Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Boniek: W święta dbam o atmosferę i robię przystawki. Świąteczne rozmowy Dziennika Zachodniego

Rafał Musioł
Zbigniew Boniek, prezez PZPN
Zbigniew Boniek, prezez PZPN Marek Szawdyn
Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, mówi nam o stuleciu PZPN, swojej wizji futbolu, planach na święta oraz na przyszłość.

PZPN świętował w tym roku stulecie istnienia. Gala, którą zorganizowaliście z tej okazji, wzbudziła duże emocje.
Nie mogło być inaczej. Najwięcej dyskusji wiązało się z wyborem jedenastki stulecia, który pokazał, jak bogatą mamy historię. Sto lat to między innymi dwie wojny światowe, okres komunizmu, przemiany społeczne, a jednak piłka tak naprawdę była jedna i zawsze łączyła Polaków. W Związku chcemy to podkreślać także przez wykorzystanie najnowocześniejszych technologii. Pochwalę się, że to w mojej głowie zrodził się pomysł Biblioteki Piłkarstwa Polskiego. Zapytałem wtedy sekretarza, Maćka Sawickiego, dlaczego wszystkie wielkie mecze reprezentacji i klubów są dostępne na YouTubie, a nie na naszym własnym playerze. Efektem była gigantyczna, niesamowita praca, a sama biblioteka pęczniała... Ale to niejedyny skok. Gdy osiem lat temu przyszedłem do PZPN i włączyłem pzpn.pl, zobaczyłem tylko jakiś zbiór dokumentów, dziś robimy rocznie 130 eventów na żywo, a serwis „Łączy nas piłka” bije rekordy. Wracając do gali: sądzę, że ostateczny kształt jedenastki stulecia był dobry i pokazywał pełen przekrój historii.

Dzisiejsi ligowcy na gwiazdy odbierające wyróżnienia patrzyli pewnie z zazdrością...
PZPN jest prawdziwą korporacją i stoi na straży rozgrywek, ich regularności i to właściwie wszystko. Zawsze jak widzę w mediach społecznościowych krytykę związku za to, że sędzia się pomylił, albo że na trybunach jest coś nie tak, to pytam: czy my odpowiadamy także za to, że piłkarz z pięciu metrów nie trafił do bramki? No cóż, może niektórzy z tych patrzących mają buławę w plecaku i za następne sto lat ktoś ich doceni?

Pan został wybrany nie tylko do jedenastki stulecia, ale też „Forbes” po raz czwarty z rzędu uznał pana za najbardziej wpływową postać w polskim sporcie...
Myślę, że w dużej mierze to wynika z siły związku, którym zarządzam. A jak wyglądają moje wpływy? Robię swoje, nie zastanawiam się nad tym, jak odbierają to ludzie.

Nie ma pan w swoich działaniach chwili zwątpienia? Mam na myśli na przykład wybór Jerzego Brzęczka na stanowisko selekcjonera?
Od momentu tego wyboru nie miałem ani jednej chwili, w której pomyślałbym, że to był błąd. Generalnie uważam, że my Polacy jesteśmy najlepsi w krytykowaniu. Czy naprawdę nikt nie pamięta, że po mundialu w Rosji leżeliśmy na łopatkach? Wszystko trzeba było zaczynać od nowa, podnieść i pozbierać. Zrobić dobrą atmosferę, wykrzesać siły z ludzi, przebudować zespół. A za pasem mieliśmy Ligę Narodów, z bardzo mocnymi rywalami. Wyszliśmy na tych Włochów i Portugalczyków, i graliśmy naprawdę dobrze, jak równy z równym. Widziałem, że znów powstaje coś fajnego. W eliminacjach wygraliśmy grupę, a ja się nie zgadzam, że trzeba to było traktować w kategoriach obowiązku. Po zwycięskich meczach czytałem Twittera... To narzędzie ma siłę przeszkadzania w realizacji celów, jest nośne, jeśli chodzi o narzekanie, ale nie kształtuje całej opinii i nie ma wpływu na moje przekonania.

A nie ma pan poczucia przepaści między odbiorem kadry i atmosferą na jej meczach, a ligowo-pucharową rzeczywistością?
Mam, przyznaję, że mecze ligowe bywają siermiężne, poziom nie rośnie, w przeciwieństwie do nowoczesnych stadionów, bo pod względem infrastruktury jesteśmy w absolutnym topie Europy. Myślę, że problem tkwi w mentalności osób zarządzających polską piłką. Z rozmów z nimi wynika, że są skupieni na nietworzeniu kominów płacowych. Moim zdaniem to błąd, w każdym wielkim klubie są takie kominy, w wielkim Bayernie robi go na przykład nasz rodak, Robert Lewandowski. Żeby zbudować solidny zespół, potrzebne są fundamenty, czyli na przykład czterech świetnych piłkarzy zamiast dwudziestu słabych. Trzeba też umieć zadbać o wiele kwestii organizacyjnych. Niezrozumiała była na przykład polityka Piasta. Zamiast koncentrować się na Lidze Mistrzów, tam problem gonił problem, chociażby taki, że obrona bazowała na jednym zawodniku, który mógł odejść w dowolnym momencie, bo taki miał kontrakt... U nas rządzi zasada, że piłkarz ma się zwrócić w ciągu półtora roku, nikt nie patrzy na dłuższy okres. A gdzie jest proces zarządzania drużyną? Wybór trenera, danie mu narzędzi, wiara w niego... To nie są łatwe tematy, a wiele osób tylko myśli, że się na tym zna. Brakuje praktyków. Ale proszę mi wytłumaczyć, dlaczego byli piłkarze pchają się do roli telewizyjnych ekspertów, żeby po meczu mądrzyć się o meczu, i na tym kończą się ich ambicje? Ja też kiedyś pomagałem w komentowaniu, ale chciałem iść do przodu i poszedłem.

Wiele osób wskazuje na menedżerów jako problem polskiej piłki.

Oni chcą zarobić i to jest naturalne. Ale ktoś te umowy musi przecież podpisywać ze strony klubu! Nasza liga stała się hurtownią. Oglądam mecze i zastanawiam się, na jakiej zasadzie zawodnicy X, Y i Z przyszli do Polski. Rozumiałbym, gdyby dawano ich w prezencie, ale przecież za nich i im się płaci. A oni na przykład nie potrafią biegać i to zarówno pod kątem szybkości, jak zwykłej techniki.

Jeśli jesteśmy przy lidze, trudno nie wspomnieć, że w tym roku bezpośrednio zajął się pan Rakowem.
Chciałem im tylko przypomnieć, że w życiu, także w budowie klubu, trzeba iść krok po kroku. A oni stracili mnóstwo czasu i nie wykorzystali momentu, gdy wiosną zespół grał świetnie. Zamiast wdawać się w polityczne przepychanki, mogli przebudowywać stadion. Nie każdy w lidze musi mieć arenę jak Legia, trzeba mierzyć siły na zamiary. Ciekawy jestem, czy zdążą uporać się z problemem do wiosny.

A co pan myśli, patrząc na czternastokrotnych mistrzów Polski, czyli Ruch Chorzów, w trzeciej lidze?
W wolnej gospodarce bycie zasłużonym to coś innego niż dobrze zarządzanym. Ta katastrofa nie była przypadkowa. Ruch był okradany i rządzony przez ludzi niekompetentnych, o czym zresztą głośno mówiłem, zwłaszcza o jednym z byłych prezesów i właścicieli. Proszę też pamiętać, że bez stadionu we własnym mieście nawet kolejne sportowe sukcesy mogą oznaczać jedynie uderzanie głową w sufit, bo o licencji nie będzie mowy. Śląsk to bardzo piłkarski region, ludzie w nim kochają piłkę i garną się do niej, ale to nie oznacza, że wszyscy muszą teraz Ruchowi pomagać. Zwłaszcza, że klub sam taką pomoc bardzo długo odrzucał albo źle wykorzystywał.

Czy to prawda, że Polska stara się o finał Ligi Mistrzów w 2023 roku?
A może nawet w 2022. Tak. Chodzi o piłkę nożną kobiet. Jesteśmy tym wydarzeniem bardzo zainteresowani, podobnie jak rozwojem kobiecego futbolu w Polsce. Świat pokazuje, jaki tkwi w nim potencjał. Na mecze przychodzi po kilkadziesiąt tysięcy osób, zawodniczki są gwiazdami. U nas dystans wciąż jest duży, co musi dziwić. Chciałbym, żeby sekcje kobiet powstały przy wszystkich klubach Ekstraklasy. Zwłaszcza, że nasz turniej „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” pokazuje, jak wiele dziewczyn od ośmiu do trzynastu lat, garnie się do tego sportu. A zorganizowanie sekcji nie jest ani skomplikowane, ani kosztowne. Powiem nawet, że jeśli ktoś nie umie stworzyć drużyny piłki kobiecej, to męskiej też nie potrafi. A ten finał byłby ostatnim załatwionym przeze mnie wydarzeniem po dwóch finałach Ligi Europy, mistrzostwach Europy U-21 i mistrzostwach świata U-20. Proszę pamiętać, że w FIFA jest 56 federacji i każda chce coś dla siebie ściągnąć, myś-lę, że ten nasz bilans jest niezły.

Zapytałem o kobiety, bo także kobieta została ministrem sportu. Będzie pan z nią rozmawiał o piłce? Nie ukrywam, że nawiązuję do słynnej wymiany zdań na Twitterze między panem a Karoliną Hytrek-Prosiecką...

To był żart, a zrobiono burzę. A co do minister Danuty Dmowskiej-Andrzejuk, to siedziałem z nią przy stoliku na Gali Stulecia i mieliśmy okazję porozmawiać. Jest młoda i ambitna, mam wrażenie, że chce iść linią Witolda Bańki. Zapewniłem ją, że z PZPN nie będzie miała żadnych problemów, bo jesteśmy uczciwi i bogaci.

Trochę mówi pan już za swojego następcę, bo zbliżające się święta będą ostatnimi, jakie pan spędzi na stanowisku szefa PZPN...
Jeszcze mam sporo do zrobienia. Będę na Euro 2020, czekają nas mecze U-17, walka U-21 o awans, sporo kwestii pozasportowych. Nie będzie mi się nudziło, a na spakowanie biurka potrzebuję dwa dni.

Ma pan „delfina”, którego zarekomenduje delegatom?
Na razie o kandydatach piszą tylko dziennikarze. Ale na pewno poprę tego, który będzie chciał kontynuować moją politykę, bo ona przyniosła dobre efekty.

Nie przegapcie

Pana następca będzie już funkcjonował w innej piłce? Mówi się o logach na koszulkach reprezentacyjnych, o Superlidze klubowej...
Czysta koszulka kadry, tylko z godłem, to świętość i nie wolno jej ruszać. A Superliga? Moim zdaniem bez szans. Liga Mistrzów to najlepsza formuła, a do wszystkich rozgrywek można awansować tylko z ligi krajowej, nie przez wskazanie. Jeśli pewnego dnia się okaże, że ze swoimi poglądami jestem w mniejszości, wtedy natychmiast zrezygnuję z miejsca w Komitecie Wykonawczym UEFA.

Jak pan spędzi święta?
Od 20 lat tak samo, w domu we Włoszech. Będzie nas około 20 osób. Wigilia w stu procentach jest dla rodziny, 25 grudnia jemy wspólny obiad, a potem pojadę do klubu, żeby pograć w piłkę, tenisa albo padla. W drugie święto tradycyjnie wyjadę do znajomych na wieś, by obejrzeć konie i pojeździć kłusakami.

Co należy do pana świątecznych obowiązków?
Przede wszystkim kupuję prezenty i dbam o dobrą atmosferę (śmiech). Ale zajmuję się też przystawkami, moja firmowa to krewetki z rukolą i pomidorka-mi, skropione cytryną i oliwą z oliwek. Zrobię też starter z krojonego łososia z chlebem i masłem.

A co poza przystawkami pan będzie robił za rok?
Mam różne pomysły. Może zostanę prezesem któregoś klubu? Miałem już taką propozycję, ale odmówiłem, bo chciałem dokończyć pracę w PZPN. Zobaczymy, co życie przyniesie. Na razie proszę ode mnie życzyć wszystkim Czytelnikom spokojnych i dobrych świąt.

Zobaczcie koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera