ws. nawoływania do nienawiści na tle narodowym. Nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek treści ksenofobiczne! - informował prezydent Sosnowca w mediach społecznościowych 22 marca 2022 r.

Do akcji wkroczyła prokuratura i kuratorium

Po interwencji "łowcy trolli internetowych" Marcina Ludwika Reya, panią Jolantę zawieszono w pracy w szkole podstawowej, a sprawę skierowano do prokuratury. Po wnikliwym śledztwie prokuratura nie stwierdziła znamion łamania prawa, sprawa została zawieszona, a Jolanta Lamprecht przywrócona do pracy.

- W toku śledztwa zebrałem kompletny materiał dowodowy. Dokonałem oględzin zawartości pamięci urządzeń elektronicznych zabezpieczonych od nauczyciela, którego dotyczyło zawiadomienie o przestępstwie oraz dokonałem oględzin wiadomości publikowanych przez tego nauczyciela na portalu m.in. Facebook i Twitter. Przesłuchałem w charakterze świadka szereg osób, m.in. zawiadamiających, uzyskałem informację z Kuratorium Oświaty w Katowicach. Przeprowadziłem oględziny postępowania wyjaśniającego, który prowadził zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie śląskim wobec tego nauczyciela i miałem inne informacje od służb. Wszystkie te czynności wykazały w sposób niebudzący zastrzeżeń, że nic takiego nie miało miejsca. Treści, które publikowała ta pani nie wypełniały znamion przestępstw znieważenia tych osób - wyjaśniał nam prok. Waldemar Łubniewski z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, który zajmował się tą sprawą.

Jak stwierdził, prokuratura przeanalizowała ok. 100 wpisów na stronie oraz quasi-naukowe artykuły autorstwa Jolanty Lamprecht.

- Niektóre treści były publikowane w języku polskim i angielskim. Przetłumaczyłem je. Konkretne informacje miały wypełniać znamiona znieważania. W momencie, w którym je pozyskałem - zarówno informacje, które były krytyczne, (ok. 100 wpisów, na pewno powyżej 60 na stronie Ukrainiec nie jest moim bratem - przyp. red.) jak i artykuły quasi-naukowe, podjąłem ocenie przez pryzmat znamion opisanych w tych przestępstwach czy wypełniają znamiona czy nie. Moim zadaniem nie ma w nich takiego co obraża te osoby - powiedział nam prok. Waldemar Łubniewski.

Kuratorium Oświaty w Katowicach prowadziło osobne postępowanie w tej sprawie. Wysłaliśmy do tego podmiotu zapytanie jak przebiegło śledztwo i co udało się w nim ustalić.

- Postępowanie zakończyło się postanowieniem o umorzeniu. Zebrane dowody nie potwierdziły, że nauczyciel jest administratorem strony „Ukrainiec nie jest moim bratem” - wyjaśnia w piśmie Aleksandra Dyla p.o. Śląskiego Kuratora Oświaty.

Jolantę Lamprecht przywrócono do pracy. Przyznaje jednak, że była jednym z administratorów strony "Ukrainiec nie jest moim bratem", jak twierdzi, nie ona ją założyła. Wszystko miało zacząć się od wstawiania komentarzy na innych mainstreamowych forach. Widząc jej aktywność, administratorzy strony nadali pani Jolancie uprawnienia. Dodała, że gdy stała się administratorem strony, chciała zmienić jej nazwę, jednak zasady Facebook'a, ze względu na wysoką liczbę obserwujących uniemożliwiły jej to.

- Jolanta Lamprecht nie jest osobą uczciwą - twierdził w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" oskarżony przez nią Marcin Rey. - Kiedy na rozprawie w styczniu została skonfrontowana przez Sąd z własnymi zeznaniami, nie umiała nawet się przyznać, lecz kręciła dalej, że została administratorką "przypadkiem". Byłoby to aż komiczne, gdyby nie było nużące - komentuje.

Jolanta Lempracht podkreśla natomiast, że wniosła prywatny akt oskarżenia, w którym kwestia żadnej strony na Facebook'u nie jest jego częścią. Twierdzi, że na stronie, o której mowa, nie publikowała treści, które miałyby obrażać narodowość ukraińską.

- Powołuję się w moich wpisach na fakty i wyrażam opinie bazując na nich - wyjaśnia. - Nie trzeba mieć wykształcenia historycznego czy socjologicznego, żeby orientować się w sytuacji geopolitycznej w jakiej znalazł się mój kraj. Wystarczy myśleć i analizować fakty - twierdziła w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". – Krytykuję jedynie rządzących Polską za asymetryczną i serwilistyczną politykę wobec Ukrainy, a stronę ukraińską za jawnie antypolskie gesty, a w szczególności za gloryfikowanie i to z mocy ustawy odpowiedzialnych za ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem na Polakach z kulminacją 11 lipca 1943 roku, blokowanie ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz rugowanie śladów polskości na Kresach Wschodnich.

Marcin Rey złożył wniosek o wzmożenie śledztwa w prokuraturze

Jak przekazał nam Marcin Rey, po ogłoszeniu wyroku, złożył wniosek w prokuraturze o wzmożenie śledztwa. Jak wskazuje, umorzenie postępowania prokuratorskiego budzi według niego poważne zastrzeżenia.

- Oparte jest na analizie ponad stu wpisów na profilu "Ukrainiec nie jest moim bratem", ale osobno, a nie całościowo tak, jakby prowadzono ponad sto osobnych postępowań. Tymczasem to właśnie fakt, że profil "Ukrainiec nie jest moim bratem" jest kompilacją wszystkiego, co można napisać albo wyszukać negatywnego o Ukrainie i Ukraińcach, czyni ten profil hejterskim, czyli nienawistnym, jak słusznie stwierdziłem we wpisie, za który jestem oskarżony przez Jolantę Lamprecht. - dodaje, zaznaczając, że rozważa złożenie odpowiedniego wniosku o wznowienie tego postępowania.

We wspomnianym wpisie Marcin Rey opisuje wyniki swojego własnego śledztwa, które wykazały, że to Jolanta Lamprecht prowadziła profil "Ukrainiec nie jest moim bratem". Analizuje w nim m.in. wpisy na wspomnianej stronie, ze wpisami z jej prywatnych kont.

- Najbardziej boli mnie fakt, że M.L. Rey posądził mnie bezpodstawnie o działalność na rzecz Kremla, bycie działaczką jakiejś nigdy nie zarejestrowanej partii, którą też o takie konotacje oskarża i do tego zrobił to z premedytacją wybierając moment, bo w sytuacji szczególnej, kiedy zaczęli napływać do nas uchodźcy. Nigdy w żadnej partii nie byłam, co zresztą zostało przez służby zweryfikowane. Nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie sobie wyobrazić co do tej pory, wskutek tego oszczerstwa czuję i jakie skutki już poniosłam. Pracuję w szkole i mam uczniów, którzy po eskalacji konfliktu na Ukrainie uciekli do Polski. Sama wraz z rodzicami organizowałam dla nich pomoc szczególnie na początku, kiedy niektóre z nich potrzebowały wielu niezbędnych rzeczy, gdyż przybyły do naszego kraju praktycznie nie zabierając nic ze sobą uchodząc w obawie o swoje życie. Widziałam, jak wygląda sytuacja tej pomocy na początku. Była spontaniczna, ale często niewystarczająca - twierdzi Jolanta Lamprecht.

Szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj:

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera