"Kryzysowi branży budowlanej można jeszcze zapobiec" - uważa Wojciech Trojanowski z firmy STRABAG

Tomasz Dereszyński
Tomasz Dereszyński
Niewiele potrzeba aby zapobiec kryzysowi, który może pojawić się w budownictwie, konieczne jest uelastycznienie zapisów umownych i ponowne przemyślenie klauzul waloryzacyjnych - mówi Wojciech Trojanowski, członek zarządu STRABAG Sp. z o.o.

W związku z inflacją branża budowlana domagała się waloryzacji umów na realizację umów publicznych. Rząd zgodził się na waloryzację umów na poziomie 15 proc. Jest dobrze, czy tylko lepiej?

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Cieszymy się z tej decyzji. Jest lepiej, ale pamiętajmy, że aneksy waloryzacyjne które będą podpisywane na początku grudnia, zwiększą limity waloryzacyjne jedynie z 10 do 15 procent. Branża argumentowała, że ten limit powinien być podniesiony do 20 procent. Co istotne - mówimy tutaj tylko o kontraktach GDDKiA i kontraktach typu „zaplanuj i wybuduj”, które były kalkulowane oraz podpisywane jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie. Czyli minęły dwa lata od czasu gdy przyjmowano założenia kosztowe. Jak wiemy, dziś rzeczywistość jest zupełnie inna. Mówimy też o zamkniętej liście kontraktów. I pamiętajmy, że w kontraktach, które w tej chwili są ogłaszane, limity nadal pozostają na poziomie 10 proc. waloryzacji. Jeżeli więc chodzi o zamkniętą listę kontraktów, które w branży nazywamy „przedwojennymi”, możliwy wzrost waloryzacji o 5 proc. czyli do 15 proc. jest to na pewno jest znaczącym ułatwieniem, bo poprawia wyniki finansowe na tych kontaktach, na których większość wykonawców notuje straty z powodu obiektywnego wzrostu kosztów i inflacji.

Mam nadzieję, że waloryzacja będzie dotyczyła też kontaktów kolejowych. W tej chwili zaczynamy podpisywać aneksy dotyczące 10-procentowej waloryzacji tych projektów podczas gdy aneksy dotyczące kontraktów drogowych zostały podpisane ponad rok temu. Rozumiemy przy tym ograniczenia wynikające z Krajowego Programu Kolejowego, który powinien być zmieniony najpierw na poziomie rządowym, bo dopiero wtedy mogłyby być podpisywane aneksy waloryzacyjne z bezpośrednim zamawiającym, czyli z PKP PLK. Czekamy na te zmiany, ponieważ inflacja wpływa na kontrakty kolejowe w taki sam sposób jak na kontrakty drogowe.

Pamiętajmy też, że ogromną część rynku stanowią kontrakty, których zamawiającym są samorządy. I tu nie ma automatyzmu – każdy kontrakt ma swoją klauzulę waloryzacyjną. Jako branża widzimy konieczność pewnej unifikacji tych klauzul tak, aby zamawiający, wymyślał własnej klauzuli.

Moim zdaniem ważna byłaby standaryzująca rola Urzędu Zamówień Publicznych czy Prokuratorii Generalnej. Szczególnie, że notujemy sporo negatywnych praktyk na poziomie samorządowym. Przykładem jest zmuszanie wykonawców do szczegółowego udowadniania wzrostu kosztów, mimo jasnych zapisów dotyczących klauzul waloryzacyjnych, które powinny działać automatycznie w przypadku wzrostu pewnych wskaźników. To owocuje ogromną biurokracją, opóźnieniem realizacji kontraktów i tworzeniem utrudniającej współpracę atmosfery nieufności między inwestorem a wykonawcą.

Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie to uwzględniając, że inflacja będzie trwała przez najbliższe lata, jaki jest czarny scenariusz? I jakie są minimalne warunki, aby się nie spełnił?

Jeżeli chodzi o rentowność, to czarny scenariusz jest taki: Oto ruszają ogromne budowlane inwestycje infrastrukturalne, na przykład związane z Centralnym Portem Komunikacyjnym, energetyką atomową, portami, infrastrukturą o znaczeniu militarnym, potencjalną odbudową Ukrainy – a my pozostaniemy z tymi zasobami, które mamy teraz. I wiemy, jak trudno te zasoby zwiększać, choćby ze względu na sytuację demograficzną. Przy czym popyt na publiczne i prywatne usługi budowlane po zadyszce, którą od kilku kwartałów mamy w związku z brakiem pewności co do wykorzystania środków europejskich, jak też wzrostem kosztów i stóp procentowych, będzie w kolejnych kwartałach raczej rósł. Dlatego spodziewam się pod koniec 2024 r. większego, niż w całej gospodarce, wzrostu inflacji sektorowej. I wtedy może się ziszczać czarny scenariusz – znów mówiąc kolokwialnie, będzie brakowało wszystkiego i wszystko będzie drogie.

Minimalnym warunkiem aby zapobiec temu scenariuszowi jest uelastycznienie zapisów umownych i ponowne przemyślenie umów waloryzacyjnych. Zresztą branża też ma tutaj swoje zadania do wykonania. Składający oferty muszą brać czarny scenariusz pod uwagę i strać się przy wycenie ryzyka pamiętać, że koszty są pewną sinusoidą jak też, że dla każdej firmy najgorsze jest wzięcie dużej ilości kontraktów w tzw. dołku.

Problemem jest też przedłużanie czasu na wydawanie zezwoleń na realizację inwestycji drogowych przez urzędy wojewódzkie. Z czego to wynika i jakie rodzi skutki?

Ten problem szczególnie boli branżę, a jeszcze najbardziej użytkowników dróg. Zaplanowane często z wielką pompą ogłaszane inwestycje, będą z powodów opóźnień administracyjnych oddawane do użytku zdecydowanie później. Jest to frustrujące dla branży i naszych pracowników, bo nie mamy na to wpływu. Wydaje mi się, że zasoby kadrowe jakie posiadają urzędy wojewódzkie są zdecydowanie zbyt małe. Za sprawnym ogłaszaniem przetargów i przygotowywaniem inwestycji nie poszły przygotowania na poziomie administracji wojewódzkiej.

Uważam, że administracja państwowa powinna w przyszłości dużo lepiej planować te działania również od strony kadrowej, warto też poddać analizie kompetencje poszczególnych urzędów centralnych i agencji. Mało przygotowana do wydawania zgód i ustalania warunków jest chociażby taka instytucja jak Wody Polskie, która w nagły sposób powstała kilka lat temu, łącząc wiele kompetencji, za czym nie poszło zwiększenie jej zasobów kadrowych zajmujących się z jednej strony kwestiami ochrony wód i pozwoleniami wodno-prawnymi a z drugiej - kwestiami ochrony środowiska.

Podsumowując, jaka jest sytuacja branży budowlanej w wyniku tych problemów?

Na przykładzie naszych kontraktów widać większe koszty. Mamy koszty stałe, związane z utrzymywaniem ludzi i utrzymywaniem potencjału, który nie zawsze może być w 100 proc. produktywnie wykorzystany. Mamy też dłuższą perspektywę jeśli chodzi o wzrost kosztów związanych z inflacją, ponieważ dużo później możemy zabezpieczyć dostawy niektórych materiałów. Przecież to oczywiste, że jeżeli nie posiadamy podpisanego projektu, to w warunkach inflacji trudno podpisywać wcześniej umowy na dostawy. I choćby z tego powodu klauzule na poziomie 10-15 proc. są często niewystarczające.

Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie przez GDDKiA rozwiązania, w myśl którego - jeśli opóźnienie w uzyskaniu decyzji administracyjnej nie wynika z działalności wykonawcy - to przynajmniej koszty stałe są płacone przez inwestora. Czyli, niestety, przez wszystkich podatników. Jednak limity waloryzacyjne na obecnym poziomie powodują, że całe ryzyko wzrostu kosztów w wydłużonym okresie realizacji kontraktu nadal jest po stronie wykonawcy.

Jak STRABAG radzi sobie z tymi wyzwaniami?

Oczywiście bardzo mocno odczuwamy te problemy, bo już z prostej statystyki wynika, że mamy opóźnienie w dziewięciu realizowanych kontraktach typu „zaprojektuj – buduj”. Większość z nich powinna rozpocząć się na początku tego roku, realnie rozpocznie się w przyszłym. Ponieważ każdy kontrakt jest opóźniony średnio o rok, to w sumie opóźnienie wynosi dwa tysiące dni, czyli siedem lat.

Jesteśmy w szczególnej sytuacji, ponieważ poza dużymi kontraktami realizujemy też lokalne, przy których możemy być dużo elastyczniejsi w dysponowaniu naszymi zasobami. Choć nie jest to takie proste, ponieważ nie możemy dowolnie pracowników przesuwać z jednego końca Polski na drugi. Generalnie ujmując, opóźnienia administracyjne bardzo negatywnie wpływają na planowanie pracy, tymczasem powinniśmy iść w kierunku profesjonalizacji procesu administracyjnego. Stoimy przed wyzwaniami związanymi z brakiem kadr pracownicy są mniej mobilni. Chcemy być jak najlepszym pracodawcą, który zapewnia jak najlepsze miejsca pracy. Stąd musimy mieć pewność ciągłości działania, którego obecnie często brakuje.

Przypomnijmy, czym jest STRABAG Polsce.

Jako grupa kapitałowa zatrudniamy w Polsce ponad 7 tys. osób. Jesteśmy obecni we wszystkich sektorach budownictwa, zarówno kubaturowym, jak kolejowym i drogowym. Mamy silną pozycję również na rynku facility management, czyli zarządzania nieruchomościami. Posiadamy bazę surowcową – kopalnie kruszyw. Jesteśmy największym w kraju producentem mas bitumicznych, produkowanych przez ponad 30 naszych zakładów. Dzięki rozległej działalności posiadamy bardzo dobry ogląd rynku i tego co się dzieje we wszystkich sektorach budownictwa zarówno przy realizacji dużych, jak i mniejszych kontraktów.

Dodam, że nasze obroty w tym roku przekroczą ponad 5 mld zł, co daje nam drugie miejsce pod tym względem na rynku budowlanym w Polsce. Co więcej, dla całej Grupy STRABAG, Polska jest trzecim, po Niemczech i Austrii, rynkiem budowlanym, na którym jesteśmy obecni od ponad 35 lat.

Branża stoi też przed wyzwaniem jakim jest koncepcja budownictwa bezemisyjnego. Czy niedostateczne reakcje administracji na problemy z zamówieniami publicznymi nie budzą obaw co do perspektyw podołania temu wyzwaniu?

Grupa STRABAG ma strategię, która zakłada osiągnięcie zeroemisyjności do 2040 roku. To wiąże się z wieloma inwestycjami, ze zmianą szeregu procesów i oczywiście zmianą myślenia o wielu kwestiach dotyczących zarządzania. W sprawie wyzwań związanych z ekologią również oczekiwalibyśmy większego zaangażowania administracji publicznej, chociażby w punktowaniu ofert zakładających stosowanie bardziej ekologicznych rozwiązań użytkowych i produkcyjnych, na przykład w ograniczeniu transportu, wykorzystywaniu w większej ilości materiałów lokalnych oraz pochodzących z recyklingu. Wiadomo też, że musi nastąpić zmiana w sposobie wytwarzani energii pochodzącej ze źródeł kopalnych jak również konieczne jest ograniczenie zużycia zasobów.

Patrząc na to co odróżnia Polskę od innych krajów, to jest właśnie dosyć mała otwartość na lokalne rozwiązania materiałowe i niezwracanie dostatecznej uwagi na gospodarkę obiegu zamkniętego, która też jest ważnym elementem naszej strategii. Uważam, że musimy iść w kierunku promowania w przetargach nowoczesnych, proekologicznych rozwiązań. Na końcu wyboru oferty nie powinna decydować tylko cena, ale też żywotność produktu w całym okresie jego użytkowania oraz parametry związane z emisyjnością procesu produkcyjnego, jak i samego produktu.

Rozmawiał Bogusław Mazur

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl