Kaczyński podał właśnie Morawieckiemu pomocną dłoń. A może nawet koło ratunkowe [ANALIZA]

Witold Głowacki
Witold Głowacki
9 grudnia, posiedzenie Sejmu - głosowanie wotum nieufności wobec wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego
9 grudnia, posiedzenie Sejmu - głosowanie wotum nieufności wobec wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego Adam Jankowski
Część polityków Zjednoczonej Prawicy zaczynała już myśleć o tracącym w sondażach podczas pandemii Mateuszu Morawieckim w czasie przeszłym - poszukując jego następcy i starając się pod niego ustawić. Prezes PiS właśnie skomplikował im te kalkulacje i poczynania.

Jarosław Kaczyński po dłuższym okresie wymownego milczenia na temat premiera Mateusza Morawieckiego zdecydował się podać mu pomocną dłoń. A może nawet koło ratunkowe. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” prezes PiS zapewnia, że chce, by szef rządu utrzymał stanowisko do następnych wyborów - Bardzo bym chciał. Prawdopodobieństwo jest bardzo duże - tak odpowiadał na pytanie, czy Morawiecki będzie premierem do końca kadencji. Kaczyński stwierdził też, że w pełni popierał stanowisko i strategię negocjacyjną Morawieckiego podczas ostatniego zwarcia z Unią Europejską, gdy Polska razem z Węgrami zagroziła wetem budżetu UE z powodu uchwalenia tzw „mechanizmu praworządności”, co skończyło się umową, według której mechanizm praworządności ma dotyczyć wyłącznie kwestii związanych z wydawaniem unijnych pieniędzy. Za zgodę na to porozumienie na Morawieckiego spadła ostra krytyka ze strony ziobrystów i eurosceptycznej części polskiej prawicy. - Nie tylko popierałem premiera, ale też w tym wszystkim uczestniczyłem - powiedział teraz Kaczyński, tym samym dając działaniom Morawieckiego cokolwiek spóźnioną, za to najwyraźniej pełną autoryzację.

Szef PiS mówił tez o „tandemie”, w którym działa z Morawieckim - To jest podział, w ramach którego my bardzo często rozmawiamy z premierem Morawieckim, ze sobą - bezpośrednio, czy przez telefon - o wszystkich ważnych sprawach, czasem też prywatnie - opowiadał Kaczyński.

Cały ten wątek w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” wydaje się być dość jednoznacznym sygnałem politycznym wysłanym przez Kaczyńskiego przede wszystkim pod adresem jego własnego obozu - ze szczególnym uwzględnieniem wewnętrznej opozycji od dawna biorącej na cel Morawieckiego.

Nie należy oczywiście zapominać, że prezes PiS jest doświadczonym, zawodowym graczem. Jarosław Kaczyński publicznie wychwalał Beatę Szydło dosłownie na kilka dni przed dość obscesowym ogłoszeniem jej odwołania, potrafił skreślić z listy znajomych „trzeciego bliźniaka” Ludwika Dorna i wywyższać i poniżać dziesiątki innych prawicowych polityków, gdy tylko widział w tym doraźną polityczną korzyść. Tym razem jednak wydaje się, że wygłaszając okrągłe zdania na temat Morawieckiego i swojej z nim współpracy, Kaczyński podjął polityczną kalkulację, która dla premiera jest całkiem korzystna. Prezes PiS stanął po stronie Morawieckiego, bo uznał, że dalsze osłabianie pozycji szefa rządu, będzie zarazem podważało pozycję jego samego - jako przywódcy całego obozu prawicy.

W PiS można było w ostatnim czasie usłyszeć, że Morawiecki miał dostać od Kaczyńskiego określony czas - najczęściej mowa o trzech miesiącach na odwrócenie sondażowych trendów i tym samym uratowanie posady. Politycy PiS i Zjednoczonej Prawicy chętnie dzielili się też z dziennikarzami - oczywiście off the record - swymi spostrzeżeniami, jakoby Jarosław Kaczyński miał być skrajnie niezadowolony zarówno z samego przebiegu polsko-węgierskiej szarży przed szczytem Unii, jak i z jej zakończenia. Kaczyński długo w obu kwestiach milczał - aż w końcu w obu poparł

W Zjednoczonej Prawicy charakter całkiem jawnej wewnętrznej opozycji względem premiera przybrała Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Ziobryści regularnie atakują Morawieckiego - zarówno wewnątrz koalicji, jak i na forum publicznym, tworzą też maksymalnie dla niego niekorzystne warunki politycznej gry w kwestiach, które zdałoby się, bezpośrednio ich nie dotyczą. Tak właśnie było z wetem budżetu - Morawiecki próbował pewnej określonej negocjacyjnej gry, w której ziobryści krzyczący „weto albo śmierć” byli dla niewtajemniczonych zdecydowanym obciążeniem.

Są też w PiS inne grupy niechętnie nastawione do szefa rządu. Inną niż ziobryści ekipą o niezbyt przyjaznym nastawieniu wobec Morawieckiego są politycy związani z Beatą Szydło, jej byli ministrowie czy protegowani. Natomiast część członków dawnego Zakonu Porozumienia PC powróciła do starego pomysłu z premierem Mariuszem Błaszczakiem, gwarantującym temu środowisku w jego mniemaniu powrót do wpływów z czasów poprzedzających rok 2015.

Politycy Zjednoczonej Prawicy niechętni wobec Morawieckiego pozwalają sobie na więcej zwłaszcza od momentu wewnątrzkoalicyjnej „wojny na górze” poprzedzającej rekonstrukcję jego rządu. Tamto przesilenie skończyło się dla Morawieckiego najwyżej remisem, jednak ze wskazaniem na Ziobrę. Zawieszenie broni po nim zawarte okazało się bardzo krótkotrwałe. Dziś przeciwnicy Morawieckiego wewnątrz Zjednoczonej Prawicy bezpardonowo wykorzystują każdy moment jego osłabienia.

A o momenty słabości jest w ostatnich tygodniach zdecydowanie łatwo. Morawiecki - razem zresztą z całym rządem - płaci oczywistą sondażową cenę za nieprzygotowanie społeczeństwa, służby zdrowia i struktur państwa na drugą falę epidemii koronawirusa. Gigantyczna skala zachorowań, zatrważające liczby zgonów - i tych wykazanych w statystykach epidemii i tych nadmiarowych, przepełnione szpitale, masowe problemy z uzyskaniem dostępu do elementarnych usług medycznych, niezborne statystyki, wielodniowe czasy oczekiwania na testy i ich wyniki - to wszystko niosło określone polityczne koszty. W pełni zasłużone, zaznaczmy.

Już pod koniec listopada w sondażach zdecydowanie przeważały więc negatywne oceny działań rządu podjętych w walce z pandemią. Spadły też jego całościowe oceny. Spadły wreszcie notowania samego premiera, zarówno w sondażach, w których badani oceniali jego działania, jak i w tych, w których deklarowali swe zaufanie do określonych polityków.

Teoretycznie więc myśl o wymianie premiera nie powinna być tematem dla prezesa PiS. W praktyce jednak Jarosław Kaczyński zdaje się dobrze pamiętać, że i dla niego ostatnie przesilenie nie zakończyło się korzystnie. Po tym jak Zbigniew Ziobro ośmielił się otwarcie rzucić mu rękawicę, zabrakło odpowiedzi Kaczyńskiego o takim kalibrze, jakiego oczekiwała znaczna część polityków PiS. Przywództwo prezesa PiS zostało symbolicznie podważone. Dziś więc Kaczyński broniąc Morawieckiego przed własnym obozem, broni też własnej w nim pozycji. Wydaje się zaś, że mało rozsądne byłoby stawianie w tej rozgrywce na jego oponentów. Kaczyński o wiele prędzej wyjdzie z tej konfrontacji z Morawieckim u boku, niż nie wyjdzie z niej wcale.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl