Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znane rody województwa łódzkiego: Terleccy z Lwowa przenieśli się do Łodzi

Anna Gronczewska
W 1987 r. uznano Terleckiego za najpopularniejszego sportowca
W 1987 r. uznano Terleckiego za najpopularniejszego sportowca fot. Jacek Kusiński
W rodzinie Terleckich piłkę kopał nie tylko Stanisław. Jego syn Maciej grał m.in. w Łódzkim Klubie Sportowym i Widzewie Łódź. Stanisław junior występował jak tata w ŁKS. Ale wcześniej ród Terleckich nie miał tradycji sportowych. Pochodzi z Lwowa. Tam na świat przyszli rodzice Stanisława - Teresa i Teofil.

- Nasza rodzina miała majątek w Stanisławowie, dlatego mam na imię Stanisław - dodaje były reprezentant Polski. - Mój dziadek ze strony ojca, Józef, był oficerem w armii austro-węgierskiej. Babcia ze strony mamy nazywała się Wiktoria Chamier- Gliszczyńska. W naszej rodzinie dzieci musiały znać dwa, trzy języki obce, mieć lekcje muzyki.

Po wojnie rodzina Terleckich osiadła w Piastowie. Teresa i Teofil mieli troje dzieci. Jurek zginął tragicznie jako kilkuletni chłopiec. Anna mieszka dziś w Australii. Najmłodszy Stanisław przyszedł na świat 13 listopada 1955 r. w Warszawie.

- Jestem warszawiakiem, ale przywiezionym z kapustą na targ - śmieje się Stanisław Terlecki. - Mama nie chciała rodzić mnie w powiatowym szpitalu, więc pojechała do Warszawy.

W Łodzi zamieszkał, gdy miał 19 lat. Został piłkarzem ŁKS. Pamięta, że gdy pierwszy raz znalazł się w tym mieście, poczuł się jak we Lwowie, który znał z opowieści rodziców. Stanisław był już żonaty. Żonę Ewę poznał w liceum w Piastowie. Chodzili do jednej klasy.

- W naszej rodzinie jest tak, że pierwsza miłość kończy się małżeństwem - mówi piłkarz.
Wspomina zabawną historię związaną ze ślubem. Grał wtedy w Gwardii Warszawa. Decydujący o pozostaniu jego klubu w ekstraklasie mecz wypadł akurat w dniu jego ślubu. Na stadion zajechał więc cały orszak ślubny. Pan młody pojawił się na boisku w końcówce spotkania. Gwardia mecz zremisowała, spadła do drugiej ligi i wtedy pojawiła się propozycja ŁKS.

Były to czasy, gdy piłkarz nie mógł swobodnie zmieniać barw klubowych. Stanisław Terlecki tłumaczy, że powodem transferu mogła być służba wojskowa. Mógł zmienić klub, gdy był jedynym żywicielem rodziny.

- I gdy zaczął studia na kierunku, którego nie ma w mieście jego zamieszkania - dodaje. - Działacze wymyślili więc, że zacznę studia na kierunku... zajęcia praktyczno-techniczne. Odbywały się one w Zgierzu, więc dojeżdżałem na nie tramwajem. Były to czasy, gdy w drużynie ŁKS samochody miało może dwóch piłkarzy - Mirek Bulzacki i Janek Tomaszewski.

Klub dał Terleckiemu mieszkanie w wieżowcu przy ul. Inflanckiej 25. - Byłem chyba pierwszym lokatorem - dodaje. - Oprócz mnie mieszkał jeszcze gospodarz domu, pan Pilarski. Stanisław Terlecki opowiada, że w ŁKS tworzyła się fajna paczka - przyszedł Henryk Miłoszewicz, Marian Galant, był przyjaciel Staszka - Grzegorz Ostalczyk, grali Tomaszewski i Bulzacki. Piłkarze dostawali kartki na obiady, najpierw do NOT-u, a potem do Spatifu. Latem po treningu wszyscy szli na basen Fala. - Nie byliśmy świętoszkami - twierdzi Stanisław Terlecki. - Byliśmy do tańca i różańca. Jak trzeba było grać, to graliśmy, jak ciężko trenować, to trenowaliśmy. A kiedy się bawiliśmy, to bawiliśmy...
Do Łodzi sprowadzili się rodzice Stanisława. Zamieszkali w bloku przy ul. Marysińskiej. Mama żyje do dziś. Tata Teofil umarł w 1983 roku. Jego syn był wtedy za granicą. Robił wszystko, by wyciągnąć ojca z Polski, ale ten, mimo że był po trzech zawałach, nie dostawał paszportu.

Stanisław Terlecki, kiedy zaczął grać w ŁKS, zmienił kierunek studiów, wybrał historię.

- Ciężko było pogodzić grę w piłkę ze studiami dziennymi - opowiada pan Stanisław. - Nieraz "lufę" dostałem, zdawałem egzaminy komisyjne. Prosiłem jednak działaczy, by nie "pomagali" mi w studiach. Każda bowiem taka pomoc przynosiła odwrotny skutek i kończyła się dwóją na egzaminie.
Stanisław Terlecki wspomina, że postrachem studentów były zajęcia z ekonomii i dr Jerzy Kropiwnicki. W pierwszym terminie oblewał 80 proc. studentów. - Ja zdałem, bo dr Kropiwnicki wyjechał na stypendium do Stanów Zjednoczonych - śmieje się Stanisław Terlecki.

W grudniu 1980 r. po słynnej aferze na Okęciu, jako jeden z "bandy czworga", został zdyskwalifikowany, razem z trzema widzewiakami: Zbigniewem Bońkiem, Józefem Młynarczykiem i Władysławem Żmudą. To zwichnęło jego karierę. Potem w czasie strajków studenckich Terlecki zapewniał zaopatrzenie strajkującym. Uczył historii w podstawówce, a potem w XXIII LO w Łodzi.

Zdecydował się jednak wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Zaproszenie przysłał mu kolega z Łodzi, Jacek Szczęsny. Wtedy kadra przygotowywała się do występu na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Tak koło nosa przeszedł mu drugi mundial. Cztery lata wcześniej był już w ekipie Jacka Gmocha, która miała grać w Argentynie. Wyeliminowała go poważna kontuzja.

W USA osiedlił się w Pittsburghu. Grał w piłkę w hali. Ma też na swym koncie występy w słynnym nowojorskim Cosmosie, między innymi z Pele i Beckenbauerem. Do Stanów wyjechał z żoną Ewą i dwojgiem małych dzieci - 4-letnim Maćkiem i 5-letnim Tomkiem. Za oceanem urodziła się Ania i Staś junior. - Tęskniłem za Polską - mówi Terlecki. - Tam w Ameryce moim największym marzeniem było, by przejść ul. Piotrkowską.

Wrócili w 1986 r. Ania miała 1,5 roku, Stasio junior - 2,5. Maciek i Tomek lepiej mówili po angielsku niż polsku. Osiedlili się w Łodzi. Zamieszkali w segmencie na Retkini. Stanisław znów grał w ŁKS. Po kilku latach opuścili jednak Łódź. Zamieszkali w Podkowie Leśnej, skąd pochodzi żona pana Stanisława. Ale dziś znów są w Łodzi. Dla nich Łódź to magiczne miejsce. Stanisław przeżył tu najpiękniejsze chwile swojego życia. Stanisław junior, który skończył za oceanem studia z zarządzania i administracji, grał w ŁKS. Teraz studiuje tak jak tata historię na Uniwersytecie Łódzkim, ale pracuje w Warszawie, w spółce Autostrady Polskie. Ania ma już za sobą debiut na deskach łódzkiego Teatru Wielkiego. Uczy się na ostatnim roku Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej w Łodzi. W ubiegłym roku wyszła za mąż za wykładowcę tej uczelni Stanisława Andrzeja Kiernera. Maciej skończył dziennikarstwo, ożenił się z Izą, farmaceutką z Łodzi. Mają 9-miesięcznego Antosia. Najstarszy Tomek został prawnikiem i przymierza się do otwarcia kancelarii. Ma dwoje dzieci, 7-letniego Jasia i 6-letniego Antosia. Jest nadzieja, że za jakiś czas usłyszymy znów o piłkarzu Terleckim, który gra w ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki