Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła mała Julka Jabłonowska

Sylwia Królikowska
Julka skończyła w lipcu dwa latka. Kiedy przyszła na świat, ważyła niespełna 380 gramów
Julka skończyła w lipcu dwa latka. Kiedy przyszła na świat, ważyła niespełna 380 gramów Archiwum prywatne
Nasza Calineczka zmarła w sobotę w szpitalu. Razem z nami walczyła o lek dla wcześniaków.

Smutek, żal, poczucie niesprawiedliwości... Trudno dziś znaleźć słowa, by opisać to, co czują rodzice Julki Jabłonowskiej z Wałbrzycha. Dziewczynka zmarła w sobotę w szpitalu. Odeszła od nas po ponad dwóch latach walki o każdy dzień, o każdą minutę życia.

Skąd w tak kruchej istocie tyle siły? Zastanawiali się nad tym wszyscy, którzy słyszeli o Calineczce. Tak nazwała ją nasza redakcja, kiedy dwa lata temu jako pierwsi napisaliśmy, że w wałbrzyskim szpitalu przyszło na świat najmniejsze dziecko w kraju.
- Kiedy się na nią patrzy, widzi, ile ma w sobie siły, to aż wstyd powiedzieć, że czegoś się nie chce, nie da rady zrobić - mówili rodzice Sylwia i Łukasz.

Gdy Julka Jabłonowska się urodziła, ważyła niewiele ponad 380 gramów. I nawet lekarze nie dawali jej wiele szans. Przecież powinna się rozwijać w brzuchu mamy jeszcze cztery miesiące. Miała nie widzieć, nie słyszeć...

Ale kruszynka - niewiele większa od ludzkiej dłoni - nie dawała za wygraną. Każdego dnia udowadniała, że da radę. Kiedy po kilku miesiącach pobytu w szpitalu mama po raz pierwszy wzięła ją na ręce, dziewczynka się uspokajała. Czuła, że blisko niej jest osoba, która kocha ją najbardziej na świecie.

W całym swoim życiu Julia niewiele czasu spędziła w domu.

Rodzice - Sylwia i Łukasz - o niczym innym nie mówili. Czekali na każdy gest. Każdy jej uśmiech dodawał im sił. Wszystko kręciło się wokół kochanego, jedynego dziecka, na które przecież oboje tak czekali.

W całym swoim życiu Julia niewiele czasu spędziła w domu. Rozwijała się głównie na szpitalnych oddziałach, rozkochując w sobie wszystkich. Najpierw w wałbrzyskim ginekologiczno-położniczym, potem w Karpaczu, Legnicy, Krakowie i znów w Wałbrzychu. Wciąż nowe badania, zabiegi i coraz większa nadzieja, że kiedyś będzie z nimi w domu, już na zawsze.

Cały czas czekał na nią pokoik, z łóżeczkiem, różową pościelą, mnóstwem kolorowych zabawek. Właśnie tam Julka czuła się spokojnie.
Pierwsze spacery na podwórko były dla całej rodziny Jabłonowskich ogromnym wydarzeniem. Julia z ciekawością spoglądała na wszystko, co ją otaczało.

Kiedy tylko lekarze pozwolili, rodzice ją ochrzcili.
- To było dla nas bardzo ważne, wiemy, że teraz Pan Bóg nad nią czuwa - mówili.

Pomogła nam walczyć o synagis
O tym, że wielu rodziców nie stać na synagis, zwiększający odporność dzieci, dowiedzieliśmy się, kiedy potrzebowała go Julka. Pomogliśmy zebrać rodzicom pieniądze na lek. Udało się też wywalczyć, by Ministerstwo Zdrowia przekazało na synagis 8 mln zł. W tym roku wciąż nie wydało decyzji. Nie wiadomo, czy wcześniaki dostaną lek za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska