Zofia Zborowska i Andrzej Wrona przeżyli trudne chwile. Siatkarz i aktorka walczyli o życie psa. "Trzy razy się zatrzymała, ale przeżyła"

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona adoptowali suczkę Wiesię kilka lat temu. Są bardzo związani z swoim pupilem, często publikują jej zdjęcia w mediach społecznościowych i podkreślają, jak wielką rolę odgrywa w ich życiu. W lipcu 2021 r. na świat przyszła córka aktorki i siatkarza - Nadzieja, która też nawiązała ogromną wieź z pieskiem i uwielbia bawić się z Wiesią.

Od kilku dni w mediach społecznościowych pary zaczęły pojawiać się niepokojące informacje. Małżeństwo wybierało się na wspólne wakacje na Majorce, jednak musieli mocno pozmieniać swoje plany. Wszystko za sprawą choroby ich suczki.

Najpierw Majorkę opuściła Zofia Zborowska, żeby zaopiekować się zwierzęciem. Później wróciła na wyspę, a w Polsce, niedługo później, pojawił się Andrzej Wrona. Zaniepokojeni fani nie wiedzieli, co się dzieje. W najnowszych relacjach na InstaStory Andrzej Wrona zdradził, co dokładnie działo się u nich w ostatnich dniach, a także, co dolega Wiesi i jaki jest jej stan.

Siatkarz najpierw opublikował komunikat o zakończeniu skomplikowanej operacji suczki.

"Wiesia przeżyła. Trzy razy się zatrzymała w trakcie na chwilkę, ale przeżyła. Dziękujemy za wsparcie" - napisał i dodał, że najbliższe 72 godziny będą decydujące dla Wiesi.

Później wyjaśnił, co dokładnie dolegało jego pupilowi.

"Okazało się, że ma ostry stan zapalny trzustki. Było lepiej, gorzej, miałem jechać z nią samochodem na Majorkę do dziewczyn, ale lekarz zabroniła, bo miała mieć kroplówki, więc wyjechałem bez niej. Wiesia została z dziadkami, babcia Marysia woziła ją na kroplówki i było lepiej. W momencie, kiedy dojeżdżałem na Majorkę, było dużo gorzej, więc Zosia przyleciała do Warszawy i razem z Hanią się nią opiekowały w jakiejś klinice pod Piasecznem" - tłumaczył.

"Dopiero po kilku dniach jak Wiesi się poprawiło, to Zosia wróciła na Majorkę i byliśmy kilka dni razem. Były straszne wahania formy Wiesi, ale w piątek lekarze do nas zadzwonili, że nic nie działa, Wiesia się robi żółta, ma słabe wyniki badań i będzie musiała mieć w sobotę USG, które zadecyduje, czy Wiesia będzie miała operację. Nie zastanawiałem się, wsiadłem w samolot cztery godziny później. W poniedziałek było kolejne USG i okazało się, że trzeba operować, bo ma zapchane kanaliki żółciowe. Z godziny na godzinę było coraz gorzej. Żółć nie miała ujścia przez te kanaliki żółciowe" - opowiadał.

Jak zaznaczył, Wiesia przeszła zabieg cholecystostomii, a szanse jej przeżycia wynosiły 50/50. Na szczęście zwierzę czuje się już dużo lepiej.

"Dzisiaj jest już w szpitalu i chyba jest w dobrej formie. Będzie jeszcze miała badanie USG, ale jest OK. Chce jeść i uciekać do domu, ale niestety jeszcze nie może. Ostatnia doba będzie najważniejsza" - poinformował siatkarz.

Na koniec ze łzami w oczach podziękował fanom za falę wsparcia, jakie otrzymali w związku z chorobą psa.

lena