Koronawirus. Dzieci z COVID-19 mają trafiać do szpitala w Prokocimu. Lekarze apelują: to śmiertelnie niebezpieczne dla naszych pacjentów

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Andrzej Banas / Polskapresse
Do tej pory dzieci z potwierdzonym zarażeniem koronawirusem zarówno ze Śląska jak i Małopolski trafiały do szpitala S. Żeromskiego oraz Szpitala JP 2 w Krakowie. Jednak zgodnie z wydanym w ubiegłym tygodniu rozporządzeniem ma się to zmienić. Ci najciężej chorzy, mają trafiać do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Lekarze lecznicy apelują: Jesteśmy nieprzygotowani! To śmiertelnie niebezpieczna dla naszych pacjentów!

FLESZ - Prawidłowe mycie rąk chroni przed wirusami

Epidemia koronawirusa coraz mocniej dezorganizuje służę zdrowia. Co rusz kwarantanną obejmowane są kolejne szpitalne oddziały, ponieważ chorują pielęgniarki i lekarze. Niepokojące głosy płyną również z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Do tej pory dzieci z potwierdzonym zarażeniem SARS-CoV-2 zarówno ze Śląska jak i Małopolski trafiały do szpitala S. Żeromskiego oraz Szpitala JP 2 w Krakowie. Jednak zgodnie z wydanym w ubiegłym tygodniu rozporządzeniem ma się to zmienić. Ci niepełnoletni pacjenci z COVID-19, którzy będą wymagali wysokospecjalistycznej opieki, będą kierowani do krakowskiego Prokocimia. Jak zaznacza biuro wojewody decyzja wynika z faktu, że to jedyna w regionie placówka, która w swoich strukturach posiada oddział intensywnej terapii dla dzieci.

Pracujący w nim lekarze zwracają uwagę, że lecznica nie jest w ogóle przygotowana na przyjmowanie pacjentów z COVID-19.

- Nie zostaliśmy wskazani jako szpital jednoimienny. W związku  z tym nie możemy liczyć na żadne dodatkowe dofinansowanie na zakup niezbędnych medykamentów, a także ich dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych. Zapasy jakimi dysponują niektóre oddziały wystarczą na zaledwie dwa dni – mówią w rozmowie z nami lekarze pracujący w USD proszący o zachowanie anonimowości, by nie narażać się na konsekwencje prawne ze strony przełożonych.

Władze placówki, by przyjmować zarażonych pacjentów poszerzyły Szpitalny Oddział Ratunkowy o dodatkowe, odizolowane od reszty budynku miejsca. Zapewniają, że zabezpieczono też wymagane środki, a szpital robi co w jego mocy, aby pozyskać kolejne.

- Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami małopolski, podejmujemy też wszelkie możliwe starania o przyznanie dodatkowych środków ochrony osobistej. Należy wyraźnie podkreślić, że do naszego szpitala mają trafiać tylko i wyłącznie dzieci z ciężkim przebiegiem swojej podstawowej choroby, a dodatkowo zakażone COVID-19. Wszyscy inni pacjenci, jak dotychczas będą kierowani do szpitala S. Żeromskiego oraz Jana Pawła II w Krakowie – tłumaczy Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka lecznicy.

Lekarze pracujący w szpitalu, nie podzielają jednak tego spokoju. Zwracają uwagę, że leczą się u nich dzieci chore na nowotwory, a także ciężkie choroby płuca i serca, niedobory odporności czy też wcześniaki, u których zarażenie koronawirusem może mieć dramatyczne skutki. Uważają, że po to została utworzona sieć szpitali jednoimiennych, aby infekcja nie rozprzestrzeniała się po wszystkich szpitalach i przebywających w nich chorych.

- Jeżeli wskazane w Krakowie dziecięce oddziały zakaźne nie są w stanie leczyć dzieci z infekcją COVID-19, z innymi towarzyszącymi chorobami, to powinno się do tych szpitali skierować do pomocy odpowiednich specjalistów i sprzęt wysokospecjalistyczny z USD, a nie narażać pacjentów i personelu jedynego pełnoprofilowego szpitala dziecięcego dla Polski południowo-wschodniej – apelują medycy.

Dodają, że analogiczna sytuacja, gdzie zaraził się personel i pacjenci miała już miejsce w wielu szpitalach m.in. w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim, dla dorosłych, który mimo iż jest szpitalem jednoimiennym i dysponuje odpowiednimi środkami, nie ustrzegł się zainfekowania personelu i objęciem kwarantanną kilku oddziałów.

- W naszym szpitalu dodatkowo powstał pomysł, by w razie braku miejsc na przygotowanym oddziale buforowym dla pacjentów podejrzanych o koronawirusa, każdy z oddziałów przygotował na taką ewentualność w swoich strukturach izolatkę, do której przyjmowane, by były dzieci zarażone. To roznoszenie wirusa po całym szpitalu! – grzmią medycy.

Jak zaznaczają, niejednokrotnie zgłaszali dyrekcji swoją chęć pomocy, ale tak, by nie narażać ich ciężko chorych pacjentów.

- Proponowaliśmy m.in. żeby stworzyć zamiejscowy oddział intensywnej terapii w którymś z zakaźnych szpitali i oddelegować do pracy w nim część naszej kadry. Nikt jednak nie rozważył naszej propozycji – komentują lekarze. Dodają, że gdy w szpitalu zaczną być leczone dzieci z koronawirusem nie trudno będzie o zarażenie kogoś z personelu.

Rzecznika USD wyjaśnia, że taki z pomysłów, to tylko jedna z wielu ewentualności i scenariuszy na które przygotowuje się szpital.

- Jeśli chodzi o oddelegowania części pracowników do pracy w innych placówkach w obecnej sytuacji decyzję taką podejmuje Wojewoda Małopolski. Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie musi zapewnić opiekę swoim wysokospecjalistycznym pacjentom, którzy poza naszą placówką nie uzyskają właściwej pomocy. Dlatego też, przygotowaliśmy specjalne tymczasowe stanowiska intensywnej terapii. Dyrekcja Szpitala rozumie obawy pracowników i stara się wychodzić naprzeciw potrzebom generowanym przez obecną pandemię, jednakże nie komentuje subiektywnych wypowiedzi anonimowego lekarza - podsumowuje rzeczniczka.

Koronawirus. Niewyspany bohater na froncie walki COVID-19. M...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Jestem matką dziecka z WWS i nie wyobrażam sobie by do szpitala USD Prokocim trafiały dzieci z koronawirusem to jest szpital dla dzieci ciężko chorych i ten wirus bardzo zagraża tym dzieciom co są w szpitalu narazić chcecie te bezbronne dzieci co siedzą i walczą o życie przez wiele miesięcy!? Zastanówcie się! A do wszystkich rodzin z dziećmi ZOSTAŃCIE W DOMU, NIE CHODŹCIE NA SPACERY.

G
Gość

Wirus wirusem, ale powinno się zmienić zasady, by szpitale dziecięce (oraz przychodnie pediatryczne) zajmowały się leczeniem dzieci (w sensie biologicznym) a młodzież powinna być leczona na oddziałach wewnętrznych a ambulatoryjnie przez internistów lub lekarzy rodzinnych. Nieraz bywają absurdalne sytuacje, kiedy to np. 16 czy 17-letni pacjent trafia do szpitala dziecięcego (zgodnie z przepisami) i nie ma dla niego odpowiedniego łóżka (gdyż są to łóżka dziecięce) ponieważ ten pacjent ma np. 180 wzrostu albo jeszcze więcej (np. 190). Pediatria powinna leczyć pacjentów do 15. urodzin (czyli do ukończenia szkoły podstawowej w normalnym trybie), przy czym powinno to dotyczyć zarówno leczenia ambulatoryjnego, jak i szpitalnego. Pomijam tutaj psychiatrię, jako specyficzną dziedzinę medycyny (w tym przypadku młodzież powinna być leczona - jeśli wymaga hospitalizacji - na odrębnych oddziałach - młodzieżowych).

Wróć na i.pl Portal i.pl