Edward Brzostowski. Aferzysta niewinny, czyli 13 lat do sprawiedliwości

Andrzej Plęs
Edward Brzostowski ma satysfakcję, że po 13 latach sąd orzekł o jego niewinności. I żal, że dopiero po 13 latach.
Edward Brzostowski ma satysfakcję, że po 13 latach sąd orzekł o jego niewinności. I żal, że dopiero po 13 latach. Krzysztof Kapica
Od trzech miesięcy Edward Brzostowski rządził Dębicą, kiedy do drzwi jego domu zapukało ośmiu funkcjonariuszy CBŚ. Był burmistrzem, kiedy prokuratura postawiła mu zarzuty, radnym wojewódzkim, kiedy sąd skazał go na więzienie. Po 13 latach sąd orzekł, że jest niewinny.

Nim Edward Brzostowski po dziesięciu latach wolnej Polski zdecydował się wrócić do wielkiej polityki, założył w Dębicy firmę Dexpol. Nie miała tego rozmachu, co stworzony przez niego za komuny koncern Igloopol, ale własna była. Zajmowała się projektowaniem i wykonawstwem małej architektury, produkcją i montażem szkła specjalnego przeznaczenia. Dobrze jej szło z końcem lat 90., kiedy młody polski wolny rynek nabrał rozpędu i wtedy Brzostowski zatęsknił za polityką, a organa ścigania za nim. Został wmontowany w coś, co okrzyknięto aferą paliwową i co ciągnęło się za Brzostowskim przez następne lata, od dębickiego ratusza po rzeszowski urząd marszałkowski.

Prokuratura na tropie

Jeszcze w 1990 roku X (38-letni technik mechanizacji rolnictwa) i Roman M. (41 lat, mechanik samochodowy) założyli w Gręboszowie pod Tarnowem firmę Tankpol. Pięć lat później przedsiębiorstwo stało się właścicielem bazy bitumitów i asfaltów w Widełce. Bazę wnieśli aportem do spółki, którą zawarli z Petrochemią Płock. Tak powstała firma Orlen Petro Tank.

Obaj panowie utworzyli holding kontrolowanych przez nich spółek, wśród których znalazł się Tankpol z małopolskiego Szczucina. W Tarnowie mieli połowę udziałów w spółce Oktan, w Kielcach mieli PTI sp. z o.o., a w Targowiskach pod Krosnem przejęli firmę Combi. Spółki należące do X i Romana M. żyły w dużym stopniu z pieniędzy Orlen Petro Tank z Widełki, a pośrednio PKN Orlen. Ogłaszane przez Petro Tank wielomilionowe przetargi na budowę lub modernizację stacji paliwowych wygrywały spółki należące do holdingu obu panów.

I właśnie fakt, że prywatny holding dwóch właścicieli „pasie się” na majątku państwowej spółki paliwowej z Płocka, wzbudził zainteresowanie śledczych. A później jeszcze to, dlaczego wiele przeprowadzonych przez spółki holdingu transakcji prowadziło do gigantycznych strat.

W maju 1997 r. Orlen Petro Tank sprzedał stację paliwową w Kraczkowej za 660 tys. zł prywatnemu inwestorowi, stację przejął od niego przyjaciel X i Romana M., po czym odsprzedał Orlenowi Petro Tank za… prawie 4 mln zł. Podobny efekt finansowy miała transakcja kupna działki w Tarnowie - Strusinach. Obie firmy inwestowały także w budowę stacji paliwowych. Prowadząca wówczas śledztwo Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie doszukała się, że producentom urządzeń stacji prezesi obu firm polecali, by faktury wystawiali na cypryjską spółkę Conkeri Enterprises Limited, kontrolowaną przez X i Romana M. CEL narzucała swoją marżę, przez co cena sprzętu rosła kilkakrotnie i odsprzedawała go polskim spółkom kontrolowanym przez podejrzanych.

Śledztwo przejęła krakowska prokuratura, która stwierdziła, że taki ciąg niekorzystnych dla firmy interesów to nie przypadek, a pralnia brudnych pieniędzy. W 2002 r. zatrzymano około 30 podejrzanych osób. A wkrótce potem i Edwarda Brzostowskiego.

CBŚ puka do drzwi

W Brzostowskim obudził się po latach społecznik, w 2001 roku „w cuglach” wygrał w swoim okręgu wybory do Sejmu, bo pamiętano mu jeszcze, ile dla ludzi zrobili niegdyś on i jego Igloopol. Wygrał, żeby po roku złożyć mandat poselski, by ubiegać się o stanowisko burmistrza rodzinnego miasta. Wyborcy w Polsce uznali, że chyba zwariował, rezygnując z takiej fuchy, a on ich zaskoczył po raz drugi, publicznie mówiąc, że Sejm to jest burdel, a nawet gorzej, bo w burdelu musi być porządek.

W listopadzie 2002 r. już był bez mandatu poselskiego, w grudniu usiadł na fotelu burmistrza Dębicy, bo i te wybory też wygrał, a z końcem stycznia 2003 r. CBŚ zapukało do jego drzwi o 6 rano i powiozło do rzeszowskiej prokuratury. W dębickim ratuszu przez kilka godzin nie wiedzieli, co się z nim dzieje, skoro nie przyszedł do pracy, a on przez kilka godzin składał zeznania, żeby w końcu usłyszeć zarzut: udział w grupie przestępczej, mającej na celu pranie brudnych pieniędzy. Potem media okrzyknęły sprawę - aferą paliwową. Prokurator zarzucił mu, że skłonił podwładnego w swojej firmie Dexpol, by wystawiał fałszywe faktury dla kontrahentów z holdingu dwóch przedsiębiorców albo też sam je wystawiał. Prokuratura uznała, że usługi, wyszczególnione na tych fakturach, nigdy nie zostały wykonane.

Dotyczyło to choćby sytuacji, kiedy Dexpol fikcyjnie - zdaniem prokuratury - sprzedał jednej z kieleckich firm wyposażenie stacji benzynowej i również fikcyjnie zaprojektował wystrój wnętrza innej stacji. Zdaniem prokuratury, naraziło to spółkę z Kielc na poważne straty finansowe. Brzostowski bronił się, twierdząc, że projekty zostały wykonane przez Dexpol, a dystrybutory rzeczywiście sprzedane. A że drogo? To wolny rynek, cena jest taka, jaką ustalą sprzedający z kupującym. Dowodził, że projekty tej stacji wciąż znajdują się w dokumentacji Dexpolu, że zarchiwizowana jest korespondencja z kielecką spółką, jest w stanie dowieść, że wyposażenie stacji kupił w warszawskiej firmie Dresser za 180 tys. ówczesnych niemieckich marek, a kieleckiej spółce sprzedał za 720 tys. zł netto. Prokuratura uznała, że taka „przebitka” to jednak narażenie odbiorcy na straty. Doszła też do wniosku, że kilka usług, za które Dexpol wystawił faktury Tankpolowi, nigdy nie zostało wykonanych. A Brzostowski argumentował: to niech jadą i zobaczą te zadaszenia nad stacjami paliw, te podjazdy. Bo przecież to nie fikcja, można jechać, sprawdzić, do-tknąć, one tam są, bo przecież je zrobiliśmy.

Wkrótce podejrzanym o pranie brudnych pieniędzy dorzucono i zarzut o wyłudzenie podatku. X i Roman M. zamawiali w polskich firmach wyposażenie stacji paliwowych, faktury zakupu polecali wystawiać na firmę cypryjską, którą sami kontrolowali. Cypryjska spółka sprzedawała ten sam towar polskim spółkom, w których podejrzani mieli swoje udziały, tyle że był to już towar niekiedy trzykrotnie droższy. Przedmiot zakupu opuszczał Polskę bez podatku VAT i wracał do Polski znacznie droższy. W ten sposób - uznała krakowska prokuratura - podejrzani oszukiwali nie tylko Skarb Państwa, ale także polskie spółki paliwowe, nawet te, w których sami mieli udziały. Prokuratura sza-cuje, że w ten sposób w latach 1996 - 2002 „wyprano” 1,5 mln USD.

Polecamy: Edward Brzostowski: chciałbym jeszcze coś zrobić dla ludzi

Brzostowski opuścił areszt za poręczeniem 50 tys. zł, zabrano mu paszport i zakazano opuszczać kraj.
Na służbowe podróże zagraniczne, choćby na zaproszenie miast partnerskich Dębicy, burmistrz nie miał co liczyć. Zatrzymanego dzień wcześniej jego pracownika z Dexpolu też zwolniono pod rygorami. Za to opozycja w dębickiej radzie miasta nie przepuściła takiej okazji - do końca kadencji ciągnęło się za Brzostowskim, że jest aferzystą i kryminalistą. I na nic zdawały się jego tłumaczenia: - Afera paliwowa wybuchła zanim zostałem burmistrzem - argumentował. - Gdybym miał coś na sumieniu, nie rezygnowałbym z mandatu poselskiego i immunitetu.

Później wspominał, że dziwne mu się wydawało, że przyjechało po niego ośmiu policjantów CBŚ, kolejnych ośmiu przeszukiwało w tym czasie siedzibę Dexpolu. A kiedy już dowieźli go do rzeszowskiej prokuratury, na miejscu czekał tłum dziennikarzy i fotoreporterów.

Przegrał powtórne wybory na burmistrza Dębicy w 2006 r., choć głosowało na niego prawie 45 proc. mieszkańców miasta. Nikt nie jest w stanie określić, jaki wpływ na ten wynik miała tzw. afera paliwowa.

Najpierw winny, potem niewinny

Po prawie czterech latach śledztwa, w styczniu wyborczego 2006 roku Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie wyeks-pediował do Sądu Rejonowego w Krakowie - Śródmieściu pół ciężarówki akt „afery paliwowej”. Na ponad 200 stronach spisano akt oskarżenia wobec 26 osób, przede wszystkim X i Romana M., prezesów Petro Tanku w Widełce i Tankpolu w Szczucinie, których uznano za „mózgi afery”. A poza nimi właścicieli i prezesów kilkunastu innych firm w Małopolsce, Świętokrzyskiem i Podkarpackiem, wśród nich Edwarda Brzostowskiego, kierującego dębickim Dexpolem.

W trakcie trzyletniego procesu nie potwierdziła się część zarzutów, w tzw. wątku cypryjskim nie dopatrzono się przestępstwa. Za to krakowski sąd uznał, że jed-nak grupa przestępcza istniała i działała, w czerwcu 2011 roku posypały się wyroki. Sąd uznał, że Brzostowski też do tej grupy należał, wystawiając fikcyjne faktury. Dostał karę roku i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę oraz przepadek mienia w wysokości 70 tys. zł. W chwili, kiedy krakowski Sąd Rejonowy ogłaszał wyrok, Brzostowski, z woli wy-borców, był radnym wojewódzkim i wiceprzewodniczącym Sejmiku Wojewódzkiego w Rzeszowie. I - podobnie jak w przypadku dębickiego ratusza - tu też przeciwnicy polityczni postarali się o to, by obwieszczać światu, że hańbą jest, by kryminalista współkierował tak szacownym gremium. A on nie bardzo miał jak się przed takimi opiniami bronić.

- Jestem uczciwym człowiekiem i uczciwy umrę - tłumaczył wówczas. - Ten wyrok jest niesprawiedliwy, na pewno będę walczył w sądzie o uniewinnienie.

I dodawał, że ten wyrok to akt polityczny, bo wcześniej ogłosił, że zamierza ubiegać się o fotel senatora w wyborach tego samego roku. Opinia społeczna przyjmowała, że to tłumaczenia kolejnego aferzysty, który polityką chce przykrywać swoje niecne uczynki. A Brzostowski od wyroku skazującego się odwołał.

Po 13 latach, od kiedy CBŚ wyprowadzało go z domu na przesłuchanie w rzeszowskiej prokuraturze, Edward Brzostowski doczekał się uniewinnienia, co w połowie sierpnia br. ogłosił Sąd Okręgowy w Krakowie.
Poczucie tryumfu wymieszało się z poczuciem krzywdy.

- Trzynaście lat na forach publicznych wytykano mi udział w aferze, przez to przegrałem reelekcję wyborów na burmistrza Dębicy - wylicza. - Przez lata nie mogłem sprzedać pałacu w Siarach, który kupiłem w ruinie i wyremontowałem za własne pieniądze. A nie mogłem sprzedać, bo prokuratura „wsiadła” na hipotekę, bo to miało być zabezpieczenie finansowe w razie przegranego procesu w tej niby aferze paliwowej. A kiedy już zwolniła hipotekę, to nikt nie chciał kupić, bo zainteresowani się bali, że sprawiedliwość państwowa będzie rościła sobie do niego pretensje.

Brzostowski mówi, że to nie jest sprawiedliwe: przeczołgać człowieka przez 13 lat przez areszty, prokuratury, sale sądowe. Przez 13 lat czytać w prasie i oglądać w telewizji o tym, że jest się kryminalistą, ale kiedy sąd w końcu ogłasza, że jest się niewinnym, opinii publicznej to nie interesuje. I od nikogo za tych 13 lat nie usłyszał prostego - przepraszam.

Tymczasem to jeszcze zapewne nie koniec batalii sądowych, bo wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie nie jest prawomocny. Większość skazanych, ale też prokurator, zwrócili się do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku, co zwykle oznacza, że złożą od niego odwołanie. Uniewinnienie Brzostowskiego również nie spodobało się prokuratorowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Edward Brzostowski. Aferzysta niewinny, czyli 13 lat do sprawiedliwości - Nowiny

Komentarze 26

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Miś puchatek
W dniu 05.09.2016 o 13:46, bloger napisał:

Ztm i towarzyszka Kowalska ,to już stary temat,ale co robi w miejskich wodociagach mlody aparatczyk z SLD po przegranych wyborach i jak załatwił sobie dobrze płatna fuche

Kaminski bo o nim mowa,to chyba za bardzo chciał rządzić starymi działaczami ale jeden pokazał gdzie jest jego miejsce.Ale w tym urzędzie jest więcej spadochroniarzy jest tez były vice wojewoda za czasów SLD,który ma super stołek kontrolować to con robi nie tak władza miasta.Na miejsce Kaminskiego stara gwardia wybrała zaufanego działacza radnego z klubu Buż.Ten to jest dopiero sługa,człowiek  do zadań specjalnych od produkcji i przetargów na kalandarze dla  znajomych firm,udziałowiec  spółki  z.o.o Kontakty.W tej samej spółce udziały miał chyba tez ktoś z władz miasta.

T
Tytyryty

Ten człowiek był szefem ponad 32 tys. pracowników w całym kraju, zbudował 1/2 Dębicy, zrobił w 4 lata więcej dla miasta, niż inni razem wzięci do kupy. Szczerze to wali mnie czy jest umoczony w tej aferze czy nie. Interesuje mnie to, że za jego czasów miasto wyglądało jak należy. Który burmistrz objeżdża Dębicę o 5-6 rano i sprawdza czy jest czysto i czy wszystko gra, a potem ewentualnie zwraca uwagę naczelnikowi odpowiedzialnemu? Żaden. Syf jest teraz, jak Wielki Ed rządził, to miasto wyglądało znacznie lepiej. Może i komuch, może i z komunistycznym rozmachem wszystko, ale przynajmniej jakoś to kupy się trzymało.

b
bloger
W dniu 05.09.2016 o 10:53, Bogusław napisał:

Kiedy w Polsce starych komuchów rodem z PRL  i ich spadkobierców tzw synów i córek resortowych nie odsunie sie od  władzy w urzędach czytaj koryta.Dlaczego w Polsce nie przeprowadzono weryfikacji kadr w prokuraturach,sądach,NIK,Związkach Działkowców,Związkach Piłkarskich itd.Czy nadal na kierowniczych stołkach muszą zasiadać działacze partyjni z PRL, czy nie ma ludzi młodych wykształconych nie powiązanych że starymi układami.Mamy taki przykład w mieście imitacji gdzie w spółce zależnej specjalistą od komunikacji masowej jest nauczycielka języka rosyjskiego z podstawówki.

Ztm i towarzyszka Kowalska ,to już stary temat,ale co robi w miejskich wodociagach mlody aparatczyk z SLD po przegranych wyborach i jak załatwił sobie dobrze płatna fuche

G
Gość
W dniu 05.09.2016 o 09:08, MAX napisał:

OTO POLSKA, KRAJ SZAMBA I SYFU! ZWYKŁY CZŁOWIEK JEST ZEREM, TAKI OTO SZMACIARZ I PRZESTĘPCA JEST BOGIEM! TO PAŃSTWO PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI! GDYBYM MÓGŁ SPALIŁ BYM TEN SYF DO GOŁEJ ZIEMI! 

Nawet slepiec zauwazy,ze z tego  stetryczałego ryja aż kapie wszystkimi paragrafami kodeksu karnego.NIEWINNY!

B
Bogusław

Kiedy w Polsce starych komuchów rodem z PRL  i ich spadkobierców tzw synów i córek resortowych nie odsunie sie od  władzy w urzędach czytaj koryta.Dlaczego w Polsce nie przeprowadzono weryfikacji kadr w prokuraturach,sądach,NIK,Związkach Działkowców,Związkach Piłkarskich itd.Czy nadal na kierowniczych stołkach muszą zasiadać działacze partyjni z PRL, czy nie ma ludzi młodych wykształconych nie powiązanych że starymi układami.Mamy taki przykład w mieście imitacji gdzie w spółce zależnej specjalistą od komunikacji masowej jest nauczycielka języka rosyjskiego z podstawówki.

M
MAX

OTO POLSKA, KRAJ SZAMBA I SYFU! ZWYKŁY CZŁOWIEK JEST ZEREM, TAKI OTO SZMACIARZ I PRZESTĘPCA JEST BOGIEM! 

TO PAŃSTWO PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI! 

GDYBYM MÓGŁ SPALIŁ BYM TEN SYF DO GOŁEJ ZIEMI! 

G
Gość

Nie ma jak to w niedziele z samego rana ogladnąć usmiecnieta ,,morde niewinnego anioła"

G
Gość
W dniu 04.09.2016 o 17:34, Gość napisał:

W tą jego niewinność to ja nie wierzę, nawet opisany przekręt ze sprzedażą działki gdy sprzedający sprzedaje tanio a odkupuje  10 razy drożej,dlaczego? .  :D  Podobnie było z e Stokłosą, ścigali go listem gończym a gdy go złapali został senatorem i prawie też" niewinny". Ale jak się ma dużo pieniędzy i znajomości to i zarzuty nie są straszne.

Nie czytasz ze zrozumieniem, sprawa stacji w Kraczkowej to nie był zarzut dla Brzostowskiego,  to robili kombinatorzy z Petrotanku i Petrochemii.

G
Gość
W dniu 04.09.2016 o 19:47, czytelnik nowin napisał:

Znalezione w Wikipedii.Edward Brzostowski. (...) Kierował zarządem miejskim ZMP. Od 1953 do rozwiązania należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Był sekretarzem Komitetu Powiatowego, a następnie Komitetu Wojewódzkiego PZPR. W latach 1983–1989 zajmował stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. (...)No i o czym tu więcej mówić.

c
czytelnik nowin

Znalezione w Wikipedii.

Edward Brzostowski. (...) Kierował zarządem miejskim ZMP. Od 1953 do rozwiązania należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Był sekretarzem Komitetu Powiatowego, a następnie Komitetu Wojewódzkiego PZPR. W latach 1983–1989 zajmował stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. (...)

No i o czym tu więcej mówić.

 

j
joe
W dniu 04.09.2016 o 16:47, Brzeszczot napisał:

Każdy wie, oprócz gimnazjalistów i licealistów, studentów marketingu i zarządzania, ochrony krajobrazu, czy europeistyki, ze władza w demokratycznym państwie składa się z trzech elementów, tj. władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. W chwili obecnej w odradzającej się Wolnej Polsce słabym ogniwem w tej strukturze jest władza sądownicza. Jest ona skorumpowana, niezlustrowana, czyli składająca się z byłych członków partii (pisząc "partia" myślę "lenin") i byłych agentów komunistycznej bezpieki. Przez okres istnienia PRL-bis potworzyły się istne sądownicze, adwokackie, radcowskie czy komornicze czerwone klany rodzinne i wydaje im się, że są nie do ruszenia. Jednak Pan Zbigniew Ziobro zadaje tej tezie kłam i robi z tą władzą, z prokuraturą i innymi klanami prawniczymi, tzw. porządek. Każdy normalny Polak Patriota Katolik powinien mu w tym przyklasnąć i cały sercem popierać takie działania. A ten, kto pluje na Pana Zbigniewa, obecny niepodległościowy rząd Pani Beaty i na Pana Jarosława - Naczelnika Państwa Polskiego, nie jest godzien miana Polaka Patrioty. Na obecny rząd plują tylko komuniści, libertyni i pozostali wrogowie naszej Ojczyzny. Ale to są ich ostatnie podrygi.

 


Indoktrynacja jest wielka.

j
joe

Jak nazywa się funkcjonariusz publiczny prokurator, który za publiczne pieniądze robi sobie jaja przez 13 lat?

G
Gość

W tą jego niewinność to ja nie wierzę, nawet opisany przekręt ze sprzedażą działki gdy sprzedający sprzedaje tanio a odkupuje  10 razy drożej,dlaczego? .  :D  Podobnie było z e Stokłosą, ścigali go listem gończym a gdy go złapali został senatorem i prawie też" niewinny". Ale jak się ma dużo pieniędzy i znajomości to i zarzuty nie są straszne.

M
Marcin

Ludzie wierzą że tylko szeryf Ziobro jest w stanie oczyścić klan prokuratorów i sędziów.Skazywano w Polsce jedynie tych których nie było stać na adwokatów bo inni zmieniali papugi, aż znalazł się taki co był w dobrych kontaktach osobistych z sędzia prowadzącym sprawę.Za batonik ląduje sie w pierdlu a za kradzież milionów prawnicy bujają się z Sądem aż może się przedawni.Jeden młody człowiek gdy zwalniał bezprawnie dyscyplinarnie pracowników w jednej spółce w Rzeszowie powiedział,może jestem młody ale wiem jak ten system na ,górze,, działa jak się robi dużą kasę na przetargach np na dostawę mebli do Sejmu.Tak nie zawsze wybierana jest firma która zrobi np meble  biurowe najtaniej,wygrywa ten który da ,,odsyp,, dla zamawiającego.Na poczatku nawet chciał o tym opowiedzieć mediom,ale teraz już mu przeszło bo dostał nowe zlecenie.

b
boliczacha

Sądy i prokuratury to istna stajnia Augiasza. Jak najszybciej to komunistyczne bagno należy oczyścić.

Wróć na i.pl Portal i.pl