Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoty pociąg" wygląda na fikcję [ROZMOWA]

Krzysztof M. Kaźmierczak
- Żaden georadar nie pokaże wieżyczek i dział pociągu pancernego - mówi Olaf Popkiewicz
- Żaden georadar nie pokaże wieżyczek i dział pociągu pancernego - mówi Olaf Popkiewicz Polsat Play
Z Olafem Popkiewiczem, archeologiem i eksploratorem, redaktorem programu "Poszukiwacze historii" rozmawia Krzysztof M. Kaźmierczak.

Uczestniczył pan już nieraz w poszukiwaniach pozostałości II wojny światowej. W jaki sposób się je przeprowadza?

- Można powiedzieć, że robi się to dokładnie odwrotnie niż w przypadku rzekomego niemieckiego złotego pociągu z Wałbrzycha.

Dlaczego rzekomego? Przecież są jakieś plany, relacja naocznego świadka, a nawet obraz z georadaru?

- Do czasu aż nie zobaczyłem tego obrazu może i byłbym skłonny do pewnego stopnia uwierzyć, że ten pociąg istnieje. Podczas prowadzonych poszukiwań widziałem niejednokrotnie zapisy z georadarów. Przy pomocy takich urządzeń można zobaczyć, że w danym miejscu przemieszczano podłoże czy też, że znajdują się w nim jakieś puste przestrzenie wskazujące na to, że coś tam zakopano. Ale żaden georadar nie pokaże wieżyczek i dział pociągu pancernego, bo funkcjonuje on na zasadzie wskazywanie zaburzeń w ziemi, a nie wykonuje czegoś co wygląda niemal jak fotografia.

Zatem ktoś ten obraz zmanipulował?

- Na to wygląda. Dla mnie jest on dowodem na to, że pociąg to niemal na pewno fikcja.

Wracając do pierwszego pytania, w jaki sposób szuka się ukrytych w ziemi militariów czy skarbów?

- Przede wszystkim nie nadaje się takiej sprawie rozgłosu. Zaczyna się od podjęcia dokładnej weryfikacji informacji o lokalizacji przedmiotu poszukiwań.

W jaki sposób się to robi?

- Sprawdza się realia historyczne np. czy w ogóle jest możliwe, że w danym rejonie mogło się coś takiego znajdować, a także analizuje się źródła informacji pod kątem ich wiarygodności.

Relacja z łoża śmierci jak w przypadku rzekomego świadka ukrycia "złotego pociągu" nie brzmi wiarygodnie?

- Wystarczy zadać sobie w takiej sytuacji pytanie: dlaczego ktoś mający podobni wiedzę o skarbach nie zrobiłby z niej pożytku przez całe swoje życie?

Abstrahując od sprawy z Wałbrzycha, jeśli dysponuje się już potwierdzeniem lokalizacji miejsca ukrycia zabytku to rozumiem, że nie ma już przeszkód aby nadać sprawie rozgłos?

- Najlepiej upubliczniać takie informacje dopiero po przeprowadzeniu poszukiwań lub ewentualnie wtedy, gdy się je fizycznie rozpoczyna.

Dlaczego tak późno?

Choćby dlatego, aby uniknąć sytuacji jaka grozi w przypadku "złotego pociągu". Eksploracja na własną rękę przez amatorów jest nie tylko nielegalna i może przeszkodzić w prowadzeniu profesjonalnych prac poszukiwawczych. Stwarza też zagrożenie dla szukających, szczególnie tam (jak w okolicy Wałbrzycha) gdzie są szkody górnicze.

Rozmawiał Krzysztof M. Kaźmierczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski