Cezary Tomczyk: Chciałbym zobaczyć radość wszystkich tych, którzy już wiedzą, że era Kaczyńskiego się skończyła

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Cezary Tomczyk, szef sztabu wyborczego prezydenta Rafała Trzaskowskiego
Cezary Tomczyk, szef sztabu wyborczego prezydenta Rafała Trzaskowskiego Marek Szawdyn Polska Press
Można się różnić, ale można się bić na programy, a nie na śmierć i życie. Walka polityczna nie musi oznaczać niszczenia przeciwnika; możemy się nawzajem szanować. To przesłanie, które płynie z naszej strony, w kontekście wspólnoty, o której mówi prezydent Trzaskowski. Dzisiaj w Polsce wszyscy są zmęczeni starymi sporami, kłótniami polityków o rzeczy, które na co dzień ludzi nie dotyczą – mówi Cezary Tomczyk, szef sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego.

Jak silna dzisiaj, na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, jest Pana wiara w wyborcze zwycięstwo pana Rafała Trzaskowskiego?

Moja wiara w zwycięstwo jest bardzo silna. Uważam, że stoimy przed ogromną szansą i być może jest to ostatnia szansa na to, żeby coś jeszcze w Polsce zmienić. W taki sposób, moim zdaniem, powinniśmy myśleć o tych wyborach – że być może jest to po prostu ostatnia szansa, ostatni dzwonek.

Jak to ostatnia szansa? A potem to już „po nas choćby potop”? Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić do końca świata i jeden dzień dłużej?

Z informacji, które mamy, wynika, że PiS bardzo chce zaostrzyć kurs po wyborach. Zresztą mówił o tym ostatnio Zbigniew Ziobro, w kontekście mediów; że trzeba zająć się mediami, bo nie może tak być, że media w Polsce opisują różne sprawy. Było to po opublikowaniu okładki przez „Fakt” i informacjach „Rzeczpospolitej”, która ujawniła, że Andrzej Duda ułaskawił pedofila. Są również zapowiedzi zaostrzenia kursu, jeśli chodzi o sprawy dotyczące sądów – czyli o upolitycznienie sądów.

Politycy Platformy, Koalicji Obywatelskiej cały czas nagłaśniają, że sądy w Polsce już są upolitycznione. Można je jeszcze bardziej upolitycznić?

Oczywiście, że można. Dzisiaj na przykład w Sądzie Najwyższym większość sędziów to sędziowie, którzy zostali powoływani w normalnym trybie, a nie przez neo-KRS. Dzisiaj wszystkie Sądy Apelacyjne to sądy, które działają w swoim normalnym trybie od wielu lat. Natomiast już Sądy Rejonowe w dużej części zostały upolitycznione. Jest jeszcze, niestety, bardzo wiele złych rzeczy, które PiS może zrobić. Pani pytanie brzmi trochę tak, jakby można było stwierdzić, że w Polsce demokracja już umarła. Nie umarła, dopóki my jesteśmy, dopóki są wolni obywatele…

Nic takiego nie powiedziałam; to Pana nadinterpretacja. Cały czas mam poczucie, że żyję w demokratycznym kraju.

Ja też się tak czuję i chciałbym, żeby tak zostało, dlatego – jeżeli mówimy o sądach – to w sprawie sądów i trybunału, zostało zrobione bardzo wiele złego. Jeśli chodzi o kwestię upolitycznienia Trybunału Konstytucyjnego, to chyba nikt tu nie ma wątpliwości, że dzisiaj Trybunał Konstytucyjny działa na zlecenie partii politycznej; mamy Sąd Najwyższy, który próbuje się bronić, ale z drugiej strony dzisiaj na czele Sądu Najwyższego stoi wiceminister sprawiedliwości od Zbigniewa Ziobry. Mamy sądy powszechne, które ciągle działają nieźle, ale za chwilę wcale tak nie musi być. Tak naprawdę tylko od tego wyboru będzie zależało, jak będzie wyglądała Polska. Jeżeli dzisiaj kolejne instytucje, niezależne instytucje trafią w ręce PiS-u, to za moment obudzimy się w takiej Polsce, której już nie będzie można tak łatwo zmienić. Ponieważ nie będzie można zmienić jej wyborami.

Sondaże wskazują, że zarówno pan Andrzej Duda, jak i pan Rafał Trzaskowski idą, mówiąc przysłowiowo, „łeb w łeb”. Nie ma zdecydowanego faworyta. Jest też inne powiedzenie – na dwoje babka wróżyła. Czy na tych ostatnich metrach ostatniej prostej w tym wyścigu sztab Rafała Trzaskowskiego ma coś do zaprezentowania, co przechyli szalę zwycięstwa na waszą stronę, bo ludzie stwierdzą, że jednak to Trzaskowski zasługuje na miejsce w Pałacu Prezydenckim?

Codziennie pokazujemy nowe elementy programu. Dzisiaj na przykład (rozmawiamy we wtorek 7 lipca – red.) cały dzień spędzamy na polskiej wsi; mówimy o kwestii wyrównania dopłat, czyli o obietnicy Andrzeja Dudy, która nie została zrealizowana. Mówimy o specjalnym funduszu klęskowym, który powinien powstać po to, żeby rolnicy mieli wypłacane środki wtedy, kiedy, dajmy na to, dochodzi do suszy. Mówimy dziś o pięcioprocentowym dodatku do emerytur dla wszystkich strażaków ochotników, którzy przepracowali czy służyli dłużej niż 10 lat. To jest oferta, która wychodzi ze strony Rafała Trzaskowskiego do terenów wiejskich. No, ale też widzimy przecież, co się dzieje – wczoraj, czyli w poniedziałek odbyła się debata, w której…

O debatę zaraz zapytam. Ale jeśli już zwrócił Pan uwagę na te nowe elementy w kampanii, to czy nie zabrakło w niej mówienia o zdrowiu? Zwłaszcza, że to jest naprawdę gorący temat; cały czas jesteśmy w trakcie pandemii koronawirusa.

Wczoraj rozmawialiśmy o zdrowiu; wczoraj Rafał Trzaskowski był w szpitalu w Strzelinie – szpitalu, który Andrzej Duda obiecał uratować, a który właśnie upada. Zaprezentowany też został program zdrowotny dotyczący zarówno 6 procent PKB, które mają być przeznaczone na ochronę zdrowia. Nawiasem mówiąc, Andrzej Duda zaliczył kolejną wpadkę we wczorajszej debacie, mówiąc o szczepionkach, z czego próbuje się dzisiaj rakiem wycofać.

Na Twitterze pan prezydent Duda wycofywał się już w nocy, pisząc, że to manipulacja, dodając niespodziewanie szkarlatynę do chorób, na które w domyśle powinny być szczepienia obowiązkowe.

Pierwszy raz zdarzyło się, że TVP zmanipulowała Andrzeja Dudę.

Pan Andrzej Duda powiedział też, że on osobiście nigdy nie zaszczepił się na grypę, bo uważa, że nie. Czy pan Rafał Trzaskowski zaszczepił się kiedyś, osobiście, na grypę?

Nie mam pojęcia. Przepraszam, ale nie znam karty zdrowotnej Rafała Trzaskowskiego.

Wrócę do debaty, bo to był w poniedziałek najważniejszy punkt toczącej kampanii wyborczej. Jak Pan ocenia to, co się wydarzyło? Być może jednak to błąd, że pana Rafała Trzaskowskiego nie było w Końskich. Znamienne było to zatrzymanie kamery TVP na pustej mównicy.

Przeciwnie. Uważam za błąd to, że Andrzej Duda nie przyjechał do Leszna, bo pusta mównica stała w Lesznie, a na miejscu było 20 redakcji.

Przepraszam, że Panu przerwę, bo takie przerzucanie się argumentami jest trochę niepoważne, sprowadza się do zabawy chłopców w piaskownicy.

Zgadzam się z panią, dlatego powiem, że chcemy debaty trzech telewizji, jesteśmy na taką debatę gotowi choćby dzisiaj. Tylko nie ma zgody na taką debatę sztabu Andrzeja Dudy i samego Andrzeja Dudy.

Dlaczego nie ma zgody, jak Pan myśli?

Dlaczego. Ponieważ jest tchórzem. Dlatego.

Identycznie sztabowcy pana Dudy mówili o panu Rafale Trzaskowskim, jak się nie pojawił w Końskich.

Ale my już byliśmy w TVP. Chyba ogląda pani TVP i nie ma wątpliwości, jak wygląda Telewizja Polska? Gdybym dał pani dwa miliardy złotych, to przekazałaby mi pani pytania przed debatą, czy nie? Ponieważ wyglądało na to, że Andrzej Duda nie tylko znał pytania przed debatą, ale nawet są podejrzenia, że czytał odpowiedzi z promptera. Oczywiście, możemy iść w groteskę, ale nam potrzeba zwyczajnie uczciwej debaty, transmitowanej przez trzy telewizje. Jak powiedziałem, my do tej debaty jesteśmy gotowi w każdej chwili, choćby dzisiaj, choćby jutro. Ale tej zgody z drugiej strony nie ma. Mówię o tym oficjalnie, bo tak wygląda prawda.

Szkoda, że Polacy nie mogą zobaczyć takiej debaty, gdzie naprzeciwko siebie staje dwóch kandydatów na prezydenta, zadaje sobie wzajemnie pytania i moglibyśmy ocenić i docenić, który z kandydatów ma szybszy refleks, kto popisał się większą błyskotliwością umysłu.

Oczywiście, pełna zgoda. Bardzo szkoda. Polakom taka debata się należy.

Jest jeszcze szansa na takie bezpośrednie starcie?

Pani redaktor, odpowiedź jest bardzo prosta. Są dwie strony. Jedna strona chce debaty, druga jej nie chce. Zatem te pytania na pewno należy kierować do sztabu Andrzeja Dudy. My jesteśmy gotowi. Jeśli będzie debata trzech telewizji, to Andrzej Duda będzie znał tylko jedną trzecią pytań – dla nas nie ma problemu; poradzimy sobie z tym.

Jak będzie wyglądała kampania pana Rafała Trzaskowskiego w tych ostatnich dniach?

Wtorek to jest bardzo ważny dzień, dlatego, że będziemy się odnosić do polskiej wsi; będzie też cały dzień poświęcony rodzinom. To niespodzianka, którą szykujemy na kolejne dni. Będzie jeszcze kilka ciekawych zdarzeń, które, mam nadzieję, mile państwa zaskoczą. Na pewno odnosimy się do całego elektoratu zmiany – czyli do wszystkich tych, którzy w Polsce chcą zmiany, czekają na zmianę, którzy nie chcą tego, aby państwo wyglądało w ten sposób, jak dzisiaj. Bez dwóch zdań, to nie jest normalne, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ma swojego szefa. Nie jest to rzecz normalna i w żadnej demokracji taki system nie istnieje. A w Polsce istnieje. Dlatego trzeba to zmienić.

Redaktor Witold Głowacki, mój redakcyjny kolega, zauważa, że pan Trzaskowski próbuje niejako grać na kilku fortepianach naraz, wysyłając ukłony pod adresem elektoratów panów Hołowni, Bosaka, Biedronia, Kosiniaka-Kamysza czy dużej grupy niezdecydowanych wyborców. Po pierwsze czy takie symboliczne ukłony to nie jest jednak za mało, a po drugie, czy nie obawiacie się, że takie działania mogą wyborców bardziej zirytować niż przekonać? Czym pan Rafał Trzaskowski chce ich jeszcze przekonać?

Myślę, że pewnie ciężko w wywiadach informować o strategii, którą przyjmuje się w kampanii wyborczej, natomiast na pewno najważniejszą informacją jest to, że odnosimy się do wszystkich tych, którzy w Polsce chcą zmiany. A ludzi, którzy tej zmiany chcą jest 57 procent. To dokładnie tyle, ile dostali razem wszyscy kandydaci, poza Andrzejem Dudą. Czyli wszyscy ci, którzy wybrali Polskę zmiany. Do tych ludzi się odwołujemy. Dlatego, że nawet jeśli my się z większością, z częścią czy z niektórymi postulatami poszczególnych kandydatów możemy nie zgadzać, to jest coś, co nas łączy. Tym czymś jest poczucie, że można się różnić, ale można się bić na programy, a nie na śmierć i życie. Walka polityczna nie musi oznaczać niszczenia przeciwnika; możemy się nawzajem szanować. Możemy być różni, dlaczego nie? Ale nie musimy walczyć na śmierć i życie i to jest dzisiaj przesłanie, które płynie z naszej strony, w kontekście wspólnoty, o której mówi prezydent Trzaskowski. Dziś przed nami jest wielki proces budowania na nowo; dzisiaj w Polsce wszyscy zmęczeni są starymi sporami, kłótniami polityków o rzeczy, które na co dzień ludzi nie dotyczą, a są wymyślonymi sporami.

Od ludzi, którzy nie zagłosowali w pierwszej turze na pana Andrzeja Dudę słyszę, że w drugiej nie zagłosują na pana Rafała Trzaskowskiego, bo identyfikują go z Platformą, a PO już rządziła i dziś nie ma wiele do zaproponowania prócz, jak uważają, tego właśnie PO-PiS-owego konfliktu. Jak można ich przekonać, żeby wzięli udział w wyborach? Nie chcą legitymizować PO, nie chcą głosować na PiS. Chcą prezydenta wszystkich Polaków.

No właśnie takim prezydentem będzie Rafał Trzaskowski. Dlatego mówiłem o elektoracie zmiany, dlatego wspominam o przyszłości. Dlatego tak często mówimy o wyciąganiu wniosków. Ale dlatego też Rafał Trzaskowski mówił o bezpartyjnej kancelarii. Mówił o tym, że wszyscy, którzy będą chcieli pracować z nim, jako Prezydentem Rzeczypospolitej, swoją legitymację partyjną, jeśli taką mają, muszą odłożyć na bok i o niej zapomnieć, dlatego, że prezydent może współpracować z ludźmi tylko na takich zasadach, jeśli oni uznają go za swojego jedynego szefa. Nie ma innej podległości. Jeśli dzisiaj w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy pracuje tak wiele osób związanych z PiS-em, no to komu dziś ci ludzie służą? Andrzejowi Dudzie czy prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Co dla Pana było w tej kampanii najtrudniejsze?

Na pewno był nim fakt, że kampanię musieliśmy de facto rozpocząć w 24 godziny. Dlatego że, kiedy okazało się, że Małgorzata Kidawa-Błońska rezygnuje, było bardzo mało czasu na to, żeby mieć możliwość przygotowania się do kampanii. Andrzej Duda przygotowywał się do tej kampanii 5 lat.

Co by Pan zmienił w strategii? Co innego by przedsięwziął, jakich błędów uniknął, czy widać już dziś, z perspektywy czasu, że można było inaczej?

Jeśli chodzi o pytanie, co bym zmienił, to na nie będzie można odpowiedzieć 13 lipca. Po wyborach. Ale przede wszystkim jest to kampania ogromnych zaskoczeń. Na przykład wtedy, kiedy zaczynaliśmy zbierać podpisy, to zastanawialiśmy się, czy jest szansa, aby w cztery czy pięć dni zebrać sto tysięcy podpisów, a potem okazywało się, że jesteśmy w stanie zebrać czterysta tysięcy podpisów jednego dnia. I to dzięki wspaniałej determinacji ludzi. Czegoś takiego w dotychczasowych kampaniach wyborczych nie widziałem. Tyle, ile dostaliśmy energii, ciepła, nadziei od ludzi na spotkaniach w ciągu tych prawie już dwóch miesięcy, to coś, za co będę wdzięczny do końca życia, bo nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego.

Wyobraźmy sobie teraz, że cała ta energia okaże się niewystarczająca, bo wybory wygra pan Andrzej Duda. Co wtedy?

Nie chcę sobie czegoś takiego wyobrażać.

Co dla Pana oznaczałaby ewentualna porażka pana Trzaskowskiego? Jakie byłyby Pana zdaniem, konsekwencje polityczne?

Walczymy o zwycięstwo.

Zatem wyobraźmy sobie, że wybory wygrywa pan Rafał Trzaskowski.

Jeżeli wybory wygrywa Rafał Trzaskowski, to chciałbym na drugi dzień po wyborach zobaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, chciałbym zobaczyć minę Jarosława Kaczyńskiego. Bardzo bym chciał. A po drugie chciałbym zobaczyć radość wszystkich tych ludzi, którzy już wiedzą, że era Kaczyńskiego właśnie się skończyła. To moje prywatne marzenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl