Żyleta na znak protestu zrezygnowała z dopingu w pierwszej połowie. Nie zrezygnowała za to z obelg pod adresem Dariusza Mioduskiego ani z szydzenia z biegających piłkarzy. Niektóre zagrania kwitowane były gwizdami, a inne hasłem: "ole!", którym w Hiszpanii przyjęło się nagradzać za grę.
Dopiero po trafieniach Rafaela Lopesa kibice podnieśli się z miejsc i podziękowali oklaskami. Atmosfera na widowni jakby uległa zmianie, ale drużyna i tak mogła zapomnieć o wsparciu.
W drugiej połowie głośne śpiewy wróciły. Najpierw kibice przypomnieli, kto jest mistrzem Polski, a potem długo wyzywali Mioduskiego. Dostało się też dyrektorowi Radosławowi Kucharskiemu.
- Legia to my! - skandowała przez długie minuty Żyleta.
Poza kadrą Legii znaleźli się Mahir Emreli i Luquinhas. Obaj mieli ucierpieć, gdy w niedzielę drużynę zaatakowali pseudokibice. Obaj też najpewniej w styczniu spróbują się ewakuować z klubu.
Tuż przed meczem trenera Zagłębia, które również mierzy się z kryzysem sportowym, zapytano w Canal+ o podobieństwa do Legii. - Na pewno nikt nas nie bił; to jest ta różnica - odrzekł z przekąsem Dariusz Żuraw.
EKSTRAKLASA w GOL24
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?