Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamykasz się w pokoju, bierzesz młot i demolujesz, co się da

Ewa Andruszkiewicz
Rozładowanie agresji w ten sposób to ulga tylko na krótką metę - przestrzegają eksperci.
Rozładowanie agresji w ten sposób to ulga tylko na krótką metę - przestrzegają eksperci. themolka / facebook
Pomysł pokoi służących rozładowaniu emocji przywędrował do nas z zagranicy. Pierwsze takie pomieszczenia powstały na Pomorzu na początku września. Szybko zyskały zwolenników.

Takiej atrakcji na rozrywkowej mapie Trójmiasta jeszcze nie było! Pomysł narodził się za granicą, potem przywędrował do Polski, a ostatnio urzeczywistnił się także w Gdańsku. To właśnie tu, jako pierwsze na Pomorzu, powstały dwa specjalne pomieszczenia przeznaczone do... całkowitej dewastacji. Jak łatwo się domyślić, szybko znalazły zarówno rzeszę wiernych fanów, jak i zagorzałych przeciwników.

Część osób odbiera je jako rodzaj zezwolenia na sianie destrukcji. Ich zdaniem, legalne wyżywanie się na wszystkim, co wpada nam w ręce, może budzić agresję także poza specjalnie przeznaczonymi do tego pokojami.

- W życiu się tam nie wybiorę. I odradzam to wszystkim moim znajomym - deklaruje 21-letnia Karolina, studentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim. - Nie trzeba być ekspertem, aby przewidzieć, jak taka „zabawa” może się skończyć. Nas na studiach uczą różnych metod radzenia sobie ze stresem, złymi emocjami i agresją. Nie ma wśród nich rozwalania wszystkiego dookoła, nawet w specjalnie przeznaczonych do tego pokojach. Dziś zrobimy to tam, a jutro - na ulicy. Na stres, owszem, pomaga wysiłek fizyczny, ale bardziej niż o rozwalanie przedmiotów chodzi tu np. o jazdę na rowerze czy biegi. Pomocne jest też pozytywne myślenie, rozmowa z kimś zaufanym, a niekiedy wystarcza tabliczka dobrej czekolady. Agresja rodzi agresję. To zasada stara jak świat - dodaje studentka psychologii.

Z drugiej jednak strony, jak tłumaczy pomysłodawca gdańskich pomieszczeń do demolki, mają one służyć wręcz przeciwnie - wyładowaniu negatywnych emocji.

Skąd pomysł, aby otworzyć je właśnie nad morzem?
- Pierwszy kontakt z pokojem przeznaczonym do zniszczenia miałem w czasie wakacji za granicą - wspomina Oskar Skorowski, pomysłodawca i właściciel gdańskiej TheMolki. - W Holandii czy w Niemczech rozrywka ta cieszy się ogromną popularnością już od lat. Znajoma, u której spędzałem urlop, także często z niej korzysta. Postanowiła, że tym razem do „miejsca zagłady” zabierze i mnie, a ja byłem bardzo ciekawy, co to w ogóle jest. Znajoma skrzyknęła swoich znajomych i wybraliśmy się tam całą paczką. Wizyta strasznie mi się podobała. Co tu dużo mówić, to dość nietypowa sprawa - tak móc rozwalić cały pokój.

Po przeżyciach za granicą Oskar postanowił przenieść zabawę na grunt pomorski. Od samego początku doskonale wiedział, jak powinny wyglądać pokoje w Gdańsku.

- Po wizycie w zagranicznym pokoju czułem lekki niedosyt. Głównie ze względu na małą liczbę rzeczy i przedmiotów, które mogliśmy bezkarnie rozwalić. Postanowiłem wtedy, że w moich pomieszczeniach będzie ich znacznie więcej - opowiada.

Jak pomyślał, tak zrobił. Na terenie gdańskiej stoczni, przy ulicy Niterów 29 B, stworzył pierwsze dwa pokoje o wspólnej nazwie TheMolka.

- Bardzo odpowiada mi ta sceneria. Powoli tworzy się tu mały ośrodek rozrywkowy. Na dole działają już dwa kluby, nieopodal powstaje escape room, myślę, że miejsce to ma ogromny potencjał - mówi Oskar. - Na razie zorganizowałem dwa pokoje, co ciekawe, każdy z nich za każdym razem urządzany jest w innym stylu. Bo trzeba zaznaczyć, że po każdej wizycie wszystko, dosłownie wszystko, nadaje się do wyrzucenia. Do stałej scenografii zaliczyć można meble, w tym stoły i krzesła, zawsze też są: telewizor, radio, butelki, szkło. Jednym słowem - wszystko to, co można zepsuć, rozwalić, zniszczyć.

Ze znalezieniem coraz to nowych przedmiotów do dewastacji Oskar na szczęście nie ma najmniejszego problemu.

- Na co dzień zajmuję się skupem złomu, więc dostęp do tego typu rzeczy mam naprawdę łatwy. Jeśli zaś chodzi o meble i telewizory - ludzie sami chcą się ich pozbywać. Dużo osób nie wie, co z nimi zrobić, do wspólnego śmietnika tak dużych gabarytów wyrzucać nie można, a ja przyjmuję wszystko, jak idzie. Zdarzyło mi się już nieraz, że chętni do oddania starego telewizora, radia czy kanapy sami się do mnie zgłosili. Do tej pory nie musiałem ani razu szukać na szybko odpowiedniego wyposażenia pokoi - przyznaje.

Jakie narzędzia siejące destrukcję mamy w TheMolce do wyboru?

- Są młoty, kije bejsbolowe, kije golfowe i rurki gazowe. Ale tak naprawdę niszczyć można wszystkim tym, co znajdziemy w pokoju, albo przy użyciu własnych rąk czy nóg - odpowiada Oskar.

Choć firma działa na rynku krótko, bardzo szybko zrobiło się o niej głośno. Co najbardziej podoba się klientom TheMolki?

- Można się tu poczuć całkowicie bezkarnie. Każdy z nas był kiedyś w takim stanie, że najchętniej rozniósłby całe otoczenie w drobny mak. Swojego domu raczej nikt nie chciałby zdemolować, a tu jest to możliwe - mówi 22-letni Przemek, który swój pierwszy pobyt w TheMolce ma już za sobą. - Uważam też, że dużo lepiej jest wybrać się do specjalnego pomieszczenia i rozwalić tam bejsbolem starą pralkę niż wyjść i uderzyć kogoś na ulicy.

Zdaniem właściciela pokoi, sporą zaletą proponowanej przez niego rozrywki jest także... całkowity brak zasad.

- Uczestnicy mogą u nas robić, co chcą, mogą niszczyć wszystko i na wszystkie sposoby. Mieliśmy już kilka śmiesznych sytuacji. Uczestnicy urządzali sobie w naszych pokojach różne scenki czy też działali zgodnie z przygotowanym wcześniej planem. Dużym plusem tej rozrywki jest też poczucie wolności. Cel, jaki przyświeca TheMolce, to rozładowanie emocji. Ludzie przychodzą do nas zdenerwowani, po kilku minutach w pokoju wszystko im przechodzi, przynajmniej na chwilę zapominają o negatywnych uczuciach - zapewnia Oskar.

Właściciel pokoi nie boi się, że jego rozrywka będzie szerzyła agresję. Nie zgadza się z opinią, że pozwolenie na legalne wyżycie się zaowocuje ciągłą chęcią jego doświadczania.

- Oczywiście wolałbym, aby wszyscy zdenerwowani ludzie przychodzili do mnie i nie siali agresji poza moimi pokojami. Fakt jest taki, że taka rozrywka na każdego działa inaczej. Część osób rzeczywiście może w sobie jeszcze bardziej rozbudzić gniew, ale większość w ten sposób się rozładuje. Każdy człowiek jest inny. Jak na razie nie było osoby, która nie wyszłaby z moich pokoi bez uśmiechu na ustach.

Eksperci podkreślają, że wizyty w takim pokoju nie można traktować jako formy terapii i radzenia sobie z napięciem. - Rozładowanie agresji w ten sposób to ulga tylko na krótką metę. Nawet pojedyncze tak intensywne doświadczenie zmienia nas i grozi tym, że nauczymy się poprawiać humor przez agresję. Potwierdzają to wyniki badań - przestrzegał dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS, gdy taki pokój powstawał we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki