Żona Swayze'ego: Ból nie minął

Tony Allen- Mills
"Błękitny deszcz" był ostatnim filmem Swayze' ego. Zagrał w nim Velveta Larry' ego - właściciela klubu nocnego.
"Błękitny deszcz" był ostatnim filmem Swayze' ego. Zagrał w nim Velveta Larry' ego - właściciela klubu nocnego. materiały producenta
Niemal dwa lata po śmierci gwiazdy takich filmów jak "Dirty Dancing" i "Na fali" owdowiała Lisa Niemi wciąż boleśnie przeżywa przegrany bój jej męża z rakiem.

Dla tej kobiety są to nadal potworne wspomnienia. Upływ czasu, jej zdaniem, nie pomaga. Słynny aktor i choreograf zmarł we wrześniu 2009 roku. Kilka tygodni po jego śmierci Lisa Niemi opublikowała wspomnienia "Time Of My Life" (Chwila mojego życia).
Tytuł nawiązuje do słynnej piosenki z filmu "Dirty Dancing". Pracowali nad tą książką oboje. Oboje są jej autorami. Opisuje ona przebieg kariery Swayze'ego i ich długiego, czasem burzliwego małżeństwa.

Czytaj również: Patrick Swayze nie żyje

Teraz Niemi napisała książkę odmienną pt. "Worth Figthing For" (Warto walczyć). Z rzadko spotykaną szczerością opisuje 21 miesięcy życia swojego męża po tym, gdy usłyszał od lekarza diagnozę stanowiącą właściwie wyrok śmierci. To praca pod wieloma względami śmiała i ważna. Szczegółowo przedstawia rujnujące dla organizmu skutki postępującego nowotworu. Hollywoodzki bohater kina akcji walczył do końca.

- Traktował swoją chorobę jak zwykłego śmiertelnego wroga, którego chciał zwyciężyć. Rak mógł go zniszczyć, ale nigdy go nie pokonał - mówi Niemi nieco łamiącym się głosem.
Książka rodzi jednocześnie trudne pytania na temat pośmiertnej prywatności i niebezpieczeństw związanych z przemienianiem walki aktora o życie w długi spis wyniszczających, czasem wręcz upokarzających dolegliwości. Nie ma lepszej pożywki dla tabloidów. Trudno zadawać takie pytania, bo Niemi równie ciężko na nie odpowiedzieć.

Swojego przyszłego męża po raz pierwszy spotkała w 1970 roku. Miał wtedy 18 lat. Ona ledwie 14. Brała lekcje baletu u jego matki. Ślub wzięli w 1975 r., w czasie gdy czas trwania hollywoodzkich małżeństw liczyło się w miesiącach - jeśli nie minutach. Przetrwali jego alkoholizm i popełniane od czasu do czasu zdrady. Byli razem 34 lata.

Czytaj również: Swayze: Pożyję najwyżej dwa lata

Lisa ma dziś 55 lat. Wysoka i urocza blondynka, córka fińskich imigrantów. Spotykamy się w Nowym Jorku. Na szyi wisiorek z brylantem. Nie ma jednak na palcu obrączki ślubnej.
Zaczynam od najbardziej oczywistego pytania - na ile trudne było ponowne przywoływanie tak bolesnego doświadczenia?
- Próbę ogniową przeszłam, pisząc pierwszą książkę. Kilka tygodni po śmierci Patricka udzieliłam paru wywiadów mediom. Pragnęłam wiedzieć, czy po tym, gdy znalazłam się na samym skraju przepaści, w ogóle jeszcze mogę wrócić do siebie. O dziwo - potrafiłam.
Pisaniu jej nowej książki przyświecały dwa cele. Po pierwsze, chciała zwrócić uwagę i pogłębić świadomość publiki w kwestii rzadko spotykanego nowotworu, który co roku dotyka 48 tys. Amerykanów. Tylko 10 tys. z nich przeżyje. - To bezlitosna i agresywna choroba. Nie sposób postawić diagnozy odpowiednio wcześnie. Właściwie nie ma na nią lekarstwa.

Cel drugi. Książka stanowi emocjonalny poradnik dla rodzin osób cierpiących na raka trzustki. - Tego typu prace piszą chorzy, a nie ci, którzy się nimi opiekują. Gdy słyszysz diagnozę, sam płacisz najwyższą cenę. Trzeba jednak pamiętać, że ogromną cenę płacą i ci znajdujący się obok ciebie - mówi Niemi.

Czytaj również: Steve Jobs, twórca koncernu Apple, walczy o życie

Prawda - książka o śmierci aktora ma wymiar katharsis. Autorka przyznaje jednak, że wciąż zmaga się z poczuciem straty mężczyzny, którego opisuje jako fantastycznego. Odeszła od niego w początkach lat 90., gdy Swayze pił na potęgę. Rzucił jednak alkohol, a ona wróciła.
- To tak błyskotliwy i tryskający życiem charakter, ale miał swoje demony, z którymi musiał się mierzyć. Tak naprawdę nigdy się nie rzuciliśmy.

Jej postanowienie, aby nigdy nie opuszczać męża, na próbę wystawiła wizyta u kalifornijskiego lekarza w styczniu 2008 roku. Swayze skarżył się na uporczywe bóle brzucha.
W ciągu kilku godzin aktora nazwanego kiedyś przez magazyn "People" najbardziej seksownym mężczyzną na świecie już poddawano szczegółowym badaniom. Mija parę dni. Lekarz z posępną miną informuje go, że pozostało mu "kilka tygodni, może kilka miesięcy, życia".

Z opisu Niemi wyłania się przerażający, ale czasem inspirujący obraz. Autorka w okrutnych szczegółach opisuje niekończący się cykl załamań nerwowych chorego i wydobywania się z nich na powierzchnię życia. Częściowe poprawy stanu zdrowia. Nadzieja. Wszystko przeplatane chwilami wspaniałego męstwa w znoszeniu własnego cierpienia.

Czytaj również: Oscary 2012 jak rosyjska ruletka - wygrać mogą fuksy [GALERIA]

Równie godne podziwu są jej własne rozpaczliwe i wyniszczające psychicznie wysiłki zmierzające do podtrzymania na duchu czy wspierania chorego aktora. I to nawet wtedy, gdy po kolejnych badaniach napływały coraz bardziej ponure wieści. - Byliśmy tak skupieni na tym, by poczuł się lepiej i dobrzał. Nie chcieliśmy, aby najmniejsza negatywna rzecz wkraczała w nasze życie. Mój mąż często mawiał: "Musisz żyć pełnią życia, bo inaczej będziesz umierał pełnią śmierci".
Patrick Swayze przeżył nie tylko kilka tygodni czy miesięcy, ale niemal dwa lata. W samym środku ciężkiej choroby znalazł czas i siły, żeby zagrać główną rolę agenta FBI w serialu telewizyjnym "The Beast" (Bestia).
Aktor przeżył także wiele doniesień amerykańskich brukowców typu: "właśnie żegna się ze wszystkimi" czy "tylko dni dzielą go od śmierci". W swojej książce Lisa Niemi pozwala sobie na to, co nazywa rozprawą z tabloidami. Pisze o czatującym pod ich domem dzień i noc tłumem paparazzich i jak bardzo demoralizujący skutek miały na aktora tego typu informacje.

Czytaj również: "Hugo i jego wynalazek", czyli Scorsese zrobił film dla córeczki

- Jedną z naszych największych broni stanowiła nadzieja. Gdy widzisz w gazetach nagłówki już uśmiercające cię za życia, czujesz, jak ziemia usuwa ci się spod nóg - mówi Niemi.
Jednak nie sposób czytać "Worth Fighting For" bez refleksji nad tym, co powiedziałby sam Swayze. Opis degeneracji fizycznej jest tak intymny, że czytelnik prawie nie można go znieść. Puszczanie gazów i smród. Oddech cuchnący jak "kuchenne śmieci". Niedrożność jelit, skrzepy, ropień żołądka, zapaść płucna i okresy chemioterapii.

"Czasem czułam się jak pilnujący dyscypliny nazistowski sierżant… ciągnęłam go na wizyty lekarskie, gdy absolutnie nie miał na to sił ani ochoty" - pisze Lisa Niemi. Pojawiają się jednak nieodparte pytania. Czy żona rozmawiała z mężem o tym, że ma zamiar napisać o jego chorobie? Czy naprawdę chciał, aby opinia publiczna poznała wypełnione nieustannym przyjmowaniem środków przeciwbólowych ostatnie chwile jego życia?

Niemi z początku zachowuje się trochę nerwowo. Nie, nie rozmawiała z Patrickiem o tych sprawach. - Nie, nie, och, nie, nie. Nie rozmawialiśmy o przyszłości, gdy cały czas byliśmy jeszcze tutaj.
Wcale nie najmniejszy jej wyrzut sumienia polega na tym, że w ciągłej walce o optymizm i odwagę niemal w ogóle nie wspominała o śmierci.
Nawet o tak praktycznych sprawach jak choćby sposób pochówku - czy chce, aby go pogrzebano, czy ciało spalono? - W ciągu całych 22 długich miesięcy rozmawialiśmy o tym raptem raz… przez trzy minuty.

O napisaniu książki pomyślała już później. - Chciałam rozważyć, co powinnam napisać, a czego nie. Pragnęłam powiedzieć prawdę. Chciałam opowiedzieć tę historię tak, aby - jak go znałam - i jemu się podobała. Prawda zaś jest prosta - walka z tak okropną chorobą jak rak trzustki nie jest grzeczną zabawą. Nie ma co ubierać jej w ładne słowa - mówi Niemi.
Chwilę milczy. Wyczuwam jej przygnębienie. - Czy zdaniem pana idę w tej książce za daleko? - pyta lękliwie. - Nagle zaczęłam się tym przejmować.

Pośpiesznie wyjaśniam, że jestem w tym samym wieku co jej mąż - miał 57 lat - i może zdarza mi się przesadnie reagować na ewentualne zagrożenie nieuleczalną chorobą. Przyznaję jednak, że pomysł, aby ktoś - choćby i ze szlachetnych pobudek - opisał moją agonię dla wiadomości opinii publicznej zupełnie do mnie nie przemawia.

Czytaj również: Ostatni film Piotra Łazarkiewicza

Zadziwiające, że śmierć gwiazdora Hollywood, który za życia energicznie strzegł swojej prywatności, teraz staje się sprawą aż tak bardzo publiczną. W jednym miejscu swojej książki Niemi wytacza działa przeciw "fatalnym i bezwzględnym w swej wymowie zdjęciom zamieszczanym przez tabloidy, na których jej mąż wygląda na tak śmiertelnie i okropnie chorego, że trudno sobie nawet to wyobrazić". Jednak już na następnej stronicy sama zamieszcza równie okropne zdjęcie aktora z przytwierdzonym na stałe do klatki piersiowej tak zwanym portem dożylnym, który wywołał u niego różne złośliwe infekcje.

Kilka ustępów wcześniej znajdujemy inną fotografię męża - wychudzony i wyłysiały po chemioterapii śpi obok ich kota. Przyznaję - część mnie brała to za dobrą monetę, rzucała się łapczywie na każde zdjęcie i zdanie z tej książki. Ale inna część wolałaby jej nie dotknąć.

- Gdyby walczył pan tak heroicznie, czułby pan teraz inaczej? To, co Patrick zrobił mimo swojej choroby i jak z nią walczył, stanowi ogromną inspirację dla innych - dodaje Lisa Niemi. Nie sposób się nie zgodzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl