Znamy wyniki sekcji zwłok zaginionej z Orzechowa, której ciało przez dwa miesiące było na terenie jej własnej posesji

- Nie znaleziono żadnych dowodów, które mogłyby świadczyć o tym, że do zgonu pokrzywdzonej przyczyniły się osoby trzecie - kontynuuje prokurator Janusz Biewald. - Nie ma też takich podejrzeń ani ze strony rodziny, ani ze strony osób najbliższych - dodaje.

Przypominamy, że ciało zaginionej 63-latki odnaleziono w pomieszczeniu gospodarczym na terenie jej własnej posesji w Orzechowie po dwóch miesiącach poszukiwań. Kobieta wyjechała rowerem ze swojego domu w Orzechowie 5 grudnia 2018 r., a policja rower kobiety odnalazła w rejonie dworca kolejowego w Kowalewie Pomorskim. Janusz Biewald z Prokuratury Rejonowej w Wąbrzeźnie mówi, że kiedy 63-latka była widziana po raz ostatni oddalając się z miejsca swojego zamieszkania, to odeszła razem z tym rowerem.

Po dwóch miesiącach poszukiwań, ciało kobiety znaleziono na terenie jej własnej posesji. Tragedia w Orzechowie pod Wąbrzeźnem

Warto podkreślić, że Bożena K. najczęściej nawet wybierając się w dalsze trasy, wyjeżdżała najpierw rowerem i zostawiała go na stacji PKP, a następnie wsiadała do pociągu i ruszała dalej. - Dlaczego jednak z tym rowerem nie powróciła do miejsca zamieszkania wciąż nie jest wiadomo - mówi Janusz Biewald. - W tym miejscu brak na dworcu monitoringu - dodaje. Z racji, że od stacji PKP do domu 63-latki z Orzechowa jest odległość kilku kilometrów, Bożena K. mogła ten odcinek przejść. - Prawdopodobnie wróciła pieszo do miejsca zamieszkania, a rower pozostawiła w rejonie dworca kolejowego. Nie wiadomo, dlaczego podjęła taką decyzję - reasumuje Janusz Biewald.