2. Nadal ma szanse osiągnąć cel
Lech przegrał ligę, ale nadal gra w Pucharze Polski. Następny ważny mecz czeka go w marcu. Jeszcze tli się nadzieja, że do tego czasu Żurawiowi uda się opanować kryzys i Lech zacznie grać tak, jak się od niego oczekuje, a może i włoży coś do gabloty, chociaż trudno w tym momencie w to uwierzyć.
Zobacz kolejne argumenty za niezwalnianiem Żurawia ---->
3. Zasługuje na drugą szansę
Dariusz Żuraw zrobił w poprzednim roku wynik ponad stan, a to wiązało się z konkretnymi korzyściami. Miał duży udział w tym, że Lech zarobił 120 mln. Za to władze są mu wdzięczne. Kłopoty przeżywają lepsi fachowcy. Juergen Klopp jest tu najlepszym przykładem. Kontuzje kluczowych piłkarzy są wspólnym mianownikiem dla Lecha i Liverpoolu.
To jest specyficzny czas i sezon. Władze klubu też mogą wziąć to pod uwagę.
Zobacz kolejne argumenty za niezwalnianiem Żurawia ---->
4. Żuraw nie dostał odpowiednich narzędzi
Trener domagał się transferów, by uzupełnić dziury w składzie po sprzedaży Jóźwiaka i Modera, ale dział sportowy skopał sprawę. Piłkarze, którzy przyszli, są jakościowo dużo gorsi. Lech jest papierowym tygrysem, bo dorównał poziomem piłkarskim do przeciętniaków ekstraklasy. Na wielu pozycjach ma przeciętnych graczy, a to nie do końca jest winą trenera. Z kolei można go obarczać za ich formę.
Zobacz kolejne argumenty za niezwalnianiem Żurawia ---->
5. Ma poparcie najważniejszych ludzi i nowy kontrakt
Dariusz Żuraw ma dobre relacje z najważniejszymi ludźmi w Lechu - czyli Piotrem Rutkowskim i Tomaszem Rząsą. Dopóki to się nie zmieni, będzie mógł kontynuować swoją misję.
Stadiony są zamknięte, kibice mogą wywoływać presję na władzach klubu tylko przez media społecznościowe, więc sytuacja do utrzymania status quo jest bardziej komfortowa niż w przeszłości. Dariusz Żuraw może od władz klubu otrzymać sygnał, że walczy o posadę, ale równie dobrze też zapewnienie, że cokolwiek się stanie utrzyma stanowisko do końca sezonu.
Szkoleniowiec jesienią przedłużył kontrakt do końca czerwca 2023 roku, więc jeśli zostanie zwolniony wcześniej, to Lech znów będzie musiał przyznać, że bardzo się pomylił. Znowu będzie musiał uderzyć się w pierś i znowu narazi się na kpiny. Dodatkowo straci finansowo, bo będzie musiał wypłacić odprawę. O tym też myślą władze klubu przy podjęciu decyzji o rozstaniu z trenerem.