Koncert Guns N' Roses w Gdańsku: RECENZJA po koncercie. To prawdziwi giganci rocka

Karol Swierkot
Karol Swierkot
GUNS N ROSES W GDAŃSKU
GUNS N ROSES W GDAŃSKU Karol Świerkot
20 czerwca 2017 r. - to był wieki dzień dla wszystkich fanów Guns N' Roses w Polsce. Na jednej scenie, na stadionie Energa w Gdańsku, stanęli obok siebie Axl Rose, Slash i Duff McKagan. Coś, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nierealne, stało się faktem. Koncert Guns N' Roses w Gdańsku nie mógł się nie podobać.

Koncert Guns N' Roses w Gdańsku

Nie bez powodu trasa koncertowa reaktywowanego w niemal oryginalnym składzie zespołu (brakuje perkusisty Stevena Adlera i gitarzysty Izzy'ego Stradlina) została nazwana „Not in this lifetime”. Tymi słowami, „Nie w tym życiu”, jeszcze nie tak dawno Axl skwitował pytanie o to, czy jeszcze kiedyś zagra wspólnie ze Slashem. A jednak, stało się.

Zespół jest w trasie od ubiegłego roku, zaliczył tournee m.in. po USA, Australii, Azji i Ameryce Południowej. W końcu, 20 czerwca, we wtorek, legendarny skład GNR dotarł też nad Wisłę w ramach europejskiej części trasy.

Guns N' Roses w Gdańsku: Supporty nie rozgrzały
Stadion Energa w Gdańsku zapełniał się fanami od godz, 17.30. Jako rozgrzewacze, wystąpiła Doda i Virgin oraz zespół Killing Joke. Co do doboru supportów można się kłócić. Choć brytyjski Killing Joke mógł się podobać, to nie pasował swoim mrocznym i industrialnym klimatem ani do pory dnia, ani do kalifornijskiego grania Gunsów. Podczas występu Dody, stadion natomiast jeszcze świecił pustkami.

Ale mało kto tak naprawdę zawracał sobie głowę supportami, wszyscy czekali na danie główne. A to było naprawdę wykwintne i podane niemal punktualnie. Axl i spółka wyszli na scenę na kilka minut przed 21 i od razu zaczęli z grubej rury. Niepoprawny i brudny It's So Easy wprawił publiczność w euforię i odpowiedni nastrój. Później było już tylko lepiej. Mimo upływu lat, zespół prezentował światowy poziom. Głos Axla wyraźnie się poprawił i z koncertu na koncert jest bardziej szorstki.

Guns N' Roses w Gdańsku: To była seria z karabinu maszynowego

Guns n Roses strzelali hitami jak z karabinu maszynowego, nie oszczędzając nikogo. Po It's So Easy przyszła pora na Mr. Brownstone, również z debiutanckiej płyty Appetite for Destruction. Dalej płynny przeskok od dwie dekady do Chinese Democracy i znowu powrót do korzeni czyli Welcome to the Jungle. Tak naprawdę zespół zwolnił tempo dopiero przy 14. w kolejce Yesterdays.

Po drodze zaliczył m.in. mroczny Double Talkin' Jive, monumentalny Estranged, Rocket Queen, choć nie tak rozbudowany jak dawniej, czy You Could Be Mine, który został żartobliwie zapowiedziany przez Axla słowami „A teraz trochę zwolnimy i zagramy sentymentalną balladę”. Wtedy bębny Franka Ferrera i mięsisty bass Duffa wypełnił stadion. Basista GNR, tradycyjnie też stanął za mikrofonem przy kawałku Attitude i udowodnił, że ma w sobie ciągle tego samego punka co kiedyś.

Zespół pierwszy raz przyhamował przy Civil War, a odpocząć pozwolił dopiero przy wspomnianym Yesteradays. Drugą część koncertu wypełniły m.in. Coma, Sweet Child O' Mine, My Michelle, czy November Rain, podczas którego za klawiszami fortepianu osobiście zasiadł Axl.

Nie mogło też zabraknąć improwizacji gitarowych Slasha i motywu z Ojca Chrzestnego, po który gitarzysta sięga regularnie na niemal wszystkich swoich koncertach. Dał również popis swoich umiejętności wraz z Richardem Fortusem, drugim gitarzystą GNR. Widać, że panowie na scenie dogadują się bez słów, a wspólne granie sprawia im dużo radości.

Guns N' Roses w Gdańsku 20.06.2017. Zdjęcia z koncertu Guns N' Roses na Stadionie Energa

Guns N'Roses w Gdańsku. Koncert na Stadionie Energa [ZDJĘCIA...

Podczas Knockin' on Heaven's Door to z kolei publiczność mogła wykazać się siłą swoich gardeł, czterokrotnie wykrzykując słowa refrenu na wezwania Axla. Symbolicznym momentem koncertu było wykonanie piosenki Black Hole Sun zespołu Soundgarden. Był to hołd pamięci tragicznie zmarłego w tym roku Chrisa Cornella. Cały stadion rozświetliły tysiące światełek telefonów komórkowych i, niestety już nielicznych, zapalniczek.

Ostatni utwór przed bisem zapowiedział charakterystyczny gwizdek pociągu, tuż po nim zabrzmiały pierwsze akordy Nightrain. Na bis muzycy wykonali na gitarach akustycznych Patience, co wyciszyło publiczność przed finałowymi The Seeker zespołu The Who oraz tradycyjnie kończącym koncerty Guns N' Roses Paradise City. Ze sceny wystrzeliły sztuczne ognie, a na publiczność spadło biało czerwone konfetti.

W sumie, prawie trzy godziny mocnego, rockowego grania, 27 utworów. Z Guns N' Roses mogłyby brać przykład inne zespoły tego formatu, które czasem mają problem dobić do 90 minut z bisami, mimo bogatej nierzadko dyskografii. Panowie z GNR udowodnili, że mimo upływu lat i ponad 20-letniej przerwy, jaką mieli od wspólnego grania, wciąż są w rewelacyjnej formie.

Na scenie sprawiają wrażenie wyluzowanych i świetnie się bawiących dzieciaków, tych samych co w latach 80', choć brakowało momentami interakcji między Axlem a pozostałymi muzykami. Frontman GNR w Gdańsku był jednak w rewelacyjnym humorze, żartował i pozdrawiał fanów, przez cały koncert miał też oko na to co dzieje się pod sceną, dlatego dwukrotnie zwrócił się do publiczności o krok do tyłu, aby nikomu nie stała się krzywda.

Zawsze musi być "ale..."
Choć zespół sprostał oczekiwaniom fanów i to z nawiązką, to niestety melomani mogli mieć powody do niezadowolenia z racji nagłośnienia. Czy to specyfika stadionu czy problemy techniczne? Muzyka niestety momentami zbyt dudniła. Perkusja zagłuszała gitary, zwłaszcza Slasha, ten chwilami był niemal niesłyszalny, zwłaszcza w nieprzesterowanych partiach gitary. Dyskomfort dało się odczuć szczególnie w utworach Rocket Queen i Estranged.

Niestety wiele do życzenia zostawiło też brzmienie intro Paradise City, gitara była przytłumiona, przez co wejście straciło wiele ze swojego pazura. Organizacyjnie, zastrzeżenia wzbudzał rozmiar strefy Golden Circle, która w Gdańsku zajmowała ponad połowę płyty stadionu, co sprawiło, że zakup droższego biletu, wcale aż tak bardzo nie przekładał się na lepszy widok.

Te pojedyncze mankamenty nie są jednak w stanie przesłonić całości widowiska. Guns N' Roses udowodnili, że są gigantami rocka.

Guns N' Roses w Gdańsku: Pełna Setlista:

It's So Easy
Mr. Brownstone
Chinese Democracy
Welcome to the Jungle
Double Talkin' Jive
Better
Estranged
Live and Let Die
Rocket Queen
You Could Be Mine
Attitude
This I Love
Civil War
Yesterdays
Coma
Slash Guitar Solo
Speak Softly Love (Love Theme From The Godfather)
Sweet Child O' Mine
My Michelle
Wish You Were Here
November Rain
Knockin' on Heaven's Door
Black Hole Sun
Nightrain
Patience
The Seeker
Paradise City

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koncert Guns N' Roses w Gdańsku: RECENZJA po koncercie. To prawdziwi giganci rocka - Dziennik Zachodni

Komentarze 24

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gosciowa
Wszystko fajnie ale dewiza sex drugs rock n roll to juz przeszłość. Zapalnkczek sie widze juz nie nosi tylko swieci ajfonem ale zeby nawet stechlego browara nie sprzedawali?
c
czlowiekzopaska
Takiego syfu organizacyjnego nie widzialem nigdzie a byłem na wielu koncertach .Na dzień dobry tłum przy bramie a poziom kontroli żenujący.Póżniej bieg po informację jak dostać się na płyte a przy wejściu informacja że nie ma lekko trzeba znowu odstać swoje po opaskę o której nie miałem zielonego pojęcia.A wyjście do toalety kończyło się długim spacerem bo tym samym tunelem nie było odwrotu.Powinien ktoś za to beknąć
G
Gość
Takiej wioski organizacyjnej jeszcze nie widziałem. W skrócie:
- na wejściu przed Areną 5 sztuk TOI TOI na 40 000 uczestników i kilometrowa kolejka
- Golden Circle w nowej odmianie :))) - 2/3 płyty - LN wprowadza nowy wchodni standard :) Nieźle się obłowili na biletach GC. Oby ich pazerność czkawką się odbiła.
- bójki na trybunach - za dużo sprzedanych biletów w stosunku do ilości krzesełek. Jakoś na mecze można sprzedać bilety z nr krzesełka. Chciwość -pazerność- złodziejstwo
- brak piwa, tylko kubeczek pepsi za 9 zł lub woda za 7 zł - ŻENADA
Generalnie ładną wizytówkę nam wystawili - organizator mentalnie daleko na wschodzie.

Co do GNR nie ma co się przyczepić, dali z siebie wszystko bez olewki i mają formę. Szkoda, że nagłośnieniowiec nie dał rady, generalnie nie było basu i po 2h uszy bolały od samych gitar i wokalu. Perkusja zmulona, a klawiszy i padów w ogóle nie było.

Nigdy więcej na koncerty organizowane przez LN
A
Agaa
W 90% tlatego, że na stadionie było 40tys. fanów z całej Polski, którzy po koncercie wracali do domu. Chcieli porostu spokojnie i na luzie wyjść.
X
Xxx
Ja byłam rok temu na koncercie Gans N Roses w Chicago na stadionie Soldier Field i nagłośnienie oraz cała impreza była super .To nie wina nagłośnienia ani sprzętu tylko za mały stadion w Gdańsku dla tego nie było tego efektu.
j
jus
Ale Dont't Cry to numer 1 jak dla mnie :) obok November rain :) Jestem rozczarowana, że nie zagrali Don't Cry :(
j
just
Taki zespół, taka legenda..
Byłam bardzo zdziwiona widząc jak tłumnie ludzie opuszczali stadion, gdy koncert trwał w najlepsze.
Miałam ochotę spytać czemu. Czekałam na córkę dobrą godzinę przed stadionem, Axl śpiewa w najlepsze, a ludzie tłumnie wychodzili.. Pytam się: czemu??
k
killing joe
Killing joe XD zabili go w końcu czy nie????
M
Miko
Teraz żałuję
K
Karol Świerkot
Witam, zwróciłem również uwagę na ten fakt na końcu tekstu. To prawda, że sytuacja była kuriozalna. Bo chyba wszyscy się zgodzimy, że nie o to chodzi w GC
m
mario
niestety też ubolewam nad tym że nie zagrali a tak bardzo czekałem :( Zastanawia mnie dlaczego, to tak jakby queen nie zagrał we will rock you :(
c
coma
Szkoda ze szanowna redakcja nic nie pisze o przekręcie, gdzie LN sprzedało bilety na Golden Circle w wielkości ....2/3 płyty....no ale po co sobie zawracać głowe takimi pierdołami. My polacy przywykliśmy do dymania.
g
ggosc
"pukawki i róże" (jak to mówią moje dzieci)to moje lata podstawówki i przytulańce na dyskotekach w sali gimnastycznej czy ogniska w lesie...naprawdę super było posłuchać na żywo tej muzyki. nie interesuje mnie geneza i podtekst całej trasy koncertowej. cieszę się że byłam i mogłam pokazać moim dzieciom tego czego słuchaliśmy kiedyś. efektowny, energetyczny koncert. mojej młodzieży też się podobało (choć to młodzież podstawówkowa)
g
gość123
Z recenzją zgadzam się w 100%. Pełnokrwisty gig w wykonaniu "najniebezpieczniejszego zespołu"

Muszę jednak uderzyć w recenzję grafomana Gazety Wyborczej (red. Gulda), którego prawdopodobnie na koncercie nie było. Facet stwierdził, że gig nie był widowiskiem na miarę rockowego zespołu Coldplay (sic!), a granie solówek jest pretensjonalne i budziło politowanie.... Główny zarzut: Gunsi byli Gunsami. Nu ku*wa debil
S
Suchy
Rewelacyjny koncert. Gunsi to prawdziwa torpeda.
Wyskakalem sie pid scena jak nigdu od 20 lat. Super recenzja.
Wróć na i.pl Portal i.pl