Zdjęcia do filmu „Johnny” o ks. Janie Kaczkowskim zakończone. Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina twórcę hospicjum w Pucku!

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina ks. Jana Kaczkowskiego, twórcę Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio
Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina ks. Jana Kaczkowskiego, twórcę Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio Hubert Komerski
- Kiedy po raz pierwszy na zdjęciach próbnych zobaczyłem Dawida w sutannie i w pełnej charakteryzacji, miałem wrażenie, że czas się cofnął. Jestem twardzielem. Nie pękam. Ale wtedy puściły mi emocje. Bo znałem Jana osobiście... I teraz znowu stał przede mną. Dawid nie tylko wygląda jak Jan, mówi jak on i tak samo chodzi. Ale można odnieść wrażenie, że on myśli jak Jan - opowiada Maciej Kraszewski, scenarzysta filmu „Johnny”.

Film o księdzu Janie Kaczkowskim. Zdjęcia zakończone

Skończyły się właśnie zdjęcia do filmowej produkcji, której bohaterem jest zmarły przed pięcioma laty, charyzmatyczny ksiądz Jan Kaczkowski, który w tym mieście prowadził hospicjum.

Byliśmy na planie filmowym, rozlokowanym tuż przy szpitalu w Pucku. Skupiony Dawid Ogrodnik w sutannie i okularach, lekko kulejąc, przechadza się w skupieniu, czekając na kolejne ujęcie.

Zdjęcia do filmu „Johnny” o ks. Janie Kaczkowskim zakończone. Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina twórcę hospicjum w Pucku!
Piotr Niemkiewicz

- Szczęść Boże - wita go statysta, który za chwilę ma zagrać z nim w jednej ze scen. Po chwili wybucha śmiechem, orientując się, że przecież mówi do aktora, a nie do prawdziwego księdza. Nad tym podobieństwem aktora do bohatera filmu pracuje Liliana Gałązka, wspaniała charakteryzatorka, która ostatnio z Ogrodnikiem spotkała się na planie serialu „Rojst”.

Scenarzysta Maciej Kraszewski ma wrażenie, że to nie on wybrał bohatera, tylko... bohater jego. Znał księdza Jana. Obaj byli z Sopotu i poznali się przez wspólnych przyjaciół. Maciej potrzebował wówczas kogoś, kto by mu opowiedział o hospicjum i pokazał jak ono działa. Pracował nad scenariuszem, w którym pojawia się właśnie hospicyjny wątek.

Nie chciał wymyślać historii z kapelusza. Miał przeczucie, że wizyta w takim miejscu zainspiruje go, otworzy mu drzwi do wyobraźni.

I wtedy zobaczył Jana w akcji. Człowieka, który był ludziom całkowicie oddany. Który zapowiedział w hospicjum, że choćby nie wiadomo, jak się czuł, to jeśli jakiś pacjent będzie odchodzić, mają go bezwzględnie, o każdej porze dnia i nocy wołać, żeby mógł go w tych ostatnich chwilach życia wspierać.

- Pamiętam, że kiedy z takim zachwytem obserwowałem go podczas tej pierwszej wizyty w hospicjum, ktoś do mnie zadzwonił. Przeprosiłem, mówiąc, że oddzwonię później, bo właśnie... obcuję ze świętym. Po drugiej stronie telefonu zapadła głucha cisza. Musiałem dodać, że to święty, któremu głowa nie świeci jak żarówka, a swoich wypowiedzi nie zaczyna od słów: - zaprawdę powiadam wam. Ale w jego działaniach było coś naprawdę świętego - opowiada scenarzysta.

- Jan sam miał fantastyczny dystans do siebie i do życia - mówi dalej Kraszewski. - Chociaż umierał, to powtarzał, że śmierci nie można traktować z taką śmiertelną powagą, bo inaczej ona nas zabije.

Po tym pierwszym spotkaniu zaprzyjaźnili się. Do tego stopnia, że Jan namówił go do drugiej w życiu spowiedzi. Odbyła się w słynnym, hospicyjnym pokoju zwierzeń i miała formę rozmowy, oczywiście z zachowaniem wszystkiego, co sakramentalne.

- Na koniec ksiądz Jan, zamiast w konfesjonał, którego tam nie było, popukał w mnie czoło... Ale to była piękna rozmowa o ważnych sprawach z człowiekiem, który był nie tylko osobą duchowną, ale też doktorem bioetyki, a także skutecznym menadżerem. I to wszystko "mieściło" się pod jednym adresem. Poruszał się wolno, słabo widział, a jednak był skuteczny. Fenomen - wspomina Maciej Kraszewski.

Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina ks. Jana Kaczkowskiego, twórcę Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio
Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina ks. Jana Kaczkowskiego, twórcę Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio Hubert Komerski

Jak mówi, pomysł na film pojawił się podczas pierwszej edycji Nagród Okulary Księdza Kaczkowskiego. Tak na marginesie, dodaje Maciej, tę galę w sopockiej Operze Leśnej prowadził Szymon Hołownia. A ja tłumaczyłem na scenie "instrukcję" obsługi tych okularów i czym jest ta nagroda. Następnie Szymon zaprosił na scenę chłopaka, który wparował na nią z wielką energią. Miał lekko rudawe włosy, był wbity w nieco ciasny, garnitur koloru seledynowego. A potem opowiedział historię swojego życia i przyjaźni z Janem. Mówił o własnej, trudnej przeszłości, włącznie z narkotykami, o tym jak znalazł się nad przepaścią i że dzięki spotkaniu z księdzem Janem uwierzył, że może zmienić życie i zmienił je. To był Patryk. A ja patrząc na niego, pomyślałem - mam film.

Patryka w "Johnnym" gra inny, wspaniały aktor Piotr Trojan, który w ubiegłym roku za rolę Tomka Komendy w filmie "25 lat niewinności" otrzymał nie tylko nagrodę dla najlepszego aktora na gdyńskim festiwalu filmowym, ale też filmowego Orła.

Trojan również pojawił się na planie. Podczas jednej z przerw rozmawialiśmy o jego bohaterze. Aktor wspomniał, że dla roli przeszedł szkolenie w kuchni, żeby poznać fach kucharza i szkolenie jako wolontariusz w hospicjum. Patryk to ważna postać w tym filmie. Drugi po Janie, można powiedzieć.

Piotr Trojan: - Gram chłopaka, który miał trudną i burzliwą młodość. A potem dzięki księdzu Kaczkowskiemu wrócił znad przepaści.  Ta historia jest nie tylko tak po ludzku wspaniała, ale to aktorskie wyzwanie. Każdy aktor marzy o tym, żeby pokazać taką przemianę w życiu człowieka, w dodatku prawdziwą, nie zmyśloną. Pokazać postać od zera do bohatera.

Piotr opowiada, jak spotkali się z Patrykiem w Pucku. - Ale grając Patryka, nie mam być nim dosłownie. Nie odtwarzam jego ruchów, mimiki. Na tę moją, filmową postać składa się wielu takich chłopaków, jak Patryk, którym ksiądz Jan pomógł. Z nimi też się spotkałem i rozmawiałem. Każdy z nich miał podobną historię - pełną zła, które w ich życiu siedziało, a z którego ksiądz Kaczkowski pomógł im wyjść.  

Zdjęcia do filmu „Johnny” o ks. Janie Kaczkowskim zakończone. Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina twórcę hospicjum w Pucku!
Hubert Komerski

Kiedy kończyliśmy z Piotrem Trojanem rozmowę, podszedł do nas jeden ze statystów, grających bezdomnego.

Zanim poprosił o zdjęcie, spytał aktora: - Dobrze zagrałem?

 - Bardzo dobrze - odparł Trojan. Mężczyzna przyjął komplement z ogromnym zadowoleniem. Statystów na planie było zresztą kilku. Grali bezdomnych, w dodatku nie stroniących od alkoholu. Pan Andrzej miał nawet z Dawidem Ogrodnikiem scenkę mówioną.

- O, pucki Siara - ktoś zażartował na jego widok, robiąc aluzję do podobieństwa statysty do aktora Janusza Rewińskiego.

Pan Andrzej do tej scenki dostał rekwizyt, butelkę z napisem Shogun. Kiedy go pytam - co to, odpowiada ze znawstwem, że to tanie wino. Kosztuje tyle, co nic - tłumaczy. - Z tym, że teraz w butelce jest sok – dodaje.

I żartobliwie puentuje naszą rozmowę: - Koledzy będą mi zazdrościć. Powiedzą, nie dość, że w filmie gra, to jeszcze Shoguna do wypicia mu dali.

Reżyserem filmu "Johnny" jest Daniel Jaroszek. To jego debiut filmowy. Ale za kamerą stoi od dziesięciu lat. Z tym, że do tej pory realizował reklamy. Zrobił ich ponad 200.

- I jak powtarza mój kolega operator: - To nie jest nasze pierwsze rodeo... zaczyna pół żartem rozmowę.  

Na pytanie, czy przed podjęciem się reżyserii słyszał o księdzu Janie, odpowiada, że tak. Pochodzi z domu wierzącego. Sam przez wiele lat był ministrantem. Postać księdza Jana nie była mu więc obca.

- Ale to była pobieżna wiedza o człowieku, onkocelebrycie - jak sam ksiądz Jan siebie nazywał. Wiedziałem tylko, że prowadzi hospicjum i że przez jakiś chichot losu dotknięty jest śmiertelną chorobą - glejakiem. Nie poddaje się jednak i do końca robi niezwykłe rzeczy. Walczy o swoje hospicjum, próbując zdobywać na nie środki. A potem, na etapie przygotowań do filmu, pojechałem do hospicjum i zobaczyłem, że to dzieło funkcjonuje świetnie także po jego śmierci. Pomyślałem wtedy - Janie, udało ci się – opowiada.

Pytany o najtrudniejsze do tej pory zdjęcia, mówi bez wahania, że te w hospicjum. Dorośli, twardzi faceci z ekipy wychodzili z planu ze szklanymi oczami.  

Daniel Jaroszek przyznaje, że zarówno Dawid Ogrodnik jak i Piotr Trojan to aktorzy z najwyższej półki. I że dla niego praca z nimi to niezwykłe doświadczenie.

- Dawid stworzył księdza fenomenalnie, gestami, sposobem mówienia. Patrzę na niego i czuję jakby "odpalał" Jana – tłumaczy.

Też pamięta ten moment, kiedy Ogrodnik przyjechał pierwszy raz na próby ubrany w sutannę, ogolony. Szedł podpierając się laskę.

Zdjęcia do filmu „Johnny” o ks. Janie Kaczkowskim zakończone. Dawid Ogrodnik do złudzenia przypomina twórcę hospicjum w Pucku!
Piotr Niemkiewicz

- Wszedł Dawid, ale po chwili to był już tylko Jan. Nieprawdopodobna metamorfoza - wspomina. Dodaje, że zanim weszli na plan, mieli przez miesiąc próby. Każdą scenę wcześniej na sucho "przegrali". Dzięki temu teraz mogą iść jak burza. Cieszy się, że obaj aktorzy zgodzili się na te próby, bo dla debiutanta to był wiatr w żagle.

- Ale na planie mam świetnych ludzi. Żartuję, że dwór tworzy króla. A ja mam taki, spektakularny dwór, na który król nie zasługuje. Korzystam jednak z ich wielkiej wiedzy.

Jakiego księdza Jana chce pokazać?

- Księdza na miarę XXI wieku. Takiego, którego każdy wierzący chciałby w swoim życiu spotkać - odpowiada reżyser.

Maciej Kraszewski, który jest także koproducentem tego filmu, twierdzi, że ambicją nie tylko jego, ale całej ekipy jest pokazanie w filmie prawdziwego człowieka.  

- To opowieść o człowieku, który był księdzem, który pokazywał ludziom jak zawrócić znad przepaści, jak praktykować miłość i tę prostą sztukę przytulania – tłumaczy. - Teraz, kiedy chwieją się autorytety, kiedy wszystko można poddać w wątpliwość, kiedy mnożą się teorie spiskowe, Jan wraca do rzeczy zasadniczych i pokazuje, jak to robić. Zawsze interesowała mnie mechanika czynienia dobra i ten film ją pokazuje. Uznałem, że w tych czasach taka historia o wielkości Jana i przypadku Patryka jest potrzebna. To może być dla ludzi bateria energetyzująca, pokazująca, że w każdym momencie życia, nawet tym najbardziej beznadziejnym, kiedy wszyscy mówią, że nie mamy szans, można zrobić zwrot przez lewą burtę i wygrać.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na i.pl Portal i.pl