Żydzi na Ślasku: Oto scenariusz życiem pisany Ady i Eloe Wolfstein

Grażyna Kuźnik
Ada Wolfstein z córką Eloe wkrótce po przyjeździe do Bytomia
Ada Wolfstein z córką Eloe wkrótce po przyjeździe do Bytomia arc.
Ada Wolfstein jest jedyną Żydówką, która wydała książkę o powojennym życiu w Bytomiu. Nie było dotąd takiego świadectwa, chociaż w 1946 roku w woj. katowickim mieszkało 25,5 tys. Żydów - pisze Grażyna Kuźnik

W książce "Scenariusz życiem pisany" Ada Wofstein i jej córka Eloe opowiadają o swojej samotności, trudnej próbie pokochania Bytomia, malejącym środowisku żydowskim, w końcu o decyzji wyjazdu. Pozwoliły nam zajrzeć w świat, który ostatecznie zabrali ze sobą emigranci z 1968 roku.

Mimo 94 lat, Ada Wolfstein jest pełna energii i ma świetną pamięć. Poznaje tych, którzy przyszli ją przywitać w sali bytomskiego Muzeum. To chyba pół miasta.

- Nie spodziewałam się, że ktoś tu na mnie czeka - mówi Ada na spotkaniu w Muzeum Górnośląskim, które wydało jej książkę. Razem z IPN, Fundacją Brama Cukermana i Museum Ghetto Fighters' House przygotowało także wystawę "Utracone nadzieje", o ludności żydowskiej w województwie katowickim.

Ada prowadziła zajęcia teatralne w Domu Kultury przy kopalni Rozbark. Wcześniej w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów. W Bytomiu przeżyła 36 lat. Mnóstwo ludzi ją pamięta.

Bo to miasto węgla

Kiedy Ada Wolfstein przyjeżdża do Bytomia w 1946 roku, ma dziecko urodzone w łagrze w Maryjskiej Autonomicznej Republice Radzieckiej i męża adwokata. Są dla niej wszystkim. Nic nie ocalało po dawnym życiu, gdy była rozpieszczoną córką zarządcy majątku w powiecie lubaczowskim. Na liście uratowanych nie znajduje żadnego znajomego nazwiska.

Ada w ogóle nie zna Śląska. Pierwszy z wojskiem przyjechał tutaj jej mąż Benedykt. Pytała go, dlaczego wybrał właśnie Bytom. Okna dziś umyte, jutro już są brudne. Dźwięczą szklanki w kredensie, ściany pękają. I nie ma rzeki. Benedykt Wolfstein odpowiada: "Tyle namarzliśmy się w Rosji, a tu przecież węgiel jest na miejscu".

Rozumiała. Gdy zobaczyła ich bytomski dom, piętro w willi na ulicy Pułaskiego 4, zabrakło jej tchu z podziwu. Taki luksus! Obok mieszkała Niemka, wdowa po niemieckim Żydzie, zamordowanym w Auschwitz. Dobrze się rozumiały.

Kiedyś przypadkowo spotkany radziecki oficer zapytał małą Eloe, gdzie jest jej lepiej, tu czy w Rosji? Zapadła cisza. Eloe mówi, że w Polsce jest chleb. A tam nie ma nic. Trzeba było czym prędzej zabrać dziecko.

Eloe urodziła się na końcu świata. Jej rodzice rąbali drzewa w posiołku Nużyjary, mieszkali w baraku, głodowali. Gdy NKWD aresztowało Wolfsteinów we Lwowie, trafili w przepastne lasy. Ale przeżyli.
W rodzinnym Jarosławiu Ada młodo wyszła za mąż. Benedykt był starszy od niej o 14 lat. Pobrali się w sierpniu 1939 roku. Kiedy wybuchła wojna i bomby spadły na miasto, Ada pobiegła na stację kolejową, żeby zgłosić się jako sanitariuszka. Komendant harcerstwa wyrzucił ją, bo była Żydówką. Gorzko wspominała, że "odgórnie została zwolniona z miłości do ojczyzny".

Wieczna niepewność

Do łagrów przychodziła poczta. W 1943 roku Ada dowiedziała się, że 72-letni ojciec próbował ukryć się w stogu siana i był spokojny, gdy padł strzał. Matka sama wtedy zgłosiła się na gestapo. Zginęła w obozie zagłady w Bełżcu.

Benedykt miał sześcioro rodzeństwa. Przeżyli tylko dwaj bracia - Zygmunt, inżynier, i Marian, lekarz. Jak zginęli pozostali? Żadnych wieści.

Ada i Benedykt też wciąż szukali bliskich, tak jak inni znajomi Żydzi. Różnili się od swoich sąsiadów, bo nie mieli kogo zaprosić na rodzinne spotkanie, ich dzieci nie miały dziadków i wujków. Wolfsteinowie zazdrościli, gdy w Dzień Zmarłych pochody ludzi zmierzały na cmentarz. A gdzie były groby ich najbliższych? Jaką mieli śmierć?

Liczył się każdy ślad i świadek. Czasem zdarzał się cud. Odnalazł się syn najstarszej siostry Benedykta, ale nie umiał powiedzieć, jak zginęli rodzice. Dostali wiadomość, że jednego z braci Benedykta zastrzelono z synem na ulicy. Kiedyś koleżanka Eloe ze studiów zapytała, czy mają kogoś w Paryżu, bo słyszała podobne nazwisko jak panieńskie Ady, czyli Hüttner. Ktoś taki wysyła jej sąsiadce piękne paczki. Zosia Hüttner była daleką kuzynką Ady. Jest pierwszą osobą z jej rodziny, która przeżyła. Potem odnalazły się także inne dalekie kuzynki, emigrantki.

Jedna opowiedziała, że gdy zaraz po wojnie wróciła do Polski, jej ojciec Mikołaj odnalazł się w Krakowie. Dostała adres, pojechała przepełniona szczęściem. Spóźniła się kilka godzin. Ojca ktoś właśnie zastrzelił przed domem.

Pewna kuzynka odezwała się z Brazylii, była córką syna ukochanego wujka Ady, Edmunda Bluma. Wuj przeżył na aryjskich papierach i po wojnie wrócił do Katowic. Otworzył tutaj kancelarię adwokacką. Na krótko. Zastrzelono go na klatce schodowej przed drzwiami własnego mieszkania.

- Chcieliśmy żyć spokojnie, byliśmy zmęczeni latami tułaczki, głodu i chłodu. Ale po za-trważających wydarzeniach, po pogromie w Kielcach, ciągle stawialiśmy sobie pytanie, jechać dalej czy nie jechać? Co nas tu spotka? - wspomina Ada.
Córka Eloe czasem buntowała się przeciwko tej wiecznej niepewności.

- Powiedziała, albo jedźmy, albo przestańmy o tym mówić. Ale to nie było łatwe. Niejedną noc spędziliśmy bezsennie, rozmyślając co robić - przyznaje Ada.

Ta przedziwna pustka

Eloe W. Laiken, która przyjechała na promocję książki ze Stanów Zjednoczonych, wychowała się w Bytomiu. Nie ukrywa, że goniło ją po świecie. Raz wyrwana z korzeniami, nie przywiązywała się do miast, kolejnych przystanków na jej drodze. Szukała własnego miejsca na ziemi. Studiowała w Krakowie, pracowała w Warszawie, mieszkała w Rzymie i Nowym Jorku. Dopisała się do wspomnień Ady.

- Byłam częścią tej niezwykłej generacji, która nie miała wyboru. Byliśmy zmuszeni do opuszczenia Polski - zapewnia Eloe. Pochodzenie żydowskie przeszkadzało jej w normalnym bytowaniu w Polsce jak gwóźdź w bucie. Niby chodzić można, ale stopa co jakiś czas trafia na coś ostrego i krwawi.

- Trudno opisać prostymi słowami tę przedziwną pustkę, która otaczała nas po wojnie w Bytomiu - wspomina Eloe. - To nie była kwestia religii ani ideologii. Natura pustki wynikała z tego, że tak wielu bliskich usunęło się z naszego krajobrazu raz i na zawsze.

Kiedy w Bytomiu zaczęło działać Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, okazało się, że grupa ocalałych nie jest wcale taka mała. Ada zaczęła prowadzić dla młodzieży żydowskiej klub i zespół teatralny. Eloe również brała udział w przedstawieniach.

- Atmosfera nie była jednak zdrowa - pamięta Eloe. - Byli wśród nas tacy, którzy zmienili nazwisko jeszcze podczas wojny lub wkrótce po wojnie, bo bali się ujawnienia. Nadal starali się ukryć swoje żydowskie pochodzenie. Ci, którzy tak robili, mieli powody, żeby unikać osób o nazwisku, powiedzmy, Wolfstein. A z innymi, o partyjnych związkach, rodzice nie utrzymywali kontaktów.

"Amchu" jest jednym z pierwszych słów hebrajskich, jakie poznała. Bardziej czuła jego znaczenie niż rozumiała. Słyszała je często jeszcze w przedszkolu żydowskim. Rodzice rozmawiali między sobą o innych: Czy myślisz, że oni są Amchu? Z naszego rodu?

Kiedy Eloe bliżej poznała historię Bytomia, poczuła się tutaj pewniej. To miasto nosi wyraźny wpływ kultury i przedsiębiorczości Żydów. Przez Bytom po wojnie przewinęło się 17 tys. uciekinierów żydowskich, z ZSRR, Kresów, Ukrainy, Tadżykistanu. Ale pod koniec lat 50. została jedynie garstka. Eloe zauważyła, że ojciec nad tym bolał.

Benedykt Wolfstein nie chciał wyjeżdżać z Polski, chociaż zdawał sobie sprawę z aktów antysemityzmu i izolacji Żydów. Spotkało go to również w pracy, gdy w upaństwowionej kancelarii na ul. Kościelnej dostawał coraz mniej zleceń.

- Urodziliśmy się tutaj, nasiąknęliśmy kulturą i językiem tego kraju, tu powinniśmy żyć i pracować - powtarzał wątpiącej córce.
Eloe wspomina, że mimo ciągłych poszukiwań zaginionych krewnych, nadziei, że może ktoś się zgłosi, zapuka do drzwi i powie "przeżyłem, jestem", mimo rozczarowań i najgorszych wieści, ojciec nie chciał opuszczać kraju. Kiedy to się stało na starość, w stanie wojennym, tylko po to, żeby swobodnie spotykać się z jedyną córką, czuł się niezbyt dobrze.

- Do końca życia był Polakiem żydowskiego pochodzenia, a więc polskim Żydem - stwierdza jego córka.

Nadchodzą czarne chmury

W 1967 roku zespół Ady z klubu żydowskiego zdobył pierwszą nagrodę w wojewódzkim konkursie teatrów poezji. Ze spektaklem "Dlaczego nie kłaniacie się kominom" miał pojechać na finał ogólnopolski do Poznania. Ale Adę nagle wezwano do Katowic. Usłyszała, że ze względu na pochodzenie, są przecież klubem żydowskim, i gettową tematykę, na finał nie pojadą.

Zmieniały się ludzkie miny. Coraz mniej było znajomych, jakby wszyscy pakowali manatki. Eloe po slawistyce pracuje jako tłumacz i redaktor w branżowym czasopiśmie. Żydów wyrzucają już ze studiów, z pracy, w niektórych gazetach wrze od nienawiści. Śląscy kumple zapewniają kolegę Żyda, że w razie czego dobrze go ukryją.

- Nie wiem, ilu młodych opuściło wtedy Polskę na fali antysemityzmu, ale spotykam ich na całym świecie. Zdumiewa mnie, jaką stanowimy ogromną armię! Jaki kraj może sobie pozwolić na stratę tylu mądrych, młodych ludzi? - nadal dziwi się Eloe. Pamięta czarne chmury nad sobą, coraz większą niepewność, lęk. Bo ona i jej bliscy wiedzą, że nawet to, co niewyobrażalnie złe, może się spełnić.

- Maria Konopnicka w opowiadaniu "Mendel Gdański" ładnie ujęła to narastające w człowieku uczucie - mówi Eloe. - To słowa Mendla "umarło mi serce do tego miasta".


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żydzi na Ślasku: Oto scenariusz życiem pisany Ady i Eloe Wolfstein - Dziennik Zachodni

Komentarze 20

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kruegerand
Skąd to Wasze pospolite ruszenie ? Przecież nie wspomniała nic o szmalcownikach.Wspomniała tylko Niemkę,sąsiadkę i że dobrze się rozumiały.
G
Gość
Sorki, ale jesli ktos zaraz po wojnie mógl pracowac jako "mecenas", to chyba jednak nie byl ofiara systemu. Prosze nie zapominac, ze wtedy dziesiatki jak nie setki tysiecy osób (róznego pochodzenia i róznej politycznej opcji, nie tylko Slazaków, tez Polaków, zupelnie róznych grup i klas spolecznych) naokolo bylo zepchnietych na rand spoleczenstwa, a niektórzy do piwnic, wiezien i syberyjskich kopaln.
N
Norbi
Straszny los, straszny zyciorys, smutne wspomniania. Mimo wszystko chetnie bym sie dowiedzial czegos wiecej o dzialalnosci, podstawie egzystencji, zródle utrzymania, last but not least: róznych legitymacjach, szanownego Taty pomiedzy 1946, a 1968. Czy pan adwokat tylko zbieral znaczki i gral w szachy lub cymbergaja ? Bo ja za mlody jestem, ale autochtoniczny i regularnie o inszych ferajnach slyszalem.
M
Marlena
Noo, górnoslascy Zydzi-Slazacy-Niemcy(Prusy) zadko chcieli miec cos do czynienia ze swoimi rosyjskimi/polskimi "kuzynami". To byly zupelnie rózne swiaty, w dzialaniu, ubieraniu i myciu sie, ...., w mysleniu !
H
Hejczik
Hanys nie pisze tu o Holokauscie, ino o 1945 itd.
r
raid-owiec
Co za Zydzi z Tadzykistanu przewineli sie prze Bytom - i dlaczego ?

> Wuj przeżył na aryjskich papierach i po wojnie wrócił do Katowic.
Czy aby napewno "wrócil" na Slask ?

> Zastrzelono go na klatce schodowej przed drzwiami własnego mieszkania.
Czy aby napewno "wlasnego" mieszkania ?

> Urodzilismy sie tu
Nieprawda, tu jest Slask.

> Zawsze podziwialismy innych, idacy na groby swoich krewnych.
Bzdura, wtedy wiekszosc "Nowo-Bytomian" nie mialo tu grobów swoich bliskich.

Akurat Maria Konopnicka niejedno "ladnie ujela" - jako szowinistka, intrygantka, agitatorka itp.

............... itd.

Artykul dobrze chce, ale nie duzo wie/umie. Wszystko pomotlane, pofyrtane, popitolone.
Z perspektywy SLASKIEJ dostaje sie przy czytaniu zeza i liszajów. DD

Moglibyscie przynajmniej napisac, o jaki rodzinny Jaroslaw chodzi, bo jest ich wieledziesiat.
k
kadabra-abra
Przeciez to w ogóle nie jest slaska Zydów, tzn. Zydówka-Slazaczka. Wiec nie pisze o slaskim Bytomiu,a o "lwowskim" Bytomiu.

I jest to oczywiscie deformacja prawdy historycznej, bo wtedy (1946....) praktycznie cale UB/SB bylo zydowskie ! Kto zastraszal, sporzadzal listy, szantazowal, aresztoal, cenzurowal, przesluchiwal, torturowal ???????????????

Nie mam nic przeciwko Zydom, niektórych nawet cenie i podziwiam, ubolewam nad ich wczesniejszym losem itd. Ale, podkreslam: to "ale" nie jest tu "antysemickie", tylko takie generalne/ogólne,zasadnicze, ale nie lubie byc robiony w konia, niewazne czy przez Polaków, Chinczyków, Zydów, Indianerów, ruskich Zaglebiaków czy ERskimosów-szachistów. Tym bardziej, ze na slaskieh historii to sie jednak troche znam.
S
Szkodnik RAŚowski
no to teraz czekam cierpliwie na artykuł o "wyprowadzce" Żydów z Bytomia zimą z 1941 na 1942 rok do... Auschwitz, skąd żaden nigdy nie powrócił... Może wspomnienia Jozuy Blumenfelda lub Ludwika Szlezyngera ?

Ich wspomnienia to teraz nie są "trendy" w "polskich mediach", tym bardziej nie na łamach DZ.
P
Pedro
Kiedys jak jeszcze Żydzi mieli sklepy ,czy byli lekarzami ,adwokatami,itp. To ludzią się żyło dużo lepiej,zawsze mogłeś coś załatwić z Żydem,a teraz jest tylko hamstwo,albo płacisz albo nic nie załatwisz a z Żydem zawsze coś uzgodniłes,załatwiłes,takie były to czasy.Mniej zazdrości i nienawiśći a będzie się lepiej Ludzią żyło.
P
Pedro
Kiedys jak jeszcze Żydzi mieli sklepy ,czy byli lekarzami ,adwokatami,itp. To ludzią się żyło dużo lepiej,zawsze mogłeś coś załatwić z Żydem,a teraz jest tylko hamstwo,albo płacisz albo nic nie załatwisz a z Żydem zawsze coś uzgodniłes,załatwiłes,takie były to czasy.Mniej zazdrości i nienawiśći a będzie się lepiej Ludzią żyło.
P
Pedro
Kiedys jak jeszcze Żydzi mieli sklepy ,czy byli lekarzami ,adwokatami,itp. To ludzią się żyło dużo lepiej,zawsze mogłeś coś załatwić z Żydem,a teraz jest tylko hamstwo,albo płacisz albo nic nie załatwisz a z Żydem zawsze coś uzgodniłes,załatwiłes,takie były to czasy.Mniej zazdrości i nienawiśći a będzie się lepiej Ludzią żyło.
c
cirano
A co ty wiysz o holokauście, hanys?
Lepij nie grzeb w tym tymacie
J
Jokel
Teroz, jak niyświynty k.k zaczyno rozumieć, że lepij zrobi jak pysk trzimie, brakuje "Starozakonnych" na naszym Ślonsku. Zrobili dużo dobrego do naszyj krainy, dużo wiyncyj jak ci, co Ślonsk hehe, "odzyskali". Dużo wiyncyj? A co oni właściwie dobrego do Ślonska zrobiyli???
h
hanys
Po przyjeżdzie z Rosji na Slonsk sądzili slonzaków mordowali w polskich obozach pracy[koncentracyjnych}.Znając opwoieści moich krewnych którym udało się przeżyć jakoś nie współczuję pani Adzie.
G
GLIWICZANIN
albo zabijali cyklonem B
Wróć na i.pl Portal i.pl