Kościół mówi „dość” świeckim piosenkom podczas ślubów. Opracuje czarną listę?

Łukasz Winczura
Szykuje się muzyczna rewolucja w diecezji tarnowskiej. Lubiane przez nowożeńców piosenki z list przebojów w świątyniach nie będą miały szansy wybrzmieć
Szykuje się muzyczna rewolucja w diecezji tarnowskiej. Lubiane przez nowożeńców piosenki z list przebojów w świątyniach nie będą miały szansy wybrzmieć 123rf
Stwierdzenie świętego Augustyna: „Kto śpiewa - dwa razy się modli” ma zostać doprecyzowane w Kościele tarnowskim. Sternicy naszej diecezji zamierzają pochylić się teraz nad piosenkami wykonywanymi w świątyniach podczas nabożeństw. Szczególnie zaś podczas celebracji sakramentu małżeństwa.

W opinii diecezjalnych muzykologów i liturgistów dobór świeckich utworów budzi poważne zastrzeżenia i nie ma nic wspólnego z sacrum. Dlatego planowane jest sporządzenie wykazu piosenek, które będą „non grata” podczas liturgii. Pomysł podzielił wiernych.

Nie jesteśmy pionierami

Wcześniej niż w Tarnowie na identyczne rozwiązanie zdecydowano się w archidiecezji katowickiej i diecezji włocławskiej. Sporządzono tam nawet specjalne listy. Niektórzy mówią, że to: „Indeksy pieśni zakazanych”. W czasie ślubu nie usłyszymy między innymi takich przebojów jak: „Perfect” Eda Sheerana, „All You Need Is Love” Beatlesów, „Niech mówią, że to nie jest miłość” Piotra Rubika, czy „Serce Matki” Mieczysława Fogga. Na indeks trafiło nawet „Hallelujah” Leonarda Cohena, bo - jak stwierdził ks. Wiesław Hudek z Katowic - autor pisał utwór „na haju”.

- No, tu ksiądz już trochę przesadził. Spędziłem z Leonardem cały tydzień podczas jego pierwszej trasy w Polsce. To był bardzo ciepły człowiek. A z tego, co pamiętam, to „Hallelujah” odśpiewał kiedyś nowożeńcom sprzed ołtarza kapłan - mówi dziennikarz muzyczny, Roman Rogowiecki.

Dodatkowo, by ukrócić ślubne dziwactwa we Włocławku, bp Wiesław Mering zakazał, by po kościele podczas udzielania sakramentu małżeństwa latały drony. Ale pozwolił na odgrywanie podczas ślubu muzyki poważnej.

Bezgraniczna fantazja

Księża nieraz drą szaty nad kreatywnością nowożeńców odnośnie do repertuaru wykonywanego podczas obrzędów liturgicznych.

- Słyszałem historię, że narzeczeni chcieli, by jako pieśń na wejście im zagrać im piosenkę Zbigniewa Wodeckiego. Innym razem na ofiarowanie, zamiast pieśni do Matki Bożej, chcieli pieśń o… pannie młodej. Czy to jest normalne? - pyta liturgista ks. dr Andrzej Dudek.

Katarzyna Kołodziej „Keyt” - skrzypaczka, która często grywa na ślubach, szczególnie zapamiętała jedną prośbę narzeczonych. - Najdziwniejsze życzeniem, z jakim się spotkałam, to była prośba o „November Rain” Guns’n’Roses. Klient wymaga, klient dostaje. Zagrałam im Gunsów, ale przed kościołem - opowiada.

Ale fantazja wiernych nie kończy się na ślubach. Często dość oryginalne pieśni zamawiają również podczas uroczystości pogrzebowych.

- Kiedyś mało nie zemdlałem, kiedy usłyszałem, że na pogrzebie, gdy będę kropił trumnę, zaczną grać „Oczy czarne”, bo zmarła tak lubiła tę piosenkę. Stoczyłem niemal heroiczny bój, by ich od tego odwieść - opowiada ks. Andrzej Turek, medioznawca, rzecznik prasowy synodu.

Kościół to nie remiza

Często cała otoczka ślubu w kościele sprowadza się do wystroju wnętrza, sukni panny młodej i mniej lub bardziej wyrafinowanego repertuaru muzycznego. To, że dochodzi do coraz większych dziwactw, zauważa wielu. Kościół zamierza więc bronić sfery sacrum za wszelką cenę. Na początku w sferze muzyki.

- W kościele powinno się śpiewać kościelne pieśni. Sakrament małżeństwa to nie festiwal piosenki w San Remo. To Pan Bóg przychodzi do nowożeńców. Rozumiem, że to najważniejszy dzień w życiu pary młodej. Kościół też cieszy się ich radością i chce godnie sprawować liturgię w ich intencji - podkreśla ks. Andrzej Dudek.

Zdanie to podziela Roman Rogowiecki. W jego opinii powinno się uszanować świętość miejsca, w którym się jest.

- Umówmy się, w kościele ksiądz ma jakieś prawa, może czasem „niestety”. Ale jest zasada: jak ktoś przychodzi do pana do domu, to powinien respektować pańskie reguły. Starożytni mawiali: „Kiedy jesteś w Rzymie, zachowuj się jak Rzymianin” - mówi.

Zrozumiały to już zespoły, które grają podczas ceremonii ślubnych. Na przykład w ofercie, którą proponuje Agnieszka Gustak, znajdują się wyłącznie utwory muzyki poważnej. To między innymi cztery wersje „Ave Maria”, „Marsz weselny” Wagnera, krótkie utwory Mozarta, Bacha. Ale najprawdopodobniej będzie musiała wkrótce skonsultować się w sprawie możliwości odgrywania fragmentów „Misji” Enio Morricone czy melodii Michała Lorenca.

- Kościół to nie miejsce dla piosenek pielgrzymkowych, a nawet Cohena. Kościół to sfera sacrum a nie remiza, więc wykonujmy w niej muzykę wysoką. Mój repertuar to także muzyka klasyczna - dorzuca Katarzyna Kołodziej.

Tej opinii nie podziela Michał Dyngosz, który ze swoją narzeczoną Martyną wkrótce planują ślub. - Przecież to taki ważny dzień w naszym życiu. Dlaczego nie moglibyśmy wysłuchać kilku piosenek, które podkreślą nasze wzruszenie w tym momencie. Przecież nikt nie będzie śpiewał nam o seksie w kościele - tłumaczy.

Ks. Andrzej Turek radzi, by takie mini-recitale odbywały się już przed świątynią, na przykład podczas składania życzeń parze młodej.

Będzie ten indeks?

Wrzawa medialna spowodowała, że sami pomysłodawcy zaczynają myśleć o reformie swojej idei. Podkreślają, że chodzi tylko o zaprowadzenie porządku w liturgicznym bałaganie. I pomóc w ten sposób współbraciom w kapłaństwie.

- Ok, stwierdzenie „Indeks pieśni zakazanych” może budzić złe konotacje. Rozmawiałem z kilkoma mniej asertywnymi księżmi czy organistami, którzy na niektóre fanaberie wiernych rwali sobie włosy z głowy. Teraz będzie im łatwiej dialogować z owieczkami - mówi ks. Turek.

Ale od razu zastrzega, że cała sprawa może równie dobrze pójść w drugą stronę, czyli sporządzenie wykazu pieśni zalecanych w czasie udzielania sakramentów. Ma tu wsparcie w osobie ks. Grzegorza Piekarza, który prowadzi znany na całym świecie chór Pueri Cantores Tarnovienses oraz jest dyrektorem wydziału muzyki kościelnej tarnowskiej kurii.

- Taki indeks trzeba byłoby stale uzupełniać i doszlibyśmy do całkowitego absurdu. A co, gdyby ktoś napisał, mówiąc oględnie, nietrafiony utwór, ale nie byłoby go w spisie pieśni niezalecanych? - pyta.

Znalezienie złotego środka proponuje Roman Rogowiecki.

- Jest coś takiego, jak miłosierdzie i zrozumienie bliźniego. Namawiam do używania bardzo dziś deficytowego towaru, jakim jest zdrowy rozsądek - mówi na koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kościół mówi „dość” świeckim piosenkom podczas ślubów. Opracuje czarną listę? - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl