Brutalna interwencja policjantów? Krakowianka trafiła do szpitala

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Sylwia Rapicka (42 l.) przestała oddychać, więc jej znajomy wezwał karetkę. Ratownicy medyczni stwierdzili, że przyjechali niepotrzebnie. Gdy zjawili się na miejscu, kobieta, dzięki pomocy męża, już oddychała. Zdenerwowana zachowaniem ratowników w niegrzeczny sposób wyprosiła ich z mieszkania, a nawet miała naruszyć ich nietykalność cielesną. Wezwali zatem policję. Jeden z mundurowych miał wobec pani Sylwii użyć chemicznych środków obezwładniających. Jej mąż, były policjant, który prowadził śledztwa w sprawach kilkudziesięciu zabójstw, jest zbulwersowany zachowaniem mundurowych. Sprawę bada już sąd.

12 maja 2018 roku. Spokojne popołudnie w mieszkaniu państwa Rapickich. Pan Adam wrócił z pracy ok. godz. 14 i dołączył do koszystającej z sobotniego odpoczynku żony, Sylwii. Siedział z nimi też znajomy, którym małżeństwo opiekowało się, gdy ten był świeżo po wyjściu ze szpitala. Na piętrze przebywała Amelia, 14-letnia córka pary.

Kobieta dostała ataku duszności. Od lat leczy się na ostrą astmę oskrzelową. Mąż podał jej inhalator w sprayu. Atak jednak się nasilił, aż w końcu kobieta przestała oddychać. Były policjant przystąpił do reanimacji. Znajomy wezwał pogotowie. Z relacji poszkodowanej wynika, że przyjechało po ok. 15-20 minutach. Zdaniem Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego (KPR) czas dojazdu ambulansu wyniósł kilka minut. - Udało się przywrócić żonie oddech, nim przyjechali ratownicy - zaznacza Adam Rapicki. Jego zdaniem nie było innej możliwości, niż wezwanie karetki. Kobieta mogła przecież nie przeżyć.

Innego zdania jest KPR. - Wezwanie zespołu ratownictwa medycznego było tutaj bezpodstawne i nieuzasadnione. Powód wezwania, podany dyspozytorowi przez osobę zgłaszającą, był nieprawdziwy - twierdzi Joanna Sieradzka, rzeczniczka pogotowia. A jaki był? Nie potrafi wyjaśnić. Pani Sylwia ma zastrzeżenia do zachowania ratowników. Jej zdaniem postąpili nieprofesjonalnie.

„Nie chcieli wysłuchać opowieści o chorobach, przyjmowanych lekach oraz zapoznać się ze znajdującą się pod ręką dokumentacją medyczną, tylko w sposób niegrzeczny zarzucili mi, że bezzasadnie wezwałam pogotowie” - napisała w zażaleniu do sądu. Zostało złożone na zatrzymanie i nadużycie środków przymusu przez policję. O tym za chwilę.

Kobieta w nerwach, w sposób niegrzeczny, kazała ratownikom wynosić się z mieszkania. - Faktyczny przebieg zdarzenia znacząco odbiega od przekazanego opisu. Ze względu na okoliczności, na miejsce wezwano policję - odpiera Sieradzka z KPR. Powodu wezwania policji jednak nie podaje. Nie precyzuje też, jaki był przebieg wydarzeń.

Mundurowi szybko pojawili się w mieszkaniu Rapickich. „Praktycznie bez słowa, od momentu wejścia do pokoju, rzucili się na mnie, zrzucili mnie z wersalki na dywan, twarzą do ziemi i wykręcając ręce, założyli mi kajdanki, mocno zapięte, w sposób wrzynający mi się w ciało”.

Policjanci mieli stwierdzić, że wszyscy dorośli, przebywający w mieszkaniu, są pijani. Pani Sylwia zaznacza, że wypiła drinka: wódkę z colą. Jej mąż pił piwo. „Nie słuchali (policjanci - przyp. red.) żadnych wyjaśnień mojego męża odnośnie mojego stanu zdrowia” - pisze kobieta. W nerwach i z bólu, który sprawiały jej zaciśnięte na nadgarstkach kajdanki, przeklinała, ale - jak twierdzi - jej słowa nie były skierowane do konkretnej osoby. Z jej relacji wynika, że policjanci nie mieli alkomatu, więc został wezwany inny patrol. „Mój mąż wydmuchał 0,3 promila” - pisze Sylwia. Ją próbowano przebadać na komisariacie, ale mimo kilku prób, nie zebrała na tyle powietrza, by alkomat zadziałał. Zabrano ją do szpitala.

Nim do tego doszło, jeszcze w mieszkaniu, kobiecie znów zaczął skracać się oddech. Mąż złapał za inhalator. Policjant miał wytrącić mu go z ręki, po czym przekląć do niego. Z relacji kobiety wynika, że jeden z mundurowych wyszedł z mieszkania. „Przyniósł na ręce jakąś substancję, którą wtarł mi w twarz, mówiąc: to ją uspokoi. Poczułam okropny ból oczu i dróg oddechowych i zaczęłam się mocno ślinić i pluć” - relacjonuje. Na drugi dzień kobietę znów przewieziono na komisariat i przesłuchano. Sprawa jest już w sądzie. Kobieta twierdzi, że po użyciu wobec niej środków obezwładniających, jej stan zdrowia znacznie się pogorszył. Potwierdzają to wyniki badań. Wczoraj znów trafiła do szpitala.

Policja do zamknięcia tego numeru „Krakowskiej” nie odpowiedziała na szczegółowe pytania. Policjanci potwierdzają, że podejmowali interwencję w mieszkaniu Rapickich, która dotyczyła m.in. fałszywego zgłoszenia dotyczącego nagłego zatrzymania krążenia. - Osoba, do której wezwano pogotowie, była nietrzeźwa. Kobieta została zatrzymana. Znieważyła i naruszyła nietykalność cielesną policjantów, jak też ratowników. Została osadzona w pomieszczeniu dla zatrzymanych, przedtem była badana przez lekarza - relacjonuje mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Jego zdaniem kobieta uderzała policjantów rękoma, mają zadrapany naskórek.

- Ponadto sprawowała opiekę nad małoletnią córką, a była nietrzeźwa. Skierowaliśmy sprawę do sądu rodzinnego - dodaje rzecznik. Twierdzi, że kobieta dopuściła się też wykroczenia bezpodstawnego wezwania pogotowia i przestępstwa znieważenia m.in. policjantów. Mundurowi prowadzą wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Rzecznik dodał, że założenie kajdanek to normalna procedura podczas zatrzymania. Policja nie była jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy mundurowi użyli chemicznej substancji wobec kobiety, czy nie, a jeśli tak, to jakiej.

ZOBACZ KONIECZNIE:

FLESZ: Letnie upały - jak reagować w razie udaru słonecznego?

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brutalna interwencja policjantów? Krakowianka trafiła do szpitala - Gazeta Krakowska

Komentarze 33

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zdziwiona
Jakim prawem policjanci weszli do mieszkania? Kto ich wpuścił? Z artykułu wynikało, że sanitariusze. Oni nie mieli takiego prawa jeśli uznali wezwanie za bezzasadne.
Ktoś tu robi sobie wyniki i wykrywalność kosztem tych ludzi.
H
Hutas
No tak, sfustrowani z powodu zarobków i warunków pracy, źli na cały świat (szczególnie na "klientów", czyli wzywających pomoc) ratownicy medyczni, sadystyczni i przekonani o swojej bezkarności policjanci kontra obywatel, który śmiał się upomnieć o swoje i nie przyjął z pochyloną głową chamstwa i agresji służb, za których utrzymanie płaci w ogromnych podatkach. Mamy 2018 rok, a realia jak za poprzedniego systemu. Tyle, że wtedy solidarność między zwykłymi obywatelami była większa, bo system to "wróg", teraz niestety jedni maluczcy naskakują na drugich maluczkich, ku uciesze służb i rządzących. No ale odbiegam od tematu. Skandalem jest użycie środków chemicznych (prawdopodobnie gazu pieprzowego) w stosunku do osoby z astmą, skandalem jest określanie osoby mającej 0,3 promila mianem nietrzeźwej, itd. itp.
X
X
Wyobraźcie sobie taką sytuacje. Zaczynacie się dusić. Zostaje wezwane pogotowie. Zanim przyjedzie zdążyły zadziałać leki. Pogotowie przyjeżdza, wy dalej się nie najlepiej czucie, ale mimo to dostajecie ochrzan że niepotrzebnie ich wzywacie. Pytacie idiotów czy mieliście się udusić i karzecie wynosić.
Po jakimś czasie przychodzi policja. Wypiliście 40 ml wódki, bo tyle zwykle leje się do drinka. Dziecko ma 14 lat i spokojnie koło siebie zrobi nie trzeba jej doglądać 24/7. Policjanci rzucają was na ziemię i spinają kajdanami. Z powodu stresu i bliskiego kontaku z roztoczami na które macie uczulenie zaczynacie się dusic. Ledwo łapiecie oddech więc nie ma mowy o zbadaniu alkometrem. Jesteście wściekli na policję, bo zrobiła sceny przy waszym dziecku i was prawie zabiła. Serio nikt z was by nie powiedział policji kilka słów za dużo?
K
Krzysiek
Nie byłem na miejscu ale biedna kobieta potrzebuje pomocy a tu przyjeżdżają źli medycy i jeszcze gorsi policjanci cóż za pech niech sie ta baba ogarnie spojrzy w lustro i pomysli o dzieciach
T
Tolek
Zejdź na ziemie
o
olo
Zdaje się, że we Wrocławiu biegli stwierdzili, że powodem śmierci były narkotyki. Ale jak się samemu ćpa, to nie ma się co dziwić, że wszyscy w koło są źli, a ćpun dobry
G
Gość
Zastąpić ją Strażą Miejską, a przynajmniej ograniczyć uprawnienia policji. Za każde uszkodzenie ciała osoby cywilnej policjant powinien trafiać przed SĄD.
W
Wow
O 14 już drinkuje? Mops jak nic
G
Gość
CO TY NA TO ?
G
Gość
CO TY NA TO ?
G
Gość
ale "czując pismo nosem" wzywający pogotowie wymyślili całą historię, aby nie tylko nie odpowiadać i płacić za bezzasadne wezwanie, ale nawet żądać gratyfikacji finansowych.
Wiem , co sie teraz wyprawia - ludzie ( ci nieuczciwi) kombinują , jak tylko mogą, aby dostać "kasę".
A PIJACY są naprawdę coraz częściej ROSZCZENIOWI - nie tylko ogłaszają ALARMY BOMBOWE, ale i wzywają do "pożarów", "chorych", " wypadków"". Czasem dla hecy, czasem - dla właśnie roszczeń, bo "a nuż się uda?"
e
erg
takie jest właśnie polskie społeczeństwo wg służb. Nie podoba się robota, to iść krowy paść. Idiotów wzywających pogotowie bez sensu należy obciążyć kosztami, a nie wylewać swoją żółć na innych ludzi. Działacie jak banda wczoraj zebranych razem półgłówków i to do tego bez żadnej kultury. To że ty się tak bawiłeś/-aś we wzywanie i wyzywanie pogotowia to nie znaczy że większość ludzi tak robi, to tylko patologia i margines społeczny tak mają.
O
Obywatel
Co za.bełkot.
R
RX
Wszystkie osoby które tutaj bronią racji policji, nie znając przy tym faktów, zapominają o słynnej sprawie z Wrocławia. Młody człowiek poniósł śmierć wskutek bandyckich działań policjantów. Tam również przełożeni twierdzili że " interwencja przebiegała prawidłowo a młody człowiek był agresywny wobec policjantów" Mam nieodparte wrażenie iż obecna policja przypimina milicję z czasów PRL, kiedy to "Pan władza" miał zawsze rację. Przyszłe wybory powinny to zdecydowanie zmienić...
z
znudzona
Pamiętam sytuację z lat 90-tych...lato...jakaś wsiowa dyskoteka...dziewczę nawalone tak, że traci przytomność na progu tancbudy... ktoś wzywa pogotowie bo dziunia faktycznie bez oznak... pogotowie przyjeżdża ,a że to była wiocha zabita dechami to trochę czasu upłynęło...w miedzy czasie laska się ocknęła i usiadła na schodach przed wejściem...sanitariusze podchodzą ąby sprawdzić czy faktycznie nic dziuni nie jest i w tym momencie cudownie ozdrowiała puszcza siarczystą wiązankę pod adresem medyków...nie będę cytować bo nie wypada publicznie pisać słów których dziunia użyła...więc ten tego... trza wiedzieć kiedy przestać pić...
Wróć na i.pl Portal i.pl