Ze strachu przed wirusem nie chcą jechać na narty do Włoch. Biuro podróży odmawia zwrotu pieniędzy

Andrzej Zwoliński
val di fiemme, Alpy, narty, zima.
val di fiemme, Alpy, narty, zima. pixabay
Zarezerwowałeś już wyjazd na narty lub na wakacje, a teraz w obawie przed wirusem zastanawiasz się nad jego odwołaniem? Zobacz, co może cię spotkać.

- To istny paragraf 22. W biurze podróży przyznają, że wyjeżdżając do Włoch możemy się zarazić koronawirusem, ale argumentując, że rejon do którego jedziemy nie jest wymieniony na stronie MSZ, jako zagrożony zakażeniem, odmawia nam zwrotu pieniędzy za odwołany wyjazd - skarżą się wrocławianie. Sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał przed sądem, a my sprawdziliśmy, czego mogą domagać się klienci biur podróży w obliczu epidemii.

Wrocławianka Monika Rozwarzewska i jej partner Jacek Gorliński jeszcze przed tym jak koronawirus dotarł do Europy i Włoch, wykupili w biurze turystycznym Nev-Dama dla siebie i córki, tygodniowy pobyt na turnusie narciarskim w Val di Fiemme leżącym na terenie Trydentu. Tygodniowe szusowanie i miejsce w hotelu kosztowały ich blisko 5 tys. zł.

- Po tym, gdy pojawiły się doniesienia o zagrożeniu zakażenia koronowirusem i tworzeniu czerwonych, zamkniętych stref na północy Włoch, postanowiliśmy odwołać nasz wyjazd. Biuro odmówiło - poskarżyła się nam Monika Rozwarzewska.

Biuro zasłania się brakiem formalnego ostrzeżenia na stronie MSZ przed wyjazdem, dokładnie w ten rejon Włoch.

- Nie tyle boimy się samego koronawirusa, ale przede wszystkim tego, że możemy być poddani kwarantannie na miejscu lub już po powrocie do kraju - wyjaśnia tymczasem Jacek Gorliński.

Gdy dzwoniliśmy do Nev-Dama z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie, pracownicy rozłączali się z nami, nie udzielając żadnych wyjaśnień. Ich klienci przekazali nam jednak wcześniejszą, mailową korespondencję z przedstawicielką biura.

Po tym, jak zwrócili się z prośbą o anulowanie wyjazdu i zwrot pieniędzy, odpisano im, że jeśli MSZ zakaże wyjazdu do Włoch to wtedy stanowisko biura się zmieni, a takiej informacji – jak podkreślono - nie ma. „Na tą chwilę Nasze biuro podtrzymuje stanowisko i nie mamy podstaw, aby anulować Pastwa wyjazd. Ośrodki narciarskie są czynne i nie ma problemów z dojazdem do nich. Nie jest możliwa zmiana kierunku wyjazdu oraz zwrot kosztów. Jeśli klient naprawdę chce anulować podróż, to zgodnie z ogólnymi warunkami. Oferujemy również możliwość anulacji karnetów narciarskich i zwrot 100 proc. kosztów, wartości skipaassu (jest to wariant, który nie występuje w ogólnych warunkach)” - czytamy w mailu od biura Nev-Dama.

Można dochodzić zwrotu pieniędzy, ale są haczyki

Zgodnie z przepisami, umowy na usługi turystyczne, w tym te zawierane z biurami podróży, pozwalają w szczególnych sytuacjach, w tym w sytuacjach zagrożenia epidemicznego, na odstąpienie od nich. Zgodnie z ustawą o imprezach turystycznych: podróżny może bezpłatnie odstąpić od umowy o udział w wycieczce lub wczasach w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego. Konsument rezygnując z wycieczki może żądać wyłącznie zwrotu dokonanych wpłat i nie może ubiegać się o dodatkowe zadośćuczynienie czy odszkodowanie.

- W przypadku każdego wniosku o odstąpienie od umowy, biuro podróży musi sprawdzić czy zaszły przesłanki do takiego odstąpienia. Innymi słowy czy w miejscu, do którego konsument planował lecieć, istnieje realne zagrożenie jego zdrowia. Jeżeli tak, biuro ma obowiązek uznać roszczenie podróżnego - wyjaśnia w przesłanym do nas komunikacie prezes Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji - Tomasz Chróstny.

Jak przekonuje prezes UOKiK - w przypadku szacowania ryzyka kraju destynacji, pomocne są informacje dostarczane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy Światową Organizację Zdrowia (WHO) – komunikaty te mogą dla konsumenta stanowić uzasadnienie wystąpienia owych nagłych i nieprzewidzianych okoliczności, w tym związanych z zagrożeniem zdrowotnym w kraju podróży.

Państwo Monika Rozwarzewska i Jacek Gorliński, dochodząc swoich praw, muszą teraz udowodnić, że rejon we Włoszech w którym wykupili pobyt, należał do zagrożonych wirusem.

MSZ nie wymienia co prawda regionu Włoch - Trydentu - w którym położony jest kurort Val di Fiemme, na liście miejsc dotkniętych wirusem (jest tylko Lombardia, Wenecja Euganejska i Emilia Romania), ale jednocześnie odsyła na strony Głównego Inspektoratu Sanitarnego, na której w ogóle ostrzega się przed wyjazdem do Włoch. Wrocławianie w sporze z biurem Nev-Dama, nie stoją więc wcale na przegranej pozycji. Zapowiedzieli już, że rozważają rozstrzygnięcie na drodze sądowej.

W przypadku wątpliwości dotyczących indywidualnych umów z biurami podróży, po pomoc można się zwrócić do miejskich i powiatowych rzeczników konsumenta.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ze strachu przed wirusem nie chcą jechać na narty do Włoch. Biuro podróży odmawia zwrotu pieniędzy - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl