Na lubelskiej scenie dramatycznej zadebiutowała w 1972 roku, zaraz po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. I z Teatrem Osterwy związana była przez wszystkie lata kariery zawodowej. Nigdy nie mówiła o sobie jako gwieździe tej sceny, ale nie ulega wątpliwości, że należała do grona tych artystów, którzy decydowali o sile tego teatru. Nie robiło wielkiej różnicy czy w sztukach, w których grała, pojawiała się na pierwszym, czy też na dalszym planie. Wszędzie bowiem potrafiła wykreować postacie, które na długo zapadały w pamięć.
Do historii lubelskiej sceny przeszły takie Jej kreacje jak Nastka w "Mandacie" Erdmana czy Stara w "Krzesłach" Eugene’a Ionesco. W ostatnich sezonach podziwialiśmy Jadwigę Jarmuł zwłaszcza w roli Matki w "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie", przyjętej wręcz entuzjastycznie zarówno przez krytyków, jak i widzów. Ta kreacja - poza powszechnym uznaniem - przyniosła Jej również nominację do tytułu Lublinianki Roku w kurierowym plebiscycie. Dla mnie jednak na zawsze pozostanie przede wszystkim najlepszą Dulską, jaką kiedykolwiek widziałem. A widziałem wiele. Jeszcze kilka dni temu szukałem pewnego cytatu z dramatu Zapolskiej i natychmiast przed oczyma stanęła mi Jej postać.
Jadwiga Jarmuł zmagała się z ciężką chorobą. I bardzo długo zwyciężała w tej walce, występując na scenie do ostatnich dni. Trudno uwierzyć, że już nigdy Jej nie zobaczymy. A pogodzić się z tym jeszcze trudniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?