Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjazd Kaszubów w Sopocie źle zorganizowany? ZKP odpiera zarzuty mieszkańca Chojnic

Jolanta Zielonka
Przemarsz Kaszubów podczas zjazdu w Sopocie
Przemarsz Kaszubów podczas zjazdu w Sopocie Karolina Misztal
Emeryt z Chojnic krytykuje tegoroczny Zjazd Kaszubów. Antoni Gierszewski uważa, że impreza była najgorzej zorganizowana od kilku lat. Twierdzi, że w mniejszych miastach lepiej to wychodziło.

Kaszubi z całej Polski i świata w minioną sobotę po raz czternasty spotkali się na dorocznym zjeździe. Mieszkańcy terenów kaszubskich mogli dostać się do Sopotu specjalnym pociągiem TransCassubia, który bieg zaczął w Chojnicach.

- To akurat było dopracowane. Tak jak zawsze pociąg jechał 20km/ h i można było podziwiać tereny kaszubskie. - mówi nasz Czytelnik. Nie jest zadowolony z innych aspektów imprezy w Sopocie. - Byłem na zjeździe w Pucku, Bytowie, Lęborku. Ten w Sopocie był najgorszy pod względem organizacji - tłumaczy.

Zjazd Kaszubów 2012 w Sopocie [FILM, ZDJĘCIA]

Narzeka, że pod sceną główną nie było ławek. - Przy drugiej scenie owszem, było sporo miejsc siedzących. Poza tym stoiska gastronomiczne były na końcu ulicy w odległości kilometra. Potem stało się w gigantycznych kolejkach, by w ogóle dostać coś do jedzenia - podaje swoje argumenty Gierszewski z Chojnic. - Podczas zjazdu wszystko powinno być skumulowane w jednym miejscu - dodaje.

Uczestnik imprezy w Sopocie ma także zastrzeżenia do przemarszu Kaszubów. - Szła tam orkiestra Marynarki Wojennej. Pojawili się też harleyowcy, którzy zagłuszali tę muzykę. Jeśli już ich zaproszono, to powinni być na końcu pochodu - mówi mieszkaniec Chojnic.

Uważa, że nawet politycy byli mniej widoczni niż zwykle, a jedna z lokalnych gazet nawet nie wspomniała o mszy w kościele. - Przecież wiara to jeden z elementów kaszubskiej kultury - zaznacza.

Stanowisko organizatora zjazdu

Łukasz Rychert, dyrektor Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego uważa, że Zjazd Kaszubów był dobrze zorganizowany.

- Zacznę od przemarszu. Cieszę się, że klub turystyczny motorowy brał w niej udział. Orkiestra szła z przodu, za nią 40 sztandarów, potem ważne osoby, takie jak politycy, następnie sopockie zrzeszenie. Tam już w ogóle nie było słychać tej muzyki. Dopiero potem jechali harleyowcy - odpiera argumenty czytelnika z Chojnic.

Co do braku ławek przy scenie, to Rychert zaznacza, że wszystkie sopockie duże imprezy organizowane są na tym placu. - Władze Sopotu być może podejmują takie decyzje ze względu na bezpieczeństwo. Poza tym jest tam dużo ogródków, z których mogli skorzystać - mówi dyrektor ZK-P. - Przy drugiej scenie uczestnicy zjazdu siedzieli. Warto tutaj podkreślić, że w tym roku był bardzo bogaty program. Wcześniej nie wykorzystywano dwóch scen - mówi.

Łukasz Rychert twierdzi, że do Grodziska, gdzie zorganizowano poczęstunek dla gości wcale nie było tak daleko. - Przejście zajęło 20 min, może pół godziny. Niektórzy wybierali drogę przez plażę, inni szli parkiem. Przewidywaliśmy upały, więc uważam, że to było dobre miejsce na odpoczynek. To obszar zalesiony, można było odetchnąć, odpocząć - argumentuje.

Jak tłumaczy po każdym zjeździe pojawiają się osoby, które mają jakieś zastrzeżenia do organizacji.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki