Konflikt o unijny fundusz odbudowy rozsadza koalicję [ANALIZA]

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro Polskapress
Tym razem starcie Kaczyńskiego z Ziobrą może się skończyć marnie dla Zjednoczonej Prawicy. Temperatura w koalicji wzrosla do poziomu krytycznego - a myśl o wcześniejszych wyborach, całkiem niedawno jeszcze dość ekstrawagancka, weszła już dość powszechnego obiegu.

Kryzys w koalicji przybiera na sile. Konflikt o ratyfikację unijnego funduszu odbudowy sprawia, że sytuacja w Zjednoczonej Prawicy coraz bardziej się komplikuje, a czasu na odwlekanie momentu przesilenia staje się coraz mniej. Jeśli Jarosław Kaczyński nie zdoła zmusić Zbigniewa Ziobry do uległości - albo jej u niego kupić - przyszłość koalicji naprawdę stanie pod znakiem zapytania, a wcześniejsze wybory przestaną być jedynie, jak ujął to prezes PiS „polityczną ewentualnością”

W tym tygodniu w Sejmie może decydować się kwestia samego trybu, w którym miałaby nastąpić ratyfikacja funduszu odbudowy - kluczowe głosowanie może natomiast zostać przez PiS odsunięte na końcówkę kwietnia, by maksymalnie odwlec moment ostatecznego zwarcia.

Ratyfikację funduszu wewnątrz Zjednoczonej Prawicy bardzo konsekwentnie i jak dotąd skutecznie blokowała i blokuje Solidarna Polska. Według ziobrystów fundusz odbudowy to zamach na polską suwerenność i krok w kierunku „uwspólnotowienia długu” w Unii Europejskiej. Ludzie Zbigniewa Ziobry dowodzą w mediach, że ratyfikacja funduszu sprawi, że przyszłe pokolenia Polaków będą spłacać długi krajów południa Europy bez możliwości wpływania na posunięcia Brukseli. Czy Ziobro i ziobryści w to wierzą, to osobna kwestia - w tej chwili ważniejsze jest to, że nie widać po ich stronie skłonności do żadnych ustępstw.

W zeszłym tygodniu napięcie wzrosło. Jarosław Kaczyński w dwóch wywiadach dość jasno sugerował, że los koalicji wisi na włosku. Wzrósł też kaliber zarzutów stawianych przez niego koalicjantom. O ile wcześniej Kaczyński kilkakrotnie mówił o „osobistych ambicjach”, które miałyby brać górę nad politycznym rozsądkiem, teraz zmienił ton - i zarzuca Ziobrze wręcz świadome działanie na szkodę i Zjednoczonej Prawicy, i Polski.

Kaczyński początkowo zamierzał rozwiązać problem sprzeciwu Ziobry i Solidarnej Polski wobec funduszu odbudowy w najprostszy z możliwych sposobów - czyli sięgając po głosy opozycji. Swego czasu wydawało się to łatwe do osiągnięcia - dla podkreślającej swe przywiązanie do Unii i idei wspólnoty europejskiej opozycji głosowanie za ratyfikacją funduszu było dość naturalną drogą. Teraz jednak nie wygląda to już na takie proste. A im bardziej napięta jest sytuacja w koalicji, tym potencjalnie groźniejsze dla niej mogą być konsekwencje takiego posunięcia. Głosowanie razem z opozycją - za to wbrew koalicjantowi - w tak kluczowej sprawie, to dość oczywisty sygnał, że pod pewnymi względami koalicja już nie funkcjonuje. Dla Solidarnej Polski i Porozumienia to wręcz zaproszenie do posługiwania się tą samą bronią.

Opozycja natomiast wyraźnie rozumie, że PiS znalazł się przed próbą ratyfikacji funduszu w sytuacji graniczącej z utratą większości w Sejmie. I stara się - co z politycznego punktu widzenia całkiem zrozumiałe - grać tak, by Kaczyńskiemu zanadto nie pomóc.

Partie opozycyjne stawiają więc PiS jednoznaczne warunki w sprawie wspólnej ratyfikacji funduszu. Po pierwsze przed głosowaniem ratyfikacyjnym miałby zostać przyjęty Krajowy Plan Odbudowy (który Polska ma przekazać Brukseli i tak do końca kwietnia). Po drugie - do tego planu miałyby zostać wprowadzone zaakceptowane przez opozycyjne partia rozwiązania zapewniające przejrzystość i transparentność w dysponowaniu środkami - opozycja obawia się bowiem, że PiS może użyć funduszy europejskich do finansowania programów o charakterze mniej lub bardziej wyborczym.

Sporą siłę przebicia ma też jednak na opozycji narracja, według której partie opozycyjne miałyby w ogóle nie udzielać w tej kwestii PiS wsparcia. A dlaczego? Bo - jak tłumaczą jej zwolennicy - rządy PiS i tak doprowadzą do wstrzymania wypłat z funduszu na podstawie wprowadzonego przez Unię w tym roku mechanizmu praworządności. To z kolei tworzy - w przekonaniu zwolenników tej narracji - wystarczające wytłumaczenie dla wyborców, dlaczego proeuropejska opozycja miałaby zagłosować przeciwko funduszowi odbudowy.

W dodatku przestało być pewne, czy ratyfikacja funduszu odbudowy może zostać przeprowadzona w Sejmie zwykłą większością głosów. W ten sposób ratyfikowano dotąd unijne budżety - więc początkowo wydawało się jasne, że mający podobny charakter fundusz będzie ratyfikowany w tym samym trybie. Wśród konstytucjonalistów trwa jednak w tej chwili poważna debata, czy ratyfikacja funduszu nie powinna wymagać większości 2/3 głosów. W takiej sytuacji dotychczasowe rachunki przestałyby się liczyć - bo do ratyfikacji funduszu potrzeba by było 307 głosów, co jest liczbą całkowicie nieosiągalną dla Zjednoczonej Prawicy, czy to z pomocą Ziobry czy bez niej. W takim układzie Kaczyński z jednej strony byłby skazany na współpracę z opozycję, z drugiej jednak mógłby w ten sposób wybrnąć z destruktywnej dla koalicji sytuacji, w której byłoby calkowicie jasne, że sięga po wsparcie opozycji, tylko i wyłącznie dlatego, że nie poradziłsobie z Ziobrą. Z naszych informacji wynika, że Koalicja Obywatelską dąży do takiego rozwiązania, w któym o samym trybie ratyfikacji miałoby zadecydować sejmowe głosowanie, być może jeszcze na najlbiższym posiedzeniu Sejmu.

Europejski fundusz odbudowy ma łączną wartość 750 miliardów euro (ponad 3,3 biliona złotych) i absolutnie fundamentalne znaczenie zwłaszcza dla krajów, których gospodarki najmocniej ucierpiały na skutek pandemii. Dla Włoch, Hiszpanii czy Grecji - w których turystyka odpowiada za istotną część PKB - pieniądze z funduszu odbudowy to ratunek przed potężnym kryzysem. Z tego punktu widzenia Polska jest nawet we względnie komfortowej sytuacji - wywołana przez pandemię recesja w naszym kraju jest relatywnie niska, nie wzrosło też drastycznie bezroboci. Przypadające w ramach funduszu Polsce pieniądze - łącznie około 58 miliardów euro w postaci zarówno gotówki jak i kredytów - byłyby dla naszego kraju ogromnym wsparciem rozwojowym, niekoniecznie natomiast ratunkiem przed katastrofą.

Wniosek jest prosty: Polska nie ma najmniejszego interesu w blokowaniu funduszu, przeciwnie, może na nim tylko doskonale skorzystać. Tu interesy państwa, obywateli i rządzącej ekipy są więc zbieżne

Ironią losu jest natomiast fakt, że PiS po ponad pięciu latach grania mocno antybrukselskimi nutami w polityce wewnętrznej znalazł się właśnie w sytuacji, w której musi walczyć o ratyfikację unijnej umowy z własnym, znacznie bardziej antyunijnym koalicjantem. Jeszcze większą ironią losu byłoby, gdyby rzeczywiście doprowadziło to koalicję do takiego punktu kryzysu, z którego nie byłoby już wyjścia innego niż próba zagrania o nowe rozdanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl