Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca autobusu wywiózł gimnazjalistki za karę do innej miejscowości. "To jak uprowadzenie"

Barbara Kubica
Kierowca tłumaczy, że w autobusie  ciągle ktoś sygnalizował wysiadanie
Kierowca tłumaczy, że w autobusie ciągle ktoś sygnalizował wysiadanie Polska Press
Kierowca nie zatrzymał autobusu i gimnazjalistki wracające ze szkoły wylądowały w sąsiedniej wsi. Rodzina twierdzi, że za karę.

Kierowca autobusu linii 312 Międzygminnego Związku Komunikacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju wywiózł dwie dziewczynki do sąsiedniej miejscowości. Nie zatrzymywał się na przystankach, choć uczennice naciskały przycisk wysiadania. Kiedy podniosły larum, zatrzymał się i wypuścił je. Brzmi jak scenariusz kiepskiego filmu? Niestety.

Tak w skrócie wyglądała relacja rodziców jednej z dziewczynek, która autobusem MZK wracała do domu ze szkoły. To uczennica I klasy gimnazjum ze wsi Stanowice w Czerwionce-Leszczynach. - Byłem wściekły, kiedy powiedziała, co się stało. Przecież to wyglądało jak uprowadzenie - grzmi pan Mariusz.

Z relacji wynika, że dziewczynki wsiadły na przystanku w Czerwionce.

- Córka opowiadała, że w autobusie była także kobieta z dwójką dzieci, które co chwilę naciskały przycisk otwierania drzwi i wysiadania. Kiedy ona wysiadła, kierowca miał rzucić w stronę dziewczynek hasło "teraz Was za karę wywiozę do lasu w Palowicach" - mówi nam tata uczennicy.

I tak też zrobił, bo choć dziewczynki już w swojej miejscowości kilkukrotnie naciskały przycisk wysiadania, kierowca nie zatrzymał się na ani jednym przystanku.

- A mijał co najmniej trzy. Dopiero kiedy zaczęły krzyczeć, że chcą wysiąść, to się zatrzymał i pozwolił im wyjść. Wysadził je przy głównej drodze w sąsiednim Bełku, nie na przystanku - mówi nam pan Mariusz. To on po telefonie wystraszonej córki odebrał ją i ruszył w pościg za kierowcą i powiadomił policję. - Chciałem, żeby sprawdzili, czy nie w autobusie innych dzieci i czy kierowca nie jest pijany - mówi nam.
Policja też się nie popisała, bo choć wyruszyła na poszukiwania autobusu, to nie zdołała go zatrzymać . - Nie doszło do żadnego przestępstwa ani wykroczenia - mówi nam sierż. Anna Karkoszka z rybnickiej komendy policji.

Sam kierowca, już po zapytaniu wystosowanym przez naszą redakcję tłumaczył, że w autobusie ciągle ktoś sygnalizował wysiadanie.

- Kierowca otwierał drzwi, mimo że nikt nie wysiadał. Upomniał dwa razy głośno, żeby nie bawić się przyciskami. Przed przystankiem w Stanowicach bardzo zwolnił i obserwował w lusterku, czy ktoś przygotowuje się do wysiadania, ale że nikt nie wstawał, więc drzwi nie otwierał - tłumaczy Rafał Jabłoński, rzecznik MZK.

Podkreśla, że gdyby o sprawie w MZK dowiedzieli się wcześniej, to byłaby możliwość sprawdzenia sytuacji, bo w autobusach są kamery. - Ale zapis przechowywany jest tylko przez 7 dni - mówi.

- Dla mnie sytuacja jest niedopuszczalna. Kierowca musi się zatrzymać na każdym przystanku - mówi Kazimierz Berger, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego, jednostki organizującej komunikację w Rybniku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!