Jak media Platformy Obywatelskiej fałszują zdrowy rozsądek

Dawid Wildstein
Dawid Wildstein
Ostatni okładkowy tekst Newsweeka, w którym Renata Grochal rozmawia o fałszowaniu wyborów z Markiem Zagrobelnym, człowiekiem znanym głównie z internetowego hejtu, udowadnia jedno. Nie ma dziś w Polsce elektoratu bardziej paranoicznego, pragnącego infantylnego, spiskowego obrazu rzeczywistości, zdziecinniałej, czarno białej wizji świata, niż wyborcy PO. Zaś funkcjonariusze medialni PO mają tego pełną świadomość i jeszcze bardziej podsycają w nich to szaleństwo.

Brednie o fałszowaniu wyborów zostały wydrukowane przez, podobno, poważny tygodnik. Tym bardziej trzeba już na wstępie pokazać, czemu opublikowany w nim wiodący tekst to stek bzdur. Chociaż już sam fakt, że musimy polemizować z tak kretyńskimi tezami, pokazuje, jak skutecznie PO obniżyło standardy debaty publicznej w Polsce.

Głosy nieważne? Za czasów PO było trzy razy więcej niż za PiS

Głupota wypowiedzi Zagrobelnego, z którym Newsweek przeprowadził swój okładkowy wywiad, poraża. Jeszcze bardziej zdumiewa fakt, że funkcjonariusz medialny (bo jak teraz nazywać kogoś takiego dziennikarzem), który przepytuje tego człowieka, Renata Grochal, w żaden sposób nie dopytuje o konkrety, nie prostuje oczywistych bredni.

Jak media Platformy Obywatelskiej fałszują zdrowy rozsądek

Warto tu po prostu przytoczyć kilka fragmentów analizy tego wywiadu, jaką przeprowadził Łukasz Pawłowski, Prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, człowiek nie mający nic wspólnego z obecną władzą.

„W ostatnich wyborach w 27 tys. komisjach wyborczych pracowało ponad 200 tys. osób. Przez 10 lat „przewinęło” się przez komisje przynajmniej pół miliona osób, a tygodnikowi udało się dotrzeć do 1 (słownie: jednego) świadka fałszowania i na nim opiera swoją tezę i okładkę”. „Pod lokalami wyborczymi od lat przeprowadza badanie IPSOS. W 2019 roku różnica w wyniku PiS podana przez PKW a badaniem exit poll wyniosła 0,01 p.p. Czy w fałszowaniu wyników wyborów bierze udział IPSOS?”. „Dostawianie krzyżyków, czyli fałszowanie poprzez sztuczne robienie z ważnych głosów nieważnych: teorię można obalić w 5 minut, sprawdzając dane PKW. Liczba głosów nieważnych z wyborów na wybory maleje. W 2011 było to 4,52%, w 2015 - 2,53% a w 2019 - 1,11%. Za czasów PO było ich 3x więcej”. „Większy odsetek nieważnych głosów znajdziemy na zachodzie i północy Polski, gdzie przewagę mają wyborcy opozycji”.

Oto jak puentuje swój wywód Pawłowski: „okładki, jak ta Newsweeka, mogą doprowadzić do ludzkich tragedii jak 6 stycznia w USA czy ostatnio w Brazylii. Ponad 50% wyborców KO nie wierzy, że wybory będą uczciwe. Jeśli PiS utrzyma się u władzy, to właśnie oni mogą szturmować Sejm czy PKW. Okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność od bardzo wielu lat”.

Co Platforma Obywatelska zafundowała swoim wyborcom?

Jak już zostało napisane, sam fakt, że tego typu analizy, jak przytoczono powyżej, muszą powstawać, pokazuje, w jak chorym świecie dziś żyjemy. To, że ktoś jest w stanie potraktować poważnie niepoparty żadnymi dowodami bełkot człowieka, który istnieje (w sferze publicznej) na poziomie internetowego trolla, pokazuje jak poważne i trwałe upośledzenie poznawcze zafundowała PO swoim wyborcom.

Co gorsza, osoby, które są gotowe zaakceptować tak paranoiczną wizję świata, są w pewien sposób już „stracone”. Przekonać ich do rezygnacji z tego typu „poglądów” będzie bardzo trudno. Tkwią one już bowiem w określonej mentalności, która pozwala im „zrozumieć” świat i uczynić go, paradoksalnie, bezpieczniejszym. Newsweek, dostarczając pożywki dla ich paranoi, nie tworzy jej, tylko dostosowuje się do tego, czego jego odbiorcy oczekują, czego pożądają. Oni zaś, chcąc w ten sposób widzieć rzeczywistość, oczekują, że w taki sposób będzie im ona przedstawiana. Czemu? Bo dzięki temu mogą tkwić w swoim czarno-białym, prostacko manichejskim świecie, gdzie istnieje ostateczne zło, z którym mogą walczyć, sami sytuując się po stronie sił światła i dobra.

Nie akceptują żadnych niuansów, odcieni szarości, bo gdyby dopuściliby do siebie chociaż najmniejsze wątpliwości, ich infantylny obraz świata mógłby runąć, każąc im się skonfrontować z rzeczywistością. Tego zaś te duże dzieci najbardziej się boją. Zatem w zamian za spokój, gotowi są łyknąć najdurniejsze nawet slogany. Warto zauważyć, że to dokładnie ten sam mechanizm, z którym mieliśmy do czynienia przy Piotrze Pytlu, przekonującym na łamach Gazety Wyborczej, że PiS jest rządem, który sprzyja Putinowi, a obecna Polska jest sojusznikiem Moskwy. Co z tego, że brednie generała falsyfikowała sama rzeczywistość na każdym możliwym kroku? Co z tego, że średnio rozgarnięty uczeń podstawówki byłby w stanie dostrzec dziury w jego wywodzie? Że sami Ukraińcy z Zeleńskim na czele dziękowali Polakom i polskim władzom, pokazując te ostatnie jako konieczne ogniwo w pomocy, która uratowała Ukrainę? To nieważne, to nie obchodzi odbiorcy „GW” bądź Newsweeka.

Partia i jej wierny „beton” wyborczy

Więcej, jemu się te informacje nie podobają, mogą one bowiem oznaczać, że jednak PiS jest w stanie robić coś dobrze. Taka zaś konstatacja byłaby końcem jego świata. Nie tego chce, pragnie czegoś zgoła innego. By w jego świecie, gdzie wszystko już jest ustalone i wiadomo, gdzie jest dobro i zło, nie pojawiła się żadna szczelina. Najważniejszy dla niego jest jego komfort psychiczny i to właśnie dostarcza mu Newsweek a wcześniej „GW” przy Pytlu. Cały dowcip tkwi w tym, że dokładnie w taki sposób media funkcyjne względem Platformy Obywatelskiej opisują elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Przecież to on miał być tą „niedojrzałą” częścią Polaków, karmioną fobiami i spiskami. Tymczasem po raz kolejny się okazało, że propaganda PO, atakując PiS i jego wyborców, opisuje tak naprawdę… swoją partię i jej wierny „beton” wyborczy. Abstrahując jednak od groteskowej hipokryzji wspomnianego środowiska politycznego (i jego mediów), warto zastanowić się, czemu akurat teraz zdecydowało się ono na tak radykalną narrację.

Wizyta prezydenta Bidena. To może zaboleć

Czasowy kontekst publikacji Newsweeka jest oczywisty. Do Polski przyjedzie za chwilę prezydent USA, Joe Biden. Nie wiemy jeszcze co powie, jednak z tego, co już teraz mówi jego administracja, możemy zakładać, że podziękuje on polskiemu rządowi za zaangażowanie i skuteczność, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy, wskazując, że był to jeden z kluczowych elementów, dzięki któremu Ukraińcy zdołali odepchnąć Putina. Nic więc dziwnego, że wizyta Bidena nie podoba się politykom PO. Więcej, można śmiało uznać, że jest ona spełnieniem najgorszych snów tej partii i związanych z nią środowisk. Przecież tym jednym gestem przywódca Stanów odsłania kłamstwo ich propagandy, absurdalność zarzutów, które, co istotne, są najważniejszą dziś amunicją narracyjną partii Tuska. PO wciąż karmiła swoich wyborców wizją Polski, która, z powodu rządów PiS, stała się państwem trzeciej kategorii, krajem, z którym nikt się nie liczy. Karmiąc te kompleksy, sama stroiła siebie w szatki „światowości”, pokazując się jako ci, których możni tego świata wpuszczają na swoje salony, zaś swoich konkurentów politycznych opisywała jako troglodytów, których nikt nie traktuje poważnie.

To przez PiS Polska nikogo nie interesuje, nic nie może. Utrzymanie takiej narracji będzie bardzo trudne w obliczu wizyty Bidena. Wszystko wskazuje więc na to, że medialni hunwejbini PO dostali zadanie, żeby zrobić co się da, żeby jakkolwiek obniżyć rangę tego wydarzenia. Okładkowy tekst Newsweeka należy traktować jako próbę podminowania pozycji Polski, jej wiarygodności. W tym kontekście dostarczanie pożywki chorym emocjom elektoratu PO wydaje się być drugorzędne, względem pierwotnego, nakierowanego „na zewnątrz” celu. Chodzi o pokazanie Polski jako dzikiego kraju, wysłanie komunikatu, że to państwo quasi demokratyczne, z którym nie należy się układać, którego nie wolno traktować jako partnera. W ten sposób usiłują oni ograniczyć, chociaż minimalnie, pozytywny wydźwięk tej wizyty i jej pozytywne skutki.

Newsweek usiłuje torpedować polsko-amerykańskie relacje

Warto zauważyć zresztą, że to nie pierwszy raz, gdy Newsweek usiłuje torpedować polsko-amerykańskie relacje. Przypomnijmy kuriozalną, żywcem wyjętą z rosyjskiej propagandy, okładkę tego pisma, na którym przedstawiono Dudę jako karła bądź marionetkę w rękach Bidena. Fakt, że media PO są gotowe na tego typu ataki, nawet w momencie wojny, na ten typ „eksportu” wewnętrznego konfliktu politycznego, pokazuje, że w swojej walce z PiS-em nie cofną się przed niczym. Ta okładka to zapewne dopiero preludium. Wszystko wskazuje na to, że ta paranoiczna narracja i związana z nią brutalność, będą stałym elementem kampanii. Jeśli zaś wybory nie ułożą się po myśli PO - będzie to też sposób, w jaki zaatakują oni tak władzę, jak i państwo. Ciężko o dobitniejszy przykład tego, że w imię doraźnych celów politycznych, PO i jej media, zważywszy, jak groźne są dziś czasy, za nic mają polską rację stanu.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
manjaa
https://m.youtube.com/watch?v=I7zZzRLjB94
G
Gość
No proszę. Dla Wildsteina 1 świadek fałszerstw to za mało. No tak, w ławicy oszustów jedna rybka to tylko jedna rybka, a gdy się na co dzień obraca w środowisku szumowin to w ogóle bez znaczenia :/
G
Gość
W swojej bezsilności PO się otwiera i jest bardziej przejrzysta w swoim radykalizmie po liberalizmie nie wiele zostało (tylko teoria)

Stawiają wszystko na jedną kartę nie koniecznie do głosowania.
Wróć na i.pl Portal i.pl