Koronawirus. Hiszpania i Polska to dwa różne rozumienia stanu zagrożenia epidemicznego. Małgorzata Myśliwiec z UŚ o sytuacji w Hiszpanii

Małgorzata Myśliwiec, Uniwersytet Śląski w Katowicach
Małgorzata Myśliwiec o sytuacji w Hiszpanii: Koronawirus. Hiszpania i Polska to dwa różne rozumienia stanu zagrożenia epidemicznego
Małgorzata Myśliwiec o sytuacji w Hiszpanii: Koronawirus. Hiszpania i Polska to dwa różne rozumienia stanu zagrożenia epidemicznego Arkadiusz Gola
- Po wczorajszym wysłuchaniu informacji telewizyjnych i radiowych z kilku polskich źródeł zdałam sobie sprawę, że coś wyraźnie nie zgadza mi się w przekazie na temat wydarzeń zachodzących w Hiszpanii – pisze dla DZ prof. Małgorzata Myśliwiec z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach o sytuacji związanej z walką z koronawirusem.

Prof. Małgorzata Myśliwiec: Koronawirus. Hiszpania i Polska to dwa różne rozumienia stanu zagrożenia epidemicznego.

Po wczorajszym wysłuchaniu informacji telewizyjnych i radiowych z kilku polskich źródeł zdałam sobie sprawę, że coś wyraźnie nie zgadza mi się w przekazie na temat wydarzeń zachodzących w Hiszpanii. Wszędzie bowiem usłyszeć można było, że premier Pedro Sánchez ogłosił w niedzielę "stan zagrożenia epidemicznego w całym kraju". Prawdą jest, że sytuacja wynikająca z tempa rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19 w tym państwie jest bardzo poważna.

Jednak to, jak podjęte działania zostały przedstawione w polskich mediach nie do końca pokrywa się z prawną rzeczywistością. Odniosłam bowiem wrażenie, że w kontekście hiszpańskim przedstawiono nam kalkę zachowań politycznych podjętych właśnie w Polsce. Tymczasem działania polityczne władz hiszpańskich wyglądają zgoła inaczej. 
 
Zacznijmy od tego, że władze Hiszpanii zdecydowały się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, zgodnie z przepisami ustanowionej w 1978 roku konstytucji. Zgodnie z regulacjami art. 116 rząd (a nie sam premier) zarządził wprowadzenie stanu pogotowia na obszarze całego państwa, na okres piętnastu dni. Jest to jeden z trzech stanów nadzwyczajnych, opisanych w hiszpańskiej ustawie zasadniczej, obok stanu wyjątkowego i stanu oblężenia.

Zgodnie z przepisami ustawy z 1981 roku zarządza się go w sytuacjach wystąpienia klęsk żywiołowych, epidemii lub poważnych skażeń, paraliżu podstawowych usług publicznych lub w sytuacji niedoborów artykułów pierwszej potrzeby. Jego zarządzenie wiąże się z przejęciem odpowiedzialności za spawy publiczne przez rząd centralny, a także z częściowym ograniczeniem ich praw i wolności obywateli. Odbywa się to jednak nie w oparciu o „pospolite ruszenie” i romantyczną wizję konieczności ratowania ojczyzny oraz rodaków, a o przepisy konstytucji i ustaw.  
 
Warto także zwrócić uwagę na fakt, że sytuacja nadzwyczajna spowodowała przesunięcie terminu wyborów do parlamentów dwóch regionów autonomicznych: Kraju Basków i Galicji. Zgodnie z politycznym kalendarzem miały się one odbyć 5 kwietnia, czyli za niecałe 3 tygodnie. Kampania wyborcza toczyła się w nich już od dłuższego czasu.

Postanowiono jednak, że w sytuacji zagrożenia epidemicznego nie wolno narażać obywateli na niebezpieczeństwo, a ugrupowaniom prowadzącym kampanię nie można odbierać szansy na prezentowanie swojej oferty wyborcom. Pomimo faktu, że pod względem prawnym nic nie stało na przeszkodzie, aby wybory się odbyły, zdecydowano tym, aby przeprowadzić je w sposób zgodny z zasadami rywalizacji demokratycznej i w czasie dla wszystkich bezpiecznym.  
 

Czym zatem sytuacja w Hiszpanii różni się od kroków podjętych w Polsce? W Hiszpanii sytuacja poważnego zagrożenia epidemicznego jest przesłanką do wprowadzenia przez rząd centralny, w oparciu o stosowne przepisy konstytucji, stanu nadzwyczajnego. W tym czasie – między innymi - nie może dojść do rozwiązania parlamentu i zarządzenia nowych wyborów. Innymi słowy jest to czas podejmowania działań nadzwyczajnych, w którym polityka schodzi na drugi plan.

Natomiast polskie przepisy prawne (ustawa z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi) pozwalają na zarządzenie stanu  zagrożenia  epidemicznego, który nie musi być klasyfikowany jako konstytucyjnie rozumiany stan nadzwyczajny. Mimo możliwości podjęcia działań mocno ograniczających wolności obywateli, prawo do jego zarządzenia wspomniana ustawa powierza ministrowi właściwemu do spraw zdrowia. Należy zatem podkreślić, że w zaistniałej sytuacji polski rząd zareagował w sposób zgodny z obowiązującymi regulacjami.  

Pytaniem otwartym pozostaje jednak to, czy taka konstrukcja prawna jest rzeczywiście właściwa? Warto je zadać szczególnie w kontekście żądań dzisiejszej opozycji, związanych z postulatem zarządzenia przez Prezydenta RP stanu wyjątkowego i przełożenia w czasie zbliżających się wyborów prezydenckich.

Otóż w dzisiejszym stanie prawnym głowa państwa nie ma takiego obowiązku. I trudno o taki stan rzeczy winić PiS i Andrzeja Dudę. Konstytucja została bowiem uchwalona w 1997 roku, ustawa o stanie wyjątkowym w 2002 roku, a ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w 2008 roku. Obowiązujący nas dzisiaj stan prawny został zatem zaprojektowany w czasie, gdy obóz kierowany przez Jarosława Kaczyńskiego zbierał polityczne cięgi. Jednak przyjęte wówczas rozwiązania dają mu obecnie szansę na dużą, polityczną premię, jaką może być wygrana Andrzeja Dudy.

Pytaniem otwartym pozostaje tylko to, czy jakikolwiek obóz polityczny powinien mieć szansę na uzyskanie politycznej korzyści w sytuacji zaistnienia stanu nadzwyczajnego. Niezależnie od tego, czy jest on zarządzony w trybie przewidzianym przez regulacje rozdziału XI polskiej konstytucji, czy też nie.   

Dr hab. Małgorzata Myśliwiec jest profesorem Uniwersytetu Śląskiego, zastępcą dyrektora Instytutu Nauk Politycznych, pełnomocnik ds. współpracy międzynarodowej na Wydziale Nauk Społecznych

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Dziennika Zachodniego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
As
17 marca, 14:12, settembrini:

Słuszna uwaga. Obecnie rząd i Andrzej Duda są non stop w mediach, podczas gdy opozycyjni kandydaci na stanowisko prezydenta praktycznie nie istnieją w sferze publicznej, są też pozbawieni jakiejkolwiek możliwości prezentowania swojego programu - przecież zaraz zostaliby zjedzeni przez opinię publiczną, że taka groźna sytuacja, a oni się lansują. W tej sytuacji Duda jest bardzo uprzywilejowany. Uczciwie byłoby przełożyć zarządzony termin wyborów lub wprowadzić stan wyjątkowy, który termin ten automatycznie by zmienił na późniejszy.

17 marca, 15:44, Gość:

Właśnie z tego powodu nie wprowadzą stanu wyjątkowego, bo wiedzą, że Duda ma szanse wygrać tylko teraz.

I bardzo dobrze.

Ta cała opozycja to niech idzie na szczaw i mirabelki bo do tego się nadaje tylko.

Udowadniają to już 4 lata.

G
Gość
17 marca, 14:12, settembrini:

Słuszna uwaga. Obecnie rząd i Andrzej Duda są non stop w mediach, podczas gdy opozycyjni kandydaci na stanowisko prezydenta praktycznie nie istnieją w sferze publicznej, są też pozbawieni jakiejkolwiek możliwości prezentowania swojego programu - przecież zaraz zostaliby zjedzeni przez opinię publiczną, że taka groźna sytuacja, a oni się lansują. W tej sytuacji Duda jest bardzo uprzywilejowany. Uczciwie byłoby przełożyć zarządzony termin wyborów lub wprowadzić stan wyjątkowy, który termin ten automatycznie by zmienił na późniejszy.

Właśnie z tego powodu nie wprowadzą stanu wyjątkowego, bo wiedzą, że Duda ma szanse wygrać tylko teraz.

s
settembrini

Słuszna uwaga. Obecnie rząd i Andrzej Duda są non stop w mediach, podczas gdy opozycyjni kandydaci na stanowisko prezydenta praktycznie nie istnieją w sferze publicznej, są też pozbawieni jakiejkolwiek możliwości prezentowania swojego programu - przecież zaraz zostaliby zjedzeni przez opinię publiczną, że taka groźna sytuacja, a oni się lansują. W tej sytuacji Duda jest bardzo uprzywilejowany. Uczciwie byłoby przełożyć zarządzony termin wyborów lub wprowadzić stan wyjątkowy, który termin ten automatycznie by zmienił na późniejszy.

G
Gość

Mieszkam w Irlandii ogólnie średnio się tu tym przejmują

Wróć na i.pl Portal i.pl