18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Ćwiąkalski: Prowokacja musi mieć swoje granice

Zbigniew Ćwiąkalski
Prowokacja musi mieć swoje granice
Prowokacja musi mieć swoje granice Tomasz Bołt
Ze Zbigniewem Ćwiąkalskim, byłym ministrem sprawiedliwości, rozmawia Jarosław Zalesiński

Chciałbym zapytać Pana, nie jako byłego ministra sprawiedliwości, tylko jako praktykującego adwokata: czy decyzja Krajowej Rady Sądownictwa, dotycząca sędziego Milewskiego, podjęta bez ustalania, jak wyglądało oryginalne nagranie jego rozmowy z Pawłem Miterem, nie kwalifikuje się do jakiejś rozprawy rewizyjnej?
Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby Krajowa Rada wysłuchała oryginalnego nagrania. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego tego nie uczyniła i jak wyglądała dyskusja w czasie posiedzenia. Być może rada uznała, że już same te znane nam fragmenty są dyskwalifikujące dla prezesa Sądu Okręgowego.

PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD - ZAREJESTRUJ SIĘ

A po drugie, dla polskiego sądownictwa byłoby pewnie w opinii publicznej dyskwalifikujące, gdyby sędzia Milewski na swoim stanowisku pozostał.
Niewątpliwie autorytet wymiaru sprawiedliwości z powodu owej, najdelikatniej mówiąc, wysoce niefortunnej rozmowy pana prezesa Milewskiego bardzo ucierpiał. A ucierpiałby jeszcze bardziej, gdyby Krajowa Rada nie przychyliła się do wniosku ministra sprawiedliwości o odwołanie prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego. Mówimy jednak o czymś innym - o tym, że rada ewentualnie mogła odroczyć swoją decyzję i uzależnić ją od wysłuchania oryginałów taśm. Być może jednak zostały one zniszczone lub z innych powodów są dziś nieosiągalne, i rada i tak musiałaby podjąć decyzję bez wiedzy, jak to oryginalne nagranie wyglądało.

Symptomatyczne jest jednak to, że decyzja KRS zapadła praktycznie jednogłośnie.

Z czego wynika, że wyjaśnienia prezesa Milewskiego zostały przez członków rady uznane za nieprzekonujące.

Poza decyzją dotyczącą sędziego Milewskiego, Krajowa Rada sformułowała też wczoraj rodzaj oświadczenia, być może istotniejszego od samej decyzji.

Co do tej decyzji jeszcze, to wydaje mi się, że można ją było z góry przewidzieć. Sędzia Milewski w tej nagranej rozmowie wypowiadał się jednak jako prezes sądu. Nawet jeśli istnieją jakieś nieznane nam fragmenty rozmowy, które by go w jakimś sensie bardziej usprawiedliwiały, to jednak te znane nam fragmenty są podstawą do poważnych wątpliwości, czy powinien pełnić funkcję prezesa Sądu Okręgowego.

A owo oświadczenie? Czy nie odnosiło się pośrednio do ostatnich działań i wypowiedzi ministra Gowina?
Można się było spodziewać, że rada zajmie się i tymi ostatnimi wydarzeniami. Tym bardziej że rzeczywiście zawiązał się dość poważny spór dotyczący tego, czy artykuł 41 prawa o ustroju sądów powszechnych stwarza podstawę do przyznania sobie przez ministra sprawiedliwości uprawnienia do żądania wydania akt.

Pana zdaniem, ów artykuł stwarza taką podstawę?
Moim zdaniem, nie. Jest to delegacja ustawowa o charakterze techniczno--organizacyjnym, która wyraźnie mówi, co może się znaleźć w akcie wykonawczym, na przykład ustalenie godzin pracy sądu, podziału na wydziały, wyznaczenie pomieszczeń dla świadków itp. Nigdzie nie ma tam sformułowań dających podstawę do stwierdzenia, że artykuł 41 przyznaje ministrowi prawo regulowania zasad dostępu do akt sądowych, względnie prawo wystąpienia o przesłanie akt. Takich sformułowań po prostu tam nie ma.
Minister sprawiedliwości zarządził też kontrolę Sądu Okręgowego.
Mam poważne wątpliwości, czy w tym przypadku została zachowana określona procedura. Zmienione prawo o ustroju sądów powszechnych mówi bardzo wyraźnie, jak powinna wyglądać zwierzchnia kontrola administracyjna. Uchwalili to posłowie, nikt inny, a przepisy weszły w życie bardzo niedawno, bo z końcem marca. Jeżeli ktoś coś uchwala, to należy tego potem dotrzymywać.

Minister Gowin był jednak zniecierpliwiony powolnością ustalania ewentualnej odpowiedzialności za sprawę Amber Gold i szedł drogą na skróty.
Ja jednak zawsze wolę, żeby najpierw zmieniono przepisy, w takim kierunku, w jakim ewentualnie mogłoby to zapewnić większą sprawność postępowania sądowego, a nie odwrotnie, czyli tak, że najpierw podejmuje się pewne działania, a potem zastanawia się nad tym, jak te działania usprawiedliwić.

Sędziego Milewskiego czeka jeszcze postępowanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Czy tam właśnie sprawa owego nagrania nie powinna być zbadana bardziej sumiennie?
Nawet musi być zbadana. Rzecznik jest zobowiązany do wszechstronnego wyjaśnienia przedkładanych mu spraw. Rzecznik ma też do dyspozycji środki umożliwiające przeprowadzenie odpowiednich działań, które zmierzałyby do ujawnienia i zbadania dowodów. Rzecznik dyscyplinarny ma znacznie pełniejsze możliwości zbadania sprawy niż KRS.

Może przy tej okazji zostanie oceniona nie tylko III, ale i IV władza, czyli tego rodzaju metody dziennikarskie.
Prowokacja musi mieć swoje granice. Zasady przeprowadzania prowokacji służb specjalnych są określone wprost w ustawie. Nie może być tak, że dziennikarze nie stosują się do żadnych przepisów i organizują prowokacje według zasad przez siebie narzuconych. Tym bardziej że wnika to dość głęboko w swobody obywatelskie.
Rozmawiał Jarosław Zalesiński

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki