Konferencja Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Ocenili działanie Pegasusa

W środę, 13 marca, odbyła się konferencja prasowa Prawa i Sprawiedliwości, w której udział wzięli Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik. Tematyką spotkania była sprawa systemu Pegasus.

"Od wielu miesięcy, a może nawet od kilku ostatnich lat, jesteśmy obiektem kampanii oszczerstw dotyczącej systemu Pegasus, kampanii polityczno-medialnej, inspirowanej przez obecnie rządzących" - zaczął Kamiński.

Dodał, że "w tej kampanii bierze udział osobiście premier Donald Tusk, kampanii, której celem jest zniesławienie. Tak naprawdę jest to atak wprost na służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa polskiego, za funkcjonariuszy, którzy zajmują się zwalczaniem przestępczości".

"Ale oczywiście ta kampania ma swoje cele polityczne - jest to atak na Prawo i Sprawiedliwość, na rząd, który w poprzedniej kadencji kierował sprawami naszego kraju, w tym sprawami bezpieczeństwa" - przekonywał.

Jego zdaniem, celem tej kampanii było "wywołanie całkowicie fałszywego przeświadczenia w opinii publicznej, że w Polsce mamy do czynienia z głęboką patologią, z masowym, nielegalnym inwigilowaniem obywateli".

"Tak naprawdę przeciętny Polak w jakimś momencie mógł odnieść wrażenie, że w każdym mieszkaniu, w każdym domu zainstalowana jest kamera służb specjalnych, mikrofony służb specjalnych, że na bieżąco monitorowane nielegalnie jest jego życie prywatne. Tego typu sugestie, tego typu insynuacje padały w przestrzeni publicznej. Dziś chcemy pokazać, jaka jest prawda o sprawie, która bulwersuje opinię publiczną" - dodał.

Mariusz Kamiński odniósł się również do tworzonej przez obecne władze tzw. listy ofiar Pegasusa.

"Tak wyraził się Premier Donald Tusk, który powiedział, że lista ofiar Pegasusa jest bardzo długa. Na tej liście - o ile we wcześniejszym etapie tej kampanii sugerowano, że działania nielegalne dotyczyły ówczesnej opozycji, liderów tej opozycji - o tyle w ostatnim czasie zaczęły pojawiać się nazwiska ludzi związanych z obozem rządzącym w poprzedniej kadencji polskiego Parlamentu, łącznie z Panem Prezydentem, który miał być jakoby inwigilowany przez służby specjalne, Premier Morawiecki, Wicepremier Kaczyński, Marszałkowie Sejmu, Panowie Kuchciński i Terlecki" - wymieniał.

Przekonywał jednak, że "tutaj intencja polityczna takiej dezintegracji środowiska Prawa i Sprawiedliwości jest oczywista. Na co dzień Polacy stykają się z niezwykle groźną propagandą, polegającą na tym, że wszystko jest tajne".

"Rzeczywiście wiele spraw związanych z działaniami operacyjnymi służb są działaniami niejawnymi i podlegają ochronie ustawowej. Natomiast my chcemy przedstawić te dane, które pokażą, jaki charakter ma sprawa Pegasusa i używania tego instrumentu w działalności naszych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa" - mówił byly szef MSWiA.

Kamiński stwierdził, że "program Pegasus tak naprawdę jest programem informatycznym, który umożliwia deszyfrację zaszyfrowanych internetowych komunikatorów".

"I oczywiście wszystko, co jest z tym związane, musi odbywać się w granicach prawa zgodnie z polskimi przepisami. Polskie przepisy dotyczące kontroli operacyjnej są bardzo rygorystyczne, są to realne przepisy. Także wszelkie tego typu działania zawsze odbywały się w granicach prawa. Jesteśmy w stu procentach przekonani, że każde tego typu działanie było za zgodą polskiej prokuratury i polskiego sądu" - zapewniał były minister.

Mariusz Kamiński tłumaczył również, że gdy zostawał koordynatorem służb specjalnych, "wszystkie polskie służby specjalne i również Polska Policja, nie miały technicznych możliwości, aby kontrolować legalnie, za zgodą sądu, komunikatorów internetowych", co - w jego opinii - jest sytuacją "całkowicie nieakceptowalną z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa".

"Rozwój nowoczesnej technologii spowodował, że komunikatory internetowe stały się w powszechnym użytku. W tym celu zostały przeprowadzone działania, które unowocześniły tak naprawdę technologicznie polskie służby, Polską Policję, aby przestępcy nie mogli być bezkarni" - dodał.

Maciej Wąsik z kolei w swoim wystąpieniu chciał przedstawić, czym jest, jego zdaniem, kontrola operacyjna.

"Kontrola operacyjna polega na utrwalaniu treści rozmów prowadzonych różnymi środkami technicznymi, na uzyskiwaniu obrazu i dźwięku z pomieszczeń zamkniętych, oraz na utrwalaniu treści korespondencji" - mówił.

Zwrócił uwagę na punkt czwarty, który mówi: "na uzyskiwaniu i utrwalaniu danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, systemach informatycznych i teleinformatycznych. Także na kontroli zawartości przesyłek".

"Ale ten punkt czwarty jest istotny, bo to jest podstawa prawna do tego, żeby polskie służby mogły wnioskować do prokuratora i sądu o to, żeby kontrolować tzw. urządzenia końcowe. Urządzenia końcowe to komputery, laptopy i telefony. Właśnie na smartfonach i na komputerach przestępcy często instalują swoje komunikatory i jest podstawa prawna do tego, żeby prowadzić kontrolę operacyjną zarówno treści rozmów prowadzonych przez komunikatory, jak i zawartości tychże urządzeń" - dodał.

W dalszej kolejności wytłumaczył, że komunikatory internetowe utrudniały skuteczność kontroli operacyjnej, co wymagało odpowiedniego systemu.

"Dlatego w 2017 roku CBA i Policja powołały specjalny zespół składający się z fachowców do tego, żeby przygotować zakup systemu do tego, żeby można było skutecznie prowadzić kontrole operacyjne. Zespół ten przeprowadził rozpoznanie rynku, zespół ten ocenił, że zakup jest legalny, zasadny i bezpieczny. Uzyskał też stosowne opinie także prawne instytucji zewnętrznych. Zespół po analizie wybrał oprogramowanie izraelskiej firmy NSO. Żeby można było dokonać zakupu, trzeba było wystąpić do rządu izraelskiego o zgodę na to oprogramowanie, które w polskich służbach nosiło nazwę Jarvis. Tylko służby rządowe mogą takie oprogramowanie zakupić i tak się stało" - tłumaczył.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Dodał ponadto, że wybrano CBA do zakupu systemu, bo Centralne Biuro Antykorupcyjne w przeszłości korzystało już z podobnego oprogramowania.

"To był Pegasus Tuska. Wówczas szefem CBA był Paweł Wojtunik, koordynatorem służb specjalnych Jacek Cichocki, a premierem rządu właśnie Donald Tusk. To oprogramowanie było zakupione we włoskiej firmie Hacking Team. Sama nazwa jest tutaj bardzo adekwatna. Umowa funkcjonowała do lipca 2015 roku. Tak, służby Donalda Tuska posiadały narzędzie porównywalne do Jarvisa, izraelskiej firmy NSO. Był to system nazwany Galileo. Można go określić Pegasusem Donalda Tuska" - porównywał Wąsik.

Na koniec wskazał, że "oprogramowanie NSO jest w pełni rozliczalne".

"Można po latach sprawdzić, kiedy była i wobec kogo stosowana kontrola operacyjna, a także przez kogo. Dostęp do tego systemu był ściśle koncesjonowany, kontrolowany, ewidencjonowany. Jeśli chodzi o skalę zastosowania tego urządzenia, to w roku 2021, kiedy system działał, był wykorzystywany najczęściej, prowadzono około 200 kontroli operacyjnych za pomocą systemu izraelskiego NSO, z czego połowa to kontrole prowadzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W pozostałych latach funkcjonowania tego systemu liczba ta nie przekraczała 100. Należy tu dodać, że 200 kontroli to nie znaczy 200 osób, bo często jedna osoba posiadała dwa komputery, dwa urządzenia końcowe. W naszej ocenie było to około 150 osób w szczytowym momencie objętych kontrolą Jarvisa" - wymienił.

Obaj zapowiedzieli, że stawią się przed komisją śledczą i złożą wyjaśnienia.