Życie 8-letniej Julii z Wrocławia to ciągły ból. Możesz pomóc [ZOBACZ]

Agencja TVN
Życie ośmioletniej Julii z Wrocławia to ciągły ból, operacje i strach przed kolejnymi złamaniami kości. Dziewczynka ma wrodzoną łamliwość kości. Jak wygląda życie z nieuleczalną chorobą?

- Moja choroba nazywa się łamliwość kości. Nie lubię w niej tego, że nie mogę biegać i skakać, bo wtedy może mi coś pęknąć w kościach – ośmioletnia Julka Borejko opisuje w ten sposób rzadką chorobę genetyczną, z którą się urodziła.

Jej kości, nawet te najgrubsze, są kruche i często się łamią. Pierwszych urazów doznała jeszcze przed urodzeniem.

- Urodziła się już z połamanymi rękoma, nogami, żebrami. Były pęknięcia czaszki i miała podkurcze nóżek – opowiada Justyna Borejko, mama dziewczynki a tata, Paweł Borejko, dodaje: - Złamań od urodzenia było już około 20.

Liczne złamania deformują ręce i nogi, dlatego Julka ma problem z poruszaniem się. Dzieci z tą chorobą zwykle są bardzo drobne i osiągają wzrost niewiele ponad metr.

- Czuję ogromną bezsilność. Najtrudniejsze są momenty, kiedy widzę ból na jej twarzy. Nawet czasami nie da się przytulić. Boi się, że każde dotknięcie sprawi jej ból. Czasami krzyczy do nas: nie dotykajcie mnie – mówi pani Justyna.

Ostatnie tygodnie są dla Julii wyjątkowo trudne. Dziewczynka miesiąc temu złamała rękę z przemieszczeniem. Ma teraz częściowo sparaliżowany nerw promieniowy, lewą ręką niewiele rusza. Niedawno miała też operację nogi, w którą wszczepiono metalowy pręt zapobiegający deformacjom i złamaniom. Rany po operacji jeszcze się goją, więc na razie nie może samodzielnie chodzić ani stać zbyt długo. By mieć szansę na sprawność Julka musi regularnie chodzić na rehabilitację.

Izabela Libold jest jedną z nielicznych w Polsce specjalistek terapii wodnej. Dzięki zajęciom z terapeutką na basenie, Julia wzmocniła mięśnie podtrzymujące kości. W brodziku dziewczynka postawiła swoje pierwsze w życiu kroki. Jest jednym z niewielu dzieci z tą chorobą, które teraz samodzielnie chodzą.

- Radość w oczach dziecka, gdy może samodzielnie się poruszyć, jest nie do opisania. Przy trzech, czterech godzinach zegarowych, gdzie dziecko wykonuje setki tysięcy

ruchów, to już właściwie wchodzimy w trening sportowy. I to się sprawdziło – przyznaje terapeutka Izabela Libold.
Julię w najbliższym czasie czeka seria trudnych operacji. Metalowe pręty, które ma w nogach trzeba wymienić na dłuższe. Obecne już się wyginają i nie stabilizują kości tak jak powinny. To z pewnością kolejne tygodnie w szpitalu i znowu ból.

- Niestety, tę chorobę ma się do końca życia. Chcemy, żeby te dzieci były jak najmniej niepełnosprawne. Ale uszkodzenia możemy tylko w ograniczonym stopniu zmienić – tłumaczy prof. dr hab. Marek Jóźwiak z Kliniki Ortopedii i Traumatologii Dziecięcej Szpitala Klinicznego im. W. Degi w Poznaniu.

- Od początku walczymy o Julki zdrowie i samodzielność. Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby jej to zapewnić – mówi mama. Chociaż, jak przyznaje, nie jest to łatwe.

Rodzice Julii pracują w hotelu i restauracji. Koszty samej rehabilitacji córki pochłaniają miesięcznie ponad dwa tysiące złotych. Bez ćwiczeń i basenu Julia nie byłaby jednak tak sprawna i pewnie poruszałaby się na wózku inwalidzkim.

- Rehabilitacja po każdym incydencie ze złamaniem jest bardzo intensywna. To są trzy, cztery godziny basenu w tygodniu oraz rehabilitacja stacjonarna. Koszty są bardzo duże. Ale wszystkie koszty warto ponieść dla tych efektów, które widać – mówi pan Paweł.

Choroba Julki jest nieuleczalna. Tylko stałe ćwiczenia mogą zapewnić jej sprawność. Dlatego rodzinie w opłatach za rehabilitację pomaga Fundacja TVN „Nie jesteś sam".

Pod koniec listopada dziewczynkę czeka operacja wszczepienia metalowych prętów w drugą nogę. Po niej rozpocznie się rehabilitacja konieczna, by usunąć przykurcze.

Wspólnie z nami możesz pomóc Julce oraz innym podopiecznym Fundacji TVN. Wystarczy wysłać SMS na numer 7126 o treści POMAGAM (1,23 z VAT) lub przekazać darowiznę online tutaj: fundacja.tvn.pl/wplac-online

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Życie 8-letniej Julii z Wrocławia to ciągły ból. Możesz pomóc [ZOBACZ] - Gazeta Wrocławska

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

??
A skąd wiadomo ze wiedzieli? A oczekują, żeby ktoś sie nad nimi żalił? Nie zauważyłam...
k
ksiadz
Ksiądz przytuli
K
Klos
Najbardziej mnie wkurwia to że twoja matka wypluła kiedyś takiego śmiecia,nie urodziła ale wypluła. Rodzi się dzieci,śmieci wypluwa.
B
Błażej
Jeny, zszokowal mnie ten komentarz. Przecierz my ludzie nie mamy calkowitej wladzy nad zdrowiem, choc robimy wiele by starac sie zdrowie i choroby zwalczac i leczyc. Choroby sie zdarzaja... Tak po prostu jest i swiata nie zmienimy. To tak jakby bliska Ci osoba zachorowala nastepnie odeszla... A ktos skrytykowalby Twoje zachowanie ze jest Ci przykro i smutno z tego powodu. Przecierz to wlasnie my ludzie powinnismy potrafic sie wzruszyc wspolczuc i byc empatyczni... To swiadectwo naszej dojrzalosci emocjonalnej i nie musimy sie tego wstydzic (dziwi mnie tylko dlaczego nie wszyscy potrafia ednalezc w sobie takie cechy. Moze nie sa jeszcze dojrzali?). Reportaz ogladalem i nie zauwazylem by rodzice oczekiwali by caly swiat sie nad nimi uzalal. Wrecz przeciwnie... Bardzo pozytywny byl przekaz. Mimo choroby dziecka potrafia sie nie poddac. Walcza o usmiech szczescie i samodzielnosc dziecka. Widac bylo ogromna wiez i milosc calej rodziny... zachowujac przy tym "normalnosc" bo rodzice pracuja, corka chodzi do szkoly i przy tym wszystkim rodzice potrafia zorganizowac czas i pieniadze na prywatną dobrą rehabilitacje dziecka. Gratulacje rodzinko!!! Podziwiam
B
Błażej
Jeny, zszokowal mnie ten komentarz. Przecierz my ludzie nie mamy calkowitej wladzy nad zdrowiem, choc robimy wiele by starac sie zdrowie i choroby zwalczac i leczyc. Choroby sie zdarzaja... Tak po prostu jest i swiata nie zmienimy. To tak jakby bliska Ci osoba zachorowala nastepnie odeszla... A ktos skrytykowalby Twoje zachowanie ze jest Ci przykro i smutno z tego powodu. Przecierz to wlasnie my ludzie powinnismy potrafic sie wzruszyc wspolczuc i byc empatyczni... To swiadectwo naszej dojrzalosci emocjonalnej i nie musimy sie tego wstydzic (dziwi mnie tylko dlaczego nie wszyscy potrafia ednalezc w sobie takie cechy. Moze nie sa jeszcze dojrzali?). Reportaz ogladalem i nie zauwazylem by rodzice oczekiwali by caly swiat sie nad nimi uzalal. Wrecz przeciwnie... Bardzo pozytywny byl przekaz. Mimo choroby dziecka potrafia sie nie poddac. Walcza o usmiech szczescie i samodzielnosc dziecka. Widac bylo ogromna wiez i milosc calej rodziny... zachowujac przy tym "normalnosc" bo rodzice pracuja, corka chodzi do szkoly i przy tym wszystkim rodzice potrafia zorganizowac czas i pieniadze na prywatną dobrą rehabilitacje dziecka. Gratulacje rodzinko!!! Podziwiam
!
wolność słowa i wyrażania opinii kończy się w miejscu, kiedy ludziom dotkniętym przez los moze to sprawić przykrość i jeszcze większy ból...

ps. nie widać żeby się nad sobą użalali, wręcz przeciwnie z wielką determinacją walczą o swoje dziecko
p
prawda
musi ci się strasznie żyć.Może popracuj nad sobą to bedziesz mieć łatwiej w życiu.
Wróć na i.pl Portal i.pl